20. James kocha sporty ekstremalne-szczególnie gonitwy za pędzącym pociągiem
Wiem, że ta niocia jest mikruska, w porównaniu do moich ośmio-dziewięciostronicowych gigantów. Ale myślę, że pod względem jakości jest niezła. Specjalne podziękowania dla mojej "rycerzowatej" siostry-Natalii.
Nadszedł wreszcie dzień, wyczekiwany przez niektórych, ale przez większość przeklęty.
Zgromadziliśmy się przy wozach.
-Masz wszystko?- zakrakała Lily, ale ja nie odpowiedziałam. Wpakowałam się do wozu razem z Sevem. Za nami wsiadła Lily, niestety.
Trzymałam w objęciach koszyk z moim kotkiem, głowiąc się nad imieniem dla niego. Rzadko go widywałam. Chodził własnymi drogami.
Wpadłam na niezły pomysł-nazwę go Julian-męska wersja imienia mojej ukochanej mamy, która za mnie umarła…
Severus i Lily nawijali, co im na język ślina przyniesie, a ja wpatrywałam się w piękne pagórki. Wreszcie dojechaliśmy do stacji Hogsmeade.
Wsiedliśmy w trójkę do jednego przedziału. Słyszałam, jak Huncwoci kotłowali się na korytarzu, wrzeszcząc coś niezrozumiale.
Po drodze mało rozmawiałam z moimi towarzyszami. Patrzyłam na nieustannie zmieniający się obraz za oknem. Kupiłam trochę Fasolek Wszystkich Smaków i zajadałam się nimi, podczas, gdy Lily uczyła jakiś bzdur Severusa.
-Meggie, czy mogłabyś na chwilę pójść do nas?- spytał Remus, który wszedł do naszego przedziału. Atmosfera zagęściła się-Sev spojrzał spode łba na Remusa, ale on się nie speszył, tylko gestem przywołał mnie do siebie.
Poszliśmy więc korytarzem, w stronę lokomotywy, gdzie mieścił się przedział daunów. W środku kotwasili się pozostali Huncwoci. Peter skakał przy oknie i darł się. Black szeptał coś do Rogacza. Oboje spojrzeli na mnie-Rogaś uprzejmie, Black pogardliwie.
-Czego?- spytałam Remusa- Chciałeś coś?
-Hmm, w sumie to James coś chciał…- mruknął Remus.
James wyszczerzył zębiska.
-Odwróć się na chwilę, skarbie.- zaśmiał się. Wykonałam jego polecenie ze strachem o własną skórę-po Jamesie można się spodziewać różnych pomysłów.
Po pewnym czasie Remus wykrzyknął „Co wy… Na mózg wam padło?!”, a ja odwróciłam się z trwogą.
Blacka nie było w przedziale, za to na tle pięknego, górskiego krajobrazu mignęła mi syra… Jamesa. Rozdziawiłam buzię. Oni są naprawdę postrzeleni-weszli na… dach pociągu…
Noga Jamesa z butem zniknęła z pola widzenia, a ja podleciałam do otwartego okna. Nawet nie zdążyłam wyjrzeć, a już pochwyciły mnie jakieś ręce i podciągnęły do góry. Wrzasnęłam ze strachu, a sekundę później… siedziałam już na dachu parowca, który pędził bardzo szybko.
-James, ty idioto!!!- jęknęłam i przywarłam płasko do powierzchni dachu. Przede mną stali Black i Rogacz. Jak oni wytrzymywali?!
-Rozluźnij się, maleńka!- wrzasnął dziko rozradowany James.- Tańczymy taniec Hula!
I zaczął tańczyć zadziwiająco podobnie do lasek z Hawajów, falując rękoma i biodrami. Black zrobił minę w stylu „Huncwoctwo czyni wariatem” i położył się na dachu, zakładając ręce za głowę, jakby drzemał.
-Zasłaniasz mi słońce, czopku!- zawołał, przekrzykując hałas, jaki robił pociąg.
-Złazić na dół, zdaunione dzieci!!!- usłyszałam wrzask Remusa.
-Remus, ratuuj!!!!- krzyknęłam, przerażona.
-Ja też tam chcę!!!- usłyszeliśmy jęk Petera.
-Nie, Glizduś, to nie dla dzieci…- mruknął znudzony Black.
W tym czasie James wlazł na komin i rozłożył ręce, zamykając oczy.
-JESTEM KRÓLEM ŚWI…
Reszta jego wrzasku zamieniła się w zdumiony ryk, gdy z całej pary wyrżnął czerepem w sklepienie tunelu, do którego wjeżdżał pociąg.
Black ryknął niekontrolowanym śmiechem, a James z otumanionym wyrazem twarzy runął z powrotem na dach pociągu.
Zaczęłam się już przyzwyczajać do pędu i nawet stanęłam niepewnie, gdy z jednego z okien wyjrzała sina twarz jakiegoś ślizgońskiego prefekta.
-ZŁAZIĆ MI, WY DWAJ, ALE JUŻ! NIE MACIE MÓZGÓW?! CZEKAJCIE, JUŻ JA WAM DAM GRASOWANIE PO DACHU…
Widocznie mnie nie zauważył.
Prefekt wykonał ruch, jakby wybierał się na dach. Black i Potter wydali z siebie krótki kwik przerażenia, po czym James złapał mnie za nadgarstek i… dostałam zawału, bowiem poratowali się dziką ucieczką na koniec pociągu, skacząc przez wszystkie napotkane kominy.
-JAMES!!! ZABIJĘ CIĘ! BOJĘ SIĘ, IDIOTO! ZARAZ SPADNIEMY!
-Zabijaj mnie potem, na razie depczą nam po piętach…
Dobiegliśmy na sam koniec pociągu. Prefekt na szczęście nie wszedł za nami.
-No, to pozbyliśmy się natręta!- uśmiechnął się Rogaś- Schodzę…
I wskoczył do ostatniego przedziału.
Usłyszeliśmy dziki wrzask, potem „Uuu!” Rogacza. Z przedziału dochodziły podejrzane odgłosy, po czym James wskoczył z powrotem na dach, z trochę otumanionym wyrazem twarzy, na której tkwiły liczne ślady ust, pomalowanych na krwistoczerwono.
Black rzucił mu pytające spojrzenie.
-No co?- ucieszył się tępo James- Tam były laski, które przebierały się ze szkolnych szat… Niektóre nawet nieźle całowały…
Black pokręcił głową z politowaniem.
-Imprezka!!!- wrzasnął podniecony James i zaczął tańczyć jakieś disco. – Oh, yeah! Come on, baby!
Black ukrył ze wstydu twarz w dłoniach. Zaraz potem ja i on uchyliliśmy się przed nisko położonym, pędzącym na nas prętem, który, oczywiście, trzepnął Jamesa, prosto w łeb.
-Czy mi się wydaje, czy usłyszałem zdumiewająco pusty odgłos?- zaśmiał się Black, ale James zachwiał się, stracił równowagę i z wyjątkowo zdumionym spojrzeniem i z oczami w zeza, runął w dół, na tory.
-JAMES!!!- wrzasnęłam, przerażona i położyliśmy się na krawędzi. James poderwał się, jak oparzony, i zaczął szybciutko popylać za naszym pociągiem.
-No, może trochę szybciej, bo nie zdążysz…- parsknął Syriusz, a James zaczął się śmiać z zaistniałej sytuacji:
-Kocham spędzać czas w nietypowy, oryginalny sposób!- wrzasnął.
Miał taki wyraz twarzy, że coś mi przypomniał. Wyglądał tak komicznie, z tymi pomykającymi szybko nóżkami, że nie mogłam się powstrzymać
-James, wyglądasz, jak Filifionka!- zaśmiałam się, a Jamesa zgięło w pół ze śmiechu, przez co zatrzymał się i znikł za zakrętem.
Black leniwie, bez pośpiechu, wyciągnął różdżkę, po czym przywołał nią Jamesa.
-Accio.
James po chwili stał już na dachu pociągu, dysząc ciężko i śmiejąc się.
-Wracajmy może, co?- zaproponowałam.
Mieliśmy problem ze znalezieniem przedziału.
-Mówię wam, to na pewno wasz przedział!- powiedziałam.
-A założymy się?- zawołał James.
-Dobra, robicie to na własne ryzyko. Skoro to wasz przedział, to ja idę do swojego…
I wskoczyłam, tak jak myślałam, prawidłowo.
Lily wypruła się, gdy zauważyła, że wskakuję do przedziału przez okno.
-Co ty tam robiłaś?!
-Dłuższa historia!
Na korytarzu rozległ się dziki ryk furii. Chwila ciszy…
Otworzyło się okno i do naszego przedziału, z dachu, wpadł z szaleńczym wrzaskiem Black, potem, z jeszcze większym rykiem James, a na końcu ten sam prefekt, który miał kłopoty z nimi, gdy wysadzili pociąg. Prefekt wydawał ów dziki ryk furii, goniąc biedne, zdaunione dzieci, które prawie pogubiły nogi, ratując się dziką ucieczką.
Cała trójka wyleciała z przedziału i popędziła gdzieś w kotłowaninie.
Sev zrobił zdziwioną minę.
-Prefekt? Na dachu? Chyba mam schizy…
Gdy makabryczny ryk ustał, poszłam do przedziału chłopców.
Remus i Peter niemiłosiernie zlewali się z oszołomów.
-Jak ten prefekt znalazł się na dachu?- spytałam
Black wzdrygnął się, ale James zachichotał.
-No więc… Miałaś rację. To nie był nasz przedział, w którym wylądowaliśmy. Siedział tam ten prefekt… Ale najgorsze było, że nie zauważyliśmy go. I Syriuszek wylądował tyłkiem na jego kolanach…
Remus i Peter wybuchnęli jeszcze większym śmiechem, a Black spalił cegłę. Mimo wszystko, parsknął śmiechem.
-No co? Fajnie było…
-Zaległa cisza, potrzebna prefektowi, by skumał, że właśnie dwóch uczniów było na dachu- kontynuował swą opowieść James- A Syriusz, znacie go… Wyszczerzył się do niego w nieskazitelnym uśmiechu i zawołał „Siema!”. Wtedy prefekt dostał apopleksji ze złości. Ledwie zwialiśmy na dach, taka tam się zrobiła pożoga… Ale nie przewidzieliśmy, że ten prefekt jest bardziej ekstremalny, niż ślizgoński… W każdy razie, jak zwał, tak zwał, poleciał za nami na dach. No, i wpadliśmy do pierwszego lepszego przydziału, bo dostaliśmy zbiorowego stresa. Przecież kolo nad sobą nie panował, mógłby trwale uszkodzić nasze urokliwe buzie, waląc pięściami na odlew…
-No, jakby walił pięściami na odlew, to raczej by wam te buzie wreszcie wyprostował…- mruknęłam, a Peter i Remus ryknęli śmiechem.
-A teraz wrócę do przedziału…- mruknęłam, po czym odeszłam.
Severus i Lily rozmawiali o czymś, a gdy weszłam do przedziału, usłyszałam strzępek rozmowy:
-Ten Potter ma nie poukładane w głowie!- rzekła ze złością Lily- Dostałam zawału przez niego! I niech mi więcej nie wysyła walentynek! Tak wpadać przez okno…
Podróż po kilku godzinach dobiegła końca.
-Pa pa, Meggie!- James zmiażdżył mnie, udając płaczącego- Pisz do mnie liściki, bo nie wyrobię…
-Co, tak cię wszyscy ignorują?- mruknęłam, a James cmoknął mnie w policzek, po czym szepnął „Ćwicz animagię i patronusa!”
-Będę ćwiczyć…- szepnęłam, patrząc mu głęboko w oczy, by pochłaniać ich orzechową głębię.
-No, to miłych wakacji!- i Peter przytulił mnie mocno- Mam nadzieję, że wytrzymasz z Remusem całe dwa miesiące!
Zaśmiałam się.
-Och!- Remus zaczął płakać na niby- Do widzenia, Mary Ann! Chodź tu do mnie to cię przytulę na pożegnanie!
Wszyscy roześmiali się, po czym James, Peter i Black udali się do swoich rodzin.
-Pa, Meg!- Lily przytuliła się do mnie, a mnie złapał dziwny, nieprzyjemny skurcz w brzuchu- Będziesz pisać, dobrze? Bo ja nie mam sowy…
Kiwnęłam sztywno, a Lily oddaliła się.
-No, to na razie!- Sev uśmiechnął się smutno.- Czekają mnie ciężkie wakacje, ale każde takie były…
Uśmiechnęłam się do niego ze współczuciem. Coś drgnęło w moim sercu, gdy patrzyłam w jego czarne oczy. Biedny Sev…
Przywitałam się z rodzinką i w czwórkę udaliśmy się na mugolski peron…
Komentarze:
Dz. B. Czwartek, 31 Lipca, 2008, 22:47
Hm. Ogólnie notka mi się podobała.
I podobał mi się pomysł z dachem pociągu.
Tylko jedno było dla mnie naciągane.
James nie mógł przywalić łbem o tunel, bo albo od razu by go zabiło, albo by spadł z pociągu (przy małej prędkości).
Dlatego przez to notka trochę straciła.
Ale jak mówiłam, bez tego naciągniętnego przywalenia w tunel, notka mi się podobała.
Diana0512/Kimberly L. (ZKP) Czwartek, 31 Lipca, 2008, 22:58
Dz. B. ma rację, ale tak poza tym było świetnie.
Notka była krótka, ale dalej masz 'to coś' w sobie, dzięki czemu Twoje notki są świetne ;D
Zauważyłam też, że może nie odzywa się z Blackiem, ale nie było to aż tak widoczne.. jeżeli wiesz o co mi chodzi, pozdrawiam Cię serdecznie. Całuski.. ;**
Za notkę W- ! ;D
nie komentowałam poprzedniej, ale zawrę komentarz tutaj.
Doo mistrzostwo świata, nawet moje najdebilniejsze pomysły przy tym się chowają. Śmiałam się jak bardzo dziki osioł. nie umiem napisać nic wiecej niż GENIALNIE, na prawdę mowe mi odebrało. Nawet logicznie nie myśłam z tym uderzeniem, do skapnęłam się dopiero po komentarzu Dz. B.
A co do poprzedniej Meg nieźle pojechała Łapie i vice wersa, oboje przegieli... A co do mapy huncwotów, heh nieźle to sobie pomysłałas ale czy ona by tak szybko zdradziła sekret?
Jeszcze mi się chce śmiać...
Pozdrawiam cię,
heh nie biegaj po pociągach...
Sol Angelika (Julia Darkness) Czwartek, 31 Lipca, 2008, 23:39
Poczekaj, az wstane, bo spadlam z krzesla ze smiechu, naprawde, nie wiem skad Ci sie biora takie rewelacyjne pomysly, to bylo naprawde super. Zaszaleli Ci Huncwoci... Notka na W (jak wszystkie) Pozdrawiam
Afra Lupin Piątek, 01 Sierpnia, 2008, 15:42
jak na ciebie to nawet krótkie ;). Piszesz GENIALNIE. TEN FRAGMENT Z PREFEKTEM BYł śWIETNY
Katie Piątek, 01 Sierpnia, 2008, 19:20
nie no konkretna,wyczesana...
girlfriend Sobota, 02 Sierpnia, 2008, 13:48
Swietna notka! Się uśmiałam.
Meg Dimen:) Sobota, 02 Sierpnia, 2008, 20:03
Nie dość że wielka cudotwórczyni to jeszcze masz takie pomysły, że mój sąsiad przy tobie to nudziarz! I wiesz co w "nagrodę" zrobię Ci małą niespodziankę. Jeszcze nie dzisiaj. Nie jest w pełni gotowa, ale za kilka dni na pewno.
Jeszcze raz powróce do notki. Nie wiem jakim sposobem Syrek...znaczy Syriusz przywołał Jamesa zaklęciem Accio, ale to szczegół. A tak poza tym bezpośrednie zetknięcie człowieka stojącego na dachu pociągu ze ścianą grozi śmiercią. To tak na marginesie
Pozdrawiam magicznie!
Eveline;* Sobota, 02 Sierpnia, 2008, 22:45
Nie mogę nie zgodzic sie z Meg Dmien...
Piszesz świetnie i to czyta sie tak lekko i poza tym ogromnie wciąga...
Fajny tytuł.
Pozdrawiam i zapraszam do fleur;)
Och, ta notka była rewelacyjna! Śmieszna, ciekawa, oryginalna... Ale nie będę już pisać tego co wszyscy. Jestem ciekawa jak potoczy się wątek Syriusz-Meg.
Pozdrawiam cieplutko! Życzę weny i mam nadzieję, że szybko dodasz nową notkę.
Powodzenia!;*
girlfriend Poniedziałek, 04 Sierpnia, 2008, 11:12
Kiedy następna????
Milaj Poniedziałek, 04 Sierpnia, 2008, 15:56
A myślałam że Syriusz nie odzywa się do Meg. Po takiej kłótni... Co do ogółu. Świetnie piszesz, jesteś chyba mistrzynią opisów! Twoje opowiadanie tak mnie wciągnęło, że przeczytałam to jednym tchem!
Jestem pewna że to nie ostatnia moja obecność w twoim pamiętniku
Pozdrawiam i zapraszam do Księgi Huncwotów!
no właśnie,
dziwne, ze się odzywją :P
Ale to są oszołomy, te Rogasie i Łapy...
Prefekt ;) dekiel na dachu ich gonił...
Doo na prawdę notka wyszła ci genialna...
Chociaż cała reszta wcale nie jest (dużo) gorsza
Przeczytałam wszystkie
Z
Ps. Zapraszam cie do pamietnika tego podłego wykorzystywacza, jak to określiłaś Blacka
Który prowadzę
Katie Środa, 06 Sierpnia, 2008, 08:41
że ten prefekt jest bardziej ekstremalny, niż ślizgoński… dobre
Doo...przez Ciebie omal nie umarłam ze śmiechu! Fantastyczne pomysły, mnóstwo dowcipu i wesołości, idealne opisy i uczucia... po prostu rewelacja, Doo, jestem pod OGROMNYM wrażeniem i wstawiam W! Zapraszam do mnie!
Matko kochana, toż to przedłużyło mi życie o jakieś dobre 15 lat! Twoje notki odmładzają, Doo:P:P:P Super! Zapraszam do mnie!
Meg Dimen:) Wtorek, 12 Sierpnia, 2008, 18:00
Doo co z kolejną notką. Wyjechałaś czy jak, nie uprzedzając nas o tym że będziemy musieli czekać aż tyle?
M. Wtorek, 12 Sierpnia, 2008, 20:59
Długo mnie nie było, więc komentarze za kilka notek wstecz razem: TOŻ TO JEST ABSOLUTNIE GENIALNE I BEZKONKURENCYJNE. Dawno nie śmiałam się w głos ze słowa pisanego. Świetnie oddajesz uczucia , kłótnie w twoim wykonaniu są tak prawdziwe, że miałam wrażenie, że tam byłam, a notki tak wciągające, że przegapiłam przez nie serial (naprawdę! co na początku mnie zdenerwowało, ale było warto^^)
Jedyne na co już zwrócono uwagę, no to ten tunel. I pręt w sumie też, bo jak dostaje się czymś w głowę, po czym spada na tory z rozpędzonego pociągu to chyba nawet w świecie czarodziejów jest to mało prawdopodobne, żey być żywym i przytomnym... ale nadrabia niepowtarzalnym humorem.
Nie mam więcej słów, wpadłam w zachwyt.
Życzę nieustającej weny i duuuużo czasu na pisanie
pozdrawiam
Doo Piątek, 15 Sierpnia, 2008, 22:05
Siemka, trochę mnie nie było, bo wyjechałam.
Nie mam zbyt duzo czasu na zbędne słowa, więc tylko skrobnę, że nocia MOŻE pojawi się jutro.
Pozdro