Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamietnik Remusa Lupina!
Pamiętnikiem opiekuje się Syrcia
Do 20 marca 2009r pamiętnikiem opiekowała się K@si@@@
Do 07.07.08 pamiętnik prowadził Nowicjusz Magii
Do grudnia 2007 pamiętnik prowadziłą The Halfblood Princess

[ Powrót ]

Sobota, 16 Kwietnia, 2011, 15:15

41. Wpis czterdziesty pierwszy.


Świeżo po egzaminach, wizycie w nowej szkole - siadłam i napisałam dla was notkę. :D Trzymajcie kciuki, żebym się dostała, co? :D


Och, Syriuszu… Gdybyś tylko wiedział, jak bardzo pokocham muzykę Buddy’ego Holly, chyba nigdy byś mi jej nie pokazał. A zwłaszcza piosenki: „Baby, I don’t care”. Choćbym chciał, za Chiny ludowe nie usiedzę przy niej spokojnie.
Pokochałem rock’n’roll.
Urządziliśmy sobie z chłopakami małą… Hm… Zabawę… U mnie w domu, jak nie było mamy. Cała nasza czwórka, Julie i Martina, była nawet Lily i Jack.
Głośno rozkręcona muzyka grzmiała w salonie, na stole pod ścianą były różnorakie chrupki, mamuśka zrobiła nam jeszcze kanapek, soki… A my świrowaliśmy na środku salonu, zdzierając drewno z podłogi oraz swoje nieszczęsne gardła.
Najwięcej tańczyłem z Martiną, z Julie wywijał Syriusz, James porwał Lily, a Jack tańczył z Peterem. Jakoś tak się obaj dobrali…

You don't like crazy music
You don't like rockin' bands
You just wanna go to the movie show
And sit there holdin' hands
You're so square
Baby I don't care

Kilka szybkich obrotów, nieustanne przytupywanie, dużo machania rękami… Falbaniaste spódniczki dziewczyn fruwały we wszystkie strony, nie mając nawet chwili spokoju. Jak to w tańcu. W pewnym momencie Syriusz zrobił “odbijane” i porwał mnie w serię piruetów, wyrzutów, podskoków czy przetaczania po plecach tudzież podłodze… Nie wiedziałem nawet, że tak potrafię…
W wakacje, jak nie trudno się domyślić, słońce grzało bardzo… Namiętnie. Nie dało się żyć. Z łóżka dosłownie czołgałem się do kuchni po szklankę wody.
Wolę chłód.
Siedziałem sobie na schodkach przed domem, tak jak kiedyś, jak byłem mały. Zamknąłem oczy przed promieniami słonecznymi, nastawiając uszu na śpiew ptaków. Uśmiechałem się lekko do siebie, nie mogąc się powstrzymać.
Ponownie upiłem łyk soku pomarańczowego, otwierając oczy. Marszcząc się jak śliwka spojrzałem w błękitne niebo, czując jak słońce atakuje mi oczy. Patrzyłem dłuższą chwilę na płynące leniwie obłoki, zwyczajnie nie umiejąc odmówić sobie tej maleńkiej przyjemności. Bardzo lubię patrzeć na chmury. Uspokaja mnie to, pomaga się rozluźnić no i samo w sobie jest relaksujące. Gdyby tak jeszcze pachnąca łąka pod plecami i śpiew ptaków wokół…
Westchnąłem cicho do siebie, odwracając się twarzą do wnętrza otwartego na oścież domu. Mama zasuwała od lewej do prawej, z kuchni do salonu, z salonu do łazienki, z łazienki do kuchni, potem znowu do łazienki, kuchnia, salon… Tup, tup, tup, tup drewnianymi schodkami na górę, na pięterko, gdzie jest jedynie pokój mój i mamy.
Sądzę więc, że zwyczajnie się nudziła, bo przecież nie widzę sensu w generalnych porządkach. Co tydzień prawie… A fu.
Nagle mój wzrok przykuł puchaty obiekt wlokący się smętnie ulicą. Był brudny, z mojego miejsca widziałem, że strasznie chudy… Wyglądał trochę jak owczarek niemiecki. Nie namyślając się długo, odstawiłem szklankę i ruszyłem na spotkanie z futrzakiem.
Przekroczyłem ulicę, na której jakieś dziewczynki z sąsiedztwa narysowały sobie planszę do gry w klasy i żarliwie ową dyscyplinę gier uprawiały.
Kopnąłem lekko piłkę, którą dostałem w bok od niejakiego… Mathewa. Zamarłem, widząc go.
- Oohohoo, cześć, maleńka! – zawołał w aż nazbyt dobrze mi znany, głupkowaty sposób. Zacisnąłem dłonie w pięści.
- Witam szanownego… Piękny mamy dzisiaj dzień, nieprawdaż? – spytałem kąśliwie. Kątem oka spojrzałem na pieska, który zajął się obwąchiwaniem słupka w siatce.
- Co tu robisz? – Głos miał już normalny.
- Jakby…. Mieszkam? – burknąłem.
Podszedł bliżej, trzymając piłkę pod pachą.
- Ej no, coś taki niemiły?
- Nie, bo zupełnie nie mam powodu! – zawołałem z przesadną radością.
Mathew wydął wargi.
- Hej, Math! Idziesz, czy nie?! – ryknął też znany mi głos. Jerry.
- Zaaaaraz, nie gorączkuj się tak, jeszcze febry dostaniesz! Sorry za to w szkole – dodał już do mnie.
Uniosłem lekko brwi.
- Co to za jakiś spęd? – spytałem, puszczając mimo uszu wzruszający moment przeprosin.
- Aaa, gramy u Jacoba w kosza. Przyłączysz się?
- Yyy…
- No nie bądź Żyd, chodź.
- Nie. Nie umiem, nie chcę, za gorąco mi i… - Wzrok sam uciekł mi do psa.
- Ojoj, nasz kochany samarytanin chce przygarnąć brudnego kundla? – zaśmiał się.
Uniosłem głowę, zadzierając podbródek.
– Tak, chcę.
- No dobra. Fakt, przyda ci się przyjaciel. W samotności można zdziczeć, nie? – spytał.
- Co?
- Człowieku, od dwóch lat cię w szkole nie widzieliśmy, gdzie ty się podziewasz?
- W szkole? - odparłem.
- Niby jakiej?
- No, na pewno nie w starej. Do innej teraz chodzę.
- Tak? Jaka ona jest?
- Eee… Bardzo fajna – mruknąłem, nie do końca wiedząc, jak mam temu pustakowi opisać Hogwart. – Rewelacyjna wręcz…
- Musi być daleko, skoro wracasz tak późno, że cię w ogóle w okolicy nie widać – stwierdził, podrzucając piłkę.
- No jest… Bynajmniej się tam nie dojeżdża, to szkoła z tym… Jak mu tam… Internatem.
Uniósł brwi, kiwając lekko głową.
- Ooo, no to faktycznie rewelka – przyznał z czymś na kształt podziwu. – No, dobra, Lupin. Zbawiaj świat zwierząt, a jak już skończysz, to wpadnij do nas, gramy do wieczora dzisiaj. Akurat nam brakuje jednej osoby…
Skinąłem głową, czując zwykłą ochotę, żeby się przyłączyć. Uniósł rękę w geście pożegnania, po czym odbiegł do reszty grupy chłopaków z mojej dawnej klasy, odbijając piłkę od asfaltu.
Zagwizdałem, podchodząc do pieska. Zatrzymał się, patrząc na mnie z podkulonym ogonem. Ukucnąłem obok, wyciągając powoli rękę.
- Heeej... Czeeść piesku. Nie bój się... - zacząłem do niego miękko nadawać. - Nie bój, nic ci nie zrobię... Dasz mi się pogłaskać?...
Dotknąłem ostrożnie czubek jego nosa, pozwalając, by mnie obwąchał. Zamachał nieśmiało ogonem, podchodząc bliżej.
- Jaki ty jesteś śliczny… - szepnąłem, patrząc na niego. Tknięty nagłym pomysłem, pochyliłem się nieco, zaglądając mu pod brzuch. – Em… Śliczna… Chodź. Choodź…
Głaskałem ją jeszcze chwilę, nim wstałem powoli i łagodnie do siebie przywołałem. Po kilku dłuższych chwilach, psina ruszyła za mną. Wciąż zachęcając ją łagodnym tonem, doszedłem w końcu do domu i wpuściłem ją do środka.
- Mamo… - zacząłem niepewnie.
- Tak? – odkrzyknęła z kuchni.
- Chcę psa! Obiecałaś mi…
- Tak, skarbie, wiem… Niedługo się wybierzemy, dobrze?
- Nie chcę.
- No to chcesz, czy ni… - urwała, stając w drzwiach. – Remusie…
- Zapomnij – odparłem natychmiast. – Żadnego spania na dworze, żadnego wyrzucania… Ona z nami zostaje – oświadczyłem stanowczo.
Pokręciła głową.
- Nic z tych rzeczy. Remusie, ten pies jest w ciąży.
Zamrugałem.
- To nie pies… To sunia jest – sprostowałem niezbyt mądrze.
Kąciki jej ust zadrgały lekko.
- Wiem.
Zrobiłem maślane oczy.
- Może z nami zostać? Może?... – miauknąłem.
- Synku…
- Prroszę!
- Ech… A jak byś ją nazwał?
Popatrzyłem na tego wychudzonego futrzaka, któremu z powodzeniem można by grać na żebrach. Podniosła głowę i wlepiła spojrzenie brązowych gał prosto w moje oczy, lekko merdając ogonem.
- Meggie – odparłem bez zastanowienia. – To będzie Meggie…
Następnego dnia, obudziłem się skoro świt. Zdawało mi się, że w nocy słyszałem jakieś dziwne dźwięki z legowiska Meg, ale za każdym razem, jak do niej wstawałem, nic podejrzanego nie zauważyłem. Poprzedniego wieczora wykąpałem ją solidnie, wysuszyłem i wyczesałem starą szczotką. Najadła się, napiła i spała dwie godziny z głową na moim udzie, a ja w tym czasie czytałem sobie „Makbeta”. Jakoś tak mnie wzięło na taki rodzaj twórczości.
Wracając do nocy, w końcu padłem i spałem jak kamień. Od razu podreptałem do łazienki, czując podejrzane wręcz napięcie ścian mojego pęcherza. Nie było to przyjemne… Od razu wziąłem krótki prysznic, wyszorowałem zęby i ubrałem się w jakieś szmaty leżące pod ręką. Wczorajsze spodnie chyba i jakaś tam bluzka…
Boso wróciłem do pokoju, gdzie swoje miejsce miała Meg. Podszedłem do dużego, kartonowego pudełka, by się z nią przywitać.
- Cześć, piękna – powiedziałem wesoło, przyklękając obok. – Dobrze ci się spa… - urwałem w pół słowa, robiąc wielkie oczy. Poczułem jeszcze, że usta same mi się uchylają, a brwi wyginają w łuki. – Nyaaa! – wydałem z siebie. – Jakie śliczne! – jęknąłem, wkładając ręce do pudła i wyciągając z niego małego, puchatego psiaczka. – Jeeej…
Przytuliłem go ostrożnie, ocierając o niego policzkiem. Jak on ślicznie pachniał… I był taki malusi! Chwyciłem w dwa palce jego maleńką łapkę.
- Jejuu… - kolejny inteligentny wyraz wyrwał się z mojej krtani. Cmoknąłem ten tyci, mokry nosek, wkładając szczeniaczka powrotem do pudełka, pozwalając obserwującej mnie z wyjątkową uwagą Meg odsapnąć od zaniepokojenia. Podliczyłem szybko maluchy.
Pięć!
Zatupałem kolanami w podłogę z radości. Siedziałem dłuższą chwilę z nimi, nie mogąc oderwać od nich wzroku. Prześliczne są…
Wziąłem innego, ostrożnie przytulając do siebie i wyszedłem z pokoju. Meg wylazła z pudła, idąc za mną i kręcąc mi się pod nogami. Uchyliłem drzwi sypialni mamy. Spała jeszcze.
- Mamo… - zacząłem. – Mamo!
Wierciła się chwilę w białej pościeli, wyraźnie nie mogąc się zorientować w czasoprzestrzeni.
- Zobacz… - dodałem, podchodząc bliżej. Usiadłem obok na łóżku.
Zrobiła duże oczy, patrząc na malucha.
- Ojej… - sapnęła na dzień dobry.
- Razy pięć! – dodałem z uśmiechem szaleńca. Nasze spojrzenia skrzyżowały się na moment.
- Pięć?
- Cudnie, nie? – wywaliłem klawisze.
Zamrugała, po czym ponownie zakopała się w pościeli.
- Taak, wspaniale…
Po chwili usłyszałem jej chrapanie.
Zerknąłem na zegarek. Piąta dwadzieścia.
- Aha… - szepnąłem do siebie. – To wiele wyjaśnia…
Wycofałem się z pokoju, odnosząc malca do jego łóżeczka. Cały ranek siedziałem koło nich, nie mogąc oderwać wzroku. One są takie… Drobne, malutkie i delikatne.
Meg raz po raz lizała mnie po rękach, kiedy poszedłem na chwilę do kuchni, wracając z miską jedzenia.
Chyba była mi wdzięczna…
Pogłaskałem ją po jej kudłatej głowie.
- Smacznego – powiedziałem, po czym z szerokim bananem patrzyłem, jak jadła. Bardzo głośno jadła…

Komentarze:


Doo;)
Niedziela, 17 Kwietnia, 2011, 13:49

MEGGIE! :-D. I do tego + pięć małych.
Krótko, ale sympatycznie. Teraz Remus będzie miał zwierzątka. Gorzej, gdy wyjedzie.
Mnie się kiedyś kotka kociła w noc, kiedy to uczyłam się do klasówki z Piastów. Ło matko...
Jeden piesek może pójść do Syriusza, tak mi wpadło ^^
Pozdrowionka :-)

 


Doo;)
Sobota, 23 Kwietnia, 2011, 16:32

zapraszam do mnie ^^

 


Pira
Piątek, 14 Marca, 2014, 18:31

je1 to typuju na nějakou sexue1lned fachylku dnešned norneme1lned mle1deže.To my jsme dělali holke1m na krku cuce1ky,dnes si tam pedšou nějakfd šifry mistra Leonarda.Holt "nove1 doba".:-00

 


Sumar
Sobota, 15 Marca, 2014, 19:43

Your cranium must be pritectong some very valuable brains. http://tvnanke.com aybfve vqujkfje

 


Molly
Poniedziałek, 17 Marca, 2014, 19:16

here cheapest viagra for sail Cheap Car Insurance Quote insurance auto quote car insurance rate click here to get started

 


Hessy
Poniedziałek, 17 Marca, 2014, 21:03

pharmacy cialis viagra for sale on line life insurance quotes victorian car insurance vigria life insurance quotes texas

 


Chuckles
Wtorek, 18 Marca, 2014, 05:17

cheap online car insurance quotes cheap 36 hour cialis online cheap florida car insurance click here to get started prices for viagra nj auto insurance

 


Karsen
Wtorek, 18 Marca, 2014, 12:45

car insurance knoxville news online purchase of cialis life insurance qoute cheap california car insurance car insurance outes buy viagra with master card

 


Cammie
Środa, 19 Marca, 2014, 03:40

NJ car insurance share life insurance quotes online viagra impotence clinic

 


Bones
Środa, 19 Marca, 2014, 11:18

insurance auto cheap car inssurance most affordable car insurance florida buy viagraa online exercise impotence Cialis order online viagra without prescrip

 


Jenelle
Środa, 19 Marca, 2014, 16:09

a auto insurance cheap car insurance quotes online new drivers car insurance cheap cheap insurance quotes getting insurance car viagra and cialis auto insurance quote

 


Tory
Środa, 19 Marca, 2014, 21:05

car insurance cheap share life insurance cost viagra online without prescription mastercard cancer impotence prostate

 


Rowdy
Czwartek, 20 Marca, 2014, 01:30

here buy car insurance viagra pills "free ""whole life insurance ""quotes" purchasing generic viagra cheapest life insurance in florida

 


Connie
Czwartek, 20 Marca, 2014, 07:06

auto insurance free qutoes term life insurance quotes car insurance quotes az insurance auto company vehicle insurance buy viagra

 


Jasemin
Czwartek, 20 Marca, 2014, 11:33

cheap car insurance quotes online buy viagra discount car insurance you can buy online link auto insurance quotes free order viagra without prescription

 


Lakeisha
Czwartek, 20 Marca, 2014, 18:30

buy car insurance online antibiotics Cipro free online auto insurance quotes share cheap insurance quotes

 


January
Piątek, 21 Marca, 2014, 14:53

ll stat car inssurence erections cheap insurance car insurance third party news

 


Dayana
Sobota, 22 Marca, 2014, 10:43

cheap online car insurance quotes car insurence levitra comparison of car insurance rates for teens Lasix cheap

 


Fantine
Sobota, 22 Marca, 2014, 20:40

quotes car insurance cheap car insurance nj order Acyclovir cheap homeowners insurance

 


Keisha
Sobota, 22 Marca, 2014, 21:10

antibiotic Cipro click here to get started cheap auto insures lasix

1 2 3 4 »

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki