Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamietnik Remusa Lupina!
Pamiętnikiem opiekuje się Syrcia
Do 20 marca 2009r pamiętnikiem opiekowała się K@si@@@
Do 07.07.08 pamiętnik prowadził Nowicjusz Magii
Do grudnia 2007 pamiętnik prowadziłą The Halfblood Princess

[ Powr�t ]

Wtorek, 14 Grudnia, 2010, 22:38

39. Wpis trzydziesty dziewi�ty.

Notka napisana niemal z rozmachu. Wena chyba wraca! :D Duuu�o kr�tsza, ni� planuj�, ale postanowi�am j� pochlasta� :D



Nast�pnego dnia z samego rana udali�my si� na rynek po m�k�, cukier, s�l i troch� zieleniny. Nie wydarzy�o si� nic ciekawego, co by�oby godne zapisania, c�.
Reszta ca�ego pobytu na tej nieszcz�snej wsi min�a w�a�ciwie tak samo - wci�� i wci�� jakie� g�upie sytuacje, �miechy i odpa�y. Nie nudzi�em si�, mo�na si� domy�li�.
Raz zamkn�li�my na noc Petera w go��bniku. Ot, dla jaj. Nie spali�my ca�� noc, bo co rusz kt�re� z nas parska�o �miechem, nie daj�c spa� reszcie. Jeste�my wredni, buehehe.
Innym razem urz�dzili�my sobie ma�e rodeo po chlewie, �cigaj�c prosiaki. Przynajmniej mia�y troch� ruchu...
Kt�rego� dnia by�o tak straszliwie gor�co, �e niemal nie da�o si� wytrzyma�. Ca�y ten dzie� sp�dzili�my nad rzek�, okazyjnie poznaj�c kilka os�b z tej�e okolicy. Wszak nie tylko my znamy drog� nad t� wod�...
W mi�dzyczasie by�a pe�nia. Na t� jedn� noc zjawi�a si� po mnie mama, by teleportacj� ��czn� zabra� mnie wieczorem do domu. Zwyczajowo skry�em si� w piwnicy, kul�c w jednym z zimnych, kamiennych k�t�w tego ma�ego pomieszczenia z do�� niskim sufitem. Podkurczy�em nogi do piersi, obejmuj�c je ramionami, a g�ow� opar�em na kolanach.
I czeka�em.
Czeka�em na to, co jak zwykle sta� si� musi. Mimo wszystko, czu�em jaki� dziwny, wewn�trzny spok�j, by� mo�e spowodowany tym, �e ju� nie musz� si� nigdy t�umaczy� z niczego ch�opakom. Przecie� ju� wiedz�...
Nie chc� opisywa� tego, co si� ze mn� dzia�o... To zupe�nie jakbym na w�asne �yczenie przechodzi� przez to jeszcze raz.
Nic mi�ego, wszak przemiana przyjemna nie jest…
No i, oczywi�cie, nadszed� dzie� powrotu do domu. Tym razem jednak nie t�ukli�my si� poci�gami, mama pod��czy�a kominek u dziadk�w do sieci Fiuu na jeden dzie�. Po�egnali�my si� niezwykle wr�cz wylewnie, rzucaj�c si� sobie wzajemnie w ramiona i szlochaj�c rozdzieraj�co. Poza tym, bez wi�kszych rewelacji.
Wparowa�em do swojego pokoju natychmiast po powrocie, krzywi�c si� przez b�l obitej kostki. Ci�gle o tym zapominam, samoistnie czyni�c sobie krzywd�. Masochizm, hi hi.
Usiad�em przy biurku, nabieraj�c powietrza. Wyd��em wargi.
Wypada�oby w ko�cu powiedzie� o Atze…
Na me usta wkrad� si� z grama wredny u�mieszek. Ooo tak…
Wsta�em, zgarniaj�c z szuflady kopert� z naszym zdj�ciem.
- Maaamooo!... – miaukn��em, staj�c w drzwiach kuchni.
- Tak, synku?
Przygryz�em doln� warg�, teatralnie opuszczaj�c g�ow�.
- Musz� ci o czym� powiedzie�... - powiedzia�em cicho, zupe�nie jakbym chcia� j� poinformowa�, �e kogo� zabi�em, czy co�.
Wyprostowa�a si�, przestaj�c �ciera� kurze z p�ki nad kominkiem.
- S�ucham ciebie.
Odrzuci�a szmatk� na bok, bior�c si� pod boki.
Westchn��em cicho.
- To… Delikatna sprawa.
Posuwistym krokiem, jak cie�, podszed�em do kanapy, osuwaj�c si� na ni� powoli.
Zmarszczy�a brwi.
- Noo?...
Z��czy�em kolana, stopy jednak rozsuwaj�c. Zapad�em si� g��biej w mebel, g�adz�c opuszkami palc�w kraw�dzie koperty.
Popatrzy�em na ni� spod pasm przyd�ugiej grzywki.
- Kochasz mnie? – spyta�em dr��cym g�osem.
- Oczywi�cie, �e ci� kocham! – zapewni�a natychmiast.
- Bo… Ale na pewno nic tego nie zmieni? Jestem twoim zaj�czkiem na dobre i na z�e?
Usiad�a obok, wyra�nie zaniepokojona.
- Remus, o co chodzi?
Nigdy nie lubi�em nazywania mnie zaj�czkiem. Powiedzenie, �e nim jestem naprawd� wr�y�o z�e wie�ci.
- Bo… Bo ja… No… Ale nie z�o�� si�, nie moja wina… J-ja… - zacz��em si� j�ka�, zacina� i wierci� niespokojnie, nerwowo przyg�adzaj�c w�osy, by zaraz zn�w je zmierzwi�. Popatrzy�em na ni� z p�aczliw� min�.
By�a ju� zwyczajnie przestraszona.
Zd�awi�em w sobie ochot� do rykni�cia �miechem, stwierdzaj�c, �e nie jest to dobry pomys�.
Nabra�em powietrza, zamykaj�c oczy. Wstrzyma�em je chwil�, a� zakr�ci�o mi si� w g�owie.
- Jestem gejem – wypali�em. Oczywi�cie to nie prawda (chyba…), ale sprawdzi� reakcj� matki mo�na, nie? Wszak to nic z�ego, buehehehe!... Khy, khy…[pokas�uj�c, uderza si� w pier�, po czym wyszczerza si� w nieskazitelnym u�miechu, by zaraz powr�ci� do pisania].
Ponownie popatrzy�em na jej zszokowan� twarz, wypuszczaj�c powietrze z p�uc. Zawroty g�owy przybra�y na sile, by po chwili znikn��. Si�gn��em do koperty, po zdj�cie moje i Atzego. Poda�em je rodzicielce.
- Aaaa… To Atze, m�j ch�opak…
Dr��cymi d�o�mi wzi�a fotografi� do r�ki, by m�c si� jej przyjrze�. Za stosowne uzna�em powiedzenie jej czego� o nim.
- Nazywa si� Freebairn. Ma szesna�cie lat… I jest bardzo fajny – stwierdzi�em zab�jczo rzeczowo. Cholernie wr�cz rzeczowo, taaak…
Przygryz�em wewn�trzn� stron� policzka.
Popatrzy�a na mnie z niewyra�n� min�.
- Dziecko… B�j si� Boga!
Przybra�em sceptyczny wyraz twarzy.
- Jak mam si� ba� kogo�, kogo nie ma?!...
Popatrzy�a na mnie z tak� min�, �e niekontrolowanie skurczy�em si� w sobie. St�umi�em parskni�cie �miechem, brz�cz�c co� pod nosem o um�wionym spotkaniu z Syriuszem, Jamesem i Peterem.
Wsta�em wi�c z kanapy, id�c do pokoju po portfel, torb� i czapk�. Posuwistym krokiem opu�ci�em dom, zostawiaj�c zszokowan� matk� sam na sam ze swymi my�lami.

Podnios�em woln� d�o� – czyli t�, w kt�rej nie dzier�y�em jedzonego jab�ka – i zapuka�em energicznie do poci�gni�tych bia�� farb� drzwi. Nie musia�em d�ugo czeka�, by otworzy� mi wysoki, czarnow�osy m�czyzna z okularami na nosie, zakrywaj�cymi niebieskie oczy. Na twarzy widnia� kilkudniowy zarost.
- Dzie� dobry – przywita�em si� natychmiast.
U�miechn�� si� w odpowiedzi.
- Cze�� – odpar� pogodnie.
- Jest James?...
Skin�� g�ow�.
- Wr�ci� niedawno, wejd�….
Odsun�� si�, bym m�g� przekroczy� pr�g domu Potter�w.
- James! – rykn��, a� si� wzdrygn��em. – Jaki� kolega do ciebie!
- Remus – u�wiadomi�em go p�g�bkiem.
Spojrza� na mnie kr�tko, nim ponownie si� wydar�;
- M�wi, �e Remus!
- IIIIIIIIIIID���������������!!! – odwrzasn�� jamesowy g�os.
Unios�em brwi.
Bez w�tpienia, styl bycia najprawdopodobniej Potter odziedziczy� po ojcu.
- Czego si� tak drzecie jeden z drugim, jakby�cie normalnie zawo�a� si� nie mogli! – powiedzia� weso�y, ciep�y g�os do�� niskiej kobiety, kt�ra wesz�a do przedpokoju. Jej oczy by�y br�zowe, a w�osy lekko rude – prawdopodobnie matka Jima, jak stwierdzi�em w my�lach.
Wytar�a r�ce w kraciast� szmatk�.
- Dzie� dobry! – przywita�em si� ra�nie.
U�miechn�a si� do mnie szeroko i serdecznie.
- Ooo, witaj, Remusie!
Rozleg�o si� g�uche �omotanie, prawdopodobnie czyich� st�p na schodach.
- Dama! – hukn�� od progu.
Unios�em brwi.
- To ja – o�wiadczy�em z p�uk�onem.
- No, widz� przecie�. C�e� przylaz�?
Przybra�em obra�ony wyraz twarzy.
- A mam sobie i��?
- No, chyba ty!
Wzruszy�em ramionami.
- Jak se chcesz… Do widzenia – zwr�ci�em si� do jego rodzic�w, z zamiarem wyj�cia.
- Ej no, bambary�o, czekaj! Id� z tob�, jego jakie� butki przyodziej�…
Westchn��em z rozbawieniem.
- Rozmawia�e� dopiero z Syr�, tak?
- Ano, sieci� Fiuu – przyzna� pe�nym godno�ci g�osem.
Wygi��em weso�o wargi.
- S�ycha�.
Zachichota�, naci�gaj�c adidasy.
- Wychodz�! – wrzasn��.
Jego ojciec uni�s� brwi.
- Przecie� stoj� obok.
James popatrzy� na niego tak, jakby go widzia� pierwszy raz w �yciu.
- Jak wr�c�, to b�d� – stwierdzi� nast�pnie zwyczajnie, po czym z�apa� mnie za r�k� i wytarga� z domu. Przez rami� jeszcze krzykn��em po�egnanie, nim Potter zatrzasn�� drzwi.
- Co ci� do mnie sprowadza?
- St�skni�em si�.
Wywali� ga�y.
- Ju�?!
- Co ta mi�o�� robi z cz�owiekiem… - westchn��em teatralnie.
Szturchn�� mnie w bok, kiedy szli�my g��wn� ulic� Doliny Godryka.
- Ej, ej! A co z Atze?
Parskn��em przez nos.
- Powiedzia�em matce.
Zarechota�.
- I co?
- No, zamurowa�o j�. Jedynie rzek�a: Dziecko, b�j si� Boga!...
Obaj si� roze�miali�my.
Przystan��.
- Ale mam pomys�! – j�kn��.
- No?... – popatrzy�em na pos�g stoj�cy na placyku, obok kt�rego przechodzili�my.
- Dawaj do Syry!
Skrzywi�em si�, momentalnie przypominaj�c sobie opowie�� Blacka na pocz�tku wakacji. Aktualnie min�a ju� pierwsza po�owa.
- Nie wiem, czy to dobry pomys�…
- Oj chod�! Poprawimy mu humor chocia�…
- A Peter? Jego te� bierzemy?
- Tego prostaka? – parskn�� wynio�le, nim zarzuci� dyni�.
Za�mia�em si�.
-Tak spyta�em…
- Wieeeem! – rykn�� zn�w.
- Zachrypniesz ty w ko�cu, czy nie? – j�kn��em, rozcieraj�c ucho.
- Pojedziemy do niego w nocy!
Zrobi�em wielkie oczy.
- Co?
- No, to! Teraz dawaj do Petera!
Wyci�gn��em wi�c lew� d�o�, zaczynaj�c ni� macha�.
Nie czekali�my nawet kilku chwil, nim pojawi� si� przed nami w�ciekle czerwony, trzypi�trowy autobus – B��dny Rycerz.
- Sieeemka! – zakrzykn�� Potter z min� cwaniaczka, garbi�c si� i wpychaj�c r�ce do kieszeni, kiedy otworzy�y si� przed nami drzwi, ukazuj�c breloczek i kierowc�.
- Debil – podsumowa�em go z parskni�ciem.
Wsiedli�my wi�c do �rodka, by pojecha� do Yorkshire.

Oko�o jedenastej, kiedy zapad� ju� zmrok, a ja powinienem ju� spa�, wysun��em si� cichaczem spod ko�dry. Matka siedzia�a w salonie rozmawiaj�c z jakimi� tam kole�ankami – troch� si� zasiedzia�y, my�l� sobie niewinnie… Nie, �eby mi to wadzi�o, sk�d!
Zrzuci�em z siebie mo�liwie cicho i szybko pi�am�, naci�gaj�c na siebie skarpetki z palcami do po�owy �ydki, lu�ne boj�wki z nogawk� trzy czwarte i koszulk� z wizerunkiem Boba Marleya. Naci�gn��em te� na siebie granatow� bluz� z kapturem – tak, na wszelki wypadek. Z racji tego, �e po ciemku nie mog�em znale�� paska do spodni, uczepi�em do nich szelki. Naci�gn��em jeszcze schowane pod ��kiem trampki z cholewk� za kostk� i szybko, byle jak zwi�za�em w�osy.
Otworzy�em ostro�nie okno, siadaj�c na parapecie. Wcze�niej, dla zmy�ki, wpakowa�em pod ko�dr� Rikki’ego – swojego wielkiego mi�ka. Gdyby mamu�ka chcia�a sprawdzi�, czy jestem w pokoju, to zawsze jedynie na chwil� zagl�da, nigdy nie podchodz�c. Nie powinna si� zorientowa�…
Wyskoczy�em na zewn�trz, ciesz�c si� w duchu z faktu mieszkania w jednopi�trowym domku z do�� bujnym ogrodem. �atwo wi�c by�o mi przemkn�� do ulicy, uprzednio oczywi�cie bezd�wi�cznie przymykaj�c okiennice.
Chy�kiem, przy �cianie domu podrepta�em do ulicy, by staj�c ju� na chodniku, pu�ci� si� p�dem kilkadziesi�t jard�w dalej. Stara�em si� jak najdelikatniej stawia� stopy.
Przystan��em po owym dystansie, lekko dysz�c.
Ostro�no�ci nigdy za wiele, ot co. Zreszt�, us�ysza�a by B��dnego Rycerza…
Sapn��em, odgarniaj�c grzywk� z oczu. Przygryz�em warg�, czuj�c jak�� dziwn� sensacj� w �o��dku – lekkie �askotanie, roznosz�ce si� tymi dziwnymi motylkami w pier�. Serce te� nie bi�o mi normalnie, cho� nie mia�o to nic wsp�lnego z biegiem. No i oddech mia�em szybszy…
Stwierdzi�em, �e to prawdopodobnie lekkie podniecenie zwi�zane z dokonanym dopiero co czynem – wszak jakby zwia�em na noc z domu, hie, hie. Spodoba�o mi si� to uczucie, szczerze m�wi�c...
Podnios�em g�ow�, kieruj�c wzrok na niebo.
Granatowe, usiane milionami gwiazd. U�miechn��em si� do siebie. Pi�knie to wygl�da�o. By�o tak czyste, �e nawet widzia�em zarys drogi mlecznej!
N�w…
Ponownie tego jeszcze dnia, wezwa�em do siebie B��dnego Rycerza machaniem r�d�ki. Tym razem wzi��em j� ze sob� . Po co – nie wiem.
- Dok�d ci� zawie��, ma�y? – spyta� facet za k�kiem oboj�tnym tonem. Najwyra�niej la� na to, kogo wiezie o kt�rej godzinie. Grunt, �e utarg by�… Lepiej dla mnie.
Przygryz�em warg�, wygrzebuj�c z kieszeni odpowiedni� ilo�� sykli.
- Dolina Godryka, na g��wny plac.
- Si� robi…
W ostatniej chwili chwyci�em si� barierki, by nie run�� jak d�ugi na pod�odze. Trzymaj�c si� tego kawa�ka metalu, rozejrza�em si� z zaciekawieniem wok� siebie.
Zamiast krzese�ek, jak to by�o w dzie�, sta�o kilka poupychanych ��ek. Prawie jak te w izolatkach.
Westchn��em, zawieszaj�c wzrok na kryszta�owym �yrandolu, brz�cz�cym nad g�owami ostrzegawczo.
Podszed�em do jednego z wolnych miejsc, opadaj�c na nie. Po�o�y�em si� wygodnie, podk�adaj�c r�ce pod g�ow�.
Mimo i� autobus raz po raz skr�ca� gwa�townie, czy ostro hamowa�, nie miota�o mn� na wszystkie strony. Noc� je�dzi si� wygodniej; roz�o�ysz si� na ��ku i niech si� dzieje, co chce.
Owszem, dokona�em kolejnego odkrycia. N�-widelec zostan� naukowcem?...
Przymkn��em oczy, biernie czekaj�c na Dolin�. Zgodnie z tym, jak si� um�wili�my, kilkana�cie minut potem wsiad� James. By� bardziej potargany, ni� zwykle, ale u�miech i b�ysk w oczach pozostawa� ten sam.
Opad� na ��ko obok mnie, rzucaj�c przez rami� adres. Ca�� drog� wzajemnie przyduszali�my si� poduszkami.
Po kilku kolejnych przystankach, na kt�rych wsiadali b�d� wysiadali inni pasa�erowie, wyskoczyli�my na u�pione ulice Londynu.
Przymru�y�em oczy.
- Grimmuald Place?
- Pod dwunastk� mieszka Syriusz – o�wieci� mnie.
Skin��em sztywno g�ow�, wydaj�c z siebie ciche: „A-ha…”.
Zacmoka�.
- Nie b�dziemy si� dobija� od frontu… Dawaj na ty�y, pod jego okno.
Zmarszczy�em czo�o.
- Niby sk�d wiesz, kt�re jest jego?
U�miechn�� si� weso�o.
- M�wi� mi dzisiaj, �e na szybie wywiesi� sobie proporczyk Gryffindoru, co by troch� rodzic�w podenerwowa�.
Zachichota�em cicho, skradaj�c si� po nieprzystrzy�onym trawniku. Omin��em kipi�ce worki na �mieci.
- Naprawd� Syriusz tu mieszka?... - spyta�em z pow�tpiewaniem. Nie pasowa�y mi te "ozdobniki" do wizji m�odego arystokraty. Jeszcze bior�c pod uwag� to, co wiedzia�em o jego domu i rodzinie...?
- Nie patrz na pozory, to tylko brudna ulica Londynu. �eby� ty wdzia� jego cha�upiszcze w �rodku…
Milcz�c, przeszli�my na ty� budynku, przeciskaj�c si� w�skim przej�ciem mi�dzy nim i drugim jakim� innym. Westchn��em, wychodz�c na otwart� przestrze�. Rozejrza�em si�.
- No, tu jest troch� miejsca… Pi�k� pokopa�, czy co�…
Spojrza�em na Jamesa, mamrocz�cego pod nosem: „ Okno Sera, okno Sera…”, rozgl�daj�c si� po szybach.
Wskaza�em na jedno, na kt�rym wisia� �redniej wielko�ci proporzec.
- Ooo, tam chyba…
Skin�� g�ow�. Zacz�� si� rozgl�da� po ziemi, by po chwili podnie�� kamie�.
- Oczadzia�e�? – spyta�em g�o�nym szeptem.
Westchn��.
- No przecie� nie wybij� tego okna.
Unios�em brew w sceptycznym ge�cie.
- Taki� pewny?
- Tak, takim pewny…
Wzi�� zamach, po czym cisn�� w szyb�.
Rozleg� si� suchy trzask przywodz�cy na my�l p�kaj�ce szk�o.
- Ups!...
Sykn��em.
- Debilu! – warkn��em, tr�caj�c go w rami�.
Atakowane okno otworzy�o si� po chwili, ukazuj�c nam zaspanego, rozz�oszczonego Syriusza.
- Co za palant!... Ch�opaki? – doda� z wyra�nym zaskoczeniem.
Gdyby oczy nie by�y trzymane przez mi�nie, nerwy i wszystko inne, pewnie bym ich teraz szuka� w trawie. Bynajmniej nie swoich, a tych z szarymi t�cz�wkami.
James wywali� ca�y asortyment swego uz�bienia, wykonuj�c zamaszysty gest r�k�.
- Cho do nas! Pow��czymy si� troszeczk�!
Odwr�ci� si�, zerkaj�c do �rodka.
- Pi�� minut! – rzuci� do nas, po czym znik�, zamykaj�c okno.
Wymienili�my spojrzenia.
- Ta noc szykuje si� r�wnie zabawnie, co ta, gdy zamkn�li�my Petera w go��bniku.
St�umi�em ryk �miechu.
- Chod� na ulic� – sapn��em tylko, po czym skierowa�em si� do przej�cia mi�dzy dwoma budynkami.
Wyszli�my wi�c ponownie na Grimmuald Place, chichocz�c do siebie.
Nie musieli�my czeka� d�ugo, by w czarnych, do�� wysokich i szerokich drzwiach pojawi� si� Black, przyg�adzaj�c ostatecznie d�ugie w�osy.
Podszed� do nas cicho, stukaj�c podeszwami but�w o asfalt.
- Czy was ju� do reszty pogi�o? – spyta� na wst�pie. – Wybili�cie mi dziur� w szybie.
�ypn��em na Pottera.
- To jego pomys�.
Wyszczerzy� si� przepraszaj�co.
- Za mocno rzuci�em…
Popatrzy� na niego wymownie unosz�c brew i przekrzywiaj�c wargi.
- Debil – podsumowa�.
- Ju� nie wiem kt�ry raz dzisiaj s�ysz�, �e jestem debilem!
- Ano, co� w tym wida� jest – odpar� Czarny.
Na koszul� jasn� niczym jego nazwisko narzuci� p�aszcz do kolan. Mia� mu widocznie s�u�y� za bluz�.
- No, to co robimy, geniusze? – spyta�, wsuwaj�c r�ce do kieszeni jeans�w.
U�miechn��em si� weso�o, s�ysz�c teatralnie zni�ony g�os Jamesa.
- W��czymy si�, panowie. W��czymy si�…
Na twarzy Syriusza pojawi� si� przebieg�y u�mieszek.
Ooooj, ta noc zapowiada�a si� naprawd� ciekawie… Czu�em to w �o��dku, znan� mi ju�, przyjemn� sensacyjk�.

Komentarze:


Foge
Czwartek, 20 Listopada, 2014, 11:02

viagra levitra global life insurance generic levitra nj insurance car

 


Kalea
Niedziela, 23 Listopada, 2014, 06:11

levitra purchase online house contents insurance cheap levitra cialis online

 


Kalea
Niedziela, 23 Listopada, 2014, 06:11

levitra purchase online house contents insurance cheap levitra cialis online

 


Ziarre
Niedziela, 23 Listopada, 2014, 18:42

automotive insurance quotes online cheap insurance generic viagra for sale buy cailis insurance car

 


Hines
Poniedziałek, 24 Listopada, 2014, 07:18

Car Insurance Quotation buy cialas on line buying propecia buy prednisalone online

 


Ellyanna
Poniedziałek, 24 Listopada, 2014, 13:14

buy viagra online impotence and marijuana cheapest viagra or cialis life insurance for seniors

 


Bubba
Wtorek, 25 Listopada, 2014, 07:14

cialis online buy generic cialis online canada viagra to buy cheapest cialis on line Car Insurance Quotation

 


Philly
Wtorek, 25 Listopada, 2014, 08:50

cheap generic cialis cialis side effects cialis viagra viagra for sale

 


Jacklynn
Wtorek, 25 Listopada, 2014, 17:04

life insurance quote cialis online cialis discount viagra on line sales

 


Lilian
Czwartek, 27 Listopada, 2014, 08:26

chip car insurance commercial insurance life online cialis no prescription sildenafil online

 


Deena
Piątek, 28 Listopada, 2014, 05:28

impotence performance anxiety order viagra online without prescription accutane for large pores health insurance best private ordering cialis online

 


gordon
Poniedziałek, 05 Stycznia;, 2015, 13:26

biUpXX http://www.QS3PE5ZGdxC9IoVKTAPT2DBYpPkMKqfz.com

 


gordon
Poniedziałek, 05 Stycznia;, 2015, 13:26

biUpXX http://www.QS3PE5ZGdxC9IoVKTAPT2DBYpPkMKqfz.com

 


RaymondCloub
Piątek, 20 Lutego, 2015, 22:00

viagra and pulmonary hypertension generics mexico viagra <a href=http://fast-sildenafil.com>Viagra</a> viagra doctor torrance california buy generic viagra without prescription <a href=http://shopnorxmed.com>Buy Viagra</a> poland viagra viagra p5 inhibitor

 


Enter
Niedziela, 22 Lutego, 2015, 10:31

ojoj, też marzy mi się jasny blond, chociaż nie do końca jesetm przekonana jak będę w nim wyglądać, bo mimo naturalnie blond włosf3w, o wiele bardziej wolę siebie w wersji rudej/brązowej... ech, może się kiedyś zdecyduję. a u Ciebie czekam na więcej zdjęć. buziaki! ;) http://gevyhktgz.com hwrenfvbbh ycuaijga

 


Elmi
Wtorek, 24 Lutego, 2015, 03:04

jestem bardzo cikewaa efektu!ojj coś wiem na temat albinostwa :D moje białe rzęsy i brwi pozdrawiają Twoje :D:D no i pewnie skf3rę masz tak białą jak mąka jeśli tak to hi5 :D:D http://enoapamttin.com grpaxx yinoznekdt

« 1 11 12 13 14 

Tw�j komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki