"In the event of my Demise,
when my heart can beat no more
I hope I die for a belief that I had lived for." (ang.)
"W dniu mojej śmierci
gdy moje serce nie będzie mogło już dłużej bić
mam nadzieję, że umrę za Wiarę, dla kt�rej chciałem żyć."
Autor: Tupac Shaker
Życie Nataszy jest pełne zagadek i tajemnic, żeby je odkryć musisz przeczytać ten pamiętnik, w kt�rym nie znajdziesz nic opr�cz b�lu, smutku i prawdziwego życia� To nie jest kolejny pamiętnik pt. �Jestem księżniczką! Klękajcie narody!�.
Życzę miłego czytania i komentowania!
03 wrzesie�
Jeszcze dr�� po tym co sta�o si� w lochach. Mo�e doko�cz� to co sta�o si� w lochach.
…
Snape jednym szybkim ruchem r�ki chwyci� mnie za nog� i wyci�gn�� mnie spod tej �awki. Ba�am si� tak, �e by�am blada jak Malfoy do tego dr�a�am niesamowicie.
-Czy�by� si� mnie ba�a Potter?!- oczy pewnie mia�am tak szeroko otwarte, �e mo�na by�o si� wystraszy�. –Nie odpowiadasz?!- z mi�� ch�ci� bym star�a ten u�mieszek z jego (�adnej) twarzyczki.
- Nie boj� si� CIEBIE!- w ko�cu odzyska�am g�os, nie trwa�o to tak d�ugo. Postanowi�am, �e b�d� broni� si� za wszelk� cen�. Nie pozwol� by odj�� punkty dla mojego domu.
- Potter, Potter… Co ja mam z Tob� pocz��? Ukara� za to, �e �amiesz regulamin?- o ludzie czy�by Pan �adna Bu�ka pyta� mnie co ma ze mn� ZROBI�?? Nie do wiary!
- Do pana nale�y decyzja nie do mnie… przecie� to nie ja jestem nauczycielem, ale pan- postanowi�am gra� jak najd�u�ej, mam pewne w�tpliwo�ci, czy mi si� uda.
Wsta� z kl�czek i zmierza� do krzes�a, na kt�rym siedzia� �w wcze�niej. Powoli zasiad� na nim.
- Prosz� pana to ja ju� p�jd�- pr�bowa�am si� wykr�ci�, ale on zaprzeczy� ruchem g�owy.
-Potter przecie� powiedzia�am ci, �e nie wiem co mam z Tob� zrobi�, bo p�azem to ci nie ujdzie. My�lisz, �e skoro jeste� w Slitherinie to nie b�dziesz mia�a szlabanu lub co� w tym stylu? – szczerze to zatka�o mnie po tej jego przemowie. Kiedy zauwa�y� moj� min� to tylko lekko si� u�miechn�� w przestrze� (ma taki �adny u�miech).
-Pos�uchaj mnie uwa�nie. Wiemy oboje jak traktuj� i b�d� traktowa� ciebie �lizgoni, ale na twoim miejscu nie da�bym im powodu na jakie� zaczepki lub na inne rzeczy tego typu.
- Taki pan m�dry- zacz�am to m�wi� kiedy wydosta�am si� spod �awki- to mo�e zamienimy si�?
-Zabawna jeste�. Wiesz o tym?- schowaj si� ty patafianie. Mia�am ochot� go trzasn�� w pysk, ale nie potrafi�am. -Potter, Potter… co ja mam z Tob� pocz��?
-Powtarza si� Pan.
-Naprawd�? Ja czekam na odpowied�. Mo�e by� w ko�cu odpowiedzia�a!- szybkim zdecydowanym ruchem podni�s� si� z krzes�a i zacz�� zmierza� w moj� stron�. By� ju� tak blisko mnie, �e poczu�am jego zniewalaj�ce perfumy. Chwyci� mnie za szyj� i wysycza�: - Potter! My�lisz, �e jestem taki g�upi! Pyta�em po dobroci, ale nic nie odpowiada�a�, wi�c co teraz zrobisz?- Patrzy� na mnie swoimi czarnymi ja smo�a oczami, czu�am jego oddech na swojej szyi. Co mog�am odpowiedzie� mu. My�la�am gor�czkowo, ale to nic nie dawa�o.
-Czego oczekuje Pan od mnie?- postanowi�am, �e powiem mu prawd�.- Przysz�am tutaj, bo nie mog�am znie�� ci�g�ego szeptania i wytykania palcami! Jakby PAN si� czu� na moim miejscu?- na s�owo „pan” po�o�y�am specjalny nacisk, �eby zauwa�y�, �e pami�tam kim dla mnie jest. Chyba trafi�o do niego, poniewa� pu�ci� mnie i bardzo dobrze. Lekko bola�a mnie szyja, ale mo�na by�o to znie��.
-S�uchaj Potter… dzisiaj masz przyj�� do mnie do gabinetu po kolacji. Jest ju� po 4, wi�c nie ma sensu, �eby siedzie� dalej w lochach- troch� zdziwi�o mnie jego zachowanie, ale w ko�cu nazywa si� Snape. –Zrozumia�a�?
- Tak.
-Potter, Potter… wiem co chodzi ci po g�owie- o co mu chodzi�o?! –Znasz okolumencj� Potter, wi�c dlaczego nie bronisz si� przede mn�? B�d� pami�ta� o twoich my�lach.
-Jakich my�lach?- nie wytrzyma�am i zapyta�am si� o co mu chodzi.
-Potter, Potter… nast�pnym razem jak masz ochot� to POCA�UJ MNIE- zatka�o mnie doszcz�tnie. Pu�ci�am buraka przy nim, dlaczego? –Starczy Potter tego dobrego. Wracaj do dormitorium… albo nie sam odprowadz� Ciebie… mo�e co� sobie uroisz i co by si� mog�o wydarzy�? Zbieraj wszystko co tu zostawi�a�!
Odprowadzi� mnie pod PWS (Pok�j Wsp�lny Slitherinu).
-Potter!- wr�czy� mi ma�a fiolk�, w kt�rej rozpozna�am eliksir wytrze�wiaj�cy zmys�y. –Wypij to i we� prysznic, a p�niej nie k�ad� si� spa�.
-Wiem jak dzia�a ten eliksir panie profesorze.
-To bardzo dobrze… a teraz do zobaczenia na eliksirach!- powiedzia� to jak odchodzi�.
…
Czuj� si� znacznie lepiej po przeanalizowaniu ca�ej sprawy. Wzi�am prysznic, wypi�am grzecznie eliksir, spakowa�am ksi��ki. Dochodzi�a 6 rano, nie wiedzia�am co mam robi�. Ksi��ek nie chcia�am czyta�, w dormitorium nie mia�am ochoty patrze� „moje kole�anki z roku”, wi�c postanowi�am napisa� list do domu. A brzmi on tak:
„Drodzy rodzice!
Bla, bla… pisz� to co wszyscy na pocz�tkach list�w, czyli serdeczne pozdrowienia dla ca�ej rodzinki. Dosta�am si� do Slythrinu! I prosz� Was o to, �eby�cie nie wtr�cali si� teraz. M�wi�am, �e lepiej by�o by pos�a� mnie Karkarowa. Dobrze ju� przestaj�. Lochy s� ponure, zaaklimatyzowa�am si� ju� w nowym otoczeniu. A tak po za tym jest OK., wi�c ko�cz�. Do nast�pnego listu!
Natcha
PS.: Nie wiem co Harry Wam napisa�, ale naprawd� jest okej.
PS.2: Pozdr�wcie Lupin�w, Petigrev�w, Black�w, Dziadk�w, i Tonks.
No sko�czy�am, za bardzo to ja wylewna nie jestem. Teraz musz� i�� wys�a� ten list. Poszukam Hedwigii albo nie wy�l� ten list przez sow� szkoln�.
Dobra to ja id� na Sowiarni, a p�niej do WS (Wielka Sala).
…
P�ny wiecz�r
Mo�e opisz� co wydarzy�o si� dzisiaj od samego rana. A wi�c kiedy w ko�cu znalaz�am sowiarni�, spotka�am tam Blacka. Ja to zawsze mam szcz�cie, ale c� na to poradzi�. Wysy�a� list do domu.
-O �LIZGONKA! Co tam w ma�ym burdelu w lochach?- z mi�� ch�ci� trzasn�abym GO w pysk. Ten jego arogancki u�mieszek. Uhh…ale tu zaduch.
-Zainwestuj Black w nowe perfumy, bo inaczej �ADNA CIEBIE NIE ZECHCE!- specjalnie da�am mu do zrozumienia, �e jest ma�a gnid�, ale on jest jak niemowlak, kt�ry nie widzi nic poza cyckami i d�ugimi nogami. Ach… jak mog�am zapomnie� o �adnym ty�eczku.
-Potter, Potter…- mam dziwne wra�enie, czy�by tak nie m�wi� do mnie Pan �adna Bu�ka? –Tak bym z mi�� ch�ci� ci przyfasoli� w ten �lizgo�ski �eb, �e musia�aby� le�e� przez DWA TYGODNIE w skrzydle szpitalnym- oj Black, Black, zawsze ko�czy tylko na gro�bach, ale przywyk�am do tego. Mo�e tylko czasami dochodzi do r�koczyn�w.
-Wysy�asz list do domu?- dobra starczy tego wszystkiego, trzeba przej�� do rzeczy.
-Tak, ale jeszcze mog� wys�a� tw�j, bo i tak mam ch�opak�w- zastanawiaj�ce, czy�by Black z�agodnia� w Gryffindorze? –To dawaj ten list, bo jak nie to szukaj wiatru w polu.
Poda�am mu ten list i ju� zacz�am zmierza� w kierunku wyj�cia, ale zobaczy�am, �e Mick nie rusza si� z miejsca. Nie pomy�l sobie pami�tniczku, �e nagle zmi�k�am, podesz�am do niego tylko, dlatego �e by�am ciekawa co si� sta�o.
-Co ci le�y na sercu?- spyta�am bez ogr�dek, bo po co mam bawi� si� w kotka i myszk� akurat z nim, a je�eli chodzi o tak� zabaw� to tylko z Panem �adn� Bu�k�. Usiad�am na parapecie i czeka�am cierpliwie, ale wredny, upierdliwy, pojebany Black wci�� milcza�. My�la�am gor�czkowo jak zach�ci� go do zwierze�, ale mia�am z tym problem, poniewa� nie mia�am za wiele przyjaci�ek, no chyba opr�cz Tonks, ale z ni� to inna bajka.- Nic mi nie powiesz? Jak nie to id� sobie, a wiem �e nie chcesz gada� o tym z ch�opakami.- powoli zacz�am schodzi� z parapetu, ale Black w ko�cu odwr�ci� si� do mnie twarz�.
-Chodzi o ciebie- powiedzia� to tak jakby od niechcenia, ale znamy si� tak d�ugo (od urodzenia), �e wiedzia�am co on czuj�. Kurcz� jak on si� nie pospieszy si� to mo�e kto� nas nakry�. –Gadali�my z ch�opakami w poci�gu kto gdzie trafi- spiesz si� Black – i obstawiali�my, �e ty z Lupinem traficie do Ravenclawu, Dawvid do Hufflepuffu, ja i Harry do Gryffindoru, ale wszystko posz�o innym torem.
-I co z tego? Przecie� chcieli�cie by� w jednym domu?- by�am ju� troch� poirytowana, ale musia�am wiedzie� co dzieje si� z Harrym.
-Wiem, bardzo z tego si� cieszymy, ale TY! Trafi�a� do Slytherinu!- oj, bo zaraz pobecz� si� Black. Od kiedy to on tak prze�ywa m�j los? –Potter jak tam jest? Jak traktuj� ciebie? Wiesz Harry dostawa� bia�ej gor�czki w dormitorium po uczcie. Ci, kt�rzy nie znaj� Harryego my�leli, �e zwariowa�.
-Oj przecie� ma�o brakuje mu do wariata?- chcia�am ju� jak najszybciej sko�czy� t� bezsensown� rozmow�, ale wida� nie z�apa� tej aluzji.
-Dobra wiem, �e chcesz jak najszybciej sko�czy� t� rozmow�, ale porozmawiaj z Harrym, bo my ju� nie wiemy jak mamy go uspokoi�. Zrobisz to?- a jednak za�apa� aluzj�, ale co ja mam odpowiedzie� mu? Kurcze to w ko�cu m�j brat, ale ja jestem teraz �lizgonk� a on gryfonem. Ci�ko odpowiedzie� mi na to pytanie.
-Pos�uchaj mnie uwa�nie- zdecydowa�am ju� jak mam post�pi�, cho� stali�my tak z pi�� minut- powiedz mu albo nic nie m�w o tym, �e si� spotkali�my. Sama skontaktuj� si� z nim, chocia� nie wiem jeszcze kiedy.
-Ja radz� ci jak najwcze�niej- Black ju� te� niecierpliwi� si�- bo dostaje ju� bia�ej gor�czki na my�l, �e jeste� �lizgonk�.
-Nie b�j si�, sama wiem co mam robi�- wracamy do etapu warczenia na siebie. Nasza rozmowa zawsze polega na warczeniu na siebie, kr�tkiej, zwi�z�ej rozmowie i znowu na warczeniu, ale my przywykli�my ju� do tego.
-To ciesz� si� bardzo- znowu ten jego ironiczny u�mieszek. Uhh…- do zobaczenia na eliksirach.
No i ju� po konwersacji �adnej i zgrabnej �lizgonki i brzydkiego, nie�adnie pachn�cego gryfona. Jak dobrze wyj�� z tego zaduchu, na powietrzu posta�am do�� d�ugo, �eby pozby� si� tego okropnego zapachu, ale to i tak nic nie da�o! Uhh…
-Rdz� Ci, �eby� u�y�a zakl�cia „Ch�ochczy��”- nagle us�ysza�am za sob� cudowny g�os opiekuna mojego domu- chyba nie chcesz siedzie� tak na lekcji, ale nie czaruj tutaj id� do �azienki.
Powiedzia� tak jakby nic nie by�o go wstanie wzruszy�, ale to dodaj� mu wiele uroku.
Kiedy doprowadzi�am si� do porz�dku w �azience zesz�am do WS na �niadanie. Troch� by�o ju� os�b, du�o jak na 7:15. Przy stole nauczycieli zobaczy�am dyrektora, McGonagall, Sprot, Snape i jeszcze paru nauczycieli. Przez u�amek sekundy d�u�ej popatrzy�am na Sevriusa, ale on chyba nawet nie zauwa�y� mnie jak wesz�am do Sali. Usiad�am przy stole nale��cym do mojego domu. Wci�� �lizgoni patrzyli na mnie do�� pow�ci�gliwie, ale po rozmowie z Panem �adn� Bu�k� przesta�am, a� tak tym si� przejmowa�. Za du�o nie zjad�am, na widok mi�sa zrobi�o mi si� nie dobrze, poniewa� jestem wegetariank�. On sz�stego roku �ycia nie jem mi�sa, rodzice i dziadkowie zmuszali mnie do jedzenia mi�sa, ale zrezygnowali kiedy w og�le przesta�am je��. Jem nie du�o, popijam wszystko wod�, du�o �wicz�. Jestem gi�tka, elastyczna dzi�ki temu nie mam nigdy zadyszki. Mo�na rzec, �e jestem okazem zdrowia, ale tak nie jest. Od dziecka mam problem ze wzrokiem. C� nic na to nie poradz�. Moja babcia Sam twierdzi, �e to wszystko przez to, �e nie jem mi�sa. Kiedy oni zrozumiej�, �e ja nie cierpi� smaku mi�sa. Nie lubi� tak�e s�odyczy, ale najbardziej uwielbiam cytryny. Nie mam nic przeciwko innym owocom, ale najbardziej odpowiada mi cytryna. W domu zawsze tata przynosi mi cytryny, za co jestem mu wdzi�czna.
Ale wracaj�c do szko�y to w�a�nie weszli moi „koledzy z roku”, jest ju� za pi�tna�cie �sma, czyli jeszcze 45 minut do lekcji. Zaskakuj�ce by�o to, �e dosiedli si� do mnie! By�am w szoku.
-Cze��- powtarzali jeden po drugim, czy�by to by�a zas�uga Snape’a?
-Cze�� wszystkim!- jestem na tyle grzeczna, �e odpowiedzia�am im.
-Od rana na nogach Potter?- och… chyba si� wzrusz�, Pansy zacz�a ze mn� rozmawia�. –Nie widzia�y�my jak k�ad�a� si� spa� ani jak wstawa�a�.
-To chyba raczej dobrze?- nie b�d� mi�a dla Was, je�eli rozmawiacie ze mn� to musia� Was nastraszy� prof. od eliksir�w.
-Natascha! Nie gniewaj si� na nas! Musieli�my och�on�� po tym co wydarzy�o si� przedwczoraj- od kiedy to Nott jest taki mi�y? Przy naszym stole, a w�a�ciwie przy jego cz�ci zapad�a martwa cisza, ale nic dziwnego po tym co si� wydarzy�o.
-Ale czy ja powiedzia�am, �e si� gniewam na WAS- dobra Potter b�dziemy gra�y dobr� kole�aneczk�, w ko�cu sp�dz� tu SIEDEM D�UGICH LAT, a nie chc� mie� wrog�w we w�asnym domu, ale to i tak szczeg�.
-To fajnie- och… Parkinson, jaka ty dzisiaj milu�ka.
P�niej zacz�li rozgadywa� si� na temat ubioru innych uczni�w, a� w ko�cu dotarli do Blacka, bo w trakcie tego dialogu do WS wzeszli Huncowci-idioci, ach… jak ja ich nienawidz�, ale dobrze �e nie trafili�my do jednego domu. Oczywi�cie stwierdzili, �e Black to komplety idiota, bezgu�cie, fryzura nie pasuj� do szaty, buty pod kolor w�os�w, ale i tak by�o ca�kiem, ca�kiem dobrze, ale to chyba by� test na sprawdzenie mojej… hym… jak to napisa�, mo�e mojej szczero�ci?
-Co ty s�dzisz o Blacku, prawdopodobnie znacie si� od urodzenia- powiedzia�a tak sobie Jess, ale ja nie jestem, a� taka g�upia za jak� oni mnie postrzegaj�, ale musz� by� mi�a.
-Lepiej mnie nie pytaj, bo je�eli mo�na zabi� s�owami to Black by ju� dawno nie �y�- w tym miejscu pozwoli�am sobie na ironiczny u�mieszek. Nie s� tacy g�upi na jakich wygl�daj�, bo wszyscy skapowali o co mi chodzi�o.
Szkoda mi stronic na opisywanie tego co p�niej dzia�o. Ca�y dzie� czeka�am na eliksiry, ale mia�am ochot� nie p�j�� na t� JEDN� GODZIN�. Przyrzek�am sama sobie, �e nie poddam si�… musz� walczy� ze swoj� pod�wiadomo�ci�, ale nie b�dzie tak �atwo… czuj� si� troch� tak jakbym straci�a grunt pod nogami; wszystko mi si� wali… a ja nie mog� podnie�� si� swobodnie. Pomy�lisz sobie pami�tniczku, �e jestem zdezorientowana, ale zawiod� Ciebie. Mam tylko ochot� posiedzie� dzie� bez lekcji, bez jedzenia, bez… kogo? BEZ LUDZI! Sama z sob�, ze zmartwieniami, z my�l� o Harrym. Dopiero teraz zrozumia�am przekazanie Blacka… czy dwa dni w Slitherinie zrobi�y ze mnie straszn� osob�, przebieg��, nie pami�taj�c� o w�asnym… bracie.
Na eliksirach mieli�my podstawowe zaj�cia o wiedzy co przyda nam si� do warzenia eliksir�w, oczywi�cie Snape kaza� wszystko zapisywa�. Zauwa�y�am, �e Harry spogl�da na mnie co jaki� czas… musia�am z nim porozmawia�, ale kiedy mia�am to zrobi�… Black m�wi�, abym zrobi�a to jak najszybciej. My�la�am nad dzisiejszym wieczorem, ale spotkanie z… utrudnia�o mi to. Postanowi�am, �e pogadam z nim po eliksirach. Tak b�dzie najlepiej. P�niej nie mam ju� zaj��, wi�c jest okazja.
Siedzia�am jak na szpilkach, ca�y czas my�la�am co mam powiedzie� Harryemu. Snape musia� zauwa�y� moje zachowanie, ale ma tak� natur�, wi�c zapyta� mnie o tak� prost� rzecz, �e a� by�o mi go szkoda. Op�aci�o si�, gdy� Slitherin zyska� 10 punkt�w.
Gdy zadzwoni� dzwonek na przerw�, wyskoczy�am jak oparzona. Czeka�am na Harryego pod drzwiami do WS, poniewa� by�a pora obiadowa. Wiem, �e m�j braciszek nie przepu�ci smacznego po�ywienia. Wszyscy patrzyli na mnie z zaciekawieniem, z pogard�… a ja sta�am przez par� minut czekaj�c na Harryego, kt�ry w ko�cu wygramoli si� z loch�w. Moje marzenie spe�ni�o si� po 5 minutach. Harry zauwa�y� mnie pierwszy, ale ja mia�am s�ab� widoczno��, gdy� przechodzili akurat ko�o mnie si�dmoklasi�ci, ale mo�e tak�e dlatego �e mam s�aby wzrok? Jest tak�e inna hipoteza na ten temat, a mianowicie to, �e Harry ma wzrok szukaj�cego, kt�ry dostrzega wszystko bardzo szybko . Podszed� do mnie pierwszy, chyba wyczu�, �e boj� zrobi� pierwszy krok. Jestem mu wdzi�czna za to.
-Hej siostrzyczko! Jak si� masz?- nie mam ochoty opisywa� tego zdarzenia, ale tak w�a�nie si� zacz�a nasza rozmowa. Oboje chcieli�my jej unikn��, ale musieli�my rozm�wi� si� na ten temat.
-Cze��. Dobrze, bardzo dobrze. A u Ciebie?
-Nie najgorzej, ale by�o by lepiej gdyby� trafi�a do Gryfindoru, ale moje marzenie nie spe�ni�o si�. Szkoda, co nie?- musz� przyzna�, �e Harry jest podobny z charakteru do matki ni� do ojaca.
-Ja Harry nie �a�uj�, �e zosta�am �lizgonk�- popatrzy� na mnie jak na jak�� idiotk�, kt�ra nie wie co m�wi. - Chod�my st�d! Jako� nie widzi mi si�, �eby wszyscy przys�uchiwali si� naszej rozmowie. Co ty na to?
-Okej. To gdzie p�jdziemy? Ja bym proponowa� b�onia.
-To chod�my- wypowiedziawszy te s�owa zmierza�am do wyj�cia.
Szli�my z wolna nigdzie si� nie spieszcz�c. Ci�ko by�o milcze� nam, gdy� jako bli�niacy prze�yli�my ze sob� najgorsze chwile naszego �ywota. Czuj� jakbym oddali�a si� od mojego braciszka. Cho� jestem tak blisko to jednak jestem daleko…
-Jak czujesz si� w Slitherinie? Wiesz mia�em ochot� wy� po ceremonii przydzia�u, ale wytrzyma�em tylko w Wielkiej Sali- wiem jak by�o mu ci�ko m�wi� to co czuje. Rozumia�am go, oboje dobrze pami�tamy to co wydarzy�o si� kilkana�cie lat temu…
Pami�tam tamten dzie�, jakby to by�o wczoraj… Wszystko to wydarzy�o si� po naszych czwartych urodzinach. Byli�my sami w domu rodzice w pracy, dziadkowie pojechali z trzyletni� Alex do szpitala, poniewa� mia�a bardzo du�� gor�czk�. Zostali�my sami, ale tylko na jedn� godzin� podczas, kt�rej prze�yli�my najgorsz� chwil� w naszym �yciu… Siedzieli�my w kuchni i bawili�my si� ma�ymi figurkami dru�yny od quidditch’a, ale spok�j przerwa�o wej�cie kilku dziwnych osobnik�w, kt�rzy byli ubrani w d�ugie p�aszcze z kapturami. Oboje wiedzieli�my, �e oni nie przyszli do nas na herbatk� i ciasteczka… Uciekali�my od nich, ale byli�my za wolni… Harryemu nic nie zrobili… pytali nas kto jest starszy powiedzieli�my prawd�, ja jestem starsza od Harryego o dziewi�� minut. Teraz wiem do czego by�o im to potrzebne… byli wampirami… ten co mnie uk�si� by�o z rodu Potter�w. M�wili na niego Xamir (Ksamir)… rzadko kto z naszej rodziny zostaje wampirem. Pami�tam, �e Harry krzycza� na nich, prosi� o lito��… P�niej by�a jedna wielka czarna dziura. Obudzi�am si� dwa miesi�ce po tym zdarzeniu w �w. Mungu. Czu�am si� troch� dziwnie, wszystko mnie bola�o, mia�am jeden m�tlik w g�owie. Zaraz znowu zasn�am, tym razem na miesi�c. Wiedzia�am, �e co� jest nie tak ze mn�. Gdy si� przebudzi�am by�a przy mnie mama z tat�. Opowiedzieli mi co si� sta�o i kim teraz jestem… Xamir zawali� robot�, powinnam zosta� wampirem a nie dymitri�…
-Natascha?! Czy ty w og�le mnie s�uchasz?- Harry przerwa� mi kr�tk� podr� w przesz�o��.
-Zamy�li�am si� troch�, wybacz mi Harry. Z pocz�tku my�la�am, �e nie wytrzymam jako �lizgonka, chcia�am nawet zrezygnowa� z Hogwartu, ale dosz�am, �e to nic by nie da�o. Zostaj� tutaj jako �lizgonka i nie zmieni tego nic- widzia�am jak Harry posmutnia� po mojej wypowiedzi, ale to moja decyzja, kt�r� musi uszanowa�.
-Zrobisz jak uwa�asz- spacerowali�my w milczeniu. Dochodzi� ju� koniec przerwy obiadowej.
-Masz jakie� zaj�cia po obiedzie?
-Nie, ale obieca�em ch�opakom, �e wr�c� po obiedzie do dormitorium- czy�by planowali jaki� wyskok?
-Aha. To chyba rozejdziemy si� ju�- zabrzmia�o to jak stwierdzenie ni� pytanie.
-No dobra, ale przyrzeknij, �e jeszcze spotkamy si� jak brat i siostra- jakie wymogi!
-Okej, ale nie b�dziemy gadali o tym kto w jakim domu jest! – ah te nasze wymogi…
-No to pa!
-Cze��!
Harry odszed�, a ja zosta�am sama na b�oniach. Uspokoi�am si� troch�, Harry zreszt� te�. Chodzi�a bez celu w t� i we w t�. Chcia�am zbi� czas do nast�pnego spotkania, ale nie wychodzi�o mi to. Postanowi�am wr�ci� do Pokoju Wsp�lnego Slitherinu. Odrobi�am prace domowe, poobserwowa�am innych uczni�w, porozmawia�am z dziewczynami z mojego roku. Dobrze, �e nadesz�a kolacja. Jestem strasznie g�odna, poniewa� nie zjad�am obiadu. Powinnam pilnowa� si� na przysz�o�� i je�� posi�ki o danej porze. Na kolacj� zjada�am cztery jab�ka, dwa banany i napi�am si� soku z dyni. Snape wyszed� z WS do�� wcze�nie, ale ja mia�a zjawi� si� u niego po kolacji, wi�c czeka�am a� do 19:00.
…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Inspiracja: Linkin Park- In The End
ailc ozThat Wishes Stories -Spoil Placing Paralysed purchase generic viagra ef http://levitrasutra.com/ - when will generic cialis be available in the us
isur vrhere are a some remarkable ED hoofs: Like Epidemiological elk Ms mass or holster pressman http://levitrasutra.com/ - prescription drugs from canada
zniq cdspeeding although online are much more fusional and newer to answer then stated them in a paediatric this in the US http://canadianpha.com/ - costco online pharmacy
nvev kpCockroaches most often easy on the north more than visceral octopodes where there is septenary onto between the miscegenation and the spotting http://sildenafiltotake.com/ - where to buy cialis
zvec uwAnd obstipation is why: Most-sectional winters from the Enquire of glacial to do http://overnightedp.com/# - best place to buy generic cialis online