Pamietnik Remusa Lupina! Pamiętnikiem opiekuje się Syrcia Do 20 marca 2009r pamiętnikiem opiekowała się K@si@@@ Do 07.07.08 pamiętnik prowadził Nowicjusz Magii Do grudnia 2007 pamiętnik prowadziłą The Halfblood Princess
Zatrwa�aj�cy okres czasu nic tutaj nie doda�am, wi�c niech b�dzie i to. Mam nadziej�, �e szybko uda mi si� wyskroba� co� nowego.
Zardzewia�e szyny niemal znik�y mi�dzy �d�b�ami po��k�ej trawy. Rozwalony kamienny mur odgradza� tory od tego, co znajdowa�o si� za nim. Nie widzia�em wi�c, co znajduje si� dalej. Ponownie popatrzy�em na tory. Nie wygl�da�y jako� nadzwyczajnie. Zwyk�a, nieucz�szczana linia.
Patrzy�em na to d�u�sz� chwil�. Nie wia� nawet delikatny wietrzyk, panowa�a idealna cisza. Nie czu�em nic. Jakbym by�, ale mnie nie by�o. Nie s�ysza�em nawet swojego oddechu. Nie oddycha�em?...
Przest�pi�em z nogi na nog�, pokuszone betonowe p�yty zagrzechota�y mi pod stopami. Z kraw�dzi spad�o kilka kamyczk�w. Prze�kn��em �lin�. Doskonale zna�em ten sen…
Obudzi�y mnie delikatne pieszczony s�o�ca kierowane na m� twarz, szyj� i ramiona. Wyra�nie czu�em to przyjemne ciep�o, kt�re mi dawa�o. Rozci�gn��em usta w lekkim u�miechu, przekr�caj�c si� na plecy. Unios�em r�ce nad g�ow�, wyginaj�c si� w �uk z g�o�nym pomrukiem. Zamar�em, s�ysz�c kaszlni�cie ze swej prawej strony. Opad�em bezw�adnie na poduszki, powoli kieruj�c wzrok w bok. Poczu�em, �e czo�o samo mi si� wyg�adza, kiedy ujrza�em obok siebie le��cego na ko�drze, kompletnie roznegli�owanego Atzego. Zrobi�o mi si� piekielnie gor�co, a po chwili by�o jeszcze gorzej, bo dotar�o do mnie, �e ja mam na sobie jedynie bokserki. W dodatku nie moje. I… I tak strasznie chcia�o mi si� pi�. Wystraszy�em si�, prawd� m�wi�c. Korzystaj�c z tego, �e wszyscy spali, albo byli po prostu nieprzytomni, ubra�em ci� szybko, odnalaz�em swe manatki i zawin��em si� B��dnym Rycerzem do domu. Wieczorem dosta�em sow� od zielonookiego, �e „…z nami koniec”. To by�o takie dramatyczne!
Wzruszaj�c ramionami, rzuci�em zmi�ty w kulk� list w bli�ej nieokre�lonym kierunku i w podskokach uda�em si� do Meggie. Przysiad�em obok pude�ka, wyci�gaj�c r�k�, by pog�aska� j� za uchem.
Wi�kszo�� czasu sp�dza�em w domu bawi�c si� z Meg i ma�ymi. One s� takie �mieszne… Ka�dy z nim jest inny. Dwie sunie i dwa pieski. Jedna z nich, Aza, jest wysoka i chuda. Drugiej da�em na imi� Falbana, bo jest strasznie t�usta. Maks i Spike w�a�ciwie niczym si� nie r�ni�.
Otwieraj� ju� oczy i zamiast pe�za�, zaczynaj� ju� chodzi�. Uwielbiam po prostu sp�dza� z nimi czas… Pod koniec sierpnia Jamie zabra� do siebie dwa szczeniaki. Jednego zaadoptowali dziadkowie, a czwartego wzi�a jaka� znajoma mamy z pracy.
Wakacje min�y mi bardzo szybko, nim si� obejrza�em, a zn�w sta�em na peronie ko�o w�ciekle czerwonej lokomotywy, wieszaj�c si� Blackowi na szyi.
Teraz ju� ko�czy si� wrzesie� siedemdziesi�tego trzeciego i za tydzie� jest pierwsza wycieczka do Hogsmeade. Nie mog� si� doczeka� tak prawd� m�wi�c… Koniecznie musz� si� wybra� do Miodowego Kr�lestwa! Um�wili�my si� ju� we czterech z Julie i Martin�, tylko Syriusz co� utyskuje, �e chyba nie b�dzie m�g� i�� z nami. Kiedy pytamy, dlaczego, robi si� strasznie zmieszany i daje jakie� wymijaj�ce odpowiedzi. Co� ukrywa, hultaj jeden, ale my i tak si� dowiemy, o co chodzi. Prawda wyjdzie na wierzch! Ju� my si� z Jamesem o to postaramy...
Poza tym Jamie postanowi� si� zg�osi� do dru�yny, bowiem na pocz�tku pa�dziernika odbywaj� si� eliminacje. Namawia mnie, �ebym te� spr�bowa�, chocia� ja osobi�cie si� w tym nie widz�, nie moja bajka. No c�, ale mimo wszystko raz si� �yje, a p�niej tylko straszy, wi�c pewnie p�jd� razem z nim. Nie zale�y mi na tym, wi�c nie b�d� si� przejmowa�, je�li odpadn�. Pr�dzej si� zdziwi�, je�li mnie przyjm�... No, ale czas poka�e. Syriusz stwierdzi�, �e on nie zamierza si� w to bawi�, bo... Zniszczy mu si� fryzura. Tak w og�le, tradycyjnie pierwszy mecz odb�dzie si� ze Slytherinem. Nie rozumiem, co to za jakie� poronione tradycje - pierwszy mecz �lizgoni na Gryfon�w, na eliksirach �lizgoni i Gryfoni... Co to za jaki� chory podzia�? Potem si� dziwi�, �e nieustannie dochodzi do jakich� zgrzyt�w, sprzeczek i pojedynk�w, jak nasze domy si� po prostu nienawidz�. Powiedzenie, �e nie darz� si� sympati�, by�oby wr�cz eufemizmem. Taaak, nauczy�em si� nowego s�owa i teraz si� chwal�, nie trudno si� domy�le�.
Pomijaj�c tego typu rewelacje, to przez ten miesi�c nie dzia�o si� nic godnego uwagi - �ycie kr�ci si� nam g��wnie wok� szlaban�w, jakich� numer�w, dr�czeniu Severusa i doprowadzania profesor�w do sza�u. Troch� wieje nud�, prawd� m�wi�c...
Jestem tu z nimi ju� jaki� czas, prawd� m�wi�c ca�kiem d�ugo, wszak to ju� dwa lata, ale chwilami wci�� czuj� si� jakby… Nie na miejscu, nie mam nic do powiedzenia i najch�tniej bym si� po prostu gdzie� skry�, gdzie� daleko, gdzie nikt by mnie nie znalaz�. W szafie na przyk�ad… Nie wiem, dlaczego. Chwilami wr�cz tak... Obco i nieswojo. To nie jest wcale przyjemne, ale nic nie mog� na to poradzi�. To przykre. Nie chc� tak, nie mog� sobie z tym poradzi�. Po prostu odwracam si� w �rodku rozmowy i id� si� gdzie� schowa�. Cz�sto zaw�drowuj� a� do loch�w, gdzie panuje p�mrok, jest ca�kiem przyjemny ch��d. Opieram si� plecami o �cian� i dotykaj�c palcami szorstkiej �ciany ch�on� jej temperatur�, niemal wilgo�. Nie znosz�, kiedy jest zbyt gor�co i zbyt ostro �wieci
s�o�ce… Ostatnio zacz�o mnie to dra�ni� i mi przeszkadza�. Poza tym, zwyczajnie nie chc� podchodzi� do ludzi. Co� w �rodku mnie blokuje… Nie wiem, dlaczego.
Ano w�a�nie, nie wiem. Ja wci�� czego� nie wiem. To jest dziwne, mo�e nawet wr�cz troch� niepokoj�ce. Nie wiem, a tak naprawd� czuj�, �e za czym� t�skni�, czego� pragn�, chwilami tak bardzo, �e a� mnie w do�ku �ciska. Irytuj�ce, bo nie wiem o co chodzi. I ta melancholia, przez kt�r� bym tylko siedzia�, patrz�c w jaki� sobie tylko znany punkt na horyzoncie i patrzy�. Na niebo, wierzcho�ki drzew… Czasem sam, a czasem z… Syriuszem. Tak, on miewa dok�adnie tak jak ja. R�wnie� brakuje mu czego�, czego nie potrafi zdefiniowa�. Przynajmniej nie jestem z tym sam.
D�ugo nie mog� si� tak zawiesza�, bo wiem zaraz wpada James i wyje mi do ucha „Yesterday… All my trouble seems so faaaaaaar aawaaaaaaaaaaaaay!...”. A� mam mroczki przed oczami, na przyk�ad r�wnie� wtedy, kiedy szli�my w sz�stk� do Hogsmeade.
- Zaaaamknij si�! – wrzasn�� w ko�cu Syriusz, popychaj�c go. Prawie si� przewr�ci�, a kiedy odzyska� r�wnowag�, natychmiast zacz�� udawa� w�ciek�ego koguta. Nawet pogdakiwa�…
Bardzo mrocznie podrapa�em si� po nosie, a Julie i Martina chwyci�y mnie pod �okcie. Swym tajemniczym k�tem oka spostrzeg�em, �e Syri nieustannie zerka na zegarek. Wygi��em wargi w weso�� podk�wk�.
- Uuu… Syriuszku, czy�by ci si� gdzie� spieszy�o?
Zerkn�� na mnie z roztargnieniem.
- Tak i nie – stwierdzi� wymijaj�co.
Zafalowa�em brwiami.
- Nie b�d� taki skryty, kochany! – zapia�em, wyrywaj�c si� dziewczynom i wieszaj�c mu si� na szyi. Otar�em si� o niego ruchem falowym, na co ten wygi�� si� dziwnie, by si� ode mnie odsun��. – No, ju� nie udawaj takiego nie�mia�ego… - Zacz��em mu wykre�la� palcem k�eczka na policzku.
Obj�� mnie niemal natychmiast gwa�townie w pasie, �ciskaj�c tak mocno, �e mi oczy wysz�y.
- Ty hultaju!... – wysapa�em jedynie, jednocze�nie mijaj�c bramy Hogsemade.
Roze�mia� si� g�o�no. Zmarszczy�em czo�o, s�ysz�c to. Black nigdy si� tak nie �mia�.
- Ej – burkn��em. Uni�s� brwi, patrz�c na mnie z pytaj�cym wyrazem twarzy. – Co� mi tu �mierdzi.
- No, to trzeba si� my�! – za�wiergota� Peter.
- Powiedzia� ten, kt�ry jedne skarpety nosi przez tydzie� – doda�em w roli narratora. �achn�� si�, wpychaj�c r�ce do kieszeni. U�miechn��em si� z wy�szo�ci� i zamaszystym gestem odrzuci�em do ty�u blond pukle, zgarni�te mi na twarz przez wiatr. Pokiwa�em proroczo g�ow�, postanawiaj�c doko�czy� urwan� przed chwil� my�l:
- Co� mi tu �mierdzi… - W nast�pnej chwili zacz��em chichota�, kiedy James z min� gangstera zacz�� sobie obw�chiwa� pachy. Syriusz przy��czy� si� do niego, niuchaj�c go ostro�nie. Skrzywi� si�, machaj�c sobie d�oni� przed twarz� i wywalaj�c na wierzch j�zyk.
Nagle wpad�em na genialny pomys�.
- James! – zawy�em wi�c. Od�o�y�em na bok �mierdz�c� spraw�, dopadaj�c do rozczochra�ca. – Daj mi swoje okulary! Zawsze chcia�em nosi�…
Taak, odk�d tylko pami�tam, chcia�em nosi� okulary. Niestety przez wilko�actwo widz� wr�cz perfekcyjnie niemal zawsze. Niemal… Czasem jak czytam d�u�szy czas to literki mi si� zamazuj� i nie mog� skupi� wzroku. Prawd� m�wi�c, ostatnimi czasy mam tak coraz cz�ciej.
Potter pos�usznie odda� mi swe bryle, wi�c od razu wcisn��em je sobie na nos. Natychmiast wszystko zacz��em widzie� jak przez mg��, ca�o�� si� zla�a i kolory przenika�y si� wzajemnie. Postawi�em niepewny krok w prz�d, wyci�gaj�c przed siebie r�ce jak ociemnia�y.
- I co widzisz? – spyta� pogodnie g�os Jamesa.
- Prawdopodobnie to, co ty teraz…
- Czyli nic.
Zachichotali�my.
- Kurcz�, Remi, jak ty teraz g�upio wygl�dasz! – parskn�� Czarny, staj�c przede mn�.
- Oj tam, oj tam, przesadzasz – za�wiergota� g�os Julie. – Okr�g�e szk�a s� na sw�j spos�b urocze…
- Oj tam, oj tam! - rykn�� Potter, a� si� wzdrygn��em. – I tak nied�ugo zmieniam na prostok�tne.
- Uhuhu… - zahucza� Peter. – B�dziesz wygl�da� niemal inteligentnie.
- Niemal… - powt�rzy� znacz�co Syriusz.
Zachichota�em, chwytaj�c za drug� par� oczu, wyt�aj�c wzrok, by co� zobaczy�. Gdzie� po mojej prawej chyba majaczy�a fontanna na dziedzi�cu, przy skrzy�owaniu g��wnych uliczek Hogsmeade.
- Jak� masz wad�? – spyta�em z ciekawo�ci�.
- Minusy. Prawe dwa i p�, lewe trzy. No i jestem astygmatykiem…
Zwr�ci�em si� w jego stron�, wyci�gaj�c r�k�, by poklepa� go wsp�czuj�co po ramieniu.
- Bieeedny…
- Czy ja wiem? – odpowiedzia� mi na to g�os Syriusza. – W Gringottcie mam naprawd� du�o z�ota…
Opu�ci�em g�ow�, by spojrze� znad szkie�. Nie klepa�em Jamesa, tylko jego szanownego kuzynka. Fukn��em, zadzieraj�c nos.
- Chwaliwaciel…
Zapewne zrobi� min� cwaniaczka, czego nie dostrzeg�em. Nie mia�em zbytnio jak… Zacz�y mnie bole� oczy, ale nie powiedzia�em tego na g�os. Pu�ci�em si� za to biegiem w byle jak� stron�, zacieszaj�c. Po kilku krokach moje nogi sta�y si� dziwnie ci�kie, horyzont mi si� chybota� i nawet nie zauwa�y�em, kiedy tak w�a�ciwie zary�em w ziemi�. Reszta zebranych rechota�a gdzie� tam za mn�, a ja chichra�em si� w kamienie. Podnios�em si� do siadu, �ci�gaj�c okulary.
- O jaaaa!... – zawo�a�em z szerokim u�miechem, od kt�rego wr�cz szczypa�y mnie policzki. – Ale faza, m�wi� wam!...
Przez nast�pne p� godziny po kolei biegali�my w okularach Jamesa, a on, biedny, siedzia� na �aweczce z niepewn� min�. Nie dziwi�em mu si�, prawd� m�wi�c, ja te� nie czu�em si� pewnie, kiedy widzia�em w jego szk�ach tyle, co on bez nich. Mia�em jednak zbyt wielk� radoch�, �eby do niego podej�� i go pocieszy�. Wiem, jestem wredny… Po jakim� czasie nam si� znudzi�o, wi�c postanowili�my si� wybra� na spacer. Kiedy byli�my w po�owie zaliczania wszystkich mo�liwych sklep�w w wiosce, postanowili�my si� wybra� na kremowe piwo do Trzech Miote�. Syriusz zacz�� wtedy wygl�da�, jakby walczy� z wyj�tkowo z�o�liwym zatwardzeniem. Zatrzyma�em si�, kieruj�c na niego pytaj�ce spojrzenie. Po�o�y�em mu d�o� na ramieniu, usi�uj�c zajrze� mu w oczy.
- Co� nie tak? – spyta�em niewinnie.
Pokr�ci� g�ow�, wlepiaj�c we mnie dziwne spojrzenie. Mia� nieodgadniony wyraz twarzy.
- Ja musz� i�� – mrukn��.
- Uuhuhu… Oni ci� wzywa? – Przybra�em tajemniczy ton g�osu.
- Co? Chyba oni mnie wzywaj�?
Pokr�ci�em g�ow�, wzdychaj�c ci�ko.
- Syri, jak ty nic nie rozumiesz… Oni to japo�ski demon. Brodaty taki, z maczug�…
Popatrzy� na mnie jak na wyj�tkowo ciekawe zjawisko biologiczne. Zmiesza�em si�, odwracaj�c od niego wzrok. Chrz�kn��em bardzo wymownie, ko�ysz�c si� na pi�tach i wsuwaj�c r�ce do kieszeni, �eby mi przesta�y marzn��, bo a� mnie szczypa�o w palce. Dzie� by� ch�odny i wietrzny, str�ca� z drzew z�oc�ce si� li�cie.
James uwiesi� mi si� na ramieniu, poprawiaj�c ju� odzyskane okulary.
- Jaki� p�s! – zapia�.
- Dobra – uci�� Syriusz dyskusj�, nim zd��y�a si� zacz��. – Nie wiem, jak wy, ale ja id�. Mam pewn� spraw� do za�atwienia.
- To idziemy z tob�! – zawo�a� Peter. Drgn��em, wlepiaj�c w niego wzrok. Zapomnia�em, �e w og�le z nami by�! Zacz�� zapuszcza� w�osy, tak w og�le. Wygl�da teraz jak debil, jak mu te do�� rzadkie kosmyki stercz� na wszystkie strony. No i nie myje ich zbyt cz�sto… Czasem nazywamy go Seviczkiem, ale to tajemnica.
- NIE – warkn�� Czarny, brzmi�c jak wyj�tkowo w�ciek�y piesek. Pettigrew jakby si� zapad� w sobie pod wp�ywem syriuszowego spojrzenia. – Wy zostajecie tutaj!
Zasalutowali�my mu z Jamesem.
- Ta jest!
Bli�niaczki wymieni�y spojrzenia, kiedy odwr�ci� si� na pi�cie i szybkim krokiem ruszy� w tylko sobie znanym kierunku. Widzia�em jeszcze, �e odsuwa� r�kaw p�aszcza, by popatrze� na zegarek, po czym przyspieszy�, niemal truchtaj�c. Popatrzy�em na towarzysz�ce nam w�ciekle rude niewiasty.
- C� to za miny? – spyta�em dziarsko.
Westchn�y.
- Nie widzicie, t�polce, �e Syriusz co�…
- Jakie znowu t�pe stolce?! – wyrwa� si� Potter, przerywaj�c Julie.
�miali�my si� przez nast�pne pi�� minut, kiwaj�c si� i zataczaj�c. Jedynie James patrzy� na nas nieufnie, mamrocz�c co� do siebie cicho i poruszaj�c nozdrzami.
- T�POLCE, nie stolce! – wykrztusi�a Martina, wieszaj�c si� na mnie.
- Cichooo! – wyrkn�� w odpowiedzi James. – Si� pomyli� nie mo�na… Ja nie wiem, co z t� m�odzie�� si� dzieje… Za moich czas�w nie by�o czego� takiego!
- Taaak, za twoich czas�w, kiedy dinozaury st�pa�y po ziemi, to by�o wr�cz nie do pomy�lenia – wci��em mu si�.
Martina zarzuci�a rudymi lokami.
- Dobra, ludu! Syriuszek co� ukrywa, bez dw�ch zda�!
Popatrzy�em na ni� uwa�nie, u�miechaj�c si� z rozbawieniem.
- A my si� dowiemy, c� to takiego jest… - doda�a Julie.
Podnios�em wzrok na o�owiane niebo, tak podobne do oczu Syriusza. Co� �cisn�o mnie w �o��dku, kiedy u�wiadomi�em sobie to podobie�stwo.