22. Rozwa�ania na temat tajemnicy Zakazanego Korytarza i troch� o smokach...
Witam! Zapraszam do 22. wpisu z pami�tnika Dracona Malfoya. Mam nadziej�, �e Wam si� spodoba: zapraszam tak�e do przeczytania i skomentowania notki w My�lodsiewni Secerusa oraz na moim nowym blogu. Co do Twojego pytania, Zielu, komentarze znik�y, bo notka by�a dodana pomy�kowo w z�ym dziale. Aby dodac ja poprawnie, musia�am usun�� j� z My�lodsiewni razem z komentarzami-jak zwykle.
~~~~
Robi si� coraz zimniej, li�cie lec� z drzew w parku tak g�sto, �e Filch, miast wystawa� pod zakazanym korytarzem musi przynajmniej kilka godzin dziennie zamiata� i unicestwia� je, by�my nie uton�li w morzu czerwieniej�cego listowia. Zbli�a si� po�owa listopada zreszt� .
Mamy strasznie du�o nauki L ale jako� daj� rad�. Nie przepadam specjalnie za bibliotek� ze wzgl�du na t� S�popodobn� bibliotekark� ale Pansy zmusi�a mnie ostatnio, �ebym sp�dzi� tam z ni� przesz�o trzy godziny (z Pansy , nie t�…) bo musieli�my oboje odwali� referaty na eliksiry no i pogada� spokojnie o emocjach ostatnich dni. A� trudno uwierzy�, ale od spotkania Pansy z Flintem min�� prawie okr�glutki tydzie� a do tej pory nie mieli�my czasu by o tym pogada� na spokojnie, dlatego te� zgodzi�em si� �askawie na wizyt� w bibliotece.
Pansy posz�a za�atwia� jakie� ksi��ki od Pince (ja tam i tak podpiera�em si� podstawami, bo z eliksir�w i tak b�d� mia� P, tak mi wychodzi z ocen a tak poza tym, to gdybym dosta� co� ni�szego, Snape i ojciec zatorturowaliby mnie a �mier� ) a ja wyruszy�em na poszukiwanie wolnego stolika. Zdoby�em go w miar� szybko, wyganiaj�c jakich� pierwszak�w i strasz�c ich, �e je�li nie znikn� mi z oczu w ci�gu najbli�szej sekundy, to wrzuc� im do toreb troch� marynowanych odchod�w szczura……tak�e kiedy Pansy nadesz�a, d�wigaj�c ze trzy tomy, mia�a ju� miejsce, �eby je zrzuci�. Zerkn��em na ni� znad pergaminu, kt�ry rozk�ada�em i powiedzia�em pot�pie�czo:
-Wygl�da�a� jak bez ma�a �wi�ta Granger z tymi tomami…po co ci to? Wiesz, ile jest o eliksirach halucynogennych w Ksi�dze najpot�niejszych mikstur Nowej Ery?
-Zamknij si�, dobrze?- poprosi�a przejmie, siadaj�c z ulg� na krze�le i ocieraj�c czo�o. –To o psach i smokach…r�ne niebezpieczne zwierz�tka, rozumiesz?
-Rozumiem…ale nie kapuj�, o co ci chodzi z psem…przecie� ani go nie widzia�a�, ani nie wiesz, po co tam jest a jak niby ma nam pom�c jaka� encyklopedia w dowiedzeniu si� czego� wi�cej o tej tajemniczej sprawie? No i nie zapominaj, �e mia�a� opowiedzie� mi o tym, co powiedzia� ci Flint.
-Och, dobrze. Powiedzia�am mu, co ju� wiemy: �e korytarz jest na tyle niebezpieczny, �e zlikwidowano s�siaduj�ce z drzwiami wej�cie do Galerii Portret�w z Izby Pami�ci i �e nawet duchy boj� si� tam zapuszcza� a w �rodku jest jaki� gro�ny pies. Ten kumpel Marcusa ani sam Marcus nie znale�li nic na nieprzenikalno�� ani nic i te� nie wiedz�, jak si� tam dosta�, bo zakl�cie piecz�tuj�ce drzwi musi by� bardzo solidne, ale ten kumpel…
-Mo�e powiedz, jak mu na imi�, bo b�dzie wygodniej.- wtr�ci�em.
-Howard…no i Howard uwa�a, i� bardzo mo�liwe, �e to jest to samo zakl�cie, kt�rym nauczyciele piecz�tuj� swoje gabinety, podobno jest bardzo silne i trudne do z�amania dla ucznia w naszym wieku, przerabia� to na zakl�ciach, Flitwickowi kiedy� si� wyrwa�o, �e ich si�a jest r�wna po�owie kl�twy.
-No dobra, a czy oni znaj� to zakl�cie?
-Nie, oczywi�cie, �e nie ale to nie jest takie trudne wg nich; �amacze urok�w potrafi� sobie z tym poradzi� w sekund� tyle �e �adnego nie znamy…oni wpadli na co� jeszcze innego. Uwa�aj�, �e skoro zamkni�to wyj�cie z Galerii, kt�re by�o blisko korytarza, to wy��cznie ze wzgl�du na psa, kt�ry musi by� naprawd� wielki. Pewnie bali si�, �eby nie wywali� �ciany, jak si� b�dzie miota� czy co� w tym stylu…-wzruszy�a ramionami.- Howard my�li, �e mo�e warto poszuka� hodowli takich olbrzymich ps�w, ten na pewno jest str�uj�cy i to nie tylko pilnuje, aby nikt niepo��dany tam nie wlaz� ale tak�e tego czego�, co jest tam ukryte.
-Co? Powt�rz raz jeszcze, bo pogubi�em si�.- przeci��em d�oni� powietrze, bo zakr�ci�o mi si� w g�owie od nat�oku informacji- jednocze�nie przepisywa�em spory ust�p z Ksi�gi najpot�niejszych mikstur Nowej Ery i pomyli�em si�. Pansy odetchn�a g��boko i powiedzia�a do�� powa�nie, jak na ni�:
-To oznacza Draco, �e ten pies pilnuje czego�, co jest tam ukryte…a nie s�dz�, by by�o to za nim, korytarz jest za ma�y na to, a poza tym, skoro w obawie przed psem usuni�to wej�cie to co dopiero jak�kolwiek szafk� czy co� takiego, w kt�rej mog�oby by� to co� ukryte. Howard podejrzewa, �e w pod�odze jest klapa a pod ni� schowek.
Poczu�em si� z lekka odurzony t� informacj�. Nie no, spodziewali�my si� przecie�, �e pies pilnuje czego� ale jako� ta klapa i to wszystko troch� mnie zaskoczy�o.
-Howard powiedzia� ci to wszystko?- spyta�em podejrzliwie i przerywaj�c pisanie.
-Taa…to znaczy, my�la� przy mnie na gor�co…ja mu podpowiada�am a on ka�dy m�j pomys� bra� za dobr� monet� no i masz tak� hipotez�.
Pansy siedzia�a niby spokojnie ale co� w jej oczach sprawi�o, �e spyta�em znowu, tym razem patrz�c coraz podejrzliwiej i z rozbawieniem:
-On ci si� podoba?
-Co� ty!- �achn�a si�, ale pokr�ci�a si� na krze�le. –To kompletny ba�wan, my�li, �e jak ma dwa metry wzrostu, czarne k�aki i opalenizn� �r�dziemnomorsk� plus znane nazwisko, to wszystkie na niego lec�…ale nie przecz�, �e jest interesuj�cy. Poza tym, to intelektualista.
-Intelektualista.- powt�rzy�em drwi�co, ale zaraz da�em jej spok�j bo mija� nas Potter ze swoj� �wit� i chcia�em im powiedzie� co� do s�uchu:
-Hej, Potter…wszystko wiem o t y m!- m�wi�c cicho do niego, u�miechn��em si� z�o�liwie, ale on tylko spojrza� na mnie ze z�o�ci� a zamiast niego to Granger mi dopiek�a, m�wi�c oschle:
-Spadaj, Malfoy, lepiej zajmij si� poszukaniem wyj�cia …tak dawno ci� tu nie by�o, �e jeszcze zapomnisz drogi do niego.
-My�l�, �e b�dzie z tym ma�y k�opot: wystarczy i�� w przeciwn� stron� do tej, w kt�rej b�dzie �mierdzie� szlamem na kilometr.- odci��em si� ch�odno na co Pansy wybuch�a cicho �miechem. Gryfoni zatrz�li si� z w�ciek�o�ci, Weasley ju�-ju� chcia� si� na mnie rzuci�, ale jak zwykle powstrzymali go „przyjaciele”, m�wi�c:
-Zostaw go, niech sobie gada…nie b�dziesz si� chyba zni�a� do jego poziomu?
Odeszli szybko, ogl�daj�c si� na mnie i ciskaj�c z oczu b�yskawice. Zawo�a�em za nimi, gdy wchodzili mi�dzy p�ki, odkurzane w�a�nie przez Pince:
-Lepiej zni�a� si� do mojego ni� do waszego, bo od was nie mo�na ju� by� gorszym!
-To by�o niez�e!- Pansy wybuch�a �miechem na ca�ego, wertuj�c wolno Najgro�niejsze kazusy w �wiecie magizoologii -Zak�ad, �e tak naprawd� s� przera�eni, �e wydasz Hagrida…inaczej ju� powiniene� mie� rozwalony nos
-Nie zrobiliby nic, w pobli�u jest facetka…a co do Hagrida: poczekamy i zobaczymy, a� ten smok spali mu cha�up� a potem szko��.- powiedzia�em m�ciwie, a potem wr�ci�em do pisania, bo rozlu�ni�em si� ju� na tyle, by m�c podzieli� uwag�. Pisz�c szybko, zainteresowa�em si�: – A konkretnie czego szukasz w tych Kazusach?
-Regulacji przepis�w o smokach oraz o mo�liwo�ciach ma�ego smoczyska.- odpar�a natychmiast, czytaj�c z uwag� jedn� z po��k�ych stron.- My�la�am o wys�aniu anonimu do dyrektora, w kt�rym zawiadamialiby�my, �e wiemy, i� jeden z pracownik�w przetrzymuje smoka…wyobra�asz sobie, co by by�a za afera?
-Wiesz jak to jest, zaraz za��daliby dowod�w a my nic nie mamy, jeszcze by mi wm�wili, �e mam halucynacje.- rzuci�em z pow�tpiewaniem i �alem, bo sama idea by�a fajna. -Poza tym, nie mog� si� ujawni�.
-Moja mama m�wi, �e ze stu podejrze� nigdy nie z�o�y si� jednego dowodu…ale przecie� dowody mo�na skombinowa�.- u�miechn�a si� w taki spos�b, �e od razu by�o wiadomo, co si� �wi�ci
-Nie wiedzia�em, �e masz tak� �y�k� do knucia.- rzuci�em z u�mieszkiem.- Co ci chodzi po g�owie, Pansy?
Pansy zamkn�a ksi��k� i w zapale przysun�a si� bli�ej mnie. Powiedzia�a z entuzjazmem:
-W lochach Snape trzyma wiele sk�adnik�w, na pewno ma smocz� krew, wiesz przecie�, jak� ma warto�� dla czarodziej�w… no i gdyby� np. ty rozwali� sobie r�k� i obsmarowa� doko�a rany krwi� smoka, a potem polecia� na skarg�, poskutkowa�oby od razu, rozumiesz: nielegalnie przechowywany w szkole smok atakuje jednego z uczni�w. Pal licho, �e nabawi�by� si� zaka�enia, bo nie wiadomo, co to za potwora, ale dla takiej sprawy! No chyba �e naprawd� ci to nie odpowiada, mo�na zrobi� zdj�cia, te� nie�le.
-Pansy, to si� nie uda, to jest zdj�cia mo�e i tak…ale co do krwi… przecie� gdybym nawet rozci�� sobie rami� i obsmarowa� je smocz� krwi�, Hagrid zaprzeczy, �e by�em w jego chacie przy tym ca�ym smoku bo za�o�� si�, �e samego go nie zostawia wi�c automatycznie ju� by�bym podwa�ony.
-Kiedy� przecie� musi wyj�� ze swojej chatki chocia�by za potrzeb�.- zauwa�y�a b�yskotliwie a ja parskn��em �miechem i znowu poplami�em pergamin.
-Mo�esz przesta� mnie roz�miesza�? W�a�nie zrobi�em kleksa po raz czwarty.- sykn��em z udan� z�o�ci� i wyj��em r�d�k�, by odczy�ci� prac�.- I we� si� lepiej za sw�j referat, bo jak na razie jeste� w tyle o p� rolki.
-Ja przynajmniej nie zrzynam �ywcem z ksi��ki.- zgani�a mnie.- Wiesz, �e Snape jest wymagaj�cy i ceni wk�ad w�asny.
-A czy ja spisuj� s�owo w s�owo? Ja tylko…ekhem…cytuj�.- wyja�ni�em, patrz�c na rolk� z perspektywy. –Tu jest wi�cej mojego wk�adu ni� zer�ni�tych ust�p�w, wierz mi.
-Ja ci wierz� ale w�tpi�, czy Snape to przyjmie na P.- za�mia�a si� kr�tko i wyj�a podr�cznik.- Dobra, przemy�l tylko moj� propozycj� a ja postaram si� dogoni� ciebie w pracy domowej.
Z tymi s�owy roz�o�y�a przed sob� rolk� pergaminu, wyj�a pi�ro oraz ka�amarz i przyst�pi�a do pisania. Jej pismo by�o ca�kiem schludne, czytelne ale eleganckie i lekkie. Chwil� obserwowa�em, jak pisze zdania wst�pu, a potem wr�ci�em do swojego referatu. Te eliksiry halucynogenne nawet nie by�y takie z�e jako temat pracy…przeciwnie, dosy� mnie to wci�gn�o wi�c pozwoli�em my�lom biec dowolnie obranym torem a sam po�wi�ci�em si� pracy. Pracowali�my oko�o godziny w milczeniu, czasem tylko zadaj�c sobie nawzajem pytania zwi�zane z referatem.
W pewnej chwili Pansy od�o�y�a pi�ro i opar�a si� wygodniej na krze�le, patrz�c w zamy�leniu w nico��.
-Co jest?- zapyta�em, unosz�c wzrok znad papieru na tyle d�ugo, na ile by�o to konieczne do wyra�enia niepokoju.
-Nic, nic…tak sobie my�l�…ale to chyba niemo�liwe…nie, to po prostu absurdalne.
-Mo�esz ja�niej?
-Pami�tasz to w�amanie do Gringotta na samym pocz�tku roku?- spojrza�a na mnie badawczo i pochyli�a si� nad sto�em.
-Masz na my�li pocz�tek roku szkolnego i w�amanie do tajnej krypty, w kt�rym…? –zmarszczy�em brwi i od�o�y�em pi�ro.
-…sprawcy nie uj�to a w�a�ciciel krypty opr�ni� j� wcze�niej.- doko�czy�a za mnie. Rozejrza�em si� kr�tko i spyta�em ciszej:
-My�lisz, �e to, co by�o w krypcie…jest teraz w Hogwarcie? W zakazanym korytarzu na trzecim pi�trze?
Spojrzeli�my na siebie z zastanowieniem. To, co powiedzia�em, brzmia�o nieprawdopodobnie ale…w sumie…
-Co takiego to mo�e by�, �e przeniesiono by je z Gringotta do naszej szko�y?- wyszepta�a Pansy. –Wydawa�o mi si�, �e Gringott jest najbezpieczniejszym miejscem w �wiecie magicznym…
-Mo�e z obawy przed takimi w�a�nie w�amaniami? –my�la�em na g�os. –ale masz racj�, �e to bardzo dziwne…i jeszcze jak sobie dodamy do tego Quirella i Snape’a, kt�rzy co� si� kr�c� du�o przy tym korytarzu…o co toczy si� gra?
-Nie wiem.- Pansy pokr�ci�a bezradnie g�ow�.
�adne z nas nie mia�o stuprocentowej pewno�ci, co do tego, �e tajemnicze c o �, ukrywane najpierw w wielkim sekrecie w Banku Gringotta teraz znajduje si� w zakazanym korytarzu pod opiek� gro�nego psa ale pod�wiadomie czuli�my, �e to pasowa�oby bardziej do tej dziwnej uk�adanki tajemniczych wydarze�, do jakich dochodzi�o ostatnio w naszej szkole, ni� z ni� nie harmonizowa�o…