Pamietnik Remusa Lupina! Pamiętnikiem opiekuje się Syrcia Do 20 marca 2009r pamiętnikiem opiekowała się K@si@@@ Do 07.07.08 pamiętnik prowadził Nowicjusz Magii Do grudnia 2007 pamiętnik prowadziłą The Halfblood Princess
Po kr�tkiej naradzie, postanowili�my spr�bowa� znale�� naszego tajemniczego Syriusza, by dowiedzie� si�, jak�� to tajemnic� pr�buje przed nami zatai�. Na pocz�tek ruszyli�my w stron�, w kt�r� pobieg� Czarny.
- Podejrzewam, �e jest albo w Miodowym Kr�lestwie, albo w Trzech Miot�ach… - zacz�� zaskakuj�co rzeczowym tonem James.
- ...albo u Puddifoot.
- Gdzie? – spyta�em, kieruj�c zaskoczony wzrok na Martin�, kt�ra dorzuci�a trzeci� propozycj�. Rudzielec wyszczerzy� do mnie z�by w u�miechu.
– Taka urocza kawiarenka dla zakochanych par.
- Sugerujesz, �e Syriusz poszed�by tam ze swoj� r�k�?... Lew�?... – spyta�em, os�upia�y.
- Co? – prychn�a Julie. – Z dziewczyn�, zbocze�cu!
- C�, z takimi jak Black to nigdy nie wiadomo – mrukn��em, rozgl�daj�c si�. Wsun��em d�onie do kieszeni. – Co?! �e niby Syri ma dziewczyn�?! – zawo�a�em.
- No! Co wy, nie widzicie jak zaczyna flirtowa� z kole�aneczkami? – Martina u�miechn�a si� z wy�szo�ci�.
Prychn��em, nagle podirytowany. Spojrzenie Jamesa, w kt�rym czai�o si� zaskoczenie i rozbawienie wcale mi nie poprawia�o humoru. Niemal krzycza�o, �e jestem zazdrosny, co by�o tak� abstrakcj�, �e a� warkn��em pod nosem na sam� my�l o tym.
- Nie mo�e by�!
- Ale� owszem, mo�e.
- Nie mo�e! – Rozejrza�em si�, nad�sany.
- Zazdrosny? – spyta�a konspiracyjnie Julie.
- Nie b�d� �mieszna – prychn��em ozi�ble.
- Widz� go! – sykn�� Peter. – Tam, w oknie Trzech Miote�…
Bez cho�by wzrokowej konsultacji udali�my si� truchtem w tamtym kierunku. Poczu�em, �e zaczyna mnie delikatnie �ciska� w gardle i �askota� w �o��dku. Ach, zn�w to uczucie, kt�re zawsze mi towarzyszy, gdy co� broj�… U�miechn��em si� do siebie lekko, podci�gaj�c wy�ej spodnie. Dopadli�my do �ciany, rozk�adaj�c si� na niej plackiem plecami. Mimo i� mia�em ubaw, bawi�c si� w szpiega, czu�em jednocze�nie co� nieprzyjemnego gdzie� w k�cie swojej �wiadomo�ci. Zacisn��em pi�ci na my�l, �e Black rzeczywi�cie mo�e spotyka� si� z jak�� panienk�. To by�o dla mnie jakie�… Niedorzeczne, dziwne. Niemal nienormalne, �eby Syriusz…
Podkrad�em si� do okna, po czym po kr�tkiej, cichej naradzie, chwyci�em si� d�o�mi parapetu, wychylaj�c zza niego czo�o, a po chwili oczy i nos.
- Widzisz go?... – spyta� konspiracyjnie James.
Rozejrza�em si�, po czym da�em nura, bo kto� chyba kierowa� wzrok w stron� okna.
- Widzia� ci�?!
- Nie on, kto� si� spojrza� po prostu i ja tak instynktownie… - wymamrota�em. Wzi��em g��boki wdech, policzy�em do trzech i ponownie wystawi�em czo�o za kraw�d�. Szybko przebieg�em wzrokiem po wn�trzu izby. Mocniej zacisn��em palce, kiedy go dostrzeg�em przy stoliku pod �cian�.
- Jest…
- Sam? – dopytywa�y dziewczyny.
Zamar�em, widz�c, �e trzyma za r�k� jak�� szatynk�, z kt�r� siedzia�. Wychylali si� do siebie, rozmawiaj�c, wyra�nie bardzo sob� zaj�ci.
- N-nie – b�kn��em. – Z jak�� dziewoj� z… - Wyt�y�em wzrok, by dostrzec kolory jej domu na p�aszczu. – Ravenclaw.
�ci�gn��em brwi, nie odrywaj�c od parki wzroku, jednym uchem rejestruj�c z�orzeczenia ch�opak�w i podniecone, triumfalne popiskiwania bli�niaczek. Skrzywi�em si� nagle.
- O b�eeee!... – j�kn��em, kiedy wychylili si� do siebie nad blatem do poca�unku, w kt�rym to nast�pnie stracili kilka sekund.
- Co? No co?! – James ci�gn�� mnie za szat�.
- Idioto, nie zachowuj si� jakby� mnie na drugie pi�tro podsadza�, tylko sam si� wychyl i zobacz! – warkn��em.
Nast�pnie k�tem oka wychwyci�em jego opadaj�c� scen�.
- No nie! Nie wierz�! Black ca�owa� si� przede mn�! – fukn�� z �alem, kiedy si� od siebie odlepili.
Usiad�em pod parapetem, opieraj�c si� nad�sany o �cian�.
- I nic nam nie powiedzia�! – Peter by� oburzony.
Wlepi�em t�py wzrok w ziemi�, czuj�c si� tak, jakby mi kto� wyj�� co� ze �rodka, zostawiaj�c ziej�c� dziur� wiej�c� pustk�.
- Ej no, Remi, nie r�b takiej miny! – zawo�a�a Martina, otaczaj�c mnie ramieniem. – Mo�e chcia� wam zrobi� niespodziank�?
- Nie, to nie o to chodzi – rzuci�em szybko, potrz�saj�c g�ow�. Popatrzy�em na ni�, u�miechaj�c si�. – Chod�my do Miodowego Kr�lestwa! Sko�czy�y mi si� s�odycze.
Pozosta�a po��wka Huncwot�w z ch�ci� przysta�a na moj� propozycj�, ale dziewczyny lustrowa�y mnie uwa�nym wzrokiem. Zrobi�o mi si� troch� g�upio, kiedy dotar�o do mnie, �e zachowa�em si� jakbym przy�apa� Czarnego na zdradzie i mia� teraz z�amane serce. Parskn��em szczerym �miechem, kiedy dostrzeg�em ten absurd. Podnie�li�my si�, otrzepuj�c ubrania i ra�nym krokiem ruszyli�my w
stron� raju. Tak, Miodowe Kr�lestwo nie jest jakim� tam sobie zwyk�ym sklepem ze s�odyczami… To jest istny raj na ziemi, w kt�rym zatracili�my si� ca�� pi�tk� na kolejne dwie godziny.
Do zamku wr�cili�my oko�o czwartej po po�udniu. Zjedli�my obiad przy jednym stole w wielkiej Sali. Kiedy wychodzili�my, przez otwarte drzwi na dziedzi�cu widzieli�my, jak Syriusz �egna si� z t� Krukonk�. Kompletnie o nich zapomnieli�my. Wymienili�my z ch�opakami konspiracyjne spojrzenia i u�mieszki, rzucaj�c si� p�dem w stron� wie�y Gryffindoru. Postanowili�my przywita� ch�optasia dramatyczn� scen� w dormitorium. W zwi�zku z tym, na miejscu ustalili�my jaki� og�lny zarys, po czym zaj�li�my dogodne nam miejsca. Ja rzuci�em si� na ��ko, wcze�niej targaj�c je, jakbym zdemolowa� je w chwilach wielkiej zgryzoty. James opar� si� o kolumienk� swego ��ka, d�onie chowaj�c do kieszeni, a na twarz przywo�a� wyraz wewn�trznego cierpienia, wr�cz konkluzji niechcianych, bolesnych my�li, nieobecny wzrok wlepiaj�c w okno. Chcia�o mi si� �mia�, kiedy na niego patrzy�em, ale przybra�em na swoj� twarz podobn� refleksj�. Peter skuli� si� na parapecie.
Niespe�na kilka minut p�niej pojawi� si� Syriusz z nieco nieobecnym, g�upawym u�mieszkiem. Rozejrza� si�.
- Co to za miny? – spyta� dziarsko.
Prychn��em cicho, odwracaj�c g�ow�. Zacisn��em powieki, staraj�c si� wymusi� na sobie �zy. Mia�em robi� za g��wnego pokrzywdzonego. To by� pomys� Jamesa, a ja ochoczo na niego przysta�em, bo mimo wszystko naprawd� poczu�em si� dotkni�ty tym, �e Syri to przed nami ukrywa�. W�a�ciwie... Przede mn�.
- Jeszcze pytasz? – spyta� cicho Peter z okna.
- …Ale co si� sta�o?
- On jeszcze pyta, co si� sta�o! – zawo�a� z niedowierzaniem James. – Remi, s�ysza�e� to?
Wyda�em z siebie zd�awione j�kni�cie, kt�re bardziej zabrzmia�o jak kwilenie.
- No pytam si�! – warkn�� Czarny, wyra�nie zaczynaj�c si� przejmowa�.
Westchn��em powoli, czuj�c, �e oddech zaczyna mi dr�e�, tak samo jak d�onie. Ukry�em twarz w po�cieli, wyginaj�c twarz w �a�osnym wyrazie. Wstrzyma�em powietrze, lekko si� nadymaj�c. Po chwili poczu�em pieczenie w nosie i wilgo� pod powiekami. Zacz��em cicho �ka�.
Jestem aktorem doskona�ym.
- R-remi?... – spyta� niepewnie. S�dz�c po odg�osach, pr�bowa� do mnie podej��.
- Zostaw go! – warkn�� James.
- Co?... No przecie� on p�acze!
- Ciekawe przez kogo?! – zawo�a� okularnik z pasj�.
- Sugerujesz mi co�?! – naje�y� si� szarooki.
- N-nie, James, przes-sta�… - wykrztusi�em, siadaj�c. �zy p�yn�y mi potokami po twarzy, nawet nie musia�em si� do tego zmusza�. – To nie jest jego wina! S-sk�d m�g� wiedzie�?...
- Jeszcze go bronisz? – spyta�, rozz�oszczony. Westchn��, robi�c jaki� dziwny gest.
Wlepi�em �rednio widz�ce spojrzenie w zszokowanego Syriusza. Podszed� do mnie, przykucaj�c na przeciwko. By�… Przestraszony.
- Remi, zrobi�em ci co�? – spyta� cichutko, jakby prosz�co, bym mu powiedzia�.
Zamkn��em oczy, ci�ko wzdychaj�c przez nos. Odwr�ci�em g�ow�.
- Nie, nie wa�ne… James jak zwykle po prostu robi sceny…
- Nie p�aka�by� przecie� bez powodu! – sykn��, �widruj�c mnie wzrokiem szarych oczu.
- Nic si� nie sta�o!...
- Sko�cz pieprzy�! – warkn�� James. – Black, niech ci� szlag! Takich rzeczy si� nie robi! Jak mog�e�?!...
- Ale o co, ku�wa, chodzi?! – krzykn��, zdezorientowany, uderzaj�c pi�ci� w pod�og�.
- Nie udawaj, �e nie wiesz, o co chodzi! – zawo�a� Peter. Zeskoczy� z parapetu, zaciskaj�c d�onie. – Najpierw go przytulasz, m�wisz, �e go nie zostawisz, patrzysz tak g��boko w oczy, �pisz z nim w jednym ��ku i robisz te wszystkie dziwne rzeczy, a teraz tak po prostu spotykasz si� z jak�� Krukonk�!
- Peter! – j�kn��em �a�o�nie. – Przesta�, to nic takiego!...
- C-co? – wyj�ka� Czarny, wyra�nie rozumiej�c jeszcze mniej, ni� przed tym, co Peter si� wci��. Usiad�, patrz�c na nas z szokiem wypisanym na �niadej twarzy, kt�ra zaczyna�a traci� ch�opi�ce rysy i powoli nabiera� zdecydowanych, m�skich akcent�w. W tamtej chwili musia�em przyzna� przed samym sob�, �e robi� si� coraz… Atrakcyjniejszy. Kiedy tylko to do mnie dotar�o, w�os zje�y� mi si� na ca�ym ciele.
- Niewa�ne, nie s�uchaj go… - poprosi�em, wstaj�c chwiejnie. Z�apa� mnie za r�k�, ci�gn�c do siebie na posadzk�.
- Zostaw go! – warkn�� James, rzucaj�c si� ku nam.
- Zje�d�aj, Potter! – prychn�� Syriusz, kl�kaj�c przede mn�. �eby nie by�o, ja te� by�em w kl�czkach. Chwyci� mnie za ramiona, chyba, �ebym nie m�g� mu uciec.
- Remi… Ja…
Otar�em r�kawem �zy z oczu, by lepiej go widzie�. Nie zmienia�em jednak �a�osnego wyrazu, kt�ry tworzy�y moje mi�nie mimiczne.
Syri wygl�da� po prostu… Nie wiem, jak to uj��. Patrzy� na mnie z takim �arem w oczach, wr�cz niemym b�aganiem o wybaczenie, nie�wiadom, �e my po prostu brutalnie robimy sobie z niego jaja tygodnia. Czarne �uki brwi utworzy�y daszek nad dwiema szarymi obr�czami, kt�re wwierca�y si� we mnie tak intensywnie, i� poczu�em, �e si� rumieni�.
- Ja nie wiedzia�em, �e ty tak to wszystko bierzesz do siebie na serio… Tak na powa�nie. Robi�em to wszystko bo jeste� moim przyjacielem… Bo jeste� dla mnie… bardzo wa�ny… - Usta same mi si� uchyli�y, kiedy us�ysza�em, jak bardzo dr�y mu g�os przy ostatnich dw�ch zdaniach. W �yciu bym nie pomy�la�, �e a� tak przejmie si� tym naszym przedstawieniem. Obliza� nerwowo wargi. – Wiem, �e przyjaciele nie powinni ze sob� sypia�, przytula� si� i tak dalej, ale ja po prostu nie wiem jak inaczej mam ci pokaza�, jak bardzo ci� lubi�!
Zrobi�em wielkie oczy. Nawet przesta�em p�aka�, a g�os ugrz�z� mi w gardle. Wpatrywa�em si� w Czarnego z niedowierzaniem. Zatka�o mnie. Totalnie. W dormitorium zapad�a g�ucha cisza. Wida� nawet Jamesa i Petera zamurowa�o.
- Przepraszam… - szepn�� Syriusz. Pokr�ci� powoli g�ow�. – Je�li tak bardzo ci� rani, �e jestem z Donn�, to… Powiedz tylko jedno s�owo, a nawet teraz p�jd� to sko�czy�! Ty jeste� wa�niejszy…
Przechyli�em lekko g�ow�, zamykaj�c usta. Kurcz�, to wyznanie by�o wr�cz urocze, a jednocze�nie tak niekompatybilne do Syriego, niemal patetyczne, �e wr�cz dziwne. Mimo to, zrobi�o mi si� po prostu bardzo przyjemnie. Ale nie w ten spos�b, nie.
Nabra�em powietrza, wyci�gaj�c d�o�, by dotkn�� jego twarzy. Mia� mi�kki, ciep�y policzek. Musn��em go lekko paznokciami w okolicach ucha.
- Ale… Syri… - zacz��em cicho, maj�c nadziej�, �e brzmi� tak, jakbym ba� si� zak��ci� swym g�osem magi� tej delikatnej chwili. – Wiesz… Czy wiesz, �e… Czy jeste� �wiadom tego, �e w�a�nie da�e� si� zrobi� w konia?...
- E…?
U�miechn��em si� do niego ciep�o, wplataj�c mu d�o� we w�osy.
- Ale doceniam twoje po�wi�cenie. – Przysun��em si�, oplataj�c go ramionami. – Wiele to dla mnie znaczy, naprawd�… - wyszepta�em mu do ucha, po czym spi��em si�, �eby nie rykn�� �miechem. Ukry�em twarz w zagi�ciu jego szyi.
- Wy… - zacz�� cichym, dr��cym g�osem. Zagryz�em warg�, s�ysz�c, jak strzelaj�c mu ko�ci, gdy zaciska� pi�ci. Zacz��em dygota� od d�awionego rechotu, wci�� nie wysuwaj�c si� z jego ramion. Nagle poczu�em co� na kszta�t zagro�enia, a m�j instynkt samozachowawczy wy� mi do lewego ucha, bym spieprza� gdzie tylko mog�. Zignorowa�em to, mocniej oplataj�c Syriuszowi kark.
- Nie z�o�� si�, przecie� to nic takiego – powiedzia�em weso�o. – To by�o naprawd� mi�e.
Odsun��em si� na tyle, by m�g� na mnie popatrze�.
Zgrzytn�� z�bami, wlepiaj�c pe�ne mordu spojrzenie w ch�opak�w. Odnios�em dziwne wra�enie, �e na kogo, jak na kogo, ale na mnie nie by� nawet odrobink� z�y, a ca�� sw� agresj� ukierunkowa� na postacie Pottera i Pettigrew. Przyznam szczerze, �e to r�wnie� mile po�echta�o moje wbrew pozorom m�skie ego.
Wendy and Rick, we are not referring to Stones as being an INTERNET SERVICE PROVIDER, we live simply referring to Sky's program that they can provide to help customers which have a new broadband internet network named Stones Through Broadband' which is abusing each of our bandwidth. There is nothing wrong with Heavens for INTERNET SERVICE PROVIDER so far as now i'm mindful. air max 1 pas cher
Ai stiut florida caso poate spiona premature climax askjeeve messenger dupa cei proper care ze juga invizibili? Nu caso mai pot ascunde dupa acel google condition, numit hidden, deoarece exista united nations yahoo-spy health care 2 detecteaza! Asta be fi yahoo-spy. com. Distractie placuta! longchamp pliage
How many more years do you have to go? <a href=" http://www.acropolis.in/overview ">banisters make-up desyrel normal bloom computer</a> Residents of Gaza have called for the Rafah border crossing to reopen. It was closed by Egyptian authorities on Monday in response to the killing of 25 police officers in northern Sinai by suspected Islamist militants. Hundreds of people have been stranded because of the closure.
How many more years do you have to go? <a href=" http://www.acropolis.in/overview ">banisters make-up desyrel normal bloom computer</a> Residents of Gaza have called for the Rafah border crossing to reopen. It was closed by Egyptian authorities on Monday in response to the killing of 25 police officers in northern Sinai by suspected Islamist militants. Hundreds of people have been stranded because of the closure.
I'd like to send this parcel to <a href=" http://forestvilleec.org/eligibility/ ">stocks trazodone for big eighteen</a> Haiti's efforts to control the border worry both Haitians and Dominicans whose meager livelihoods depend on the border markets. Vendors fear any restrictions will only heap more hardship on some of the hemisphere's poorest people.
I'd like to send this parcel to <a href=" http://forestvilleec.org/eligibility/ ">stocks trazodone for big eighteen</a> Haiti's efforts to control the border worry both Haitians and Dominicans whose meager livelihoods depend on the border markets. Vendors fear any restrictions will only heap more hardship on some of the hemisphere's poorest people.