Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem opiekuje się Doo!

[ Powrót ]

Piątek, 11 Lipca, 2008, 18:55

14. Jesień na mnie działa...

W końcu nadszedł listopad, przynosząc krótkie, zimne, mgliste i melancholijne dni.
Zaczęłam łapać się na różnych dziwnych rozmyślaniach. Zawsze ta pora roku przynosiła mi chandrę, teraz nie było inaczej. Tylko dlaczego tak bardzo lubiłam jesień? Może dlatego, że jestem typem samotnika, i zazwyczaj odgradzam się od ludzi na czas tej pory roku. Lubię spacerować samotnie, tylko ze sobą po mokrych liściach i kontemplować ołowiane chmury, szybko płynące po niebie, ogarnia mnie wtedy jakaś przyjemna tęsknota.
Ludzie potrafią ranić, nawet swoją obecnością, dlatego lepiej jest być od nich jak najdalej. O tak…
Ostatnio raniła mnie tak obecność pewnego Gryfona…

…Piękne wrota. Stoję tuż tuż, jeszcze krok, a dotknę mosiężnej klamki. Tylko czemu nie mogę zrobić tego kroku? Rozejrzałam się powoli.
Przez gęsto rosnące, soczyście zielone liście przebijał się złocisty blask, jego promień był jakby zamglony. Co to, czyżby w powietrzu tańczył kurz? Wszystko naokoło spowijała ta dziwna, złocista, gęsta mgła. Widziałam tylko mnóstwo jasnych liści, ową mgłę, i złotą bramę, porośniętą bluszczem, którego kaskady spływały aż do ziemi. Mgła z każdą chwilą przybierała na sile. Ale ja nie chcę, ja MUSZĘ przejść przez tą bramę, za nią jest przecież…
-Wstawaj, leniu!!!
Lily z lubością i śmiechem wskoczyła na mnie, i połaskotała w bok. Nie miałam tam łaskotek, ale każdego, nawet trolla, obudziłby jakiś wrzeszczący mutant, który zaczyna po nim skakać.
-Dziś jest sobota! Pierwszy wypad do Hogsmeade! Szybko! La la la…
Lily zaczęła wyć jakąś piosenkę, i ruszyła do komódki po szczotkę do włosów.
Wbiłam wzrok w baldachim. Miałam taki niezwykły sen. Tylko…czemu go nie pamiętam? Ciągle w mojej świadomości, niczym echo, odbijała się jakaś dziwna tęsknota, ale nawet nie potrafiłam sobie przypomnieć, co mi się śniło. Intrygujące…
-Aguamenti
CHLUST!
-LILY!!! ZAMORDUJĘ CIĘ!!!
Cała mokra wyskoczyłam z łóżka jak oparzona, a Lily śmiała się, chowając różdżkę, którą właśnie sprawiła mi lodowaty prysznic.
-CHCESZ, ABYM DOSTAŁA APOPLEKSJI?!
-Trzeba cię było trochę rozbudzić. A teraz ubieraj się i zabieraj formularz i kasę na różne przyjemności! Ta bluzka nie, ta jest jakaś taka dziwna… O , to jest niezłe…
Po chwili dopiero do mnie dotarło, co Lily robi.
-Lily, co ty wyrabiasz?
-Wybieram ci ciuchy.
-Nie znoszę, gdy ktoś grzebie mi w rzeczach. W dodatku zrobiłaś mi bałagan! Sama wybiorę, co mam na siebie włożyć! Jesteś moją niańką, czy co?
Szybko ubrałam się w moją fioletową bluzkę, do tego założyłam zielone bojówki i fioletowe tenisówki.
Zeszłyśmy na śniadanie. Po drodze nie było żadnych trudności(czytaj Huncwotów), więc po kilku minutach drogi Lily nakładała sobie kiełbaski, a ja wpatrywałam się tępo w tosty.
-Nie jesz?- zapytała
-Ostatnio nie mam apetytu…
Lily wmusiła we mnie jakieś jedzenie, i ruszyłyśmy do wyjścia.
Na dworze było zimno i ponuro, ale nie padał deszcz. Mój ukochany, czyli Filch, stał przy wyjściu i sprawdzał formularze.
-O nie! Zapomniałam mojego formularza!- zawołałam.
-Przecież ci przypominałam, gdzie ty masz mózg?- żachnęła się Lily
-Widzisz, nie budź mnie tak na drugi raz, bo to mu nie służy.- popukałam się w głowę knykciami i popędziłam do dormitorium.
Hogwart znałam już trochę, więc dopadłam do Grubej Damy, wydyszałam hasło, i złapałam formularz. Z drogą do Pokoju nie miałam problemów, ale teraz? Zatrzymałam się przy jakimś rozwidleniu korytarzy, kompletnie nie pamiętając dalszej drogi.
Oparłam się o postument jakiegoś popiersia, zastanawiając się nad wyborem korytarza. Nagle…
-Aua!
Oberwałam mocno czymś w głowę. Rozejrzałam się dookoła, gotowa udusić sprawcę. Zauważyłam tylko dziwnego człowieczka, unoszącego się kilka cali nad ziemią. Wyglądał co najmniej śmiesznie- niczym jakiś pajac. Już miałam się roześmiać, gdy odeszła ode mnie ochota do śmiechu. Człowieczek ów przyłożył rurkę do warg i strzelił we mnie szklaną kulką.
-Przestań!- krzyknęłam
-A czemu?- zaskrzeczał złośliwie i strzelił trzema kulkami naraz.
-Odczep się!- nie wiedziałam kompletnie, co mam robić.- Czemu mnie atakujesz?! Chcesz oberwać?
-Ojojoj, co za groźna dziewczynka!- zaśmiał się złośliwie- Ciekawe, co zrobi, gdy…
-Wadiwassi!
Człowieczek z wrzaskiem odleciał, bo wszystkie jego kulki podleciały do niego i zaczęły go okładać.
-Kocham tą sztuczkę, chyba już zawsze będę ją wypróbowywał na Irytku…- usłyszałam tryumfalny głos mojego bliźniaka i odwróciłam się w tamtą stronę.
Korytarzem szli wszyscy Huncwoci, pod pachą Jamesa dyndał ten dziwaczny płaszcz, który widziałam tej nocy, gdy dostałam szlaban.
-Zaatakował cię?- zapytał Remus, a ja wzruszyłam ramionami.
-Próbował. To był ten sławetny Irytek?
-Tak. Niezłe z niego ziółko, ale i tak nas nie przebije…
-Nie, was nie przebije, masz rację, to niemożliwe… Gdzie idziecie?
-Do Hogsmeade- odparł natychmiast Rogacz
Popatrzyłam podejrzliwie na wszystkich.
-A po co wam ten płaszcz?
-Wiesz, Remus lubi sobie poskakać z wieży ze spadochronem w wolnych chwilach…- wyszczerzył zęby James, i zwrócił się do Blacka- Tak to się nazywa, tak?
-A skąd ja ma wiedzieć? Czy ja jestem jakiś słownik?
-Wiesz, jakby ci to powiedzieć…Uderzające podobieństwo!
-Po prostu ty, Syriuszu, łazisz na to mugoloznastwo, i mógłbyś coś z tych lekcji wynosić…- mruknął Remus
-Dobrze wiesz, że nie robię tego dla nauki, tylko chcę dokuczyć matce- burknął Black.- Zresztą… nie ma to jak motocykle…
-Po co wam ten płaszcz?- powtórzyłam, mając dość zbaczania z tematu.
-No więc…- zaczął jąkać się James- No dobra. Ufam ci. To peleryna-niewidka, a…
Napotkał wzrokiem na zezłoszczone twarze kompanów. Widać, był to wielki sekret
-…a reszty się domyśl! Buziaki!
Huncwoci poszli w swoją stronę, zostawiając mnie pełną podejrzeń. Coś ukrywają, tylko co?
Poszłam korytarzem za nimi, i po kilku minutach stałam obok Lily.
-Co tak długo?- zaskrzeczała na powitanie.
-Eee, zgubiłam się…
-Dobra, no to chodźmy…
Po chwili już biegłyśmy zboczem ku bramie Hogwartu.
Gdy nasze stopy stanęły na brukowanej uliczce, już wiedziałam, że jest to jedno z tych tajemniczych, wspaniałych miejsc, które odkrywałam w świecie magii. Właściwie ulica główna w Hogsmeade nie przypominała zatłoczonych ulic Londynu, ciasnych, zatęchłych uliczek Wenecji, czy uklepanych dróg w Kongo. Najbardziej kojarzyła mi się z Ulicą Pokątną. Była średnio szeroka, brukowana, ale czysta. Stały tu stare, porośnięte bluszczem latarnie, zgaszone w dzień. Domki stały przy sobie ciasno, odgradzane niekiedy poszarzałym ze starości płotkiem. Ściany budynków były z kamienia, drewniane okiennice poozdabiano. Kolorowe wystawy przyciągały wzrok przechodzących uczniów. Wiszące szyldy kołysały się na świszczącym, jesiennym wietrze, skrzypiąc. Egzystowała tu jakaś groteskowa radość: na jednej z wystaw tańczył kościotrup, inny sklep wydawał mi się straszliwie ponury, dopóki ktoś nie roześmiał się radośnie w ciemnym wnętrzu. Ulica pomimo ciemnych, ołowianych chmur pędzących szybko na nieboskłonie, wydawała się pełna życia i przytulna. Jak ulica z jakiejś bajki…
-Chodź, musimy wejść do Miodowego Królestwa!- Lily pociągnęła mnie za rękę i weszłyśmy do zatłoczonego, bardzo kolorowego sklepu.
Jadłam w mym czternastoletnim życiu mnóstwo różnych słodyczy. To, czego spróbowałam w Miodowym Królestwie, biło wszystko inne na głowę. Nawet Fasolki Wszystkich Smaków, które kiedyś kupił mi tata, nie były tak niezwykłe. Najbardziej smakowały mi Cukrowe Myszy, więc kupiłam całe pudełko i razem z Lily poszłyśmy w dalszą drogę.
-Teraz zobaczysz Trzy Miotły. To super miejsce, napijesz się kremowego piwa, ono bardzo rozgrzewa…
-Piwa? Chyba się przesłyszałam, mam dopiero czternaście lat…
-Nie, to piwo jest dozwolone, bo jest bardzo słabe… Podejrzewam, że w ogóle nie ma alkoholu…
Weszłyśmy do głośnego pubu i usiadłyśmy przy stoliku. Było tu bardzo gorąco.
-Poczekaj, zamówię piwo…
Lily podeszła do lady, a ja wbiłam wzrok w zaparowane okienko.
-No no. Kogo my tu mamy…
Obok mojego stolika stłoczyła się niewielka grupka Ślizgonów, w tym blond-przylizaniec. Patrzyli na mnie.
-Czy to nie ty doniosłaś na nas do dyrekcji?- zapytał groźnie blondyn
-Nie masz dowodów- syknęłam chłodno. „Sprytni są” pomyślałam „Jest tu tyle ludzi, ze nikt im nie zwróci uwagi za zaczepianie…”- Spadajcie. Bo kogoś zawołam.
Uśmieszki wykrzywiły ich usta.
-Nie sądzę- wyszeptał blondyn, po czym chwycił mnie mocno za nadgarstek i przygwoździł do stołu. Bolało, bo wykręcił mi rękę. Jego świta zasłaniała tą scenę przed innymi klientami pubu.
-Ten głupi chłopak dostał za swoje donosicielstwo. „Wyperswadowaliśmy” od niego inne informacje, bo taki tchórz, jak on, nie doniósłby sam. Bardzo nam to pomogło ciebie odnaleźć…
-Dave nie jest tchórzem! Jest w Gryffindorze, domu odważnych. A wy, Ślizgoni, jesteście śmierdzącymi, tchórzliwymi gnojkami!
Nacisk na mój nadgarstek się wzmocnił.
-Uważaj na słowa…- wycedził blondyn.
-Puść mnie, kretynie!- powiedziałam ostrzegawczo, na tyle głośno, by sąsiedzi zainteresowali się scysją. Blondyn puścił, a ja wstałam, by się z nimi zrównać. Wszyscy byli barczyści, ale nie bałam się ich.
-Bądź pewny, że Dumbledore usłyszy o tym, co robicie Dave’ owi.- wyszeptałam złowrogo.
Kilka stolików przyglądało nam się z napięciem. W pubie zrobiło się ciszej. Nawet Lily ruszyła ku nam, by przegonić moich rozmówców.
Blondyn przysunął bliżej swą twarz i wycedził złośliwie.
-Proszę bardzo. Ale twój książę z bajki Potter nie uratuje cię, gdy się zemszczę i wyrwę ci te kudły, by wreszcie odciążyć świat od tego ohydnego widoku.
Pół pubu zaczęło się śmiać. Blondyn uśmiechnął się tryumfalnie. Poniżył mnie na oczach wszystkich. Nie daruję mu tego…
Byłam tak wściekła, że nie dbałam o pozory. Nie panowałam nad sobą. Wyciągnęłam różdżkę, ale furia tak mnie zalewała, że nie otworzyłam ust, tylko pomyślałam pierwsze lepsze zaklęcie „Aguamenti!”.
Fala spienionej wody uderzyła w zdumionych Ślizgonów, zmiatając ich z nóg. Cała grupa runęła z wrzaskiem plecami do tyłu na pobliskie stoliki, przewalając wszystkie w czambuł. Jedną myślą zatrzymałam dziki strumień, i wkurzona, jak nigdy dotąd, wypadłam z Trzech Mioteł.
-Meg! Meggie!!! Zaczekaj!
Lily biegła za mną kawałek, ale po chwili stanęła.
Wpadłam do Hogwartu, po drodze trochę już ochłonęłam, jednak ludzie patrzyli na mnie, jakby się obawiali o własne życie i schodzili mi z drogi.
Jeszcze zobaczy, tak mnie poniżać, uspokój się, bo wzbudzasz zainteresowanie…
Furia wzbierała we mnie, ograniczona tylko cienką błonką. Jeśli coś mnie znów wkurzy, nie ręczę za siebie…
Biegłam tam, gdzie mnie nogi poniosły, nie zastanawiając się nad drogą. Prędzej, czy później cała szkoła usłyszy o tej sytuacji…
-Ha ha, Smarku, ale fajnie latasz!
Zatrzymałam się na rozwidleniu korytarzy, wpadając prosto na dziwaczną scenkę.
Przy jednej ze ścian stało trzech Huncwotów: James i Peter ryczeli ze śmiechu, a Remus coś czytał. Naprzeciw nich, przy drugiej ścianie stał Black, trzymając różdżkę i kierując jakąś bezwładną kukiełką, która okazała się być Snape’em. Snape robił młynki i inne dziwne wariacje w powietrzu, raz po raz uderzając w jedną ze ścian, lub w sklepienie. Jego różdżka leżała na ziemi…
Cienka błonka hamująca złość pękła. Zalała mnie straszliwa nienawiść. Nie będą się bezkarnie znęcać nad Severusem, to niesprawiedliwe…
Podeszłam szybko do czarnowłosego idioty i z całej siły walnęłam go w twarz otwartą ręką. Blacka zagipsowało z szoku, a Sev upadł na ziemię i leżał tam, przyglądając się zaskoczony. Huncwoci zamarli z rozdziawionymi buziami.
-Słuchaj, deklu.- wycedziłam i złapałam go z przodu za szatę, przysuwając jego twarz do mojej. Nawet się nie wyrywał, tylko wytrzeszczał oczy- Jeszcze raz zrobisz to Severusowi, to tak cię kopnę w czułe miejsce, że cię będą musieli wykastrować. Zrozumiałeś, palancie?
Black był w tak głębokim szoku, ze nawet nie zareagował. Puści łam go, posłałam nienawistne spojrzenie innym, i szybko odwróciłam się na pięcie, po czym poleciałam do dormitorium.
Żeby dać upust swojej wściekłości, kopnęłam kilka razy kufer i dwa razy łóżko, i raz komodę, ale to nie pomogło, toteż nabrałam w płuca mnóstwo powietrza i wydałam długi, zachrypnięty ryk furii. Gdy już się zmęczyłam, opadłam na łóżko.
Ja im dam, znęcać się nad Dave’em! Jeszcze zobaczą, muszę obmyślić jakiś plan…
Nie wytrzymałam w bezruchu i podeszłam do kalendarza. Była połowa listopada, niedługo Boże Narodzenie… Rodzice. Może wyślę do nich list? Wyżalę się?
Lily długo nie wracała z Hogsmeade. Trochę ochłonęłam i napisałam długi list. Trafiłam bez trudu do sowiarni, bo bywałam tam często ostatnimi czasy. Tylko tu było cicho…
Wysłałam list i oparłam się o kamienną okiennicę. Dlaczego chce mi się płakać? Dlaczego? Przecież mam tu wszystko. Nawet w nauce sobie radzę! Więc o co chodzi? Może…o NIEGO?
Drzwi sowiarni otworzyły się i do kamiennego pomieszczenia wszedł…James.
-Meggie?- zapytał cicho- Nie bój się, mnie się podobało to przedstawienie ze Snape’em, tylko Syriuszowi trochę mniej, ciekawe, dlaczego…
Wybuchnęłam żałosnym płaczem. Rogacz podbiegł do mnie i stanął naprzeciw.
-Co się stało?- zapytał ciepłym, uspakajającym głosem- No już, wszystko będzie okej, Łapa cię nie zabije, przynajmniej na razie… Nie, wiem, jestem okropny…
Przerywającym się głosem opowiedziałam mu zdarzenie w Trzech Miotłach. Ukryłam twarz w dłoniach, opuszczając głowę i łkałam, łkałam… James milczał, nawet w pewnym momencie myślałam, że już sobie poszedł, gdy nagle jego ramiona mnie oplotły i James mocno mnie przytulił. Oparł podbródek na czubku mojej głowy, a ja wtuliłam twarz w jego sweter.
-Będzie dobrze, zobaczysz. Taka silna dziewczyna, jak ty nie powinna się załamywać. Jutro spiorę ich wszystkich na kwaśne jabłko, albo spalę spodnie Lucka, gdy je będzie nosił. Ze Ślizgonami można robić tyle ciekawych rzeczy! To moje ulubione ruchome cele…
Zaśmiałam się głucho przez łzy, a James zamilkł i staliśmy tak w ciszy przez minutę.
-No, muszę pędzić do moich towarzyszy niedoli. Może pójdziesz do biblioteki? Tam znajdziesz jakąś ciekawą książkę, rozerwiesz się trochę… Chodź… a, masz chusteczkę…
James wyczarował chustkę i poprowadził mnie do wyjścia.
W bibliotece usiadłam sobie przy stole.
-Poczekaj tu, znajdę ci coś…
James nagle zatrzymał się w pół drogi i mruknął do siebie ledwo dosłyszalne „A może…?”, po czym znowu zaczął iść w stronę regałów.
Czekałam dość długo, ale w końcu przyszedł Rogacz, niosąc jakąś zakurzoną książeczkę.
-To jest NAPRAWDĘ świetna książka. Zobaczysz. Tylko weź ją sobie do pokoju i czytaj. Nie powinnaś przeczytać jej za jednym zamachem.
Patrzył na mnie bystro.
-No, to miłej lektury, Meggie!
-Pa, Rogaś!
Uśmiechnął się do mnie tajemniczo i odszedł.
Książka była bardzo stara i chyba dawno nie używana. Nawet nie mogłam odczytać tytułu. Przeczytałam prolog.
„By stać się animagiem, potrzeba wielu, często bezowocnych treningów. Animag to czarodziej, który może zamienić się w wybrane przez siebie zwierzę, ale TYLKO wtedy, gdy opanuje tę sztukę do perfekcji. Animagowie są bardzo czujnie monitorowani przez Ministerstwo, które obserwuje całą transformację. Obecnie…”
Przerwałam. Co za sztuka, umieć zamieniać się w zwierze… Można by uciec od ludzi, w ogóle zrezygnować z człowieczeństwa…
Zaczęłam marzyć. Gdybym miała wybierać, czym bym się stała? Odpowiedź nasunęła mi się od razu: kotem. To moje ulubione zwierzęta, utożsamiam się z nimi. Są takie tajemnicze, nieodgadnione wręcz…
Do głowy zapukała pewna myśl: po co James chciał, bym czytała tą książkę? Dał mi do zrozumienia, żebym nie czytała tego od razu, tylko powoli, dokładnie… z ćwiczeniami? O to mu chodziło? To miała być taka aluzja do tego, bym została animagiem? Ale przecież miałabym na głowie całe Ministerstwo…
Znowu coś mi przyszło do głowy: nic, co robi James Potter, nie jest legalne…
I właśnie za to tak mocno go kocham…

Komentarze:


Veronica
Piątek, 11 Lipca, 2008, 22:06

Jak zwykle SUPER!

 


Aurora
Piątek, 11 Lipca, 2008, 22:39

Od razu jak zobczyłam twój komentarz u siebie weszłam i nie będę oryginalna...
bo jak zwykle mi się podobało...
Meg nie da się nie lubić...
uwielbiam to jak poniewierasz Syriuszem...
był Irytek nie wiem czemu, ale go lubie...
a najbardziej podoba mi się Jim i w ogóle ta cała relacja Meg-James.
Coś czuję, ze bedzie sie panna bawiła w animagię :P
czekam na następną :)
pozdrawiam :*

 


Marta G/ZKP
Sobota, 12 Lipca, 2008, 08:26

Oj, Doo, jak Ty to robisz, że zawsze jestem w takim dobrym humorze po Twojej notce i zawsze zaskakujesz mnie swoimi pomysłami? Doskonała sytuacja ze Ślizgonami (czy mi się wydaje, czy blond przylizaniec coś czuje do Meg^^? Mmmm!!), super tekst do Syriusza (Łapa Cię nie zabije... hehe:-P) i słodkie relacje Meg-James. Mam nadzieję, że to rozwiniesz... i też czuję, że Meg się wciągnie w animagię, jak sądzi Rora ;-) Pozdrawiam bardzo ciepło i zapraszam do pamiętnika Malfoya oraz myślodsiewni Snape'a!! Buziaki!

 


Sylvia
Sobota, 12 Lipca, 2008, 13:24

Po prostu: super!extra!bomba!czad!

 


Syrcia
Sobota, 12 Lipca, 2008, 19:17

Czy ja coś muszę mówić? ^^

 


M.
Sobota, 12 Lipca, 2008, 20:19

Rozpisać się o błędach to za bardzo nie ma o czym, ale ja nie byłabym sobą, gdyby mój komentarz był jednym zdaniem^^
jedyną rzeczą która mi się nie podobała było w tym fragmencie:
"-LILY!!! ZAMORDUJĘ CIĘ!!!
Cała mokra wyskoczyłam z łóżka jak oparzona, a Lily śmiała się, chowając różdżkę, którą właśnie sprawiła mi lodowaty prysznic.
-CHCESZ, ABYM DOSTAŁA APOPLEKSJI?!"

Abym zamieniłabym na żebym. byłoby bardziej naturalne dla kogoś, kto krzyczy i wszak jest zdenerwowany.
może jeszcze
"Ulica pomimo ciemnych, ołowianych chmur pędzących szybko na nieboskłonie, wydawała się pełna życia i przytulna."

nieboskłon zmieniłabym na niebo, przynajmniej mnie by sie tak wygodniej czytało. Ale to potknięcia drobne.

Reszta w jak największym porządku czyli:
pomysł z Irytkiem - cudo
ze Ślizgonami takoż
relacje James-Meg. Hmm. Na pewno oryginalnie. Ciężko będzie mi się przyzwyczaić, bo James i Lily to moja ulubiona para z całego Pottera i nigdy nie przyjmowałam do siebie, że coś choć na chwilę mogłoby to zakłócić^^ ale pod względem tego opowiadania jest ok. (czuję też, że ostatecznie nie będzie to James, ale poczekam na urzeczywistnienie^^)
animag też wywołuje u mnie uczucia mieszane. Dla mnie to trochę zbyt proste. Ale mam nadzieję, że to tylko wstęp do jakiejś dużej przygody, do której ci to potrzebne.

Ogólnie jak już mówiłam bardzo dobrze. Bardzo mi się podoba to opowiadanie.

 


Dz. B.
Niedziela, 13 Lipca, 2008, 11:14

...
Najlepszy pamiętnik na tej stronie.
Powinnaś pisać swoją książkę. I ją wydać. Trudne, ale do zrobienia.
Twoje opowiadanie jest tak wciągające, że brak mi słów...
...

 


Lucy
Niedziela, 13 Lipca, 2008, 15:49

Hej!
Tu Luna Lovegood.
Zmieniam nick na Lucy.
Pozdrawiam!

PS. Jeśli ktoś chce wiedzieć dlaczego, nie jest to tajemnicą. Może napisać do mnie, email w nicku.

 


Lucy
Niedziela, 13 Lipca, 2008, 20:16

To było świetne, ani się nie obejrzałam a już notka się skończyła. Rozwijasz akcje, dodajesz nowe, ciekawe wątki, opisy, uczucia. Mi też podoba się jak poniewierasz Syriuszem "Kto się lubi ten się czubi" czy jak to tam leci, ale chyba tym się kierujesz? Cud, miód, orzeszki!:D
Zgadzam się z Dz.B powinnaś napisać książkę!
Pozdrawiam!

 


Katie
Poniedziałek, 14 Lipca, 2008, 21:04

Super,super,super...!

 


parszywek
Wtorek, 15 Lipca, 2008, 12:12

Też tak mam.. że taka dziwna tęsknota mnie nachodzi, jesień jest niesamowita..
Kurcze, w tej całej Mary Ann widze trochę Ciebie i taką jaką mogłabyś być, a może nawet jesteś, gdyby nie pewne blokady. Ta wściekłość, która ją ogarnęła..dobrze by było kiedyś tak w życiu móc się wściec, no nie? pozdro:*

 


lolek
Wtorek, 15 Lipca, 2008, 12:25

oooooooooooo..jakie piękne...takie piękne....Maggie...od razu płakać mi się chce...ta notka jest zupełnie inna..też zabawna,ale z taką bliższą mi melancholią...super King.! Buziaczki!

 
Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki