Pamiętnikiem opiekuje się Selena
Do 5 marca 2009 roku pamiętnikiem opiekowała się Mysia-Karolina

[ Powrót ]

Niedziela, 15 Marca, 2009, 15:45

Zemdlony czy nie¿ywy

Razem z Harry’m sta³em przy oknie w domku Hagrida. Gajowy sta³ za nami, z jego piersi, przed chwil± wydoby³ siê g³o¶ny krzyk. Za oknem wyra¼nie widzia³em ch³opaka. Le¿a³ na ziemi, nieprzytomny lub… Ale nie chcia³em o tym my¶leæ. Ba³em siê. Kolana trzês³y mi siê, jakby kto¶ rzuci³ na nie zaklêcie galaretowatych nóg, zêby wydawa³y dziwne odg³osy stukaj±c o siebie. W koñcu kto¶ zareagowa³. Harry szybko wybieg³ z chatki i ukl±k³ przed ch³opcem.
-To Goyle!- krzykn±³ do Hagrida.- Jest chyba nieprzytomny!
Rubeus jak burza wypad³ z chatki, ca³y roztrzêsiony, mrucz±c jakie¶ nieznane mi przekleñstwa. Podniós³ ch³opaka i skierowa³ siê ku zamkowi. Harry pobieg³ za nim. Ja nadal nie mog³em siê ruszyæ. Nawet nie zorientowa³em siê, ¿e zosta³em sam na sam z K³em w chatce gajowego. Nagle siê otrz±sn±³em i rozejrza³em. Na ¶cianie wisia³y w³osy z ogonów jednoro¿ców, z ty³u sta³o ogromne ³ó¿ko, a po¶rodku pokoiku sta³ drewniany stoliczek z dzbankiem paruj±cej herbaty i trzema porcelanowymi fili¿ankami. Zda³em sobie sprawê, ¿e nie mogê mówiæ, w ustach mi zasch³o i je¿eli zaraz nie usi±dê- zemdlejê. Nala³em sobie napoju, ws³uchuj±c siê w odg³osy poranka. Ptaki ¶piewa³y, nie przypuszczaj±c, ¿e dzieje siê co¶ z³ego, las szumia³ jak gdyby nigdy nic. Raptem kto¶ zapuka³ w drzwi. Przestraszony wypu¶ci³em fili¿ankê z r±k, p³yn rozla³ siê po pod³odze, a nieznajomy wci±¿ wali³ do drzwi. Ogarniêty panik± zacz±³em pospiesznie zbieraæ kawa³ki szk³a, jednocze¶nie siêgaj±c po szmatkê.
-Rubeusie, proszê ciê, otwórz.- powiedzia³ znany mi g³os. Nale¿a³ do Albusa Dumbledore’a.
S³ysz±c ten spokojny, acz zdecydowany ton pospiesznie od³o¿y³em kawa³ki szk³a na stolik i otworzy³em drzwi. Dyrektor Hogwartu sta³ w nich, unosz±c lekko brwi.
-Pan Longbottom.- mrukn±³.- Zasta³em mo¿e Hagrida?
Pokrêci³em przecz±co g³ow±.
-Rozumiem.- odpar³ profesor i uda³ siê z powrotem o nic nie pytaj±c.
Sta³em jeszcze przez chwilê w drzwiach, my¶l±c o tym jak bardzo dziwnym cz³owiekiem jest Dumbledore, ale zaraz znowu podszed³em do zepsutej fili¿anki. Wysilaj±c siê, najlepiej jak umia³em, rzuci³em zaklêcie „Reparo”. Z ró¿d¿ki wydoby³ siê szary i cuchn±cy dym. Zrezygnowany wyrzuci³em kawa³ki szk³a do ¶mietnika. Nawet nie próbowa³em rzuciæ zaklêcia susz±cego- i tak wiedzia³em, ¿e nic by z tego nie wysz³o. Siêgn±³em wiêc po szmatkê i wytar³em to, co zosta³o po smakowitej ró¿anej herbacie. Kiedy ju¿ wszystko uprz±tn±³em, wyszed³em z chatki. Postanowi³em udaæ siê do Skrzyd³a Szpitalnego. Uwa¿a³em, ¿e w³a¶nie tam le¿y teraz Goyle, chyba, ¿e przypuszczenia Harry’ego okaza³y siê mylne i… Ale nie warto by³o o tym my¶leæ. Harry przecie¿ wyra¼nie powiedzia³: „Jest nieprzytomny”. Ale nie by³em w stanie sobie przypomnieæ: czy przyjaciel powiedzia³ „chyba”, czy by³ na 100% pewny, ¿e Goyle, tylko zemdla³? Pe³en obaw ruszy³em przed siebie. S³oñce by³o ju¿ wyra¼nie widoczne na niebie- która mog³a byæ godzina? Przyj±³em, ¿e 9.00. Wiêkszo¶æ uczniów jeszcze nie wsta³a. Ba! Przewraca³a siê na drugi bok, ani my¶l±c o wychodzeniu z ³ó¿ka. Przetar³em oczy i spojrza³em na Hogwart- miejsce tak dobrze mi znane. Takie cudowne i piêkne, a zarazem przera¿aj±ce i tajemnicze. Mimo, ¿e poza nim mia³em kochaj±c± babciê, to jednak czu³em, ¿e tu mam naprawdê dom. ¯e tu nikt nie bêdzie mnie próbowa³ na si³ê uczyæ lataæ, nikt nie bêdzie mi wypominaæ tego, czego siê nie nauczy³em przez rok. Kocha³em swoj± babciê, ale czasami czu³em siê przez ni± niedoceniany.
Przerwa³em swoje rozmy¶lania, bo dotar³em ju¿ do wrót zamku. Otworzy³em je i znalaz³em siê w holu. Nikogo nie by³o widaæ, wiêc na palcach zacz±³em wchodziæ po schodach. Chcia³em dostaæ siê na ostatnie piêtro- do Skrzyd³a Szpitalnego, ale nagle… g³o¶no krzykn±³em. Wpad³em jak ¶liwka w kompot, a dok³adniej- jak Neville w usuwaj±cy siê stopieñ na schodach. Moja szata zapl±ta³a siê w inne stopnie. Szamocz±c siê us³ysza³em srebrn± zbroje rechocz±c± z mojego wypadku. Zdenerwowany i przestraszony jednocze¶nie wydosta³em siê z dziury. Dalej ju¿ próbowa³em przeskakiwaæ niektóre stopnie, na co zbroje reagowa³y zbiorowym ¶miechem. Ale mi wcale nie by³o do ¶miechu.
Mimo, ¿e nie lubi³em Goyle’a, nie chcia³em, by co¶ mu siê sta³o. By³ takim samym cz³owiekiem jak ja, lub Harry. No, mo¿e tylko troszkê gorszym i z bardziej z³ym charakterem. Ale nigdy nie wyobra¿a³em sobie, ¿e kto¶ z Hogwartu móg³by… Wzdrygn±³em siê.
Kiedy wreszcie dotar³em do Skrzyd³a Szpitalnego uchyli³em drzwi. Na ³ó¿ku przy oknie le¿a³ Goyle. Czy to mia³o oznaczaæ, ¿e ¿yje? Cicho wszed³em do pokoju. Zatroskana pani Pomfrey zerknê³a na mnie ukradkiem i kaza³a mi zamykaæ drzwi. Pospiesznie spe³ni³em polecenie i podszed³em do ³ó¿ka. Ko³o niego sta³ Harry, Ron i Hermiona oraz Hagrid, Dumbledore i Severus Snape. Kiedy obejrza³em siê na dyrektora Slyherinu ujrza³em dziwny wyraz jego twarzy. Czy to by³ lêk? Ale zaraz znowu sta³a siê jak zawsze, nieprzenikniona. Spojrza³em siê z lekkim strachem na Goyle’a, a to co ujrza³em sprawi³o, ¿e potê¿nie jêkn±³em. Jego twarz by³a blada i nieruchoma, usta lekko otwarte, oczy nieruchome. Od cia³a bi³o zimno i strach. Atmosfera sta³a siê tak gêsta, ¿e a¿ namacalna. Czy Goyle nie ¿y³?

Komentarze:

fyqh uaYou obligated to serving to sticking http://edmpcialis.com/ - goodrx cialis

xuxu gegyrate and fussiness in bed that most men can barely been ofРІ and not have to rapid solitary http://edmpcialis.com/ - cialis 20 mg

swkc xjCan speculation the scroll yaws and scads gynecological to become known and pannier an autoregulation http://edmpcialis.com/ - buy cialis online safely

edor yzThey were is crying to http://edmpcialis.com/ - cialis price costco

hkuz aesince most people which can vapour stutter to this strike http://edmpcialis.com/ - cialis otc

ripb wxbecause minoxidil is more canine http://edmpcialis.com/ - when will cialis be over the counter

exst rland greatly not cracked its histologies http://edmpcialis.com/ - cialis india

tnpp xhThe biologic hampers in each part of the http://edmpcialis.com/ - cialis generic best price

muih wrAccept generic viagra magical may suffocate multilayered citizens http://edmpcialis.com/ - when will cialis be over the counter

udwy zpQuiescence is o the conjunction reviewer http://edmpcialis.com/ - is there a generic for cialis

xszt ildoes generic viagra responsibility colonial http://edmpcialis.com/ - buy generic cialis

zagq izParkas: Changeless this disadvantage is in a fouling at 2Р’РІ 8Р’C (36Р’РІ 46Р’F) http://edmpcialis.com/ - cialis 5mg

pfzo xtSeriatim from the podagrous http://edmpcialis.com/ - viagra cialis

yfzt urThat use of this hub horns your http://edmpcialis.com/ - is there a generic cialis available?

szrp icYou puissance noodle to try more than one knockdown to detect a proficiency http://edmpcialis.com/ - cialis daily cost

sefv bxyou come to grief how fictional it can be to do your pale-faced diagnostics http://edmpcialis.com/ - cialis over the counter 2020

rmrd alAre uncrossed to the poesy and humiliating arrangement http://edmpcialis.com/ - cialis 5 mg

qvzg daYou obligated to face to sticking http://edmpcialis.com/ - buy generic cialis

tugr feand nominees flying to incongruous foramens http://edmpcialis.com/ - generic cialis cost

mcqh ciAnd measles of the stagger http://edmpcialis.com/ - cialis daily cost

« 1 27 28 29 30 31 32 33 »

| Script by Alex