Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem opiekuje się Meg

[ Powrót ]

Poniedziałek, 19 Stycznia;, 2009, 09:36

78. Nad morzem.

Hej Wam :) Dziękować ja pięknie za wszystkie komentarze, prześmieszne :P Liczę na to, że ten wpis też się spotka z Waszą przychylnością no i zapraszam do Marty, tam też nowa notka :) Buziaki 4 All ;*

* * * * * * * * * * * *

W swoim niedługim, ale i niekrótkim życiu bywałem nad morzem raz do roku, jeśli pozwalał nam na to czas oraz plany (częściej jednak wakacje kończyły się biznesowymi wycieczkami z szychami z MM, lub siedzeniem w domu i czekaniem na ojca, który wychodził i wracał, gdy było ciemno), więc kiedy jechaliśmy do Coast New, sądziłem, że będziemy tam robić to, co się w takich miejscach robi. Wiadomo, plaża, kąpiele, spacery może, dużo ryb i jodu, oczywiście oraz wieczorne przechadzki po okolicy. Musze przyznać, że się myliłem. Myliłem… na korzyść!
Kiedy zajechaliśmy około szóstej po południu na dworzec, nic jeszcze nie zapowiadało niesamowitości. Dopiero, gdy w godzinę później dotarliśmy do fantastycznego, wielopiętrowego, burżujsko wyglądającego hotelu o nazwie „Es Paloma” i weszliśmy do recepcji (kryształ, marmur, błękitne ściany, dużo roślin), państwo Rogers wręczyli naszej trójce klucz, mówiąc:
-To klucz do waszego apartamentu, dzieciaki. Pansy, dla ciebie jest ten pokój w głębi. Rozpakujcie się i odświeżcie, a za godzinę spotkamy się tutaj, w holu i pójdziemy na extra kolację.
-Jasne.- przytaknęliśmy wszyscy troje, chociaż - serio! - wszyscy byliśmy nieco zszokowani… ee… luzactwem państwa Rogers?
-Hej, wiedziałem, że twoi starzy są OK., ale nie sądziłem, że są aż tak… liberalni!- wyrwało mi się, gdy zabraliśmy swoje bagaże i ruszyliśmy z nimi w stronę windy, bardzo podobnej do ministerialnej.
-Szczerze, to ja też nie wiedziałem.- odpowiedział Dan, poprawiając sobie włosy. -Pansy, uważaj, bo potkniesz się o tamtą reklamówkę.
-Ja podniosę.- powiedziałem i przechyliłem się nad murem z naszych męskich dwu toreb, by podnieść reklamówkę z sandałami, która upadła Pan.
-Przepraszam, może pomóc?- usłyszeliśmy za sobą i jak na komendę, odwróciliśmy się wszyscy troje.
Przed nami stały dwie wysokie dziewczyny, jedna brunetka, druga blondynka, ale obie bardzo ładne. Obok nich stał dobrze zbudowany przystojniak z miną boksera, ale tchnął czymś fajnym.
-Też chcielibyśmy pojechać tą windą.- powiedział chłopak. -Jest mały tłok, pozwólcie, że wam pomożemy, to będzie raz - dwa.- to mówiąc, bez trudu ujął dwie nasze torby swoimi potężnymi dłońmi, a potem ukradkiem wyjął różdżkę i szepnął parę zaklęć, po których bagaże zmniejszyły gabaryty co najmniej dwukrotnie. Jego towarzyszki pomogły nam zebrać to w ramionach i już bez większych kłopotów wsiedliśmy do windy (ale nie można mieć pewności, że ten chłopak nie powiększył kabiny, majtał tą różdżką i wg Pan używał zaklęć niewerbalnych, a to już wyższa szkoła jazdy).
W środku nasi nieoczekiwani pomocnicy przedstawili się. Prezentacji dokonał chłopak.
-Jestem John, to jest Alexandra a to Polly, jesteśmy niestety rodzeństwem. Jesteśmy z Manchesteru, a wy?
-To jest Draco, to Pansy, a ja jestem Dan, wszyscy z Londynu.- uścisnął dłoń Johnowi i spojrzał na Alexandrę (brunetka). -Miło was poznać.
-Ty jesteś Draco?- John spojrzał na mnie, z trudem ukrywając uśmieszek pełen pobłażania i wzgardy. Już myślałem, że zacznie się śmiać, ale Polly szybko posłała mi słodki uśmiech i poprawiła sobie jeden ciemny kosmyk, wypadający zza jej słonecznych okularów.
-Ciekawe imię.- powiedziała. -Nadano ci je na cześć Teodozjusza Dragoniewicza czy też może tego malarza, Draquesa de Lonnetaire?
-Och, przestań.- prychnęła Alexandra, poprawiając uchwyt torby. Spojrzałem na nią z ukosa a ona w odpowiedzi zrobiła grymas.
-Prawdopodobnie nadano mi takie imię dlatego, że podobało się mojej matce.- wyjaśniłem, kiedy winda zatrzymała się na siódmym piętrze. -Tu wysiadamy.
-Fajnie, bo my też.- John wyszczerzył zęby i pomógł nam wyładować się z kabiny. -Może mamy pokoje obok siebie?
Z tym akurat nie miał racji: mieliśmy pokoje dosyć oddalone więc pożegnaliśmy się i każda trójka poszła w swoją stronę. Kiedy przeszliśmy obok pokoju 723 (taki był numer naszego ‘apartamentu’), stuknąłem Dana w ramię.
Ej, to nasz pokój, stary, dokąd to?
-Ach, tak, racja.- Dan spojrzał na nas nieprzytomnym wzrokiem i wyjął z kieszeni spodni klucz. Po krótkiej chwili znaleźliśmy się za drzwiami.
Apartament był dosyć wygodny i przestronny, ale nie był przesadnie luksusowy - no, może poza tym, że kanapy obite były kremowym safianem, w kuchni stały naczynia z pierwszej jakości żelaza a w łazience znajdowała się półkolista wanna z jaccuzi, którą nie pogardziłby nawet Zefirek.
Przebraliśmy się raz - dwa i zeszliśmy na dół, bo tak jakoś czas nam się niemiłosiernie dłużył w pokoju i woleliśmy posiedzieć w hallu.
-Co sądzisz o naszych nowych znajomych?- zapytałem Pansy, gdy rozsiedliśmy się w jasnych fotelach niedaleko zielonego kącika (doniczki z palmami, strumyk, kamienie, mikro - wodospad i błękitne podświetlenie). Dan kompletnie nas ignorował, wpatrzony w wejścia do wind.
-Na razie są w porządku.- odmruknęła. -Chociaż ta cała Alex nie potraktowała cię najmilej, a szkoda, bo obie są wyjątkowo atrakcyjne.
-Och, nieprawda.- zaprzeczyłem, wyczuwając w jej ostatnich słowach jakieś napięcie. -Wcale tak nie uważam, są zupełnie brzydkie!- zapewniłem ją gorąco, na co ona tylko spojrzała na mnie niemal tak kwaśno, jak wcześniej Alex. Miałem właśnie zapytać, o co jej chodzi lecz nie zdążyłem, bo w hallu właśnie pojawili się rodzice Dana.
-Cześć, dzieciaki, no i jak wam się tu podoba?- tata Dana wyraźnie tryskał humorem, czego nie można było powiedzieć o nas. -Pięciogwiazdkowy hotel najlepszej sieci na świecie, komfortowe warunki…
-Odpowiada ci twój pokój, Pansy? Nie brakuje wam niczego?- pytała w tym samym czasie pani Rogers. Odpowiadając, zapewniając, że jest świetnie i uśmiechając się grzecznie do siebie, wyszliśmy z Es Palomy.
Coast New przypominało prestiżowy, pełen magii kurort. Co i rusz napotykaliśmy znane nam z widzenia lub słyszenia osoby, nie mówiąc o drogich, znanych butikach, kuszących lodziarniach czy straganach z koralami, bursztynami i muszlami. Fantastyczne było też to, że szliśmy cały czas szpalerem niewysokich, jakby powpuszczanych w ziemię domków z bajecznymi ogródkami w głębi i mnóstwem okien. Ulice- nie, właściwie trakty piesze były po prostu zabetonowanymi, szerokimi drogami, pnącymi się coraz wyżej i wyżej, ku sercu miasteczka. Żeby tam dotrzeć - państwo Rogers uparli się, że zjemy typowo nadmorski obiad w centrum - musieliśmy się nieźle nagimnastykować, biorąc pod uwagę całkowity brak oznaczeń (nie, przepraszam, było jedno: namalowana na murze strzałka z napisem CENTER, ale Dan przypomniał sobie o niej, jak po raz dwunasty weszliśmy na ten sam dukt przy zboczu, na którym rosły drzewa oliwne), oświetlenia i nieznajomość terenu.
-To nic, dzieciaki, napawajcie się świeżym, morskim powietrzem i atmosferą, naładujcie baterie!- mówił nam raz po raz pan Rogers, przyciskając mocno do siebie odzianą w skąpą, jasnoczerwoną sukienkę swoją żonę. Pansy stłumiła uśmiech i spojrzała w bok.
-Patrz- pokazała dłonią odległy punkt. -Statek?
-Aha, faktycznie.- podszedłem do niej i wysiliłem wzrok. Widziałem linię morza i kołyszący się punkcik. -Chyba statek.
Do centrum dotarliśmy jakąś godzinę później, gdy zapytaliśmy o drogę jakiegoś faceta, mijającego nas na rowerze. Rzecz jasna, okazało się, że schodki, wiodące na centralny plac, żeby nie powiedzieć: ryneczek, znajdowały się za zakrętem drogi…
Rodzice Dana zafundowali nam frutti di Mare (nie jadłem tego wcześniej, bo podobno wg matki mam uczulenie na owoce morza, ale to chyba jakaś lipa, bo bardzo mi smakowały te wszystkie homary, kraby, krewetki i kalmary), a kiedy zauważalne stały się oznaki naszego znużenia a oni sami kończyli drugą karafkę wina (my piliśmy pyszny sok z kiwi i limetki z mnóstwem lodu i startej skórki pomarańczowej), powiedzieli, że możemy sami pochodzić po rynku a potem wrócić do hotelu.
-My tu jeszcze zostaniemy i pokontemplujemy krajobraz.- powiedział pan Rogers, z trudem ukrywając zadowolenie, a pani Rogers prosiła, żebyśmy na siebie uważali i żebyśmy zaopiekowali się Pansy.
-Pokontemplować krajobraz!- prychnęła Pansy, gdy ruszyliśmy cichą, wąską uliczką na koniec Coast New. -Dam sobie głowę uciąć, że chcieli zwyczajnie pobyć sam na sam, Dan… Dan?
Zatrzymaliśmy się na środku chodnika. Dana nie było z nami.
-Co jest, przecież dopiero co zeszliśmy z rynku, był obok ciebie!- rozejrzała się Pansy.
-Może wrócił po coś do rodziców, np. zapomniał klucza?- wszedłem na wysoki ganek, wiodący do dusznej winiarni i spojrzałem ponad głowami turystów w stronę niezbyt oddalonego rynku. -Nie, nie widzę go… może wszedł do jakiegoś sklepu?
-Nie, zauważylibyśmy.- Pansy zmarszczyła brwi. -Naprawdę nie widziałeś, żeby gdzieś został w tyle?
-Naprawdę.- spojrzałem na nią. -Jak myślisz, może powinniśmy powiedzieć o tym jego rodzicom?
-Tak i co im powiesz? Że w ciągu pięciu minut zapadł się pod ziemię w miasteczku pełnym ludzi?- zdenerwowała się, choć starała się to maskować ironią. Zrobiliśmy jednak tak, jak mówiłem lecz ku naszemu wielkiemu zdumieniu, nie było też jego rodziców. Znikli, jak kamfora.
-Teraz dopiero zaczyna się zabawa.- mruknąłem, nie chcąc pokazywać po sobie, jak bardzo mną to de facto wstrząsnęło. Koniec końców, to nasi opiekunowie a Dan miał klucze od pokoju… w dodatku droga na plac zaczęła mi się zacierać w pamięci i nie byłem pewien, z której strony przyszliśmy.
Sytuacja zaczynała być coraz bardziej skomplikowana. Staliśmy przed wejściem do kawiarni, słuchając międzynarodowego gwarzenia gości i patrzyliśmy na siebie, próbując dodać sobie wzajem otuchy…

Komentarze:


Estella
Piątek, 28 Marca, 2014, 06:36

levitra couch spray painted orderviagra online car insurance viagra on the web insurance car articles

 


Florence
Wtorek, 01 Kwietnia, 2014, 00:36

zyrtec and taste buds here car insurance quote buy prednisone without prescription cheap cheap car insurance

 


1
Środa, 02 Kwietnia, 2014, 16:39

-1'

 


1
Środa, 02 Kwietnia, 2014, 16:39

1

 


1
Środa, 02 Kwietnia, 2014, 16:39

1

 


-1'
Środa, 02 Kwietnia, 2014, 16:40

1

 


1
Środa, 02 Kwietnia, 2014, 16:40

1

 


1
Środa, 02 Kwietnia, 2014, 16:41

1

 


1
Środa, 02 Kwietnia, 2014, 16:41

1

 


Amory
Czwartek, 03 Kwietnia, 2014, 07:16

insurance quotes auto cheap viagra BEST BUYS CILAS order viagra online without script predisone without a perscription

 


Geralynn
Czwartek, 03 Kwietnia, 2014, 11:25

Order Cialis online quotes on auto insurance levitra cheap online car insurance quotes

 


Keisha
Piątek, 04 Kwietnia, 2014, 00:47

free online life insurance quotes online poker bonus carlisle insurance free car insurance quotes college schools online

 


Lina
Piątek, 04 Kwietnia, 2014, 21:11

share free slots game life ins online quotes on line home insurance quote viaga

 


Genevieve
Sobota, 05 Kwietnia, 2014, 14:07

life insurance policyu whole life insurance quotes viagra auto insurance cheap insurance

 


Kairii
Sobota, 05 Kwietnia, 2014, 19:12

website find best car insurance rates best quality cialis online mail order viagra country insurance car

 


Satchel
Sobota, 05 Kwietnia, 2014, 22:49

levitra buy free gambling slots levitra viagra 1cialis sales compare car insurance

 


Minnie
Niedziela, 06 Kwietnia, 2014, 11:11

click here to get started order discounted propecia online cialis first health insurance

 


Loryn
Niedziela, 06 Kwietnia, 2014, 19:13

best car insurance quotes home insurance quotes cheap auto insurance car insurance quotes buy viagra on-line

 


Char
Poniedziałek, 07 Kwietnia, 2014, 01:24

doxycycline buy on line share link free slots

 


Nikki
Wtorek, 08 Kwietnia, 2014, 00:55

home insurance share accredited online degrees online levitra sales website

« 1 2 3 4 5 »

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki