Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem opiekuje się Lucy
Do 27.10.2008r. pamiętnikiem opiekowała się Luna Pomyluna.

Kącik Luny

  Powr�t do domu
Dodała Luna Piątek, 15 Sierpnia, 2008, 11:21

Ach, nareszcie w domu!
Kilka dni temu wr�ci�am z willi wujka Clams'a. Na szcz�cie pogoda jako tako dopisa�a i niemal codziennie chodzi�am na pla��. Pewnego razu usypa�am spor� wydm� z piasku i po�o�y�am si� na niej wygodnie, przymkn�am oczy i straszliwie si� zamarzy�am. Nawet nie wiem, kiedy zapad�am w drzemk�. Godzin� p�niej obudzi�am si� spalona na raka! Niestety, zawsze opalam si� na r�, w�ciek�y r�. Ale co tam, to r�wnie ciekawy kolor, jak i br�z. Szkoda tylko, �e piek�ca i �uszcz�ca si� sk�ra po spaleniu si� na s�o�cu nie jest ju� taka ciekawa. Musia�am wys�a� do Taty list z pro�b� o s�oiczek �agodz�cego balsamu z aloesu, alg morskich i sproszkowanych pestek winogron. To tradycyjna mikstura, kt�r� sporz�dzamy ka�dego lata, tak na wszelki wypadek. Podobnie jak Tata, nie ufam zbytnio mugolskim �rodkom.
Fofira chyba wzi�a sobie za punkt honoru nie da� si� zepchn�� na drugi plan, kiedy przyjad� do jej domu, wi�c nie tylko uprzykrza�a mi �ycie, ale te� stara�a si� przez ca�y czas by� w centrum uwagi. Nic dziwnego, skoro jej matka wci�� mi dogadza�a i nie traktowa�a jedynie jak dziwaczk�, ale przede wszystkim jako go�cia.
Wujek Clams du�o pracowa�; gdy wreszcie uda�o mu si� wzi�� urlop, zabra� nas na wycieczk� do lasu. Fofira ci�gle si� skar�y�a i narzeka�a, wuj pop�dza� nas co chwilk�, ciocia martwi�a o mnie i o c�rk�, a ja? Zas�uchana w �piew ptak�w ponad nami (sapanie Fofiry troch� mi w tym przeszkadza�o), zapatrzona w ogarniaj�cy nas las, wdycha�am wo� �ywicy i �wie�ego igliwia. By�o tam zupe�nie inaczej, ni� w Zakazanym Lesie, ale na sw�j spos�b cudownie i beztrosko...
W czasie moich nierzadkich spacer�w po ogrodzie wok� willi cz�sto spotyka�am weso�ego ogrodnika. Wiedzia� ju� od wuja, �e jestem czarownic� i by� tym bardzo zaintrygowany; czasem nawet drwi� sobie ze mnie. Gdy pokaza�am mu jednak podr�cznik do zakl�� i r�d�k�, kt�re nie wiedzie� dlaczego wzi�am ze sob�, w ko�cu mi uwierzy�. Stwierdzi�, �e "je�li wszyscy czarodzieje s� tacy, to w waszej magicznej spo�eczno�ci musi by� bardzo ciekawie". Nie jestem pewna, czy to komplement, czy te� mo�e nie...
Z mieszanymi uczuciami opu�ci�am will�. Ciesz� si�, �e wr�ci�am do mojego ukochanego, jedynego na �wiecie Domu. Niestety ilekro� rzuc� okiem na wymalowany sufit mojego pokoju, ogarnia mnie t�sknota za najwspanialszymi przyjaci�mi, jakich mog�am zdoby�...

[ 1777 komentarze ]


 
Wakacyjne zamieszanie
Dodała Luna Poniedziałek, 30 Czerwca, 2008, 20:00

Przepraszam za te d�ugie przerwy w pisaniu ;( Mam nadziej�, �e wakacje b�dzie na to wi�cej czasu i ch�ci.

***************************************************************************

Witajcie!
Min�o ju� kilkana�cie dni wakacji, ale przed nami jeszcze ca�e d�ugie dwa miesi�ce wolnego od szko�y... Niestety tata zadecydowa�, �e tego roku znowu pojad� do willi wujka Clams’a. Pr�bowa�am odwie�� go od tego pomys�u, ale nic z tego. Obieca� tylko, �e p�niej oboje si� gdzie� wybierzemy, na przyk�ad w g�ry; tam pewnie �atwo jest znale�� chrapaki kr�torogie.
Dzi� nie mia�am nic lepszego do roboty, wi�c postanowi�am si� spakowa� na jutrzejszy wyjazd. Wyci�gn�am star�, podniszczona torb� podr�n� w wyblak�e groszki i ropocz�am proces wrzucania do niej cz�ci mojej letniej garderoby, ksi��ek, mapy, notatnika, pude�ka kredek, o��wk�w, pi�r i mugolskich d�ugopis�w, w�dki, wszystkich rzeczy niezb�dnych do utrzymania higieny, pliku �ongler�w, odtwarzacza muzycznego, dw�ch tykwobulw i buteleczki syropu na bazie wody z bagien na kaszel – og�lnie nazywa si� to pakowaniem. Dobrze, �e moja torba tylko wygl�da na niedu��, a w rzeczywisto�ci jest bardzo pojemna.
Gdy nadesz�a pora obiadu, jak zwykle by�am ju� porz�dnie g�odna, wi�c zesz�am do kuchni. Niestety, okaza�o si�, �e tata musi wst�pi� do pracy, poniewa� w biurze redakcji �onglera wybuch�o spore zamieszanie w zwi�zku z nawa�em roboty nad wakacyjnym numerem gazety, gdy� niekt�rzy pracownicy ju� wyjechali na urlopy.
- Co ci, Luno? Ach… Ten artyku� o krwio�erczych muszkach pewnie sprawi� straszne k�opoty, Sara Wee nie poradzi sobie przecie� z marginesami…. S� tak olbrzymie, no tak, to przez te szczury, ostatnio ich tyle si� pojawi�o… Luna, co ty, czego szukasz?? – Tata miota� si� po ca�ym mieszkaniu, pr�buj�c zebra� do olbrzymiej, lecz dziurawej akt�wki wszystkie walaj�ce si� po pod�odze dokumenty zwi�zane z �onglerem, jednocze�nie usi�uj�c zapi�� guziki wyj�ciowej kamizelki i porozumie� si� ze sk�adaj�cym raport pracownikiem redakcji, kt�rego g�owa co jaki� czas pojawia�a si� w�r�d p�omieni kominka.
- Aaach… Nic, nic, nie przeszkadzaj sobie, ja tylko jestem taka g�odnaa…- Odpowiedzia�am, podnosz�c z pod�ogi kartk� z projektem ok�adki i podaj�c j� tacie.
- Ach, te myszy… To znaczy szczury…Mo�e by tak zastawi� pu�apki… Ach, �apki, tak, mia�em si� skontaktowa� z tym panem od reklamy eliksiru na zmarszczki…. Ach, kurze �apki… - Tata ju� spakowa� akt�wk� i teraz szuka� kapelusza. – Lunoo, zr�b sobie co� do kurzenia… Yyyy, to znaczy do jedzenia, ja wychodz�! - Z tymi s�owami tata nacisn�� na g�ow� stary kapelusz pszczelarza i wyszed� z domu, pozostawiaj�c pracownika redakcji mamrocz�cego raport z kominka.
- Brak pi�ciu pracownik�w na o�miu, trzech wzi�o urlopy, dwoje wyjecha�o na wczasy kilka dni temu, nie wype�niwszy swoich obowi�zk�w w redakcji, prosimy pana o pilne przybycie, problemy z drukark�, rzucony na ni� zosta� prawdopodobnie Urok Tysi�ca Kwiat�w, nie drukuje nic opr�cz wzork�w z krokus�w i stokrotek…. Halo? - Ci�gn�cy sw�j raport monotonnym g�osem m�czyzna rozejrza� si� po pokoju. Sta�am naprzeciwko kominka i przypatrywa�am mu si� uwa�nie. Ciekawe, co teraz zrobi?
- Eee… Panie Lovegood? – rzuci� pytanie w przestrze�.
- W czym� panu pom�c? – zapyta�am pogodnie.
- Eeee… Noo… Pewnie jeste� Luna, czy� nie tak?
- Owszem. M�j tata wyszed� do redakcji przed momentem. Co jeszcze chcia�by pan wiedzie�?
- Uu… No, w�a�ciwie to ju� nic. Dzi�kuj�, skoro zaraz zjawi si� w pracy, to tam doko�cz� m�j raport. �egnam! - Jego g�owa znikn�a za kurtyn� ognia.
No nic…. Skoro �o��dek nadal domaga si� nape�nienia, zabior� si� za gotowanie. Si�gn�am po opas�y tom pe�en przepis�w kulinarnych, kt�ry zawsze le�a� u nas na stole. Po kr�tkim przegl�dzie jego stronic oraz zawarto�ci lod�wki zadecydowa�am, �e ugotuj� zup� z draceny, a na drugie danie placki z cynamonu polane mugolskim kremem o tajemniczej nazwie kogel – mogel.
Tata bardzo si� ucieszy�, kiedy wieczorem wr�ci� zm�czony z pracy i zasta� w kuchni st� zastawiony ciep�ym i – mam nadziej� – pysznym posi�kiem. Od dziecka du�o gotuj�; cz�sto pomaga�am mamie, teraz pomagam i ojcu, albo czasem, tak jak dzisiaj, sama co� upichc�.
Teraz k�ad� si� ju� spa�. Jutro czeka mnie d�uga podr�. Nawiasem m�wi�c, kogel – mogel okropnie mi zasmakowa�…

[ 3492 komentarze ]


 
Wyjazd do domu
Dodała Luna Sobota, 09 Lutego, 2008, 15:22

Witajcie!
Ostatnio nie mia�am zbyt wile czasu na skrobni�cie czegokolwiek w pami�tniku. Na kilka dni przed feriami nauczyciele jako� si� na mnie uwzi�li…Pani Hooch zd��y�a mi nawet da� surow� reprymend� przed samym wyjazdem do domu – ale te� nie bez powodu. Przechodzi�am przez b�onia, gdy akurat jedna z pierwszych klas mia�a zaj�cia z latania na miotle. Uczniowie to poszcz�kiwali z zimna z�bami, to przytupywali i kr�cili si� niecierpliwie, oczekuj�c na koniec lekcji i upragnione ferie. W ko�cu nadesz�a ta chwila, a ja, nie mog�c si� powstrzyma�, wyrwa�am miot�� z r�ki ma�ego ch�opczyka i wzbi�am si� w powietrze…”Ferie, ferie, nareszcie!” – krzycza�am, nie zwa�aj�c na ostry wiatr i mr�z. W ko�cu pani Hooch gwizdn�a na mnie tak przera�liwie, �e a� si� zdzwi�am, �e taki d�wi�k mo�e si� wydoby� z ma�ego urz�dzonka przyk�adanego do ust. Wyl�dowa�am na ziemi i razem z t�umem pierwszak�w pobieg�am w stron� powoz�w zaprz�onych w testrale.
Nie min�� kwadrans, a ju� siedzia�am w poci�gu Hogwart Express naprzeciwko Ginny i Neville’a. To wspaniali przyjaciele, wiecie o tym? Zadziwiaj�ce, �e u�wiadomi�am to sobie akurat wtedy, kiedy wpatrywali si� we wzory wymalowane przez mr�z na szybie, machinalnie kr�c�c m�ynki r�d�kami.
W ko�cu dotarli�my na stacj� kolejow� w Londynie. Wzi�am kufer, owin�am si� chustk� (z poprzedniej notki mo�ecie si� o niej dowiedzie� wi�cej ) i wysz�am na dworzec. Tam czeka� ju� m�j tata; na pewno go znacie, jest wydawca �onglera – czyli mojej ulubionej, rzecz ciemna, gazety. To znaczy rzecz JASNA. To powiedzonko czasem mi si� myli.
Tata mia� na sobie kremow�, prost� szat� przypominaj�c� koszul� nocn�, czarny kapelusik i buty oraz zielon� kamizelk� wyt�aczan� w krokodyle, kt�r� kupi�am mu na male�kim targu pod Hogsmeade na Bo�e Narodzenie. Bardzo si� ucieszy� na m�j widok i zacz�� do mnie biec, ale bardzo niefortunnie po�lizgn�� si� na ogromnej, zamarzni�tej ka�u�y. Pami�tacie, mi te� si� to ostatnio zdarzy�o! Szybko podbieg�am do ojca i pomog�am mu wsta�. Kiedy tylko otrzepa� si� okruch�w lodu i �niegu, zacz�li�my zgodnie przytupywa� i klaska�, a potem zawo�ali�my:
- Hop, hop, b�c, b�c, �lizgu, �lizgu. Tam, gdzie raki zimuj�!
Oczywi�cie mn�stwo os�b spojrza�o na nas ze zdziwieniem, a to przecie� taki stary zwyczaj. Gdy jaka� osoba po�lizgnie si� na lodzie w gronie rodziny, to trzeba szybko odtupa� i wypowiedzie� formu�k�, bo inaczej ka�da kolejna rodzina wywr�ci si� w tym samym miejscu. Dzia�a nawet wtedy, gdy nie ma si� przy sobie r�d�ki.
Tata zaprowadzi� mnie do do�� starej, wysokiej kamienicy nieopodal wyj�cia z King’s Cross. Na dole mie�ci� si� sklep z gwo�dziami i �rubkami, nale��cy do pewnego posiwia�ego char�aka. Weszli�my po schodach na pierwsze pi�tro, gdzie mie�ci� si� skromnie umeblowany salon. Tata wyj�� z koszyka na drewno gar�� proszku Fiuu i wrzuci� do kominka wbudowanego w jedn� ze �cian.
Po chwili byli�my ju� w domu. Od razu poczu�am dziwny, nieznany mi zapach.
- Moja tarrrta! – J�kn�� tata, �api�c si� za g�ow�.
- Jaka „tarrrta”? – zapyta�am pogodnie.
- Zrobi�em tart� z suszonych li�ci mandragory, specjalnie na powitanie ciebie. Chyba si� przypali�a. – Pobieg� do kuchni i zacz�� si� energicznie krz�ta� ko�o piecyka.
- W�tpliwo�� s�uszno�ci s�owa „chyba” w tym przypadku jest niew�tpliwa. Ty na sto procent przypali�e� t� tart�, tatku.
I tak rozpocz�y si� moje ferie. Chyba nie musz� dodawa�, �e mn�stwo czasu sp�dzi�am na pomaganiu tacie w zdrapywaniu resztek spalonego ciasta z tacy i ratowaniu pieca.
Na dzisiaj tyle…Nast�pnym razem opisz� Wam m�j Dzie� Zakochanych…Mam nadziej�, �e b�dzie udany.

Pozdrawiam,
Feriowa Luna (Jest w og�le s�owo „feriowa”? Eee tam, niewa�ne…)

Daj� jeszcze moj� fotk�. Co o niej s�dzicie?
[image]

[ 1118 komentarze ]


 
Weso�ych �wi�t!
Dodała Luna Środa, 26 Grudnia, 2007, 19:34

Wiem, wiem. Troch� si� sp�ni�am. A nawet bardzo. Ale to chyba nie szkodzi, �ebym mog�a Wam wszystkim z ca�ego serca �yczy�...
Weso�ych, zdrowych, spokojnych i pogodnych �wi�t,
samych pi�knych i kolorowych sn�w,
pomy�lno�ci i szcz�cia w �yciu,
dobrych przyjaci�,
aby zawsze by�a z Wami rodzina,
aby�cie nigdy nie musieli si� denerwowa�, krzycze� ani k��ci�, bo to niepotrzebne,
aby�cie zawsze mieli nadziej�, dobre serce i ch�� dzia�ania,
no i �eby Was nargle nie pogryz�y, jak b�dziecie stali pod jemio�� ze swoj� sympati�...Albo i bez :-)

�wi�teczna Luna



***********************************************************
Dzi�kuj� za komentarze. Wiecie, Luna ma marzycielsk� dusz�, ale sami przyznajcie, czy nie jest te� troch� stukni�ta? S�owo "wyr�n�am" moim zdaniem tu pasuje, bo Pomyluna to nieobliczalna i zaskakuj�ca posta�. Droga Aryo, jakie b��dy stylistyczne by�y w notce? Nie zauwa�y�am, �eby by�y, ale mo�e co� trzeba poprawi�. Pozdrowienia

[ 1055 komentarze ]


 
Gdy pada �nieg
Dodała Luna Niedziela, 16 Grudnia, 2007, 14:58

�wi�ta Bo�ego Narodzenia zbli�aj� si� wielkimi krokami. Bardzo je lubi�, ale nie z powodu prezent�w. Kocham t� cudown� atmosfer�...Kt�rej nie mog� popsu� nawet z�o�liwe nargle ;-)
W Hogwarcie, jak co roku, przygotowania ju� ruszy�y pe�n� par�. Pojawi�y si� ozdoby z ostrokrzewu i �wi�tecznych girland, zbroje zosta�y wypolerowane na wysoki po�ysk i niebawem zaczn� cichutko wygrywa� kol�dy, wsz�dzie stan�y przepi�kne choinki, stroiki, wie�ce...Zawis�y r�wnie� migocz�ce mn�stwem barw sople. Wygl�da to wszystko prze�licznie.
Nauczyciele jednak nie poddali si� radosnej atmosferze oczekiwania i wcale nie przestali nam tyle zadawa� tu� przed przerw� �wi�teczn�. Wr�cz przeciwnie, coraz wi�cej jest sprawdzian�w i �wicze�. Ludzie bywaj� dziwni.
Postanowi�am to jednak zlekcewa�y� i zamiast �l�cze� nad ksi��k� i pergaminem, ubra�am ciep��, b��kitn� kurtk� oraz fioletow� chustk� na g�ow�, wzi�am zapas kukurorzeszk�w i posz�am do Zakazanego Lasu. Gdzie tylko spojrze�, zalega� �nieg. Na znanej mi dobrze polance tu� przy skraju powita�y mnie testrale. Ich stadko wyra�nie odcina�o si� na tle �nie�nej bieli. S� one bardzo inteligentnymi stworzeniami, lecz zim� trudno im znale�� po�ywienie. Staram si� wi�c je dokarmia�, kiedy tylko mog�. Jeden z nich, doros�y i bardzo du�y osobnik od razu podszed� do mnie. S�dz�, �e niekt�rzy mogliby si� troch� przestraszy� - wychudzone, czarne zwierz�...Kt�re widz� nieliczni. Ale ja si� nie ba�am. Wyci�gn�am r�k� z kukurorzeszkami, �eby m�g� si� naje��. Po chwili pozosta�e testrale r�wnie� si� powolutku zbli�y�y. One s� naprawd� pi�kne, wiecie? Nie min�o nawet 5 minut, kiedy moja torba zosta�a opr�niona i ca�y zapas kukurorzeszk�w znalaz� si� na ziemi, aby zwierz�ta mog�y po nie si�gn��. Aha... Kukurorzeszki... Pewnie nawet nie wiecie, co to takiego. A s� to po prostu ma�e orzeszki, przypominaj�ce troch� ziarnka kukurydzy. Rosn� na drzewach gdzie� w Afryce, ale g��wny grafik redakcji �onglera co roku przywozi z wakacji mojemu tacie ca�e pud�o tych suszonych rarytas�w. Trudno si� wi�c dziwi�, �e niewiele os�b kiedykolwiek s�ysza�o o tym egzotycznym owocu.
Powia�o ch�odem i zacz�� pr�szy� �nieg. Jak Wam ju� ostatnio wspomina�am, lubi� ten bia�y puch, lecz zrobi�o mi si� bardzo zimno i zawr�ci�am do zamku. By�am tu� przed wej�ciowym dziedzi�cem, kiedy nagle chwila nieuwagi sprawi�a, �e przechodz�c po zamarzni�tej ka�u�y okropnie si� po�lizgn�am...Wyl�dowa�am twarz� w zaspie. Ca�a by�am obola�a...Jako� si� pozbiera�am i czmychn�am do dormitorium. Niestety, wyr�n�am tak bardzo, �e chyba jednak b�d� musia�a i�� z tymi wszystkimi pot�uczeniami do skrzyd�a szpitalnego.

Pozdrawiam,
�niegowa Luna



**********************************************************
W dzisiejszej notce ma�o by�o ekscytuj�cych przyg�d, ale s�dz�, �e spokojniejszy post czasem sie przyda :-D
Bardzo, bardzo, bardzo serdecznie Wam dzi�kuj� za wszystkie mi�e komentarze. Jeste�cie wspaniali! Aha. Cho Chang, wierna czytelniczko :-D - masz dobry pomys� z tym blogiem, ale nie bardzo wiem, jakby to wygl�da�o. Czy mog�aby� mi powiedzie�, jak to sobie wyobra�asz - mam pisa� nocie ju� opublikowane na stronie, czy jak? Jeszcze raz pozdro dla wszystkich!

[ 893 komentarze ]


 
Tajemnicza mikstura
Dodała Luna Sobota, 24 Listopada, 2007, 19:36

Stopnia�o ju� mn�stwo �niegu, kt�rego wcze�niej napada�o. A szkoda, bo nie zd��y�am si� jeszcze nacieszy� bia�ym puchem....W dodatku przed okresem �wi�tecznym jest troch� wi�cej pracy - trzeba �wiczy� nowe zakl�cia, napisa� esej na p�tora stopy pergaminu na Transmutacj� i sporz�dzi� mapk� gwiazdozbioru na Astronomi� - w moim przypadku Kasjopei. Wszystko to plus brzydka pogoda sprawi�y, �e mam paskudny humor. Rzadko mi si� to zdarza...No ale c�.
Po po�udniu strasznie si� nudzi�am. Posz�am do mojego dormitorium, usiad�am i przejrza�am zawarto�� mojego kufra. Od pocz�tku roku szkolnego nie wypakowa�am kilku rzeczy, kt�re a� dot�d spoczywa�y na jego dnie razem z mn�stwem kolorowych ga�gank�w, b�yszcz�cych guzik�w, szklanych koralik�w i paciork�w, strz�pk�w barwnych szmatek i sznurk�w, �wistkami czystego b�d� zapisanego drobnym maczkiem papieru. Kiedy co� nie by�o mi ju� potrzebne, bezu�yteczne, lub po prostu mia�am pod r�k� tylko kufer - to wrzuca�am do niego wszystko, co tylko mo�na zmagazynowa�.
Przesypywa�am swoje skarby z r�k do r�k. Co by tu zrobi�?...Nagle zauwa�y�am jak�� karteczk�. By�o ich tu bardzo wiele, ale ta zosta�a wci�ni�ta w sam k�t i posk�adana chyba z dziesi�� razy, tak �e by�a tylko male�kim kwadracikiem. Ostro�nie j� roz�o�y�am. Papier by� troszeczk� po��k�y i mia� postrz�pione brzegi. Rozpozna�am moje w�asne pismo, lecz z wczesnego dzieci�stwa, kiedy jeszcze niesk�adnie gryzmoli�am literki i trzyma�am pi�ro na opak. By� to najwyra�niej przepis na jaki� eliksir. A wygl�da�o to mnie wi�cej tak:

Nie wiem, jak mog�am tak kiedy� pisa� i robi� tyle kleks�w oraz plam ;-)
Nie zastanawiaj�c sie zbyt d�ugo, wrzuci�am kartk� do kieszeni i pobieg�am do loch�w. Na szcz�cie by�a pora obiadu, na kt�ry ja nie mia�am wcale ochoty, wi�c zimne korytarze by�y puste. Zdj�am star�, posrebrzana spink� z w�os�w i z ma�� pomoc� Alohomory wdar�am si� do magazynu Snape'a. Znalaz�am tam niemal wszystkie potrzebne sk�adniki. O aromat wi�niowy poprosi�am skrzaty domowe w kuchni pod Wielk� Sal�. By�y bardzo uprzejme.
Podekscytowana wr�ci�am do loch�w. Tam zamkn�am si� w klasie od Eliksir�w (tam zostawiali�my kocio�ki i wagi) i dok�adnie odmierzaj�c sk�adniki, powrzuca�am je do mojego kocio�ka. By�am bardzo ciekawa, co z tego wszystkiego mi wyjdzie. Za pomoc� r�d�ki zapali�am ogie� pod kocio�kiem. Pod chwili mikstura zawrza�a. Po klasie poni�s� si� �liczny zapach wi�niowego aromatu...Zmieszanego ze skrzekiem i ca�� reszt�, co nie dawa�o zbyt dobrego efektu. Barwa wywaru r�wnie� by�a dziwna; karminowoczerwone spiralki miesza�y si� zielonymi, brunatnymi i czarnymi zawijasami. Miesza�am w kocio�ku cierpliwie. Po kwadransie bardzo bola�a mnie r�ka. Im bardziej wzrasta�o ryzyko odkrycia mojej pracy i im bardziej miesza�y si� i zlewa�y kolory, tym intensywniej zastanawia�am si�, na co przepisu u�y�am. Czy to specjalne jedzenie dla testrali? Eee, chyba nie...
Z trudem wytrzyma�am p� godziny mieszania (pod koniec ol�ni�o mnie i pomog�am sobie czarami). Ostro�nie zm�ci�am specjalnym zakraplaczem powierzchni� eliksiru w kocio�ku. Unios�am go i...Kilka kropel sp�yn�o po wierzchu mojej d�oni. Nic si� nie dzia�o. Panowa�a upiorna cisza, gdy wtem...Na mojej r�ce zakwit�y prze�liczne ornamenty. By�y niczym tatua�, rozprzestrzeniaj�c si� po ca�ej r�ce, ramionach i twarzy. C� za zaskakuj�cy efekt! Ca�a moja sk�ra pokry�a si� ro�linnymi wzorkami. Wygl�da�am jak jeden, wielki, chodz�cy ogr�dek.
Niespodziewanie drzwi otworzy�y si� i do �rodka wparowa� Snape. Znoowuu on.
- Co ty wyrabiasz? Malunk�w ci si� zachcia�o? Jak ty wygl�dasz, Lovegood?
Chcia�am co� odpowiedzie�, ale z moich ust wydoby� si� jedynie cieniutki pisk.
- Jeszcze sobie �arty stroisz?! - Nagle profesor dostrzeg� zakraplacz i kocio�ek. - Ach tak! Zabawiasz si� eliksirami. Rzeczywi�cie, uwarzy�a� co� nie mniej dziwacznego od siebie. - Warkn��.
J�zyk zn�w odm�wi� mi pos�usze�stwa. Pewnie by� to kolejny efekt mikstury. Nagle poczu�am, �e co� si� dzieje z moimi w�osami. Dotkn�am g�owy; jako� dziwnie si� unosi�y. Szyba w ma�ym okienku w mgnieniu oka pos�u�y�a mi za lustro. Na czubku g�owy mia�am olbrzymi kwiat, niczym kapelusz! To bardzo dziwne. W eliksirze nie by�o ani jednego kwietnego p�atka. Czy py�ku. Bardzo osobliwe.
Nie przestaj�c ostro�nie dotyka� kwiatu, niechc�cy zamachn�am si� �okciem i przewr�ci�am kocio�ek. By�o ju� za p�no. Tak, w�a�nie tak - Snape r�wnie� dotkn�� rozbryzguj�cych si� kropel. Dzia�o si� z nim to samo, co ze mn�.
Przez otwarte drzwi do sali zajrzeli jacy� �lizgoni.
- Ooo, Lunusia - dziecko kwiat? -Zadrwi� jeden, pogwizduj�c. Mina mu zrzed�a, gdy zobaczy� opiekuna swojego domu. - Raczej dzieci kwiaty...
Reszt� dnia profesor sp�dzi� na szukaniu antidotum. Mam u niego przechlapane do ko�ca szko�y...
Ale co tam.
Pozdrawiam...

[ 1142 komentarze ]


 
Wyjazd do Hogsmeade
Dodała Luna Piątek, 01 Czerwca, 2007, 18:59

Dzisiaj zorganizowano wypad do Hogsmeade z okazji Dnia Dziecka. Niekt�rzy byli troch� zirytowani, bo nie s� ju� takimi ma�ymi dzie�mi, ale ja s�dz�,�e trzeba wykorzysta� ka�d� okazj� na wyjazd. Hogwart jest wspania�y i skrywa wiele magicznych tajemnic, ale czasem s� momenty, kiedy po prostu nudzi si� siedzenie w nim wci�� i wci��, jak w zwyk�ej mugolskiej szkole z internatem. Dlatego warto urozmaici� czas wolny takim wypadem do Hogsmeade, chocia�by na moj� ulubion� mieszank� piwa kremowego i soku z mango.
Po miasteczku przechadza�am si� sama. Ginny pewnie by�a razem z Harrym, Ronem i Hermion� pod Trzema Miot�ami, Hadi gdzie� si� zapodzia�, Krukonki z mojego dormitorium
plotkowa�y pod Miodowym Kr�lestwem...Czy ja Wam je w og�le przedstawi�am? Nie? Ach, znowu to moje roztargnienie. No wi�c tak; jest Mary Ann Spinker, mi�a, ale czasem z�o�liwa dziewczyna o czarnych, lekko kr�conych w�osach. Potem niewysoka szatynka o du�ych, orzechowych oczach, czyli Tara Beechwood. Nast�pnie, latynoamerykanka Tina Box, wysoka, �yczliwa dziewczyna o d�ugich, prostych, czarnych w�osach oraz jasnoruda Paula McNeil, ca�a obsypana piegami, ale zupe�nie niepodobna do Rona czy Ginny. Wszystkie dziewczyny s� dla mnie uprzejme i nawet mi�o si� z nimi rozmawia, ale potrafi� by� naprawd� z�o�liwe i tak jak inni, wy�miewa� si� mojego zachowania czy ubioru. A ja po prostu mam taki charakter i ju� :) Nie chc� go zmienia�.
Chodzi�am wi�c sama od sklepu do sklepu, raz po raz wyjmuj�c fasolk� z pude�ka, kt�re kupi�am w Miodowym Kr�lestwie za p� sykla. Wst�pi�am te� do Trzech Miote�,na,jak Wam ju� pisa�am, mieszank� soku z mango i kremowego piwa. Potem uda�am do si� sklepu papierniczego, gdzie zawsze kupuj� �liczne kolorowe pi�ra i papeteri�, albo zwyk�y pergamin na notatki z lekcji. Uczniowie zwykle kupuj� takie rzeczy na Pok�tnej, ale mi zupe�nie wystarcza ten sklep w Hogsmeade.
Na koniec zajrza�am do mojego ulubionego sklepuu z ro�linami. Dzisiaj zauwa�y�am na jednej z p�ek przepi�kny, pachn�cy kwiat, kt�rego nigdy wcze�niej tutaj nie widzia�am. Nazywa� si� orchidea argenty�ska. Bardzo mi si� podoba�, ale ze smutkiem odkry�am plakietk� z cen� - 20 galeon�w. Moje miesi�czne kieszonkowe to 3 sykle; mog�abym kiedy� uzbiera� na t� orchide�, ale na pewno wtedy nie mia�am przy sobie tylu pieni�dzy. M�wi si� trudno :(
Nagle zauwa�y�am, �e kogo� mi tutaj brakuje...Ach, tak, to przecie� Neviile zawsze przesiadywa� w tym sklepiku bardzo d�ugo, bo uwielbia zielarstwo. Za ka�dym wypadem do
Hogsmeade przypadkiem spotykali�my si� tutaj i dyskutowali�my o r�nych egzotycznych kwiatach, dziwnych krzaczkach i wielu innych rzeczach, kt�re mo�na tam kupi�. Tylko gdzie on si� dzi� zapodzia�?
Zacz�am go szuka� po ca�ej wiosce, sama nie wiem dlaczego. W ko�cu zawita�am do Trzech Miote� i zapyta�am Rona:
- Hej, nie widzieli�cie przypadkiem Neville'a?
- Nie, nie nie wiem...Nie widzia�em go dzisiaj...
- Nie ma go dzisiaj w Hogsmeade - Wtr�ci�a Hermiona. - Le�y w szpitalu.
- Jak to? Co mu si� sta�o? - Zapyta�am, troszk� zaniepokojona.
- To chyba nic powa�nego...Widzia�am tylko, jak pani Pomfrey podaje mu lekarstwo. Przynosi�am jej jaki� tam sk�adnik z magazynku przy sali do eliksir�w, bo mnie o to
prosi�a.
- Aha, dzi�ki. - Odpowiedzia�am i pobieg�am do zamku. I tak nie mia�am ju� nic do zwiedzania.
Zasta�am Neville'a, kiedy ogl�da� podr�cznik do Obrony Przed Czarn� Magi�, le��c w szpitalnym �o�ku.
- Cze��! - Zawo�a�am weso�o i usiad�am na s�siedniej pryczy. - Jeste� chory?
- Troch� si� przezi�bi�em, bo wpad�em do jeziora na Opiece Nad Magicznymi Stworzeniami. - Neville m�wi� przez nos.
- Te� mi si� to kiedy� zdarzy�o - u�miechn�am si� i pocz�stowa�am go resztk� fasolek. - Co
robisz?
- Staram si� troch� pouczy�, bo b�d� mia� straszne zaleg�o�ci - j�kn��, wskazuj�c na
ksi��k�.
- Mo�e nie b�dzie a� tak �le...
W tej chwili do sali wesz�a pani Pomfrey.
- Co to za pogaduszki? Wiem, �e troszczysz si� o koleg�, ale musi teraz wypoczywa�. Neville,
od�� ju� ten podr�cznik, na pewno nie dostaniesz O zaraz po wyj�ciu ze szpitala. Musisz jak najwi�cej spa�, wtedy pr�dzej zregenerujesz si�y,a lekarstwo na ten
uporczywy kaszel szybciej zadzia�a.
- Czy to konieczne? Jestem tylko troch� przezi�biony...
- Ooo, nie, nie, nie. Na polu zimno, a w wodzie jeszcze gorzej, twoja choroba wymaga troszk� wi�cej zachodu na wyleczenie, ni� zwyk�e przezi�bienie.
W ko�cu wysz�am ze szpitala, ju� troszk� uspokojona. Mam nadziej�, �e Neville szybko wyzdrowieje :)
Na nast�pny raz postaram si� o zdj�cia lub szkice Mary Ann, Tary, Tiny i Pauli, i wklej� je tutaj. A dzi� pani Poppy Pomfrey:

Zrobi�a troszk� dziwn� min� :P

Wasza Luna Pomyluna

[ 1049 komentarze ]


 
Dziwny sen
Dodała Luna Poniedziałek, 30 Kwietnia, 2007, 12:20

Dzisiejszy dzie� by� niemal bezbarwny w por�wnaniu z niesamowitym snem, kt�ry przy�ni� mi si� dzi� w nocy. Postanowi�am, �e go Wam opisz�. A wi�c tak...
�ni�o mi si�, �e by�am w centrum redakcyjnym �onglera. Wok� pe�no by�o ludzi. Przegl�da�am najnowszy numer czasopisma - na pierwszej stronie by� artyku� m�wi�cy o tym, �e "Na p�nocy, w okolicach szko�y Durmstrang, zapanowa�a inwazja chochlik�w. Wszyscy uczniowie i nauczyciele zostan� tymczasowo przeniesieni do innych szk�". Wtedy do pomieszczenia wszed� m�j tata i po prostu rzuci� we mnie poduszk�! Ta okaza�a si� �wistoklikiem i przenios�a mnie do Hogwartu.
Ledwie si� pozbiera�am, a do g��wnego hallu wesz�a ca�a masa ludzi w czerwonych szatach. Przypomnia�am sobie o artykule w �onglerze i zrozumia�am, �e s� to uczniowie Durmstrangu, tymczasowo przeniesieni do nas. Sta�am oniemia�a, a nagle z t�umu wy�oni� si� ten sportowiec, Wiktor Krum. Od razu podbieg�a do niego Hermiona (nie wiem, sk�d si� tu wzi�a) i zaprowadzi�a go do Wielkiej Sali. Ja te� tam zreszt� posz�am, bo zbli�a�a si� pora obiadu. Ale obiadu...Nie by�o, bo skrzaty si� zbuntowa�y i poda�y tylko kilka kropel zimnej wody dla ka�dego. Hermiona, widz�c to, rozp�aka�a si�, i pobieg�a do dormitorium, aby uszy� ca�e masy nowych czapeczek dla skrzat�w.
Wtedy do Wielkiej Sali wkroczy� Snape, ale na tylnej cz�ci jego szaty pojawi�y si� jaskrawor�owe kwiatki! Wszyscy zacz�li si� �mia�, a Snape przekr�ci� sobie szat�, zobaczy� dziwny wzorek i r�wnie� wybuchn�� �miechem. Nie szyderczym, tylko szczerym i radosnym. Pierwszy raz co� takiego widzia�am.
Nagle akcja przenios�a si� do pustego korytarza na pi�tym pi�trze. Nios�am pe�no jaki� szklanych kulek. Nieoczekiwanie z kt�rej� klasy wyszed� Krum. Trzyma� fiolk� jakiego� brunatnopomara�czowego, buzuj�cego p�ynu.
- Wypij to! - Powiedzia�.
- Ale co to jest? - Odpar�am.
- Eliksir. Prosz�,wypij go, bo Bu�garia trzeci raz z rz�du przegra�a.
W ko�cu upi�am �yk i....Upu�ci�am wszystkie szklane kulki. Krum roze�mia� si�. Nie wiedzia�am, co si� dzieje. Nagle zobaczy�am swoje odbicie w oknie. By�am Harrym! Harrym Potterem! W panice zacz�am biega� po korytarzach, ale wszyscy tylko si� �miali na m�j widok. Wreszcie odnalaz�am w�a�ciwego Harry'ego. Powiedzia�:"A wi�c tak sobie pogrywasz? Powiem to Hagridowi. On da ci szlaban, �e ho, ho! B�dziesz czy�ci� mugolskie ubikacje!" I rzuci� na mnie jakie� zakl�cie. Zacz�o mi szumie� w uszach, zrobi�o mi si� niedobrze...Czu�am �e mdlej�, ale zobaczy�am jeszcze Neville'a zachodz�cego w�ciek�ego Harry'ego od ty�u i trzaskaj�cego go doniczk� w g�ow�...
Strasznie g�upi sen. Na szcz�cie Harry'emu nie by�o przykro, �e zagra� w nim czarny charakter ;-)
O, mniej wiecej tak wyglada� Harry w moim �nie, kiedy rzuca� na mnie z�e zakl�cie:

[ 3372 komentarze ]


 
Pojedynek w jeziorze
Dodała Luna Sobota, 21 Kwietnia, 2007, 21:23

Z ka�dym dniem wiosny jest coraz cieplej i �adniej. Dzisiejszy dzie� r�wnie� by� pogodny, wi�c siedzia�am sobie na wysokim g�azie nieopodal jeziora, tu� pod skrajem lasu, i niza�am nowe kapsle od butelek po piwie kremowym na m�j naszyjnik. By�o bardzo mi�o i przyjemnie, a tafla jeziora mieni�a si� w blasku s�o�ca. Z daleka od szyderczych �lizgon�w i wszystkich, kt�rzy wytykaj� mnie palcami... Przymkn�am oczy i zacz�am marzy� o jedynej, niepowtarzalnej fasolce Berty'ego Botta, kt�ra mieni si� wszystkimi kolorami i co za tym idzie, ci�gle zmienia sw�j smak. Stworzy�abym ca�� seri� takich fasolek, a p�niej za�o�y�abym cukierni� - kawiarni� "U Luny" i dosta�abym Order Wszystkich S�odko�ci za specjalne zas�ugi w dziedzinie cukiernistyki magicznej.
Nagle, kiedy w my�lach przecina�am czerwon� wst��k� na otwarciu Wielkiego Centrum Fasolkowego, us�ysza�am jakie� �miechy, chichy i g�o�ne tupanie. Gwa�townie wyrwana ze �wiata marze� i historyjek, otworzy�am oczy i z brz�kiem upu�ci�am kapsel, kt�ry trzyma�am w r�ce. Podnios�am go, na�o�y�am na naszyjnik i spojrza�am przed siebie. Po drugiej stronie jeziora sta�a grupka - o nie! - roze�mianych �lizgon�w.
- Co, piszesz artyku� o niezwykle interesuj�cych szarych g�azach dla �onglera?! - Wrzasn�� niski, oty�y ch�opak.
- Nie, jest chyba w trakcie tworzenia nowej linii bi�uterii, niezwykle modnej...Hej, Pomyluna, jak j� nazwiesz, mo�e "Pomylony Kapsel"? - Krzykn�a dziewczyna w jaskrawozielonym swetrze. Ca�a banda zarechota�a g�o�no. U�miechn�am si� do nich mi�o, chocia� troszk� mnie to zdenerwowa�o, i zacz�am niza� kolejne kapsle.
- Biedaczysko, siedzisz tu, taka samotna...Mo�e p�jdziesz poszuka� chrapak�w kr�torogich i za�o�ysz ich hodowl�? Zamawiam jednego do kupienia. Dam nawet sykla na zaliczk�, bo rozbawi�aby� mnie przy tym tak bardzo, Pomyluna, �e a� �al nie zap�aci� takiemu komikowi! - To m�wi�c, osi�ek stoj�cy dotychczas w tyle, wyci�gn�� z kieszeni srebrn� monet� i wrzuci� do jeziora. Natychmiast opad�a na dno, tworz�c kilka kr�g�w na tafli wody.
Dziwny jaki� ten �lizgon, pomy�la�am. Zacz�am okr��a� jezioro i powoli podchodzi� do grupki.
- Ty idioto! - Rykn�a dziewczyna o kr�tkich, czarnych w�osach. - Zmarnowa�e� sykla na marne wyg�upy?
- My�la�em, �e naprawd� zacznie szuka� tych chrapak�w...
- To �le my�la�e� - odezwa�am si� nagle. Wszyscy odwr�cili si� przestraszeni w moj� stron�. - B�d� szuka�a chrapak�w kr�torogich tylko wtedy, kiedy b�d� mia�am na to ochot�. Teraz nie mam, wi�c wybacz. - Podesz�am do ch�opaka, kt�ry pierwszy si� odezwa� i oznajmi�am - Mo�e tamten g�az nie jest interesuj�cy, ale lepiej popatrz na swoje sad�o, a potem krytykuj zachowanie innych. - Po czym zwr�ci�am si� do dziewczyny w jaskrawozielonym swetrze. - No a kapsle? Mo�e nie s� modne, ale ra��cy kolor swetra te� nie.
Chcia�am odmaszerowa� do zamku, pozostawiaj�c ich z ot�pia�ymi minami, ale ch�opak, kt�ry wrzuci� sykla do wody, zawo�a�:
- Hej, skoro jeste� taka m�drali�ska, to mo�e wy�owisz sobie tego sykla?
- A tobie si� nie chce, co?
- Nie. Mo�emy zanurkowa� razem. Kto zdob�dzie sykla i pierwszy wyp�ynie z nim na powierzchni�, stanie si� jego posiadaczem.
Powoli i niepewnie podesz�am do �lizgona i poda�am mu r�k�. Co� mi podpowiada�o, �e to jest na pewno nieuczciwy spisek...No i ba�am si�, bo przecie� umia�am tylko �rednio p�ywa�...Aha, no i Wielka Ka�amarnica oraz inne wodne potwory mog� czyha� w ciemnej g��bi na takich g�upc�w, jak ja...
Stan�li�my na brzegu jeziora. Zdj�am bluz� i mocno chwyci�am r�d�k�, troch� dr��c w samym T-shircie i d�insach.
- Trzy, dwa, jeden, start! - Krzykn�a nieoczekiwanie jaka� �lizgonka z boku. Odbi�am si� od brzegu, nabra�am pot�ny haust powietrza i wskoczy�am do wody.
Promienie s�o�ca odbijaj�ce si� na tafli jeziora okaza�y si� myl�ce. Woda by�a tak przera�liwie zimna, �e z pocz�tku chcia�am zawr�ci� i skapitulowa�. To samo dzia�o si� z moim rywalem. W ko�cu, widz�c, �e ja si� prze�amuj�, r�wnie� i on ruszy� w niewielki labirynt wodorost�w, znajduj�cy sie nieopodal.
Powoli oswaja�am si� z wod�. Czujnie rozgl�daj�c si� na boki, wypatrywa�am b�ysku srebra na dnie. �lizgon odp�yn�� gdzie� dalej. Szuka�am i szuka�am, nie trac�c wiary w siebie, ale po nied�ugiej chwili ubranie ca�e a� nap�cznia�o od wody i zacz�o ci��y�, ci�gn�� w d�. Do tego zaczyna�o mi brakowa� powietrza. I gdzie� w oddali �mign�o jakie� zwierz�! Pop�yn�am do g�ry i wynurzy�am g�ow�. Odetchn�am kilka razy, nabra�am powietrza, k�tem oka dostrzegaj�c zaniepokojone twarze �lizgon�w na brzegu, rozejrza�am si� - tak, gdzie� tutaj musi by� moneta! - I zanurkowa�am z powrotem. Jednak kiedy tylko masa zimnej wody na nowo zanurzy�a m�j tu��w, natkn�am si� na tego �lizgona. Mia� dziwny wyraz twarzy i wida� by�o, �e i jemu zaczyna doskwiera� brak tlenu, jednak w r�ce �ciska� upragnionego sykla. Chcia�am ju� godzi� si� z pora�k� i wyp�yn�� po raz kolejny na powierzchni�, po pojedynku, ale w tym samym momencie r�ka ch�opaka zapl�ta�a si� w wodorosty. Chwil� szamota� si�, a� w ko�cu moneta wypad�a mu z r�ki. �mign�am po ni� niczym b�yskawica - po chwili mia�am ju� j� w gar�ci. �lizgon z przera�eniem patrzy�, jak wyp�ywam na powierzchni� i triumfalnie wymachuj� syklem. Rozleg�y si� pojedyncze owacje - nad jeziorem zebra�o si� ju� kilku uczni�w zainteresowanych widowiskiem.
Tymczasem ja zanurkowa�am jeszcze raz, by pom�c �izgonowi wypl�ta� si� z wodorost�w i wysz�am na brzeg by�am przemoczona do suchej nitki i ca�a skostnia�a z zimna, ale zadowolona. Z t�umku wy�onili si� Hermiona i Ron.
- Co ty zrobi�a�, Luno? - Zapyta�a natarczywie Hermiona z odrobin� wyrzutu w g�osie. - Nie musia�a� podejmowa� tego wyzwania, a zw�aszcza, je�li chodzi�o o jednego g�upiego sykla. Ci �lizgoni wszystko nam opowiedzieli.
- Daj spok�j, Herma. Dobrze, Luna, pokaza�a� im, kto tu rz�dzi! - Oznajmi� pogodnie Ron. - A tak w og�le, to ca�a jeste� sina - doda�.
- No w�a�nie. Chod�my do pani Pomfrey po Eliksir Rozgrzewaj�cy. No i trzeba ci� przecie� wysuszy�. - Powiedzia�a Hermiona i razem z nimi skierowa�am si� do zamku.
A oto fotka mojego (ju� osuszonego) sykla:

[ 770 komentarze ]


 
Wiosenny zawr�t g�owy
Dodała Luna Sobota, 10 Marca, 2007, 21:01

Dzi� przede wszystkim chcia�abym Wam podzi�kowa� za wszystkie cudne komentarze, kt�re znalaz�y si� pod poprzedni� notk�. Bardzo, bardzo dzi�kuj�, jeste�cie kochani! :-D
*************************
Kalendarzowa wiosna jeszcze si� nie zacz�a, ale �nieg ju� stopnia� i ca�e b�onia Hogwartu pokry�y si� zieleni�. Wiosna to moja ulubiona pora roku, dlatego te� w jej czasie jestem jeszcze bardziej rozkojarzona ni� zazwyczaj. Na przyk�ad, dzi� na Numerologii po chyba 10. upomnieniu musia�am przenie�� si� do �awki jak najdalej okna i tu� pod nauczycielskim biurkiem, a kiedy to nie poskutkowa�o (wci�� mglistym wzrokiem gapi�am si� w �yrandol, jak mi p�niej powiedzia�a jedna Krukonka), musia�am zosta� po lekcjach i napisa� 50 razy "B�d� uwa�a� na lekcjach". Nie by�oby to takie z�e, gdyby potem tak d�ugo nie bola�a mnie r�ka.
Aha - no i jeszcze przed chwil�, kiedy p�dzi�am do dormitorium, aby napisa� nowa notk� w pami�tniku, niechc�cy potr�ci�am Flitwicka przechadzaj�cego si� po korytarzu. On z kolei potkn�� si� i r�bn�� w ozdobny witra� nieopodal. Barwne szkie�ka rozsypa�y si� na tysi�ce od�amk�w, spadaj�c niczym jakie� nietypowe konfetti na nieszcz�snego Flitwicka i przechodz�cych uczni�w. Zastanawiacie si� pewnie, dlaczego witra� pod wp�ywem naporu nie wylecia� na zewn�trz; ot� zaczarowano wszystkie okna tak, �e kiedy szyba si� rozbije, to jej elementy wypadn� na korytarz, aby mo�na by�o rzuci� na nie odpowiednie zakl�cie, kt�re po��czy je znowu w jedn� ca�o��.
No, ale wracam do mojego wypadku.
Patrzy�am bezradnie, jak Flitwick otrzepuje si� z kolorowych od�amk�w i mamrocze pod nosem zakl�cia. Po chwili wszystkie wr�ci�y na swoje miejsce.
- Ach, panno Lovegood, ci�gle jeste� my�lami daleko, chyba gdzie� w chmurach. Mo�e chocia� na szkolnym korytarzu zachowywa�aby� si� porz�dnie?
- Przepraszam - Odpowiedzia�am pogodnie. Flitwick mia� mi�kkie serducho no i jest przecie� opiekunem mojego domu, wi�c raczej nie odejmie mi punkt�w. Chocia�...
- Jeszcze jeden taki incydent i... - Gdzie� na ko�cu korytarza rozleg�y si� �omoty. Wszyscy odruchowo spojrzeli w tamt� stron� - to Irytek, nie�wiadomy obecno�ci nauczyciela kilkana�cie metr�w dalej, robi� sw�j tradycyjny raban. Flitwick machn�� na mnie r�k� i pogna� w stron� z�o�liwego poltergeista.
Uff, na szcz�cie tylko tyle.
W sumie to opr�cz tych sytuacji niewiele si� dzi� ciekawego wydarzy�o - nie licz�c ma�ego zamieszanka pomi�dzy dwoma obrazami na pierwszym pi�trze i dziecinnej wojny na tosty obsmarowane d�emem, kt�ra rozp�ta�a si� rano przy �niadaniu przy stole Krukon�w (na szcz�cie ucierpia�y jedynie moje w�osy, gdzieniegdzie chwilowo zmieni�y barw� z jasnego blondu na intesywny, malinowy kolor :-P)
A oto zdj�cie Hogwartu, kt�re zrobi�am dzi� pzed Zielarstwem. Wysz�o troch� bajkowo ;-)

[ 1922 komentarze ]


« 1 2 3 4 5 »  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki