Pamietnik Remusa Lupina! Pamiętnikiem opiekuje się Syrcia Do 20 marca 2009r pamiętnikiem opiekowała się K@si@@@ Do 07.07.08 pamiętnik prowadził Nowicjusz Magii Do grudnia 2007 pamiętnik prowadziłą The Halfblood Princess
By�oby d�u�sze, ale odechcia�o mi si� pisa�. No wi�c daj� to. Z pozdrowieniami dla Doo
Odkry�em w sobie now� pasj�. Niby nic specjalnego, ale lubi�... Le�e� pod prysznicem. Wiem, powia�o inteligencj�... Troch� ciasno, ale jak oprze� g�ow� o brzeg brodzika, a wyprostowane nogi zarzuci� na �cian�, to jest ca�kiem wygodnie, prawd� m�wi�c. Tylko si� chlapie, bo trzeba mie� otwarte drzwi... Ale i tak jest super. Mam wtedy idealny wzgl�d na swoje nogi, buehehe.
Meggie jest u mnie ju� tydzie�. A maluchy zaczynaj� otwiera� oczka. Jejkuu, m�g�bym si� nad nimi godzinami roztkliwia�... Maj� takie �liczne �apki, s�odkie pyszczki... A jak pachn�! Ca�e dnie potrafi� le�e� i patrze�, jak pe�zaj� w koszyku, unosz�c nieporadnie g��wk�, popiskuj�c.
Czysta s�odycz.
Syriusz reaguje na nie identycznie jak ja, a James si� �mieje. Niech si� �mieje, buc jeden...
Pytanie co z nimi zrobi�, jak podrosn� - bo mama stwierdzi�a, �e nie zostan�... - cz�ciowo rozwi�zane. Atze i James zaoferowali si�, �e wezm� tr�jk�. Potter chce dwa, bo stwierdzi�, �e jednemu samemu b�dzie smutno, jak p�jdzie do szko�y.
Kt�rego� s�onecznego dnia na pocz�tku sierpnia wybra�em si� z Potterem do jego domu, bo okularnik za�yczy� sobie z matk�, bym ja i moja rodzicielka zjad� u nich obiad. Pani Potter nawet nie chcia�a s�ysze� o odmowie...
Po obiedzie poszli�my do pokoju Jimmy'ego, odpocz�� troch� po posi�ku, po kt�rym ja osobi�cie p�ka�em w szwach, bo zwyczajnie g�upio mi by�o zostawi� co� na talerzu. Jaki� czas p�niej wybyli�my na dw�r, pobawi� si� w co� bli�ej nieokre�lonego. Troch� pokopali�my pi�k�, strzelaj�c sobie karniaki (najpierw musia�em mu wyja�ni� zasady pi�ki no�nej, co wcale nie by�o proste), ale nied�ugo by�o trzeba, by�my opadli z si�. By� straszliwy upa�... Zatankowali�my p�tora dzbanka lemoniady, by znowu gania� za t� nieszcz�sn� pi�k� z rozdzieraj�cym wrzaskiem. Po jakim� czasie nam si� znudzi�o, wi�c zasuwali�my w ogr�dku wok� drzewek. D�ugo te� to nie trwa�o, bo po jakim� czasie siedzia�em z Jamesem na jednej ga��zi, machaj�c nogami w powietrzu i �miej�c si� do siebie. Zjadali�my z drzewa wi�nie. By�o... wspaniale. Po prostu. By�o to dla mnie w jaki� swoisty spos�b naturalne. Wiem, �e chc� aby zawsze tak by�o.
Wi�nie by�y krwistoczerwone i s�odkie. Soczyste... Czerwone krople soku p�yn�y nam po podbr�dkach, �cieka�y po szyi i wilgotnych palcach.
Stadko szpak�w usadowi�o si� na s�siednim drzewku. Wymienili�my spojrzenia i u�miechy, zaczynaj�c napycha� sobie usta owocami, do oporu. Nie bez trudu pozby�em si� z pestek mi��szu, zjadaj�c go. Zosta�a mi gar�� pestek, Jamesowi te�. Wycelowali�my i zacz�li�my plu� w to stadko. Kilka razy nawet uda�o si� nam trafi�... A potem strzelali�my do siebie. Jak sko�czy�a si� nam amunicja, �adowali�my od nowa. W pewnym momencie James zeskoczy� z drzewa i pogna� w stron� domu.
Zmarszczy�em czo�o, powolutku zajadaj�c si� wi�niami. Zamar�em, widz�c, �e Potter nadbiega z ogrodowym szlauchem. Nie my�l�c wiele, prze�kn��em szybko to, co si� da�o, splun��em pestkami i zwia�em z drzewa, byle dalej od okularnika.
James z dzikim rechotem doskoczy� do mnie, uderzaj�c mnie smug� lodowatej wody. Wrzasn��em ze �miechem, robi�c szybki unik i puszczaj�c si� p�dem za st� stoj�cy w ogrodzie, a James za mn�. Krzycza�em do niego, �e to niesprawiedliwe, bo ja nie mam si� jak broni�, o ataku nie wspominaj�c.
Porwa�em wielk�, blaszan� pokryw� od grilla, robi�c sobie z niej tarcz�. Z okrzykiem bojowym rzuci�em si� na niego, zas�aniaj�c si� t� kup� �elastwa. Czu�em op�r uderzaj�cej w ni� wody, widzia�em jak rozpryskuje si� na wszystkie strony, l�ni�c w s�o�cu. Dopad�em do niego, powalaj�c go na ziemi�.
Upadli�my w mokr� traw�, rechocz�c na ca�e gard�a. Zacz�li�my si� kot�owa� i walczy� o w�a. Wierzgali�my w�ciekle r�kami, nogami, szarpali�my si� za przemoczone koszulki i chwytali�my za ociekaj�ce wod� w�osy. James gdzie� po drodze zgubi� okulary, ja buty... Nie przej�li�my si� tym zbytnio, nie ustaj�c w za�artej walce. Przygniot�em go w ko�cu do ziemi, siedz�c mu na brzuchu. Chwyci�em szybko szlauch, zaczynaj�c go polewa� po twarzy, szyi, gdzie tylko si� da�o. Zerwa�em si�, odbiegaj�c kawa�ek. Wsta� szybko i chwiejnie na niestabilnym, �liskim pod�o�u, ruszaj�c na mnie z rozbrajaj�c� niepewno�ci� w krokach, wyci�gaj�c do mnie r�ce.
Odchyli�em g�ow� w ty�, g�o�no si� �miej�c do b��kitnego nieba i mocno grzej�cego s�o�ca. Nag�ym pomys�em skierowa�em szlauch w g�r�, lej�c wod� w stron� niebosk�onu. Opada�a na ziemi� �agodnym �ukiem, a tam, gdzie by�y najdrobniejsze kropelki godne m�awki, l�ni�a �agodnie t�cza. Szeroki, rozmarzony u�miech rozci�gn�� mi usta. D�ugo tak nie sta�em, powalony cielskiem Pottera. W�adowa�em mu w�a w spodnie, katuj�c go lodowat� wod�.
Nigdy jeszcze nie s�ysza�em, by �mia� si� w tak psychiczny spos�b, jak wtedy.
Kt�rego� razu Syriusz u mnie nocowa�. Rodzice w jaki� tajemniczy spos�b dali mu si� przekona�, a Czarny nie chcia� zdradzi� szczeg��w tego, jak uda�o mu si� tego dokona�. Spakowa� co mu tam by�o potrzebne w szkoln� torb� i po po�udniu zosta� przywieziony przez ojca. Jako, �e mamu�ki nie by�o, czu�em si� bardzo niezr�cznie, kiedy musia�em zaj�� si� takim go�ciem. Niepewnie zaprosi�em pana Blacka do �rodka, proponuj�c co� do picia i ciasteczka. Syriusz by� bardzo rozbawiony, patrz�c na moje skr�powanie i co� na kszta�t wysi�ku. Pan Black zosta� ze zwyk�ej grzeczno�ci na czas wypicia herbaty z Ognist� Whisky mojej roboty, przez kt�r� zacz�� si� strasznie krztusi�. Chyba dola�em za du�o alkoholu... Podzi�kowa� i wyszed� nie zamykaj�c za sob� drzwi. Popatrzy�em na Syriego niepewnie. Powiedzia�, �ebym si� nie przejmowa�, bo jedynie naruszy�em jego delikatne podniebienie, a te drzwi to manifestacja ura�enia. Zachichota�em, podenerwowany, patrz�c jak robi to, o czym zapomnia� jego ojciec. Dopi� r�wnie� herbat�, trac�c g�os na kilkana�cie sekund i przyjmuj�c kolor dorodnego pomidora. Z jego krztuszenia dos�ysza�em tylko co� jak pytanie, czy doda�em tu cho� krztyn� herbaty. T�ukli�my si� jaki� czas na poduszki, po czym wpakowali�my si� obaj wieczorem do �azienki, stwierdzaj�c, �e tak b�dzie ciekawiej. W nieznanych nam okoliczno�ciach p�k�o lustro, urwa� si� wieszak oraz p�ka, przez co na posadzk� run�a kaskada szampon�w, krem�w, perfum i innych kosmetyk�w. A i �azienka by�a dziwnie mokra... Nie przej�li�my si� tym, wzajemnie nacieraj�c na siebie z suchymi, wr�cz drapi�cymi r�cznikami, maltretuj�c sobie plecy, brzuchy i ramiona do czerwono�ci. Piek�o... W tak przyjemny spos�b.
Stwierdzili�my wi�c zgodnie, �e jeste�my masochistami. Przybili�my pi�tki z g�ry, z do�u, z boku i skoczyli�my sobie "na klaty", a� zadudni�o. Potem zaj�li�my si� chocia� wzgl�dnym ogarni�ciem �azienki, �eby mi matka zawa�u nie dosta�a, jak by to zobaczy�a. Z�apali�my za i tak mokre r�czniki, zaczynaj�c nimi wyciera� pod�og�. Syriusz ponownie ustawi� p�k�, cho� co� s�abo si� trzyma�a, po czym zacz�� uk�ada� na niej to, co spad�o i si� nie st�uk�o. Przy tym te� mieli�my ubaw, cho� tak naprawd� nie wiem z czego, bo jak teraz to wspominam, to nic �miesznego w tym nie by�o. No, co b�d�, u�miali�my si� zdrowo. Jak sko�czyli�my, to zasuwali�my po domu w samych bokserkach, t�uk�c si� r�cznikami. Gdy st�ukli�my wazon, postanowili�my si� przenie�� na dw�r, wi�c naci�gn�li�my szybko jakie� buty i wyfrun�li�my na ulic�, na przemian wrzeszcz�c dziko i rechocz�c do zdarcia gard�a. Wywracaj�c si�, Syriusz nieciekawie obtar� sobie ca�� r�k�, krew p�yn�a mu po palcach wr�cz... Robi�em wi�c za "siostr�". �eby by�o bardziej realistycznie, wyszarpa�em z szafy jak�� jasn� sukienk� mamy i dopiero potem zaj��em si� r�k� Syriusza. Wygl�da�em w niej tak g�upio, �e Czarny zamiast narzeka� i s�a�, �e go boli, bo nie patyczkowa�em si� z ow� ci�k� ran� wojenn�, kiwa� si� na krze�le od t�umionych hah�w i hih�w. Od kciuka do �okcia musia�em mu zawin�� r�k� w banda�. Stwierdzili�my, �e nie b�dziemy ju� wychodzi� na dw�r. Oko�o jedenastej wieczorem wpadli�my w radiu na jak�� mugolsk� stacj�, gdzie pewien facet o niskim, nieco chropowatym g�osie czyta� jaki� krymina�. Zas�uchali�my si�
w tym do pierwszej. Troch� dziwny wyda� mi si� fakt, �e mamu�ka jeszcze nie wr�ci�a, troch� nawet zaczyna�em panikowa�. Mia�a przecie� wr�ci� ko�o dziewi�tej... Syriusz pr�bowa� mnie uspokoi�, cho� marnie mu to sz�o. Bynajmniej dop�ki nie zacz�� udawa� sa�atowego potwora wynurzaj�cego si� z czelu�ci pod��kowych.
Ca�� noc siedzieli�my i �arli�my ciasteczka z czekolad�...