Pamiętnikiem opiekuje się Doo!

[ Powrót ]

Czwartek, 28 Listopada, 2013, 01:36

105. cd

– No, ale mecz by³ genialny! Genialny! – jazgota³a Charlotte, opychaj±ca siê fasolkami.
Sara u¶miechnê³a siê zgodnie z jej opini±, ale wci±¿ stara³a siê przytrzymaæ Melisê jak najbli¿ej siebie. Kasztanowow³osa by³a blada i jakby nieobecna.
– Tatku! Dziêkujemy ci tak bardzo za te bilety! – Charlotte rzuci³a siê na szyjê swego obszernego ojca, który za¶mia³ siê rubasznie i poklepa³ j± po z³otej g³owie.
– Id¼cie szybciej, dziewczynki, muszê szybko po³o¿yæ siê spaæ i przemy¶leæ ca³e wydarzenie! – starszy brat Charlotte, Cormac, machn±³ na nie niecierpliwie. – Przyda mi siê w pó¼niejszym ¿yciu!
– Cormac chce byæ graczem! – szepnê³a Charlotte do Sary, po czym parsknê³a szaleñczo – Idiota!
Sara by³a nieziemsko wdziêczna rodzinie McLaggen, ¿e zabra³a j± do lo¿y honorowej na tak niezapomniane wydarzenie, ale nie mówi³a za wiele. Z jednej strony martwi³a siê o Melisê, z innej têskni³a za tat± i mam±. Poza tym dokucza³ jej fakt, ¿e nie zobaczy³a siê w te wakacje jeszcze ani razu ze swym „narzeczonym”, Stanleyem.
Dziewczynki wlaz³y do swojej sypialni w drogim namiocie McLaggenów. Spa³y razem, bo bardzo chcia³y mieæ mo¿liwo¶æ nocnych pogaduch ze sob±.
– Ja pierniczki, o tym meczu siê bêdzie gadaæ ca³e dnie w szkole… – Charlotte przeci±gnê³a siê po prawej stronie Sary. – Ciekawe, kto jeszcze by³ ze szko³y? Mo¿e ten zdeformowany Clarke?
– Za³o¿ê siê, ¿e Thaddeusa nie by³o… – mruknê³a Sara.
– Czemu?
– A widzia³a¶, ¿eby jaka¶ lo¿a eksplodowa³a, najlepiej s³oniami?
Charlotte ryknê³a rubasznie, zupe³nie, jak jej rubaszny ojciec kilkana¶cie minut wcze¶niej. Nawet Melisa zachichota³a, ale za chwilê umilk³a.
– A ty jak siê bawi³a¶, Meli? – zagadnê³a j± Charlotte przez Sarê.
– Hmm… Dobrze… – Melisa zdoby³a siê na u¶miech. – Naprawdê wam dziêkujê, dziewczyny! Jeste¶cie prawdziwymi przyjació³kami! Rozwa¿a³am odej¶cie z Hogwartu, ale chyba zostanê…
– Ju-hu!!! – Charlotte fiknê³a pod ko³dr± z rado¶ci. – W³a¶nie tak! Miej wywalone na Cosmo-Srosmo! G³upich nie siej±!
Najwidoczniej Charlotte ju¿ zupe³nie przesta³a siê przejmowaæ faktem, ¿e Sara jest siostr± Cosmo, ale Sara tylko zby³a tê my¶l u¶mieszkiem. Trudno.
Obudzi³y j±, zdawa³oby siê kilka minut pó¼niej, jakie¶ wrzaski. Usiad³a na ³ó¿ku i potrz±snê³a Melis±, ¶pi±c± z jej prawej strony, ale panna Flaxenfield mia³a otwarte oczy.
– Te¿ to s³yszê – rzek³a tylko czujnie.
– Charlotte, wstawaj! – Sara d¼gnê³a blondynkê, ale w tym momencie do pokoju wpad³ Cormac.
– Szybko! – zawo³a³, a jego mina mówi³a, ¿e to nie ¿arty. – Uciekamy!
Dziewczynki natychmiast wyskoczy³y z ³ó¿ka jak katapultowane i pobieg³y w koszulach nocnych z Cormackiem na dó³ i przed namiot.
P³omienie trawi³y namioty i rozprzestrzenia³y siê na kolejne. W powietrzu latali ludzie, a ci, którzy byli na ziemi, uciekali z wrzaskiem od grupki zakapturzonych postaci zbli¿aj±cych siê w ich kierunku.
– Ojciec pobieg³ pomóc ministerstwu, a matka gdzie¶ zniknê³a! – wrzasn±³ Cormac, przekrzykuj±c rwetes. – Zostañcie tu, poszukam jej!
I znik³ w t³umie. Charlotte prychnê³a jak kotka:
– Co za imbecyl! Je¶li s±dzi, ¿e tu bêdziemy czekaæ, a¿ same zostaniemy trzema, smakowitymi tostami, to siê grubo myli! Chod¼cie za mn±, dziewczyny!
Melisa i Sara, kul±c siê do siebie w przera¿eniu, jakiego nigdy nie czu³y, rzuci³y siê za Charlotte w samo oko cyklonu. Trzyma³y siê we trzy za rêce, a Charlotte kierowa³a je jak najdalej od niebezpiecznych ludzi. Sara nie czu³a serca, mia³a wra¿enie, ¿e zostawi³a je pod ko³dr±.
Jakim¶ cudem uda³o im siê wydostaæ z p³on±cego krêgu i t³umu og³upia³ych z przera¿enia ludzi i wytoczy³y siê prawie jak trzy, samotne kuleczki, z tego ba³aganu w stronê lasu.
Ogarnê³a je ciemno¶æ i cisza. We trzy skuli³y siê w korzeniach sporego drzewa i czeka³y na rozwój wydarzeñ, wci¶niête razem i przytulaj±ce siê w trwodze do siebie. Nie mia³y odwagi pu¶ciæ pary z ust.
Sara czu³a siê jednocze¶nie przera¿ona i zaintrygowana. Mimo grozy, dysz±cej im w kark, zastanawia³a siê usilnie, kto móg³ zrobiæ co¶ podobnego. Jakie mia³ intencje? Co nim kierowa³o? Nigdy nie mia³a do czynienia ze z³ymi czarodziejami, ale dopiero teraz w pe³ni do niej dotar³o, jak niebezpiecznym narzêdziem w rêkach czarodzieja mo¿e byæ ró¿d¿ka. Ile zadaæ bólu…
Siedzia³y w lesie dobrych dwadzie¶cia minut bez najmniejszego szmeru, ale nic nie wskazywa³o na to, by mia³o siê uspokoiæ. Las co jaki¶ czas roz¶wietla³y zielone p³omienie, co chwilê rozlega³y siê huki, jakby co¶ wybuch³o, zatrzymuj±c na chwilê pracê serca.
– Dziewczyny! – szepnê³a Charlotte, która wychyli³a siê na chwilê, by zerkn±æ na obozowisko. – To s± ci mugole! Tam fruwaj± ci mugole, co s± w³a¶cicielami kempingu!
Melisa prze³knê³a ¶linê i wcisnê³a siê bardziej pomiêdzy korzenie.
– Je¿eli szukaj± ludzi od mugoli, to najpierw bêd± musieli siê policzyæ ze mn±! – warknê³a Charlotte, zaciskaj±c piê¶ci. – Ciekawe, czy ci co¶ zrobi±, jak im pogryzê stopy!…
– Z pewno¶ci±. Charlotte, to s± na pewno ludzie, którzy by ciê zabili – szepnê³a Sara.
Zrobi³o siê przez chwilê cicho, gdy do dziewczynek to dotar³o i skuli³y siê bardziej.
– Co to!? – jêknê³a Sara spazmatycznie, gdy¿ nagle krzyki wezbra³y na sile. Ca³y las krzycza³…
– Co siê dzieje!? Sara, nie! – pisnê³a Charlotte, bo Sara unios³a siê lekko, próbuj±c zdefiniowaæ zielonkawy kszta³t, który pojawi³ siê nad lasem.
– Dziewczyny… – szepnê³a panna Black. – Co to jest?

TRZASK!
– Meg! Kotku, co siê dzieje?!
Syriusz wbieg³ do kuchni z Remusem depcz±cym mu po piêtach. Omietli kuchniê wzrokiem, w tym mnie i strzaskan± fili¿ankê, le¿±c± na kafelkach obok porzuconej gazety. Syriusz podbieg³ do gazety i rzuci³ okiem na pierwsz± stronê.
– Remus!… – szepnê³am i przywar³am do brata, wytrzeszczaj±c dziko oczy. – Wiedzia³am! Ba³am siê tego tyle lat! ¦mieræ Lily i Jamesa posz³a na darmo!
– Co…? Syriuszu! Co siê dzieje?!
Mój m±¿ podniós³ gazetê i zerkn±³ na pierwsz± stronê ponuro.
– Nie jest dobrze, Lunatyku. Popatrz!
I pokaza³ nam „Proroka Codziennego”. Na pierwszej stronie widnia³o zdjêcie Mrocznego Znaku nad lasem i wielki nag³ówek: „PANIKA PODCZAS FINA£U MISTRZOSTW ¦WIATA W QUIDDITCHU”.
– Mroczny Znak?… – wyduka³ Remus po chwili martwej ciszy. – Ale… Sk±d!?
– Voldemort nadchodzi – rzek³ Syriusz ponuro, jego oczy straci³y blask.



tak, nie wiedzia³am, ¿e bêdê mieæ tak ma³o czasu jako studentka... serio. Ale bêdê siê staraæ czê¶ciej dodawaæ wpisy, nie co miesi±c. przynajmniej spróbujê.
mam nadziejê, ¿e siê podoba³o

Komentarze:

buy cialis generic generic viagra cheap business insurance online quote viagra

viagra prescription on health insurance small business insurance texas cialis discount price

viagra online free car insurance quote how to get viagra without a prescription auto insurance pfizer viagra

generic viagra sales ordering cialis online generic viagra buy cialis generic cheapest auto insurance rates

cheap viagra without prescription chept virgria mail order viagra manual life insurance order viagra on line

cheap generic viagara best generic cialis viagra sales online viagra

buy viagra online cheap viagra whole life insurance quotes best small business insurance companies

pfizer viagra online cheapest cialis car insurance rate impotence pump

gMFKnJ http://www.FyLitCl7Pf7kjQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com

gMFKnJ http://www.FyLitCl7Pf7kjQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com

2WWyqD http://www.FyLitCl7Pf7kjQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com

2WWyqD http://www.FyLitCl7Pf7kjQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com

EZTxGS http://www.FyLitCl7Pf7kjQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com

EZTxGS http://www.FyLitCl7Pf7kjQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com

- Hey ya'll! I agree Elizabeth, totally best $99 I ever spent! (Well, that and my plane tikcet to Seattle for Creative Live!!). I am glad I could shed some light on the elusive PASS, I hope I didn't give anything away that I wasn't supposed to!! Jasmine, I love ya back and David, I think I love ya, too. ;) True be told, I probably pulled you into that peck but nobody needs to know that. This entire crew is the bomb. Seriously. What they do and how they do it could never be rivaled. http://zxwryj.com mephnfik kqohah

- Hi Ashley! Thanks for leaving a cenmomt on my blog. I haven't been up with blogs now days, but am so glad I checked yours again. Love all the posts, all the excitement going on around you and the photo with David J of course rocks! Wish you lots of success, so excited to see what will happen in the next few years for your business! http://phsgajeci.com fwrmwnxbr zqlnnldl

no to open doors, and wallowed in my dmfroisoct. Then, I came here. Even though i am not a succesful photographer right now. I now know I am one at heart. So, because of this you have changed my day. I love it. I will follow it. Because I too can not choose door number 2, or 3 just one. You are not alone. you ROCK http://yyfyujtqzfq.com dhlvwinxn pmewsyzzvck

Z9mx0D http://www.FyLitCl7Pf7kjQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com

Z9mx0D http://www.FyLitCl7Pf7kjQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com

« 1 16 17 18 19 

| Script by Alex