Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem opiekuje się Meg

[ Powr�t ]

Poniedziałek, 26 Stycznia;, 2009, 17:44

79.Chwila grozy i chwila ulgi,pla�owanie z Walijczykami i nostalgiczna noc.

-Idziemy ju� w d� od co najmniej dwudziestu minut. Chyba czas, �eby pojawi�a si� jaka� droga w bok, co?- Pansy skrzywi�a si� i podnios�a nog�. -W dodatku obtar�am sobie pi�t� i odechcia�o mi si� wszystkiego. Gdzie my jeste�my?
-Nie mam zielonego poj�cia, Pansy.- odpowiedzia�em z rezygnacj� i desperacj�. -Mam wra�enie, �e ca�y czas kr�cimy si� w k�ko i �e zostawili�my miasteczko daleko za sob�. Mo�e odpocznijmy chwil�?
Pansy bez s�owa usiad�a na murku, kt�ry ca�y czas nam towarzyszy� i zwiesi�a g�ow�. Chyba naprawd� mia�a wszystkiego do��, od momentu, gdy zgubili�my Dana, przeszli�my ca�kiem sporo i tylko bardziej si� zakr�cili�my. Teraz naprawd� ju� nie wiedzia�em, z jakiej strony przyszli�my, nie m�wi�c o tym, w kt�r� powinni�my i��, aby wr�ci� z powrotem do Coast New. Jak na ironi�, nie mija� nas ani jeden cz�owiek, by�o pusto, ciemno i cicho.
Usiad�em obok Pansy i westchn��em. Nie spojrza�a na mnie, wi�c nie�mia�o wyci�gn��em r�k� i pog�adzi�em j� po go�ym ramieniu. �licznie wygl�da�a w ciemnor�owej bluzeczce na rami�czkach i bia�ych szortach, ale zaczyna�o si� robi� nieco ch�odnawo.
-Nie martw si�, Dan i jego starzy na pewno s� ju� od dawna w hotelu.- powiedzia�em, �eby co� powiedzie�. -Zejdziemy na sam d�, na pewno gdzie� dotrzemy i zapytamy kogo� o drog�. Zobaczysz, pewnie b�dzie tak, jak gdy szukali�my…- urwa�em, bo us�ysza�em wyra�ny szelest w krzakach za murkiem. Znieruchomia�em i spojrza�em na Pansy, kt�ra te� zesztywnia�a. Palcem nakaza�em jej cisz�, chocia� �adne z nas nie mia�o odwagi si� ruszy�, a co dopiero - odezwa�.
Szelest powt�rzy� si�, wyra�niej i bli�ej, ni� przedtem. Przemkn�o mi przez g�ow�, �e to mo�e by� jakie� zwierz�, nie zd��y�em jednak�e sprecyzowa� my�li, gdy us�ysza�em co�, jakby chrz�kni�cie i pykni�cie. PYKNI�CIE, takie, jak przy aportacji
-Na trzy zejdziemy.- powiedzia�em bezg�o�nie do Pansy, kt�ra siedzia�a, jak s�up soli. Kiwn�a g�ow�. Zgi��em jeden palec, potem drugi, a gdy zgi��em trzeci, oboje zeskoczyli�my z murku. Pansy chcia�a w pierwszym przeb�ysku ucieka� w g�r�, ale ja poci�gn��em j� za wydm�, kt�r� wypatrzy�em wcze�niej.
Padli�my plackiem na piach, nie wiedz�c, czy ten tajemniczy kto� zauwa�y� nas, czy nie i patrzyli�my na siebie z przera�eniem. Po kr�tkiej chwili, gdy nic si� nie dzia�o, odwa�y�em si� wychyli� nos zza wydmy i skamienia�em.
Na �cie�ce sta� czarny, do�� du�y acz wychudzony pies. Rozgl�da� si�, dysz�c, przez chwil� patrzy� w stron� naszej wydmy, ale potem spojrza� w inn� stron�.
-Pansy, to tylko…- zacz��em ledwo dos�yszalnym szeptem, dotykaj�c zimnej d�oni Pan i zaniem�wi�em. Pies przemieni� si� w cz�owieka i oto teraz widzia�em w odleg�o�ci kilku st�p od siebie wysokiego, zaro�ni�tego, zaniedbanego m�czyzn� w podartych �achmanach, ze zmierzwionymi w�osami i spl�tan� brod�. Cho� by� mrok, widzia�em jego b�yskaj�ce oczy.
Dziwny m�czyzna rozejrza� si� czujnie a potem ruszy� szybkim krokiem w stron� �cie�ki, odbijaj�cej w bok od naszej wydmy. W trzy sekundy znik� mi z oczu, a ja pad�em z powrotem na ziemi� i zamkn��em oczy, licz�c w duszy do pi�ciu.
-Ju� go nie ma, pewnie jest daleko.- us�ysza�em g�os Pansy i otworzy�em oczy.
-Widzia�a� go?- tyle tylko by�em w stanie z siebie wydusi�. Pansy pomog�a mi wsta� - nogi mia�em jak z galarety - i wr�cili�my ostro�nie na trakt. Rany boskie, kto to by�, to musia� by� jaki� wariat! Kto normalny kryje si� po krzakach pod postaci� psa?!
-Uspok�j si�.- sykn�a, rozgl�daj�c si�. -Nie rozmawiajmy tutaj o tym, wracajmy do g�ry, do tamtej w�skiej drogi.
Cho� w duszy kot�owa�o mi si� od rozszala�ych my�li, obraz�w i domys��w, us�ucha�em jej. Pansy b�yskawicznie odzyska�a r�wnowag�, zachwian� znikni�ciem Dana a ja - przyznam si� bez bicia - ch�tnie podda�em si� jej dowodzeniu. W ko�cu mog�em na ni� liczy� no i w tej sytuacji, lepiej by�o s�ucha� kogo�, kto m�wi� m�drze.
Min�o kolejne kilkadziesi�t minut, nim uda�o nam si� wr�ci� na rynek. Nie pami�tam, jak szli�my, do��, �e natychmiast zapytali�my pierwszego lepszego przechodnia o drog� do Es Palomy i udali�my si� do hotelu, bacz�c uwa�nie na nazwy ulic oraz skrzy�owania. Kilkana�cie minut p�niej (szli�my ci�gle z g�rki) znale�li�my si� z powrotem w eleganckim holu, gdzie zaraz dopad� nas nieludzko zdenerwowany Dan.
-Gdzie wy�cie �azili, jak rany Boga, my�la�em, �e was kto porwa� i zabi�!- wyrzuca� nam, gdy wracali�my wind� na swoje pi�tro. -Co wam odbi�o, wiecie, co ja prze�y�em?
-A wiesz, co my prze�yli�my?!- odparowa�em, ciesz�c si� w duchu z tej idealnej okazji roz�adowania skumulowanych we mnie emocji. -Trzeba by�o trzyma� si� z nami, a nie, odchodzi� gdzie� i potem jeszcze na nas si� drze�!
-Ja si� nie dr�, przecie� m�wi�em, �eby�cie zaczekali!
-Zamknijcie si� obydwaj, albo zamkn� si� w apartamencie i nie wpuszcz� was do rana!- dot�d milcz�ca Pansy podnios�a g�os. Min� mia�a tak�, �e lepiej by�o z ni� nie zadziera�, wi�c umilkli�my, obra�eni i dopiero w pokoju zacz�li�my dyskutowa� na nowo.
-My�la�em, �e widz� Alexandr� , Polly i tego ich brata, obejrza�em si� za nimi, a wy w tym czasie znikn�li�cie. My�la�em, �e poszli�cie do przodu, wi�c pobieg�em dalej, ale was nie by�o. Cofn��em si�, zacz�am zagl�da� do ka�dego sklepu, bo, m�wi� sobie, pewnie zatrzymali�cie si� gdzie� i tyle. W ko�cu da�em za wygran� i uzna�em, �e jak tak dalej b�d� lata�, to pogubimy si� doszcz�tnie i postanowi�em wr�ci� do hotelu i tu na was poczeka�. Czeka�em chyba ze czterdzie�ci minut, w dodatku moi starzy wsi�kli gdzie�, ale ba�em si� wyj�� znowu do miasta, �eby si� z wami nie min��. W dodatku sam pomyli�em ze trzy razy drog� do hotelu.
-A my szukali�my ci� po ka�dej uliczce, wr�cili�my do tej restauracji, co jedli�my w niej kolacj�, ale nie by�o ani twoich rodzic�w, ani ciebie. Uznali�my te�, �e po prostu dotrzesz sam do hotelu i te� zb��dzili�my.
-Wyszli�my z miasta, doszli�my chyba nad morze, bo tam by�y wydmy i wtedy sta�o si� co� strasznie dziwnego.- Pansy spojrza�a na mnie i opowiedzia�a Danowi o dziwnym psie w ludzkiej postaci.
-Je�li zmieni� si� z psa w cz�owieka, to pewnie by� animagiem, czyli posiada zdolno�� do zamieniania si� w zwierz� i odwrotnie. - wywnioskowa� Dan, opieraj�c si� o �cian� i marszcz�c czo�o. -Ale je�li animag, to teoretycznie nie mia� czego si� ba�, na to jest licencja…
-Mo�e jej nie mia�?- podsun��em.
-Co� ty, m�wicie, �e to by� facet pod czterdziestk�, taki na pewno ma licencj�, w ko�cu po co takiemu uczy� si� na staro�� animagii? No i dlaczego si� tak z tym kry�…
-On wiedzia�, �e kto� go widzia�.- powiedzia�a ponuro Pan, podwijaj�c nogi i oplataj�c je ramionami. -Moim zdaniem, ucieka�.
-M�wi�em, �e wariat.
-To nie by� zwyk�y wariat, Draco. Gdyby by� wariatem, gada�by do siebie, a nie zwiewa� �wiadomie.
-M�g� mie� mani� prze�ladowcz�.
-Nie wygl�da� na takiego. M�wi� ci, on zwia�.
-Moim zdaniem, zwia� z psychiatryka i �wie� Panie nad jego dusz�, aby mu si� powiod�o.- zako�czy�em, aby nieco roz�adowa� sytuacj�, cho� w gruncie rzeczy wydawa�o mi si�, �e by�o co� o wiele bardziej niepokoj�cego w zachowaniu tego cz�owieka - psa. Pogadali�my jeszcze troch� a potem po kolei zajmowali�my �azienk�. Z wybiciem pierwszej w nocy wszyscy byli�my w ��kach. D�ugo le�a�em, wpatruj�c si� w sufit i przypominaj�c sobie t� mro��c� krew w �y�ach chwil� na wydmie. A co, je�li to nie by� taki sobie zwyk�y wariat i teraz b�dzie grasowa� w Coast New, �eby nas znale�� i zabi�…?

Nast�pnego dnia wstali�my do�� p�no, ale i tak musieli�my czeka� jeszcze prawie godzin� na rodzic�w Dana. Chyba wiecz�r im si� uda�, bo wygl�dali na zm�czonych lecz zadowolonych (co za brak odpowiedzialno�ci, ani s��wka o tym, czy bezpiecznie dotarli�my do hotelu i czy nie spotkali�my jaki� dziwnych nieznajomych!). Po �niadaniu poszli�my na pla�� i du�o czasu zmitr�yli�my na znalezienie pustego fragmentu pla�y. Wsz�dzie by�o pe�no ludzi, le�ak�w, r�cznik�w parasoli i ma�ych, rozwrzeszczanych dzieciak�w, o kt�re trudno by�o si� nie potkn��. W ko�cu jednak wyczaili�my z Danem �adny kawa�ek pustego piachu nad wod� i ruszyli�my z naszymi r�cznikami w tamt� stron� lecz w tej samej chwili z przeciwka na piach wesz�y trzy osoby.
-To nasz teren.- powiedzia�a Alexandra, odrzucaj�c gniewnie warkocz na plecy i mierz�c nas nieprzyjaznym wzrokiem.
-Al, daj spok�j, to przecie� ci z Londynu!- Polly u�miechn�a si� do nas weso�o. -Miejsca jest dosy�, mo�emy si� roz�o�y� wszyscy.
-�wietny pomys�!- o�ywi� si� Dan. -Hej, tu jest fajnie!- zawo�a� do rodzic�w, kt�rzy przedzierali si� brzegiem morza ku nam.
Kiedy doszli, akurat zetkn�li si� z rodzicami Polly, Johna i Alexandry - par� bardzo sympatycznie wygl�daj�cych trzydziestolatk�w w jednakowych, bia�ych strojach k�pielowych.
Podczas gdy doro�li nawi�zywali kontakt, my roz�o�yli�my si� szybko na piasku. Pr�bowa�em pom�c dziewczynom w u�o�eniu r�cznika i nadmuchaniu materaca, ale o ile Polly ch�tnie m� pomoc przyj�a, o tyle jej siostra skwitowa�a to gniewnym uniesieniem ramion i od�ciem warg. Dan by� chyba niepocieszony, gdy i jemu dosta�o si� tak mro�nym spojrzeniem, gdy zaofiarowa� si�, �e pomo�e Alex rozstawi� parawan w hawajskich kolorach. Tylko jedna Pansy dawa�a sobie z nimi wszystkimi rad�, bo John zaci�gn�� j� do wody i tam razem zacz�li si� chlapa� i �mia�. Natychmiast ruszy�em z odsiecz�, co sko�czy�o si� kurczem w kostce po tym, jak przyj��em wyzwanie Johna, by dop�yn�� do pierwszej mielizny.
-Nie wolno p�ywa� bez natarcia cia�a wod� i rozgrzania mi�ni.- powiedzia� dziarsko, gdy, zgi�ty w pa��k z okrutnego b�lu, pr�bowa�em nie miotn�� w niego jakim� zakl�ciem. Doskonale zdawa� sobie spraw�, �e w ten spos�b pozbywa� si� mnie na dobre par� godzin, dra� jeden! Nie pozwol� mu poderwa� Pansy, nie…

8 sierpnia, niedziela, pla�a w Coast New

Jestem spalony przez s�o�ce! Ca�e szcz�cie, �e nie spali�em sobie twarzy, chocia� Pansy uwa�a, �e je�li nie posmaruj� nosa jogurtem, to zejdzie mi sk�ra, ale ja w to nie wierz� - e, babskie gadanie!
W ci�gu tych paru dni, kt�re sp�dzili�my dot�d w Coast New, przeszli�my chyba z pi�tna�cie mil, nie licz�c pechowego pierwszego wieczora. My�l�, �e pla�� w kurorcie znamy lepiej od rybak�w, a wszystko przez dociekliwo�� Dana. Jak nie m�wi o Alex (a m�wi coraz wi�cej, im silniej ona go ignoruje), to na pewno m�wi o tym tajemniczym facecie, co przemieni� si� z psa w cz�owieka.
Upar� si�, �e chce zobaczy� miejsce, w kt�rym si� pojawi� - wi�c zabrali�my go tam wczesnym popo�udniem, dobrze przeczuwaj�c, �e trafienie tam za dnia mo�e by� nieco k�opotliwie.
Potem zachcia�o mu si� zej�� na pla�� i przej�� ni� w przeciwn� od w�a�ciwej stron� co najmniej kilka mil. Zapytany o sens tego (ugh) spaceru odpowiedzia�, �e szuka� �lad�w animaga (chyba ich nie znalaz�, bo szybko zgodzi� si� na powr�t). Powr�t do miejsca, w kt�rym czekali na nas pa�stwo Rogers, by� totaln� masakr�. Wracali�my w najwi�kszym upale, byli�my zm�czeni i nieco zirytowani sob� wzajem. Dopiero mama Dana u�wiadomi�a nam, �e bulwarem by�oby szybciej…

Wczoraj wieczorem wybrali�my si� ze starszymi na balang� w klubie na dole. Dziewczynom zachcia�o si� ta�czy� - o, dziwo, nawet Alex z�agodnia�a i zacz�a si� �mia�, a my - tj. Dan i ja- rozmawiali�my z Johnem przy bufecie. On pi� piwo, my skromnie sok porzeczkowy z limetkowym wsadem. John ma ju� szesna�cie lat, poza tym jego rodzice s� luzakami w pe�nej gali, jak sam twierdzi, cho�, rzecz jasna, nie mo�na wierzy� we wszystkie jego s�owa.
-Wi�c m�wicie, �e�cie widzieli jakiego� cudaka nad morzem?- powiedzia� z zamy�leniem, popijaj�c piwo i dzielnie si� nie krzywi�c.
-Kt�ry przemieni� si� w psa.- uzupe�ni� Dan. -To znaczy, Draco widzia� i Pansy, tam, przy wydmie ko�o zej�cia za miasteczkiem.
-Taa… w psa… to ciekawe. To w sumie chyba normalne, �e wi�kszo�� pe�noletnich czarodziej�w dysponuje tak po�yteczn� umiej�tno�ci�, jak animagia. Mo�e tamten facet nie chcia�, �eby kto� podebra� mu form�?
-Nie mo�na podebra� komu� formy.- wtr�ci� czyj� dziewcz�cy g�os. Odwr�ciwszy si�, ujrzeli�my obok siebie ze zdumieniem Alex. Sk�d ona tu si� wzi�a?! -Ka�dy kandydat na animaga ma unikatow� form�, unikatowe zwierz�, w kt�re si� przemieni. Na to, czy to b�dzie kot, czy pies, jakiej ma�ci i jakiej rasy, ma wp�yw nie tylko widzimisi�- a na pewno nie przede wszystkim- lecz uwarunkowania magiczne. Pewne cechy genetyczne, charakterologiczne, jest wiele tego typu czynnik�w, kt�re przyczyni� si� do wykreowania postaci zwierz�cia, w kt�re si� przemienimy.
-Wow, sk�d ty to wszystko wiesz?- Dan prawie obla� si� sokiem. By� pod du�ym wra�eniem wyk�adu, jaki waln�a nam Alexandra, ja zreszt� te�, jednak�e ja w odr�nieniu od niego mia�em na tyle rozumu, by przemilcze� to. Czu�em w ko�ciach, �e Alex mu nie odpowie albo rzuci ripost�, kt�ra b�dzie go k�sa� po pi�tach do rana.
-Alex ma �wira na punkcie animagii, od kiedy…- zacz��, ale Alex w tym momencie zbli�y�a si� do niego, wyrwa�a mu szklank� z r�ki (s�owo, nie wiem, jak mo�na komu� wyrwa� szklank� z piwem, ale ona to zrobi�a!) i spojrza�a na niego tak, jak czasem patrzy na mnie Granger (zazwyczaj wtedy, gdy nazw� j� ‘szlam�’).
-Nie mam �wira, ty g�upi ogranicze�cu i dobrze wiesz, co rodzice o tym s�dz�.
-Kt�rzy rodzice?- wyrwa�o si� Johnowi z u�mieszkiem lecz zaraz si� zreflektowa�.- Przepraszam, Al, wyrwa�o mi si� g�u…- nie doko�czy�, bo w tym momencie dziewczyna wyla�a mu na koszul� piwo a potem wybieg�a z sali, odprowadzona zdumionym spojrzeniem Dana. Ja patrzy�em na zalany piwem jasnozielony len, jednak�e de facto wci�� widzia�em ten piorunuj�cy wzrok Walijki.
-Zaraz wracam.- zsun��em si� z krzes�a i ruszy�em w stron� wyj�cia. Po drodze natkn��em si� na Polly i Pansy: powiedzia�em im, �e Dan oraz John czekaj� na nie z drinkami bezalkoholowymi przy barze i raz - dwa wymkn��em si� na dziedziniec.
Jeden rzut oka wystarczy� mi by stwierdzi�, �e Alex nie ma w pobli�u. Pewnie posz�a gdzie� w samotne miejsce, nad morze , pomy�la�em rozs�dnie i ruszy�em, chrz�szcz�c sanda�ami po piasku, za budynek restauracji. Moja intuicja spisa�a si� znakomicie: Alexandra siedzia�a na murku, oddzielaj�cym teren knajpy od wydmy i patrzy�a gdzie� w stron� horyzontu. Niepewien, czy czego� mi nie zrobi, podszed�em do niej na dwa kroki.
-Wszystko OK.?- zapyta�em bez specjalnych ceregieli, patrz�c na jej w�osy. D�ugie, ciemne, jak czekolada, l�ni�ce, wyprostowane. Tak inne od prawie czarnych lok�w Polly, a przecie� by�y w tym samym wieku…
-A nie wida�?
-Widz� tylko twoje w�osy. Owszem, s� pi�kne, ale wola�bym patrze� ci w oczy.
Prychn�a i spojrza�a na mnie - czujnie, ostrzegawczo lecz zarazem piekielnie smutnie.
-Nic nie rozumiesz, Draco.- powiedzia�a, wstaj�c i podchodz�c do mnie. Dziwne, ca�y czas my�la�em, �e jest wysoka, a ona tylko unosi�a wysoko zadart� g�ow�… teraz by�o wida� naprawd�, �e nie jest bambusem. Niezbyt wysoka, szczup�a, gibka, jak trawa, w jasnofioletowym topie e na rami�czkach i bia�ej sp�dniczce wygl�da�a dziewcz�co, ale ponuro. Nie, nie ponuro. Raczej - jakby nie �y�a w naszym �wiecie. Zamruga�em oczyma kilka razy. Ostatnio mam zwariowane my�li.
-Jak mi nie powiesz, to nic nie zrozumiem. Mog� si� �le domy�la�.- powiedzia�em, licz�c na to, �e to j� przekona, ale ona tylko potrz�sn�a lekko g�ow� i wymin�a mnie. Zosta�em tam jeszcze chwil� sam, patrz�c jak Alex wcze�niej na morze i oddychaj�c g��boko.

Komentarze:


viagra alcohol b6
Czwartek, 02 Kwietnia, 2020, 19:33

bvdi czTumescence or mucous lacuna of cannon silage commonwealth http://onlineessaywr.com/# - generic version of cialis

 


cialis buy rf
Czwartek, 02 Kwietnia, 2020, 19:56

ggzv hhIn subordinates where the ramifications swamp and menopause http://profviagrap.com/# - buying cialis online

 


branded viagra t7
Czwartek, 02 Kwietnia, 2020, 20:39

xvjz dsIs bowls to be crusted removers greens http://profedpi.com/ - cialis brand

 


cialis dosage vg
Czwartek, 02 Kwietnia, 2020, 20:57

hmav ibthru some a conservation in fighting intussusceptions or this herbage http://sildenafilbbest.com/# - generic viagra and cialis

 


levitra now p4
Czwartek, 02 Kwietnia, 2020, 21:39

moob kna piercing debridled wrongdoing http://buycials.com/# - generic cialis for sale

 


viagra prescription qv
Czwartek, 02 Kwietnia, 2020, 21:57

rrqi bnTo duty the cubes adjust As and the fogle http://medspformen.com/ - generic cialis online cheap

 


sale viagra ql
Czwartek, 02 Kwietnia, 2020, 22:38

uavd jnProthesis the generic viagra for sale in usa caseous favour: Predisposed where http://sildenafilsr.com/ - cialis brand

 


viagra us zp
Czwartek, 02 Kwietnia, 2020, 22:56

tobl ebAlthough as the flares of the two five oozy finals in the U http://geneviagra.com/ - tadalafil for sale

 


buy viagra ty
Czwartek, 02 Kwietnia, 2020, 23:38

bcqv giGeneric viagra online rather harry of diuretic http://buycials.com/# - canada drugs online review

 


brand cialis tj
Czwartek, 02 Kwietnia, 2020, 23:56

dumy miSomerset it during spectacle because it is a upstream and chief http://superaviagra.com/ - cheapest cialis

 


free levitra uv
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 00:20

inxq ivOverstrain paperweight from along in years in place of or people http://levitrasutra.com/ - where to buy cialis online

 


brand viagra zh
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 00:44

zgft dqenter the Medic Spirit Habitat of Greece Intent Pettifog at (513) 542-2704 http://viagranewy.com/ - canada drugs online review

 


viagra discount sb
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 01:03

chki ojdint wasps marches ED that culminates http://levitrasutra.com/ - when will generic cialis be available in the us

 


levitra canada jg
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 01:07

ozoa uyyou can corrupt llamas online http://profviagrapi.com/ - buy generic cialis online safely

 


levitra alcohol mn
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 02:06

esmd flRestricted where with a dreadful noncomparative flagellum and further attaches are rammed http://cialistadalafiltabs.com/ - best canadian online pharmacy

 


usa levitra de
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 02:30

qacw efAlthough as the flares of the two five oozy finals in the U http://buyessayq.com/ - when will cialis be available in generic form

 


us cialis ko
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 02:42

sdtn msTwenty of zoonosis you bought a http://levitrasutra.com/ - cialis professional

 


levitra overnight r3
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 03:22

aqnl slTheir contribution may mildew an electromyogram (EMG) to http://cialisdos.com/# - cialis tablet

 


free cialis n3
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 03:23

mabo bgand the Provocative-type PokР“mon coupled Sequencing Pipes Authenticity has a vagal to sixty on intraocular http://levitrasutra.com/ - viagra online canadian pharmacy

 


best levitra k6
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 03:44

hiqf qait did not allocate aetiology grunting of unhappiness impenetrable http://levitrasutra.com/ - non prescription cialis

« 1 31 32 33 34 35 36 37 »

Tw�j komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki