Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem opiekuje się Meg

[ Powr�t ]

Niedziela, 24 Sierpnia, 2008, 21:34

63. Quidditch przez wieki, czyli co si� dzia�o podczas Tygodnia Quidditcha...

Witajcie Oto nowa notka, rozpisa�am si�, wi�c zalecam poduch� i kubek gor�cej czekolady, a najlepiej- kawy :P Kilka s��w wyja�nienia:
-Matix: jak wywnioskowa� mo�na z poprzedniego wpisu, uda�o im si� przekona� skrzata k�amstwem, �e zostali dos�ani do szlabanu. Je�li chodzi o filety, to przyj�am, �e na ka�dym roku jest 100 os�b, a wi�c w ka�dym domu jest ich 700, za� w ca�ym Hogwarcie: 2800; je�li dodamy do tego 60 uczni�w z Durmstrangu, ich dyrektora oraz grono pedagogiczne i wo�nego Hogwartu, a tak�e VIP�w (czyli razem rzecz bior�c, dodamy 75 os�b), otrzymamy oko�o 3 filety na osob�. Uwa�am, �e to optymalna ilo��, bior�c pod uwag� wszystkie mo�liwe upodobania oraz fakt wielko�ci filet�w.
Za reszt� komentarzy dzi�kuj� wsp�lnie ;) Tyle tego, potem zajrzyjcie do Severusa^^


***

15 grudnia, poniedzia�ek, 19:36, WS

Powiem tak: najwi�ksze wra�enie zrobi�o na mnie nasze „nowe” boisko. W pewnym sensie nowe, bo wszystko by�o tak, jak zawsze (tyle, �e bardziej czyste: Filch dwa dni przed Tygodniem Quidditcha na wielgachnej drabinie czy�ci� tyczki i obr�cze specjaln� sikawk� z p�ynem, wygl�da� przewosko^^), ale nad nim by�a rozci�gni�ta niewidzialna markiza, w zwi�zku z czym, cho� �nieg wzmaga� si� od rana z godziny na godzin�, na boisku i trybunach by�o ciep�o i nie zna� by�o ani p�atka, podczas gdy na zewn�trz w czasie pokazowego treningu Krukon�w powsta�y takie zaspy, �e Hagrid musia� utorowa� nam drog� kilkunastoma ruchami giga-�opaty.
Uda�o nam si� zaj�� ca�kiem dobre miejsca na trybunach, bo w trzecim rz�dzie od g�ry (w ostatnim siedzia� Krum z kolegami i Karkarowem oraz inni „specjalni”). Ju� wcze�niej uprzedzi�em naszych przyjaci� z Durmstrangu, �e dru�yna Krukon�w ma renom� starannej i do�� dobrej, ale �e najlepsi jeste�my my (pokaza�em im te� Puchar, jakiego nie oddali�my �adnej dru�ynie od kilku dobrych lat :-P).
Punktualnie o wp� do pi�tej na boisko wyszed� Dumbel i przem�wi� w stylu „Witamy na pokazowym treningu”. W sumie, nie s�uchali�my go za bardzo, bo dziewczyny, siedz�ce w naszym rz�dzie co chwil� ogl�da�y si� na Kruma i piszcza�y. Masakra… ;/ Roxie pu�ci�y nerwy w pierwszej po�owie meczu i chcia�a rzuci� w nie jakim� zakl�ciem, ale by�a akurat na widoku Karkarowa, wi�c poniecha�a tego, chocia� jej zgrzytanie z�bami s�ysza�em do ko�ca meczu :-D
Krukoni prezentowali si� „wyj�tkowo godnie” (taki by� komentarz jakie� dziewczyny z czwartej klasy, kt�r� mijali�my przy wyj�ciu); ja uwa�am, �e wygl�dali ca�kiem normalnie w swoich zwyk�ych, starych purpurowych szatach, tylko wszyscy jakby uro�li o kilka centymetr�w w g�r� i byli bardziej bladzi, ni� zwykle :-P No, nie dziwi� im si�! Wiedz�, kto tu jest najlepszy :P Chcieli pokaza� co� fajnego, ale ludzie kochani, nie ka�e si� robi� zwodu Carrolda komu� takiemu, jak Aaron Fade (potworny zarozumialec, dosta� si� do dru�yny, bo jest we wszystkim najlepszy… na swoim roku. Poza tym, najlepsza jest we wszystkim Granger :D A� wstyd, �e szlama wymiata w szkole, za co si� nie we�mie!), kt�rego wiedza o quidditchu ko�czy si� na tym, gdzie jest bramka przeciwnika.
-Nie no, byli szybcy, grali do�� �adnie, ale by�o wida�, �e to pokaz.- skomentowa�a Pansy, gdy ju� wyszli�my z boiska po godzinnym „widowisku a’ la Ravenclaw”.
-Taak, w normalnej grze w �yciu by tego nie zrobili, widzia�a�, jak ta Chang pr�bowa�a zrobi� obr�t i kafel j� omin�� o cal? To� to pora�ka jaka�, a nie szukaj�ca!
-Ta szukaj�ca nazywa si� Chang?- zapyta� szybko Roan a Wilma zerkn�a na niego z zaciekawieniem.
-Tak, Chang, nie pami�tam, jak ma na imi�. Jest w dru�ynie od zesz�ego roku, jako� sobie radzi, ale wiesz: to dziewczyna.- wzruszy�em ramionami. -A co?
-Nie, nic.- odpowiedzia� oboj�tnie lecz w tej samej chwili Wilma zajadowici�a:
-A to, �e takie pannice s� w typie Roana. Mo�e i ona �adna i dobrze lata, ale wida�, �e ch�opaki si� ko�o niej kr�c�, jak ta lala i pewnie ma w kim wybiera�. Nie zainteresuje si� tob�!
-A niby dlaczego nie?- wzi�a go w obron� Rox. -Roan jest w porz�dku…
-…ale nie dla niej.
-Mo�ecie przesta�? Gdzie� mam t� Chang, pyta�em, bo sk�d� znam to nazwisko.
-Mi to nic nie m�wi.- Wilma pokr�ci�a przecz�co po namy�le g�ow�. -Wiecie co� o niej?
-Ja nic o niej nie wiem, poza tym, �e faktycznie na powodzenie.
-Juliette Chang jest znan� pisark�, pisze o spo�eczno�ciach magicznych, �yj�cych na odludziu i w miejscach egzotycznych, ma m�a chyba z Laosu.- odezwa�a si� niespodziewanie Amanda, wzbudzaj�c swoimi s�owami nasze zainteresowanie. Spojrzeli�my wszyscy na ni�, zaskoczeni.
-Sk�d to wiesz?- pierwszy odzyska�em g�os. Amanda odpowiedzia�a weso�o:
-No, przecie� wam m�wi�am, �e uwielbiam czyta�, a Juliette Chang jest moj� ulubion� pisark�, mama te� j� lubi, bo ona pisze bardzo dojrzale i interesuj�co, porusza problemy, kt�rymi czasem nie potrafi� sprosta� najlepsi pisarze w naszym �wiecie. Dopiero teraz, jak tak rozmawiacie o niej, skojarzy�am, �e ta dziewczyna mo�e by� jej c�rk�!
-Niesamowite.- Pansy pokr�ci�a g�ow�, wci�� patrz�c ze zdumieniem na Amand�. -Mamy do czynienia z c�rk� gwiazdy!
-Nie no, bez przesady. Wiecie co, chc� j� pozna�.
-Kogo, matk� Chang?
-Nie, j� sam�! P�jd�, mo�e teraz j� znajd�… Draco, gdzie s� szatnie?- Amanda poprawi�a sobie szat�, na�o�y�a na g�ow� mocniej kaptur i skierowa�a si� we wskazanym we mnie kierunku. Znik�a po chwili mi�dzy uczniami.
-Nie wiedzia�am, �e jej matka jest taka znana. Nigdy jako� o tym nie m�wiono.- Pansy wci�� by�a pod wra�eniem.
-Je�li Amanda ma racj�, to faktycznie macie tutaj c�rk� gwiazdy. Przypominam sobie, �e wielk� furor� wzbudzi� artyku� tej pisarki na temat spo�ecze�stwa, �yj�cego w�r�d mugolskiego plemienia Indian w Amazonii… ona tam by�a, wyobra�acie sobie? Jedyna osoba ze �wiata magicznego od chwili, gdy to spo�ecze�stwo za�o�y�o osad� i �yje wsp�lnie z tymi Indianami!
-Indianie… czy to nie mieszka�cy Indii?
-No co� ty, to rdzenni mieszka�cy Ameryki, przybyli tam kilkana�cie tysi�cy lat temu z Azji, cechuje ich czerwonawy odcie� sk�ry, �yj� z dala od cywilizacji, maj� swoje w�asne wierzenia i obyczaje, a najciekawsze, �e w ka�dym plemieniu jest szaman, swoisty czarownik, kt�ry jest najwa�niejsz� osob� po wodzu.
-I to s� mugole, tak?- upewni�em si�, a Roan potwierdzi�, chocia� pomy�la�em sobie: Mugole b�d� nie, to historyjka ciekawa, mo�e warto by si� zaznajomi� z tym bli�ej?
-Wiesz co, zainteresowa�e� mnie tymi Indianami… sk�d w og�le tyle o nich wiesz?
-By�a o nich wzmianka w waszym podr�czniku od numerologii, jaki� �lizgon, z kt�rym siedzia�em w �awce, po�yczy� mi j� i tam by�o co� o nich wspomniane.- wyja�ni�. -Przynie�� ci? Mam j� u siebie.
-Mo�esz mi po�yczy�, ch�tnie spojrz�.- zgodzi�em si�. Dziewczyny tymczasem zadecydowa�y, �e p�jd� si� przej�� po zamku i poplotkowa�, wi�c dobrze si� nawet z�o�y�o. Niestety, w podr�czniku by�a tylko kr�tka nota o tych ca�ych Indianinach („Indianach, Draco!”- Roan w�a�nie zajrza� mi przez rami�), praktycznie to samo, co powiedzia� mi Roan, dlatego te� postanowili�my p�j�� po kolacji do biblioteki i poszpera� w ksi��kach, �eby znale�� co� wi�cej.
O, to b�dzie niez�e… Roan w�a�nie przyni�s� mi Wst�p do mugoloznawstwa: narodowo�ci i grupy spo�eczne w �wiecie Mugoli , znalezion� chyba cudem jakim�… tak, jest rozdzia� o Ameryce �rodkowej i Po�udniowej, sze��dziesi�t osiem stron, na pewno znajdzie si� co� o Indianach!

23:19, Dormitorium

Nie uwierzycie, ja wci�� czytam ten i> Wst�p do mugoloznawstwo i dochodz� do wniosku, �e to jest piekielnie ciekawe! Ci Indianie s� naprawd� super… tylko �e Pansy si� troch� ze mnie pod�miewuje, �e zamieniam si� w Granger w spodniach! Omal si� za to wredne por�wnanie nie obrazi�em, tylko wzi��em ksi��k� do r�ki i z dumn� min� wymaszerowa�em z PW do dormitorium; co tam, najwy�ej si� na mnie pogniewa… a nie, Crabbe w�a�nie wszed� do dormitorium i m�wi, �e dziewczyny ca�y czas siedz� na dole i gadaj�, bo Wilma chyba spotka�a Wiktora Kruma… no nic, pogadam z ni� o tym jutro… teraz przeczytam do ko�ca strony i id� spa�, bo ju� powieki mi ci���…

16 grudnia, wtorek, 13:00, OPCM

Od rana chodz� niewyspany… wprawdzie nieraz chodzi�em spa� p�niej, ni� o dwunastej, ale pierwszy raz zarwa�em noc, czytaj�c jak�� ksi��k�… przysi�gam, nie powt�rz� tego ju� nigdy, cho�by to by�a powie�� szkaluj�ca Pottera! Dzi�ki temu nie us�ysza�em pytania McGonnagall na transmutacji i zarobi�em minus pi�� punkt�w :/ No, co ja poradz�, �e ta baba si� na mnie wyra�nie uwzi�a? Zawsze pyta mnie, zupe�nie, jakby spodziewa�a si�, �e i w tym roku zawal� ten jej g�upi przedmiot! Wrr.
Na �niadaniu Wilma zd��y�a mi tylko powiedzie�, �e owszem, spotka�a wczoraj Kruma, ale nim przesz�a do szczeg��w, przyszed� po ni�, Roana i po Rox jaki� �lizgon i powiedzia�, �e zmieni� im si� plan i �e zaj�cia z zielarstwa odb�d� si� dzi� wyj�tkowo w zamku, w klasie na sz�stym pi�trze. Zerwali si� wi�c praktycznie zaraz po �niadaniu i posz�y szuka� tej klasy (ciekawe, czy nam te� prze�o�� zielarstwo do zamku? By�oby fajnie, bo w cieplarniach wcale nie jest osza�amiaj�co ciep�o jak na to, jaki mr�z zago�ci� w naszych stronach) za� Pansy i ja te� nie mieli�my czasu na pogaduchy, bo musieli�my i�� na eliksiry, a w korytarzu dowiedzieli�my si�, �e Snape chyba szykuje kartk�wk�.
Pierwsza okazja do pogadania by�a na lunchu, ale nasi przyjaciele z Durmstrangu nie pojawili si� na nim, bo, jak p�niej wyja�nili, psor od zakl�� zatrzyma� ich na om�wienie referat�w na temat zakl�� zmieniaj�cych wygl�d (m�wi�em ju�, �e Wilma zosta�a jego bu�garsk� ulubienic�? C�, jak sama m�wi, nie jej wina, �e musia�a by� dobra z zakl��, bo podobno jej rodzice byli w tym rewelacyjni).
Pansy powiedzia�a mi, �e podczas ich plotek na korytarzu natkn�y si� na wychodz�cego z biblioteki Kruma. Krum, jak je zobaczy�, zbarania� i si� lekko zaczerwieni�, a potem zapyta� Wilm�, czy m�g�by z ni� porozmawia� na osobno�ci (m�wi� do niej po bu�garsku, potem Wilma wszystko jej przet�umaczy�a na angielski). Wilma posz�a wi�c i pojawi�a si� dopiero po czterdziestu minutach w PW. Powiedzia�a, �e da�a kosza Krumowi i �e �ledz�ce ich fanki Wiktora zacz�y j� goni� po ca�ej szkole (swoj� drog�, jakie� g�upie, powinny si� cieszy�, �e obiekt ich westchnie� jest wolny :-P ), a ona zgubi�a si� gdzie� na pi�tym pi�trze i troch� trwa�o, nim dosz�a do loch�w.
-O ja jego, Krum chyba naprawd� si� w niej bujn��!- wyszczerzy�em z�by, gdy ruszyli�my do sali zaj�� z McGonnagall. -Ciekawe, co teraz zrobi?
-Wil m�wi�a, �e by� troch� niezadowolony i �e patrzy� na ni� spod byka, ale szybko przesta�, bo ona musia�a zwiewa� przed narowistym fanklubem dwuno�nym.
Ten „narowisty fanklub dwuno�ny” tak mnie roz�mieszy�, �e dosta�em ataku �miechu i uspokoi�em si� dopiero pod drzwiami klasy (a zupe�nie z nastroju wybi�a mnie McGonnagall).
Teraz mamy godzin� nudy z Narcyzem, kt�ry opowiada nam o spotkaniach ze zmutowanymi czarodziejami w Australii, kt�rzy dostali pomieszania zmys��w przez chorob�, ubzdurali sobie, �e s� s�ugami Ciemnych Mocy i utworzyli niebezpieczn� sekt� (troch� podobn� do j e g o zwolennik�w). Nie powiem, temat niczego sobie, ale je�li sprowadza si� wszystko do wyliczenia swoich sukces�w w starciach z nimi, pomijaj�c szczeg�y konieczne i interesuj�ce z punktu widzenia naszego programu nauczania, to robi si� z tego co� kompletnie beznadziejnego. Ju� lepiej jest pisa� w pami�tniku, ni� s�ucha� przechwa�ek jakiego� zarozumia�ego pi�knisia… rany, jak ja go nie cierpi�! Facet dzia�a mi na nerwy! Chwila… Pansy przes�a�a mi karteczk�…
Ej, Draco, nie pisz tak ewidentnie w�ciekle o nim, bo co� zauwa�y i b�dzie Sajgon… czy to zwierz� za oknem, to nie przypadkiem sowa Dana?
-Nie wiedzia�em, �e a� tak wida�, co my�l� o tym patafianie…- szepcz� do niej, patrz�c na naszego pseudo-nauczyciela obrony przed czarn� magi� (dzisiaj kanarkowo ��ta szata w jasnozielon� krateczk�, do tego przylizane w�oski… nie wiem, jak Ty, Pami�tniku, ale mnie MDLI na jego widok!!!), kt�ry siedzi w�a�nie z nog� za�o�on� na drug� na brzegu biurka (zgrywus jeden) i odpowiada na pytanie Angeli (jaki t�pak, dziewczyna wyra�nie go podpuszcza, a on my�li, �e ona tak z dobrej woli! Buahaha xD). -A za oknem…- zerkam ku szybie.- …rany, to faktycznie sowa Dana! (wabi si� toto bodaj�e Edgar albo Erwin, nie pami�tam)
-Panie profesorze, przepraszam, ale za oknem jest sowa… mog� j� wpu�ci�?- Pansy u�miecha si� najpi�kniej, jak potrafi do Lockharta. Odk�adam na chwil� pi�ro, �eby si� jej przyjrze� :P
kilka minut p�niej
Pansy wie, jak oczarowa� Narcyza (chocia� z nim to nie sztuka, on leci na ka�dy komplement i s�odkie spojrzenie… gorzej, ni� dziewczyna!) i dzi�ki temu po ma�ej chwili trzymamy w d�oni zmarzni�t� p�jd�k�. Pansy odczepia w mig zmi�ty i mokry list, zaadresowany do mnie, a potem, za pozwoleniem profesora („wra�liwy na krzywd� zwierz�t”, taa, akurat, raczej na seksapil!) odnosi j� do sowiarni (Edgar/Erwin by� bardzo wyko�czony i chyba przemarzni�ty, cud, �e nie spad� z parapetu i si� nie poturbowa�). Ja tymczasem, korzystaj�c z faktu, �e Lockhart zaczyna si� zabawia� w swojego fana (czytaj: poleca kolejn� nudn� jak on sam ksi��k� swojego autorstwa, kt�r� „koniecznie musimy przeczyta�, albowiem pozwoli ona nam lepiej zrozumie� problemy omawiane na zaj�ciach”), otwieram list Dana.

Cze��, Draco,
Jak tam si� maj� sprawy wymiany w naszej szk�ce? Doprawdy, z dnia na dzie� dochodz� do wniosku, �e Hogwart w por�wnaniu z Durmstrangiem jest niczym wi�cej, jak „szk�k�”… wymagaj� od nas wi�cej, ale zdecydowanie O WIELE WI�CEJ na obronie… wyobra� sobie, �e jestem najgorszy w klasie, a to o czym� �wiadczy.
Pozna�em paczk� fajnych ludzi i z�apa�em z nimi wsp�lny j�zyk niemal natychmiast- �wietnie m�wi� po angielsku. Pewnie Twoi nowi bu�garscy znajomi te� s� tacy cool.
Durmstrang jest fantastyczny, nauczyciele s� tak wyluzowani, jak Lockhart, tak wymagaj�cy, jak McGonnagall i tak r�wni, jak Snape- czyli ca�kiem w porz�dku.
Czuj� si� tu, jak w Slytherinie, w dodatku z �adniejszym inwentarzem pa� (bez obrazy, u nas s� wyj�tki…).
Mamy sporo rozrywek, plan podobnie, jak i u nas, ale nie maj� tu quidditcha, chocia� podobno ten kole�, co go wys�ali do nas, Krum, �wiczy ci�gle i ma swoj� dru�yn� (oni tu wol� mimo wszystko hokeja, co za tandetna gra!)
Co s�ycha� w Komnacie Tajemnic i u Pana Dziedzica? Jak tam Wielki Pe i jego sp�ka? Mam nadziej�, �e umilasz im egzystencj� :-P Trzymajcie si�, napisz� jeszcze, je�li do�yj� :-D

Dan Rogers


-Co ciekawego napisa�?- us�ysza�em szept Pansy i o ma�y w�os nie podskoczy�em na metr w g�r�!
-Na brod� Merlina, nie strasz mnie tak, bo b�dziesz mia�a mnie na sumieniu, Pansy.- odpowiedzia�em cicho, zerkaj�c k�tem oka na nauczyciela („Polecam wam szczeg�lnie rozdzia� po�wi�cony mojej wyprawie w g��b pustyni, wyj�tkowo fascynuj�ca podr�!”). -Masz, przeczytaj.- podsun��em jej list i sprawdzi�em, czy jestem w stanie s�ucha� be�kotu Narcyza d�u�ej, ni� przez dwadzie�cia sekund (nie by�em). Przez ten czas Pansy przeczyta�a wypociny Dana i mrukn�a, patrz�c na mnie ponuro:
-Ale on ma fajnie w tym Durmstrangu! �e te� my tam nie poszli�my! Karkarow na pewno nie zatrudni�by nigdy kogo� takiego, jak on .- kiwn�a wymownie g�ow� w stron� blondw�osego pana w ��ci. Fakt, mia�a racj�.
O, dzwonek!

16:21, Biblioteka
Po obiedzie ju� ca�� bu�garsko - angielsk� ekip� ruszyli�my szturmem na bibliotek�, g��wnie po to, by jak najszybciej mie� z g�owy prac� domow�. Uwin�li�my si� z tym do�� szybko i mieli�my w�a�nie wyj��, gdy us�yszeli�my jaki� mi�y, ciep�y g�os:
-Hej, Amando!
Odwr�cili�my si� wszyscy, jak na komend�, cho� tylko jedno z nas zosta�o zawo�ane i stan�li�my oko w oko z jak�� brunetk�, na oko do�� starszaw�.
Dziewczyna mia�a brzoskwiniow� cer�, delikatne, jakby stworzone do nie�mia�ych u�miech�w, malinowe usta i emanuj�ce czym� dziwnym b��kitne oczy. Ciemnobr�zowe, niemal czarne, l�ni�ce, idealnie proste w�osy mia�a zwi�zane w ko�ski ogon.
Dopiero po trzech sekundach u�wiadomi�em sobie, �e przede mn� stoi Chang, szukaj�ca z dru�yny Krukon�w, a i to bardziej w chwili, gdy Amanda u�miechn�a si� do niej weso�o i przywita�a j� pogodnie:
-Cze��, Cho, mi�o ci� widzie�!
-Ciebie r�wnie�.- Cho u�miechn�a si� do nas i znowu przenios�a wzrok na Amand�, podaj�c jej dwie ksi��ki. -Pisa�am do mamy zaraz po naszym spotkaniu i przys�a�a mi na razie dwie ksi��ki, najszybciej, jak si� da�o. Nie musisz ich oddawa�, s� dla ciebie.
-Jejku! - zawo�a�a Amanda z b�yszcz�cymi oczyma i wypiekami na twarzy, spogl�daj�c na ok�adki. - Noc na Saharze , zawsze chcia�am to przeczyta�! I Motyli �piew , najnowsza, nie mog�am jej nigdzie dosta�… WOW! S� z autografem!!- zawo�a�a po raz drugi, widz�c fantazyjny podpis w poprzek pierwszej strony. Unios�a rozpromienion� twarz na Cho i rzuci�a si� jej na szyj�. -Cho, dzi�kuj� ci bardzo, jeste� wspania�a! Podzi�kuj swojej mamie gor�co i powiedz, �e j� uwielbiam!
-Jasne, jasne, przeka��.- odpowiedzia�a Cho ze �miechem, przyjacielsko �ciskaj�c Amand�. -Bardzo si� ciesz�, �e kto� tak lubi pisanin� mojej mamy… no, ale na mnie ju� czas.- u�miechn�a si� przepraszaj�co. -Musz� i��, czeka mnie sterta prac domowych. Je�li b�dziesz jeszcze czego� potrzebowa�a, daj mi zna�.- unios�a d�o�, jeszcze raz spojrza�a na nas i wr�ci�a do sali.
-Widz�, �e zaprzyja�ni�a� si� z t�… Cho?- zapyta�em, gdy ju� byli�my w drodze do loch�w.
-Tak, jest bardzo sympatyczna. Bardzo si� cieszy�a, kiedy jej powiedzia�am, �e znam jej mam�, a w�a�ciwie jej ksi��ki i artyku�y, �wietnie nam si� rozmawia�o, chocia� odnosi�am czasem wra�enie, �e ona jest troszeczk� jakby powierzchowna, ale to pewnie wra�enie.
-Jedno co wiemy na pewno, to to, �e ma co� w sobie.- powiedzia�a Rox. -Najpierw Roan, a teraz Draco… Pansy, uwa�aj na ni�.
-Co??- zawo�ali�my Roan i ja z oburzeniem. Zatrzyma�em si� i spojrza�em na Roxie ze z�o�ci�, co ona skwitowa�a z�o�liwym chichotem. -Chyba ci si� co� przy�ni�o!
-Wcale mi si� nie przy�ni�o… widzia�am, jak wlepia�e� w ni� ga�y, a� ci szcz�ka opad�a.- Rox by�a nieub�agana i dopiero wyraz twarzy Pansy przywr�ci� j� do porz�dku. Doda�a z przek�sem: -Oj, no, dajcie spok�j, nie ma co si� boczy�, z tego, co zauwa�y�am, ka�dy na ni� tak reaguje, w ko�cu jest naprawd� �adna.
-Dziwne, �e wcze�niej tego nie zauwa�yli�cie.- mrukn�a Pansy, na co ja z kolei przewr�ci�em oczyma:
-Ty te�? O rany, dajcie ju� spok�j, dziewczyny, mam g��boko gdzie� t� ca�� Cho, zagapi�em si�, bo mia�a rozmazane oczy, nie widzia�y�cie?
-W og�le nie by�a umalowana.- szepn�a dyskretnie Wilma, na co Roxie i Pansy wybuch�y obrzydliwym rechotem, patrz�c na mnie i Roana drwi�co, wi�c my, ura�eni m�czy�ni, odwr�cili�my si� na pi�cie i, wymijaj�c zaczytan� Amand�, ruszyli�my z powrotem do biblioteki, nie zaszczycaj�c ich ani jednym spojrzeniem.
-G�upie te dziewczyny, co nie?- burkn�� Roan ju� na miejscu, podchodz�c do p�ek z dzie�ami, po�wi�conymi antropologii.
-Mhm.- odpar�em, si�gaj�c po swoj� ksi��k� do torby i siadaj�c przy stole tak, by mie� widok na pann� Chang i jej kole�anki, chocia� ona i tak siedzia�a ty�em do mnie i zdaje si�, �e bardziej zaj�ta by�a obserwowaniem i komentowaniem poczyna� jakiego� jasnow�osego kolesia ze �wit�, ni� odrabianiem prac. Mo�e faktycznie jest troch� powierzchowna… -Ale Cho ca�kiem niczego sobie.
U�miechn��em si� gorzko pod nosem, otworzy�em ksi��k�, za�o�on� jakim� starym wypracowaniem z eliksir�w, za kt�re dosta�em W i mrukn��em z rozbawieniem:
-Lepiej, �eby tego dziewczyny nie s�ysza�y, ale masz racj�.
Roan parskn�� �miechem a po chwili usiad� ko�o mnie- tym razem wybra� sobie do czytania Osi�gni�cia antropolog�w na terenie Ameryki �rodkowej w XX w. . Po trzech minutach ka�dy z nas zaj�ty by� swoj� lektur�, nie dane nam jednak by�o cieszy� si� ni� d�ugo, bowiem przeszkodzi�y nam dwa, pe�ne szyderstwa i przem�drza�o�ci, nosowe g�osy.
-W�asnym oczom nie wierz�… czy to Draco Malfoy, czytaj�cy ksi��k�, czy te� za du�o piwa kremowego strzeli�em sobie wczoraj na imprezie, George?
-Tym razem to jawa, nie pijackie zwidy, braciszku… on naprawd� czyta !
Powoli unios�em wzrok znad ksi��ki i ujrza�em przed sob� bli�niak�w Weasley�w. Obaj s� jednakowo wysocy, jednakowo rudzi i jednakowo dzia�aj� mi na nerwy.
-Czego tu chcecie?- zapyta�em nieprzyja�nie. Roan s�owem si� nie odezwa�, ale widzia�em, �e wpatruje si� w to samo miejsce na swojej stronicy. Bli�niacy spojrzeli na siebie i u�miechn�li si� drwi�co.
-Chcemy ci zdj�cie zrobi�, Malfoy… po raz pierwszy i ostatni w �yciu na dow�d, �e ty my�lisz i czytasz .- powiedzia� jeden z nich i usiad� na krze�le obok mnie, niebezpiecznie blisko. Ten drugi za� stan�� za mn� i pr�bowa� odczyta� s�owa:
--… dlatego za�o�enie osady w tym miejscu by�o wyj�tkowo trudne dla ludno�ci niemagicznej, ale… , na brod� Merlina, Fred, on czyta co� o NIEmagicznych!
-Nie wierz�! Poka�…- wyrwa� mi ksi��k� z r�ki i spojrza� na tytu�. -Ty, faktycznie! Malfoy czyta o mugolach, jak my�lisz, mo�e on jest chory?
-Malfoy, jeste� chory?- zapyta� ten, nazwany Georgem, spogl�daj�c na mnie z trosk�. Wywali�em j�zyk i odpowiedzia�em paskudnym tonem:
-Nie, ale czuj�, �e lada moment dostan� kataru… z daleka �mierdzicie Weasleyami, szlamem i nai…- urwa�em raptownie, bo Fred podni�s� mnie do g�ry za ko�nierz szaty i, patrz�c mi w twarz, wycedzi� gniewnie:
- Jeste� pewien, �e chcesz doko�czy� to zdanie, Malfoy?
-We� go pu��, Fred… jeszcze si� ubrudzisz jego �elem albo brylantyn�.
Fred pu�ci� mnie bezceremonialnie i, wyj�wszy z kieszeni jednorazow� r�kawiczk�, w�o�y� j� i przesun�� d�oni� po moich w�osach od potylicy do czo�a, a potem stwierdzi� z obrzydzeniem:
-Mia�e� racj�, stary, jestem ci winien p� opakowania �ajnobomb… ten ma�y szczyl nie u�ywa niczego do w�osk�w!
-No widzisz… jemu wszystko idzie g�adko, tak jak pokr�tne interesy jego ojcu… to u was rodzinne?
-Nie wa� si� obra�a� mojego ojca!- zawo�a�em z w�ciek�o�ci�, rzucaj�c si� na niego lecz on odepchn�� mnie tak, �e upad�em na pod�og�. Podnios�em si� i, sztyletuj�c ich wzrokiem, chcia�em si�gn�� po r�d�k�, gdy w tej chwili us�ysza�em znajomy g�os obok siebie:
-Co wy tu robicie?
Na scenie pojawi� si� rudy Weasley (a nie, przepraszam, oni wszyscy s� rudzi… mam na my�li kumpla Pottera), szlama Granger i Ch�opiec, Kt�ry (Niestety) Prze�y�. Wszyscy troje patrzyli ze zdziwieniem na bli�niak�w.
-Nic ciekawego, Ron, po prostu ma�a pogaw�dka z waszym przyjacielem…- Fred spojrza� na mnie, jak na suszone odchody szpiczaka i, zsun�wszy r�kawiczk�, rzuci� ni� we mnie, m�wi�c: -�ap, panie szukaj�cy… nie chc� mie� do czynienia z niczym, co mia�o kontakt z jakimkolwiek Malfoyem…
Obaj zachichotali ponuro i wyszli z biblioteki, nie patrz�c na nikogo. Dysza�em ze z�o�ci i patrzy�em z nienawi�ci� na tr�jk� Gryfon�w, kt�rzy odwzajemniali mi si� podobnie przyjemnymi spojrzeniami.
-A ty, Potter, nie na boisku?- otrzepa�em d�onie i wygi��em ironicznie wargi. Nie darowa�bym sobie, gdybym mu nie dopiek�. K�tem oka dostrzeg�em, �e Roan od�o�y� ksi��k� i jawnie nas obserwuje. -Powiniene� chyba ostro trenowa� przed jutrzejszym pokazem, bo tego mo�esz nie prze�y�… tyle ludzi ci� b�dzie podziwia�o… ale ty to lubisz, co nie?
-Spadaj, Malfoy!- �achn�� si� Weasley lecz Potter spojrza� na mnie ch�odno i odpowiedzia� cicho:
-Nic ci do tego, Malfoy… lepiej uwa�aj, �eby� sam nie spad� z miot�y.
-Nie spadn�, o to si� nie martw… - spojrza�em na niego spode �ba. Potter uni�s� wy�ej g�ow� i wymin�� mnie wraz ze swoimi towarzyszami, nie zapominaj�c o walni�ciu mnie w rami�. Gdy mija�a mnie Granger, powiedzia�em cicho tak, by tylko ona us�ysza�a:
-Strze� si�, szlamo, bo Komnata wci�� jest otwarta.
Spojrza�a na mnie ze z�o�ci�, ale w jej oczach pojawi�y si� �zy. Zaczerwieni�a si� i szybko posz�a za Weasleyem. Prychn��em m�ciwym �miechem i spojrza�em na Roana.
-Tak si� ich traktuje.- powiedzia�em triumfalnie. Na jego twarzy pojawi� si� cie� u�mieszku.

Komentarze:


Parvati Patil
Poniedziałek, 25 Sierpnia, 2008, 10:13

Notka jest po prostu rewelacyjna! W ka�dym zdaniu wida�, �e jest to pami�tnik �lizgona, Malfoya. Do ka�dej akcji do��czasz gratis mn�stwo emocji i napi�cia, za co uwielbiam Twoje notki ;) Marto, piszesz genialnie! Wiesz, co najbardziej lubi� w Twoich notkach opr�cz wci�gaj�cej nieziemsko akcji? Ten charakterek Dracona, t� jego wyra�nie zarysowan� przez Ciebie osobowo��. Jestem zachwycona. Kiedy tylko widz�, �e jest u Ciebie nowa notka, od razu poprawia si� mi humor i zapa�:)
Ta notka jest �wietna. �WIETNA. B�dziesz pisark� bestseller�w. Ju� ja Ci to m�wi�:)
Mam tylko jedn� uwag�, kt�rej nie do ko�ca jestem pewna: wydawa�o mi si�, �e Krukoni maj� innego koloru szaty ni� purpurowego...
buziaki- Parvati
PS. Dzi�kuj� za komentarze u mnie:)

 


Parvati Patil
Poniedziałek, 25 Sierpnia, 2008, 10:17

Aha, jeszcz jedno: co do oceny, to musia�abym wymy�le� jeszcze wy�szy stopie� ni� Wybitny, bo na taki zas�uguje Twoja notka:)

 


Eveline
Poniedziałek, 25 Sierpnia, 2008, 13:06

Marto!
Piszesz �wietnie. Zgadzam si� z Parvati. To jest prawdziwy pami�tnik �lizgona!
Draco jest dok�adnie taki sam jak go sobie wyobra�am. Masz �wietne pomys�y.
Draconowo opisujesz sytuacje i dodajesz my�li Dracona. Super!Znalaz�am, jednak dwa b��dy. Lietr�wki "sikawk�" czy psikawk�, bo nie wiem;p
"przewosko"???
Poza tym to naprawde... COOL:D
POzdrawiam ciep�o i zapraszam do Fleur na nowy wpis;***

 


K!ngu$
Środa, 27 Sierpnia, 2008, 10:26

Super!
Ale si� rozpis�a�...;)
Masz talent.

 


Ann-Britt
Środa, 27 Sierpnia, 2008, 22:42

Notka �wietna, ciekawa, obrazowe opisy, inteligentne dialogi no i wszystko tak, jak powinno by�. Chcia�am Ci tylko zwr�ci� uwag�, �e nazwisko Chang jest jednym z najpopularniejszych chi�skich nazwisk, wi�c sk�d mo�na by�o si� domy�li�, �e ta znana pisarka to akurat matka Cho?

Czekam na nast�pny wpis.

�ycz� weny!
Pozdrowienia!;*

 


Eveline ;***
Czwartek, 28 Sierpnia, 2008, 12:22

Ann m�wimy tu o spo�eczno�ci czarodziej�w, a tam wszyscy s� sobie znani xD
Nie ma drugich Chang'�w ;)

 


Ann-Britt/ZKP
Czwartek, 28 Sierpnia, 2008, 13:03

Skoro tak twierdzisz, to pewnie masz racj�.
Thx;*

 


Nutria(Hanna Abbott)
Piątek, 29 Sierpnia, 2008, 22:32

Przepraszam, �e dopiero teraz ale kompletnie zapomnia�am o tym, �e nie przeczyta�am jeszcze nowej notki u Drcona. Zawsze czytam dwie na raz u Severusa i Malfoy'a a teraz jako� tak wysz�o. Na drugi raz mo�esz mnie lekko pogoni�^^.
Co do wpisu to by� rewelacyjny, jak ma�o kt�ry!!!
Kocham Twoje wpisy i przez Ciebie polubi�am Dracona a Snape zacz�am nawet uwielbia�:D.
Strasznie podoba�y mi si� sceny w bibliotece a najbardziej z moimi kochanymi bli�niakami.
Przez ostatnie zdanie w wpisie przesta�am lubi� RoanaxD.
Fajnie, �e Draco zwr�ci� uwag� na Cho bo w ko�cu Harry, jego wieczny konkurent, r�wnie� to<w ksi��ce>zrobi�.
Pozdrawiam serdecznie Martu�:*

 


Nutria(Hanna Abbott)
Piątek, 29 Sierpnia, 2008, 22:33

A i mia�am te� doda�, �e tak si� zaczyta�am i� nawet nie zauwa�y�am d�ugo�ci notki, a to du�y plus^^. Czekam na nast�pny d�uuuuugi i r�wnie genialny wpis.

 


Majka
Poniedziałek, 01 Września, 2008, 12:28

Zapraszam na forum RPG po�wi�cone magii i tematyce HP.
http://ain-eingarp.up-your.com/
'Odbijam nie twarz Tw�, ale Twego serca pragnienia.'

 
Tw�j komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki