Pamiętnikiem opiekuje się Fafbar13 Do 10.06.2008 pamiętnikiem opiekowała sie Ginny100 Do grudnia 2007 pamiętnikiem opiekowała się Zuzia95
Nowy prowadz�cy. Dodała Nymphadora Tonks Piątek, 12 Kwietnia, 2013, 19:14
Cze��! Jestem nowym prowadz�cym i od tej pory b�d� regularnie wstawa� notki z pami�tnika Nimfadory Tonks. Prosz� o jak najwi�cej komentarzy, poniewa� bardzo pomagaj� mi pisa�. Postaram si� by teksty by�y jak najd�u�sze i ciekawe.
10. Pierwszy dzie�, czyli co si� sta�o 30 lat temu cz.2 Dodała Nymphadora Tonks Piątek, 22 Lutego, 2008, 17:34
Zesz�y�my do Pokoju Wsp�lnego, kilka os�b siedzia�o przy kominku a inni w cieniu odrabiali lekcje. Pchn�am portret, i wysz�am na korytarz. By� pusty, nie licz�c kilku pierwszoroczniak�w.
-Gdzie macie transme? –spyta�am.
-Na dole, ko�o dziedzi�ca.
-Aha, my te�. –i zacz�am schodzi� szybko po schodach. Kiedy spojrza�am na zegarek, zobaczy�am �e mamy jeszcze pi�� minut, a trudno by�o tam dotrze�. Kiedy tam w ko�cu dotar�y�my profesor Dumbledore tam ju� by�.
-Sp�ni�y�cie si� drogie panie.- powiedzia� spokojnie. Wskaza� na wielki zegar kt�ry wisia� ko�o niego na �cianie, by�o dziesi�� minut po..
-Przepraszamy…
-Siadajcie, siadajcie.
Reszta lekcji min�a normalnie, lecz zauwa�y�am ze sporo os�b ci�gle na mnie zerka�o.
***
DRRRRRYYYYYYNNNNNNNNN!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Rozleg� si� d�wi�k dzwonka, wszyscy pop�dzili do drzwi. Lecz Dumbledore przywo�a� mnie gestem do siebie. Podesz�am do niego. Nigdy nie rozmawia�am z Dumbledore’m, wyj�tek to z pozwoleniem.
-O…. O co chodzi?? –spyta�am niepewnym g�osem.
-Nie b�j si� nie chce wam nic zrobi�. –powiedzia� swoim spokojnym g�osem, u�miechaj�c si� dobrodusznie. Lecz wcale nie dodawa�o mi to otuchy, wr�cz przeciwnie. Ba�am si� coraz bardziej.
-Chodzi o wasz� now� kupel� Emm�. –powiedzia�, a ja spojrza�am na niego pytaj�co.- Co� w og�le nie uczestniczy�a w lekcji, a jest najlepsza ze wszystkich i nigdy jeszcze nie opu�ci�a ani jednej mojej lekcji. To naprawd� dobra uczennica, i chcia�bym aby�cie ja spr�bowa�y nak�oni� by powiedzia�a o co jej chodzi.
-Przepraszam, -przerwa�am mu. –Ale czy pan my�li ze b�dziemy w stanie co� zrobi�?
-Ufam mam.-powiedzia� Dumbledore. –A teraz mo�ecie ju� i��.
***
By�o ju� dziesi�� po jedenastej a ja jeszcze nie spa�am. Czeka�am a� Emma sko�czy odrabia� stos prac domowych. Nie spieszy�a si� z tym, cierpliwie czeka�am, wskaz�wki przesuwa�y si� tak powoli �e nie chcia�o mi si� na nie patrze�. Po kilku DLA MNIE godzinach, wskaz�wka zacz�a wskazywa� dwunast�. NIK nie m�wi� nic do Emmy nawet nie obdarzywszy j� spojrzeniem opuszczali Pokuj Wsp�lny po dziesi�ciu minutach nikogo ju� nie by�o a Emmie zosta�a ju� tylko jedna praca domowa.w ko�cu sko�czy�a by�o w p� do pierwszej w nocy. Czu�am piasek pod oczami ale poczeka�am, a kiedy mia�a ju� i�� do dormitorium zatrzyma�am j�, Leanne posz�a ju� dawno spa� wi�c zosta�y�my samiute�kie.
-Musimy pogada�. –powiedzia�am ze stanowcz� min�. Emma pos�usznie usiad�a powrotem w fotelu.
-O czym? –spyta�a po chwili nie wytrzymuj�c.
-O twoim zachowaniu, Dumbledore m�wi� mi pod koniec lekcji �e zawsze na niej odpowiadasz i jest to tw�j ulubiony przedmiot. Wi�c dlaczego DZISIAJ nic nie robi�a� na transmie?
-Bo… nie mieszaj si� w moje sprawy, -powiedzia�a ze z�o�ci� i posz�a spa�. Siedzia�am w pokoju z os�upieniem na twarzy. Po chwili ja te� posz�am do ��ka.
***
Ranek by� ciep�y, nie by�o na niebie ani jednej chmurki. A s�o�ce mi�o przygrzewa�o. Obr�ci�am si� na drugi bok chc�c jeszcze pospa�.
-Mia�!!- Rozleg� si� g�os tuz pod moim ��kiem, jakby w jakim� pude�ku by� tu kot. Zeskoczy�am pospiesznie z �oza i spojrza�am na jego nogi, by�a tam niewielka paczuszka dziurkami zapewne doprowadzaj�ce do �rodka powietrze. Na paczce by�o napisane: Dla Nimfadory od Em.
Otworzy�am ja a z niej wyskoczy� czarny kotek, i wylecia� list.
A oto jego zdj�cie:[/b]
9. Pierwszy dzie�, czyli co si� sta�o 30 lat temu Dodała Nymphadora Tonks Poniedziałek, 11 Lutego, 2008, 13:15
Na b�oniach by�o zimno, wszyscy trzecioroczniacy biegli na skraj lasu. W�a�ciwie to nie wiedzia�am dlaczego, wi�c spyta�am:
-Czemu…
-Idziemy na skraj lasu?- doko�czy�a za mnie Emma. – Och to proste dzisiejsza lekcja ma mie� rodzaj praktyczny.
-Acha. –odpowiedzia�am, jeszcze nigdy nie mia�am Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami w rodzaju praktycznym.
-Bardzo jestem ciekawa co b�dziemy robi�. – powiedzia�a Leanne.
-Ja te� – powiedzia�y�my, o dziwo, razem. (Ja i Emma) Po kilku minutach zgrzytaj�c z�bami dosz�y�my do miejsca w kt�rym siedzia� wysoki m�czyzna w szpiczastej tiarze. Naoko�o niego poustawiane by�y �aweczki. Usiad�y�my w jednej z nich.
-Dzisiaj rozpalimy sobie ognisko.
-Jak to? –spyta� jaki� ch�opak ze Slytherinu, na moje oko by� bardzo blady, ale przystojny. Popatrzy� si� na mnie, a ja zarumieni�am si�.
-Zobaczycie.-odpowiedzia� profesor.-A teraz idzie nazbiera� patyk�w.
Pos�usznie wszyscy si� rozeszli, ja posz�am na skraj lasu, gdzie si� okaza�o �e a� wydaje si� o troch� wy�szym bo pe�no by�o patyk�w. Wzi�am tyle ile zdo�a�am unie��. I zanios�am do wskazanego przez profesora miejsca. Po chwili by�o ju� tyle patyk�w �e mo�na by�o rozpali� ognisko.
-Insendio! –powiedzia� profesor machaj�c r�czk� w stron� ogniska, kt�re ju� po chwili zacz�o si� pali�.
-A teraz poczekajcie sekund�. –i poszed� gdzie� za chatk� Hagrida. Po chwili wr�ci� z wielkim pud�em w r�kach. Otworzy� je i spyta�:
-Czy kto� wie co to za stworzenie? –z pud�a wystawa�a wielka g�owa jaszczura. By�a ca�a w ogniu, wrzasn�am. Kilka os�b te� krzykn�o, po chwili kilka r�k pow�drowa�a do g�ry.
-Tak Tom?
-To salamandra, uwielbia przebywa� w �rodku ognia kt�rym si� �ywi.-odpowiedzia� �w blady ch�opak ze Slytherinu.
-Bardzo dobrze Tom.- ch�opak u�miechn�� si� krzywo. Najwyra�niej nie bardzo go to interesowa�o. Cho� po chwili profesor doda�:
- + dziesi�� punkt�w dla Slytherinu.
Wypu�ci� salamandr� z pud�a kt�ra od razu wskoczy�a do ogniska. Najwyra�niej bardzo by�o jej tam przyjemnie bo po chwili przysn�a. Po dziesi�ciu minutach wpatrywania si� w dziwne zwierz� profesor powiedzia�:
-Ta salamandra to cudowne zwierz�…-powiedzia� rozmarzonym g�osem.- Mno�� si� o tysi�c razy szybciej od cz�owieka. Wi�c jest ich bardzo du�o, nie s� zagro�one wygini�ciem.
P�niej lekcja sta�a si� podnudnawa profesor opowiada� nam wszystko co sam wiedzia� o salamandrach. Kiedy w ko�cu zadzwoni� ut�skniony przez wszystkich dzwonek, rzucili�my si� do drzwi frontowych. Potem do dormitorium i b�c na ��ko. By�o mi bardzo zimno wi�c wygrzeba�am z po�cieli sam koc i okry�am si� nim. Przy ognisku by�o troch� cieplej ale nie mo�na powiedzie� �e ciep�o.
-Co teraz, i p�niej?- spyta�am Em.
-No wi�c…-spojrza�a na plan.-Mamy teraz transmutacje, a po tym jest czas wolny.
-To super.
-Cho�my ju�.-powiedzia�a Leanne.
-----------------------------------------------------------
oa: Nie mia�am weny, wi�c nota troch� mi nie wysz�a... Z g�ry sorki za b��dy.
[/b][/i]
8.Trzydzie�ci lat w przesz�o�� Dodała Nymphadora Tonks Środa, 06 Lutego, 2008, 09:47
Oa: Mia�am wen�, napisa�am i opublikowa�am . Z g�ry przepraszam za b��dy.
-----------------------------------------------------------
-No to co przenosimy si�?- spyta�a Leanne.
-Tak. Tylko jest ma�e k�opot…-zaczerwieni�am si�.
-J..Jaki?? -popatrzy�am na ni� ze zdziwieniem, jak ona mo�e tego nie zauwa�y�.
-Jak si� mamy przenie��? -powiedzia�am sil�c si� na opanowany ton. Popatrzy�a na mnie ze strachem. Usiad�am na umywalce, nogi mi zwisa�y wi�c zacz�am nimi macha�, jak ma�e dziecko.
-Eeee.. My�la�am �e ty wiesz.
-No to by�a� w g��bokim b��dzie.- powiedzia�am to troch� zdyszana bo zacz�am nogami tak macha� do g�ry i na d� �e nie mog�am z�apa� powietrza:p.- Podaj mi t� ksi��k�.
Leanne pos�usznie mi j� poda�a. Wzi�am j� i otworzy�am na ostatniej stronie. Szuka�am na g�rze kartki i na dole, w ko�cu znalaz�am.
- „�eby si� przenie�� trzeba wiedzie� o ile lat chce si� przenie�� w przesz�o��. Je�li na przyk�ad o 20 lat to dwadzie�cia �y�eczek trzeba wypi�.” Czekaj jeszcze tam kto� co� napisa� „UWAGA!! Jestem jedynym co wr�ci� i m�wi� wam je�li chcecie tu wr�ci� to musicie wzi�� ze sob� troch� eliksiru, zamiesza� go dwa razy do wskaz�wek zegara i wzi�� tyle �y�eczek ile wtedy wzi�li�cie by si� przenie��.” No to jak? Przenosimy si�?- wiedzia�am co mo�e mnie tam czeka�, ale chcia�am spr�bowa�. Leanne poda�a mi �y�k�
-To o ile si� lat przenosimy?- spyta�a.
- O trzydzie�ci.
-Dlaczego?
-Chc� co� tam zobaczy�. – zanurzy�am �y�eczk� w kocio�ku i po�piesznie j� nape�ni�am. Po�kn�am, smak by� taki… S�odkawo kwa�nawy. Potem szybko powt�rzy�am czynno�ci tam by�o napisane �e ma si� dwie minuty i si� przenosisz. Leanne te� „zjad�a” trzydzie�ci �y�eczek eliksiru. Z�apa�y�my si� za r�ce, po minucie zrobi�o si� ciemno. Czeka�y�my tak z trzydzie�ci minut cho� mi si� troch� wydawa�o �e o wiele d�u�ej. Kocio�ek kt�ry mia�y�my w r�kach lekko si� zachwia�. Potem zacz�o si� robi� jasno. By�y�my w tej samej �azi�ce co trzydzie�ci minut temu, ale trzydzie�ci lat temu. Schowa�y�my kocio�ek do jednej z kabin
i wysz�y�my. Znalaz�y�my si� w tym samym korytarzu co wtedy. Wszystko by�o takie same. Podesz�am do gablotki gdzie zawsze by� „ herb” Jamesa Pottera ale teraz go nie by�o. Dotkn�am szyby by lepiej si� przyjrze�. Wy�atam wielka odznaka kt�ra teraz wisia�a na pi�tym pi�trze. „DLA TOMA RIDDLE’A za zas�ugi dla szko�y”. Wi�c dobrze si� przenios�y�my do czas�w Sami-Wiecie-Kogo. Kiedy rok temu spotka� Harry’ego przepad�
i mam nadziej� �e na zawsze. Posz�am do Wielkiej Sali je�li jest ta sama godzina co teraz jest u nas to jest �niadanie. Kiedy otworzy�am drzwi rozleg� si� gwar przyciszonych g�os�w. Dlaczego nie mam peleryny-niewitki jak James? Usiad�am na �awce i zacz�am je��. Wszystkie g�owy zwraca�y si� do mnie i do Leanne. Kiedy powoli wszyscy zacz�li si� rozchodzi� do swoich dormitorium, podszed� Dippet.
-Kim jeste�cie? –spyta� spokojnym g�osem.
-My…-zacz�a Leanne.
-Nazywam si� Nmphadora Tonks a oto moja przyjaci�ka Leanne Seterom*.
-Nigdy was nie widzia�em…
-Widzia� nas pan, panie profesorze.
-Nie…- dyrektor u�miechn�� si� rozbawiony.
-My jeste�my z przysz�o�ci, 30lat si� cofn�y�my u�ywaj�c…
-Eliksiru przesz�o�ci.
-No tak.- potwierdzi�am, i wypi�am do ko�ca m�j sok dyniowy. Wielka Sala by�a ju� pusta, by� tylko profesor Dippet, ja i Leanne.
-Do jakiego domu przydzieli�a was tiara?
-Gryffindoru- odpowiedzia�a szybko Leanne.
-A ile tutaj chcecie zosta�?
-Nie wiem, mo�e tydzie�. – powiedzia�am patrz�c mu prosto w oczy.
-No to mo�ecie tu zosta� ten tydzie�. Powiadomi� o tym reszt� nauczycieli. Has�o to Mimbulus mimbletonia.
-Dzi�kujemy- powiedzia�y�my ch�rem i posz�y�my do wie�y Gryffindoru. Spotykaj�c po drodze uczni�w, dosz�y�my do Sir Dragona (oa: nie wiem jak to si� pisze).
-Mimbulus mimbletonia.
-W�a�cie. –odpowiedzia� rycerzyk swym nakrapianym koniku. Wesz�y�my do zat�oczonego Pokoju Wsp�lnego. Ledwo usiad�y�my w fotelach otworzy�o si� przej�cie pod portretem. Wszed� Dumbledore, jak zwykle weso�y.
-Witam naszych go�ci! – zwr�ci� si� do nas. – B�dziecie mia�y pokuj na samej g�rze. A oto ksi��ki, troch� zu�yte ale nie b�dziecie leniuchowa� przez ten tydzie�.
-Dzi�kujemy. – powiedzia�am.
-No wi�c, to jest Nmphadora Tonks a to Leanne Seterom. B�d� tu przez tydzie� i nie pyta� si� jak si� tu znalaz�y.-poda� nam ksi��ki, by�y nie troch� zu�yte ale bardzo zu�yte. Posz�y�my na sam� g�r� do naszego dormitorium. Otworzy�y�my drzwi i wesz�y�my do pokoju, sta�o tam pi�� ��ek. Na ka�dym tabliczka z imieniem i nazwiskiem. Dwa by�y wolne, wybra�am ten bli�ej drzwi wi�c Leanne wzi�a drugie. Po�o�y�am si� na nim, ale nie pole�a�am za d�ugo. Do pokoju wpad�y dziewczyny.
-Cze��! Jestem Jessica, Jessica Blue.- poda�a mi r�k� ja j� u�cisn�am, spojrza�am na ��ka �rodkowe mia�o kartk� z jej imieniem i nazwiskiem. Podesz�a do mnie druga.
-Cze��, jestem Lily, Lily Darkness (oa: sorry �e wzi�am nazwisko z twojego pami�tnika D��lio) –poda�a mi r�k� ja j� u�cisn�am, spojrza�am na ��ka na tym najbli�ej drzwi by�o jej imi� i nazwisko.
-A ja jestem Emma Watson. Tez jestem z trzeciej. One s� z czwartej –wskaza�a na Lily
i Jess.
-Bardzo mi mi�o.-powiedzia�am. Dziewczyny usiad�y na ��kach. Po ich minach mo�na by�o wywnioskowa� ze co� jeszcze od nas chcia�y.
-Eeee….- Zacz�a Jessica.
-O co chodzi? – spyta�am.
-Chodzi o to �e…-powiedzia�a Lily.
-�e chcia�yby�my si� dowiedzie� jak si� tu dosta�y�cie. – powiedzia�a Emma.
-Aha.. Wiec o to chodzi.- i zacz�am im opowiada� jak by�o na lekcji eliksir�w, a� dosz�am do przeniesienia si�.
-Rozumiem, wi�c po tygodniu macie zamiar ju� nas opu�ci�?- Spyta�a Emma.
-No tak, a co?
-Nic.. -odpowiedzia�a troch� przygn�biona.
-Co teraz mamy?- spr�bowa�am zmieni� temat.
-Opiek� nad magicznymi stworzeniami.
-O to fajnie, cho�my bo si� sp�nimy.-powiedzia�am wzi�am torb� kt�r� mia�am na ramieniu w czasie przeniesienia. Spakowa�am ja i wysz�am.
-----------------------------------------------------------
*Seterom - czytaj, Siterom ;)
Wr�ci�am po�piesznie do wc.
-Znalaz�am!
-Och! To super.-Leanne postawi�a kocio�ek na kibelku. Po odg�osach dochodz�cych z jego �rodka domy�li�am si� �e Leanne rozpali�a tam ogie� by�a w tym naprawd� dobra! Wszed�am do kabiny i zmkne�am drzwi. By�o troch� ciasno, no ale trudno…
BUM! Wrzasn�am z przera�enia.
-Kto tutaj rozpali� ognisko?!- wrzasn�� kto� z �rodka rury.
-Kim jeste�?- spyta�a r�wnie� przestraszona Leanne, lecz powiedzia�a to opanowanym g�osem. Przez chwil� my�la�am �e nikt nie odpowie, ale pomyli�am si�. W drugiej kabinie co� chlustne�o i przez drzwi kabiny przenikn�� duch, duch dziewczynki w okularach.
-Marta!- krzykn�am oburzona- wystraszy�a� nas!
-I dobrze! Kto by rozpala� ognisko w �rodku!- wrzasn�a Marta, i polecia�a do parapetu. „Usiad�a” na nim i zacz�a j�cze�.
-Marta przesta�!- krzykn�a Leanne, ale nie wystarczaj�co by zag�uszy� jej j�ki. Zatka�am sobie r�kami uszy ale to nie wiele pomog�o .Dojrza�am uciech� na twarzy Marty, pewnie rzadko komu� mo�e dokucza�. Pr�bowa�am j� zignorowa� ale nie za bardzo mi to wychodzi�o. Po jaki� dwudziestu minutach m�ki wlecia�a do s�siedniej muszli klozetowej i ucich�a.
-Ale dobrze!- powiedzia�am masuj�c sobie uszy.
-Ok. to na razie wszystko gotowe!- powiedzia�a Leanne- musimy poczeka� dziesi�� dni i robimy dalej!
-No to cho�my. -powiedzia�am otwieraj�c drzwi.
10 dni p�niej
-Leanne! Wstawaj!- po raz pierwszy obudzi�am si� przed Leanne, nie mog� si� doczeka� kiedy eliksir b�dzie gotowy! Po pi�ciu minutach krzyczenia i terania otworzy�a oczy.
-Co budzisz mnie tak wcze�nie?- spyta�a przecieraj�c oczy.
-Wcze�nie?! Jest ju� za dziesi�� �sma!- powiedzia�am niedowa�aj�c.
-Ju�! Och… No to cho�my do toalety.- pu�ci�a do mnie oko. Ubra�y�my si� i posz�y�my.
-Alochomora!- powiedzia�am celuj�c w zamek pierwszej kabiny. Drzwi otworzy�y si� lekko skrzypi�c. Wesz�am tam a za mn� Leanne. Skuli�y�my si� a Leanne wyj�a w po�piechu z szaty s�oik z rop� i �y�eczk�. Popatrzy�a na eliksir, wyj�a z torby ksi��k� „Najtrudniejsze eliksiry �wiata” i otworzy�a j� na stronie z eliksirem przesz�o�ci. Spojrza�a na jedn� linijk�. I znowu zajrza�a do kot�a.
-Wszystko jest dobrze, teraz ropa.- powiedzia�a to odkr�caj�c s�oik i wlewaj�c troch� na �y�eczk� ropy. Wla�a j� do kocio�ka, potem powt�rzy�a to wszystko i eliksir przybra� barw� z�ota. Poda�a mi ksi��k�.
-I co dalej?
-„Je�li tw�j eliksir przybra� barw� z�ota to wszystko jest dobrze. Wymieszaj go chochl� zgodnie ze wskaz�wkami zegara, dwa obroty. Powinien przybra� barw� miedzi. Mo�esz wtedy doda� dwie �y�eczki much siatkoskrzyd�ych i gotowe! Eliksir powinien by� wtedy srebrny.” Masz te muchy?- spyta�am.
-Tak.- odpowiedzia�a Leanne grzebi�c w torbie. Wyj�a drugi s�oik z muchami i chochl�.- Dwa razy zgodzie ze wskaz�wkami zegara?
-Tak.- zamiesza�a. Eliksir przybra� teraz kolor miedzi. Doda�a muchy i….
-Uda�o si�! – krzykn�a Leanne. Eliksir by� srebrny.
-No wreszcie!- podbieg�a do mnie Leanne z promiennym u�miechem.-Cho�-pobieg�a do foteli przy kominku.
-Musimy Wszystko Om�wi�!-doda�a, kiedy ja spokojnie usiad�am w mi�kkim fotelu. Wyj�a z torby (kt�ra by�a ko�o niej) egzemplarz „Najtrudniejszych eliksir�w �wiata’’. Poszuka�a po�piesznie odpowiedniej strony, i przeczyta�a:
-„Je�eli ju� wszystko masz to, przygotuj du�y ogie�, ustaw na nim kocio�ek i nalej tam ciep�ej wody. Tyle �eby si�ga�o po�owy Kocio�a, wrzu� do niego sk�r� bomoslanga i szybko zamieszaj. Kiedy ju� to zrobisz, musisz odczeka� dziesi�� dni a dopiero potem mo�esz wrzuci� do kocio�ka rop�, dwie ma�e �y�eczki.’’ – urwa�a i popatrzy�a na mnie.-Ale gdzie my znajdziemy miejsce w kt�rym mo�na by rozpali� ogie� bez obawy �e kto� nas nakryje…
-Tego nie wiem…-odpowiedzia�am patrz�c si� w okno z namys�em.
-Lepiej ju� cho�my do Wielkiej Sali. –powiedzia�a Leanne patrz�c si� na plecy jakiego� pierwszoroczniaka. Wi�c posz�y�my. Sala by�a ca�kowicie zape�niona, wcisn�y�my si� jako� mi�dzy dziewczyn� a ch�opaka. Telerze przed nami si� pojawi�y sekund� p�niej. Na�adowa�am sobie na niego stos pieczonych ziemniak�w, zjad�am w pi�� minut i posz�am do WC. Leanne za mn�, wesz�am do jednej z kabin i sprawdza�am zamek. Dzia�a�.
-Hej! Leanne mam pomys�!-krzykne�am.
-Jaki?- spyta�a.
-Mo�emy zapali� ogie� tutaj. W kibelku.
-Dobry pomys�!- Leanne wysz�a z drugiej kabiny.
-Przynios� kocio�ek.-powiedzia�am i pobieg�am do dormitorium, kiedy tam si� znalaz�am w trzy minuty znalaz�am kocio�ek troch� by� zniszczony... No ale trudno..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
oa: notka troch� kr�tka a nawet bardzo. Co� mi si� robi z kompem.. Ale za ok. 3 dni bedzie notka. Pozdro!
PS. Tym kt�y kupili HP i I� �ycz� mi�ego czytania!
Piel�gniarka popchn�a mnie na ��ko ko�o Davida i zas�oni�a zas�ony. Poda�a mi przez szpar� pi�am�. By�a bia�a w r�owe wielkie r�e. Kiedy si� ubra�am w to.. to ochyctwo. Ods�oni�am zas�ony i po�o�y�am si� na ��ku, no bo chyba nie warto ucieka�. Najbardziej ba�am si� jakiego� wywaru kt�ry poda mi do wypicia. Mam nadziej� ze nie b�dzie smakowa� tak samo jak poprzedni… A je�li… Ale wyrzuci�am t� my�l z g�owy. Zacz�am si� zastanawia� co teraz robi Leanne, ale David mi przerwa�.
-Co tam u ciebie?- spyta�.
-Nic ciekawego.- odpowiedzia�am, na mojej twarzy pojawi� si� wymuszony u�miech.
-U mnie te�.
-Co ci si� sta�o, a raczej dlaczego tu trafi�e�?
-A nic…
-No powiedz!- nalega�am, i by�am nieugi�ta, wi�c w ko�cu powiedzia�.
-Dosta�em t�uczkiem.
-Ale przecie� nie by�o jeszcze meczu.- zdziwi�am si�
-Na treningu.
-acha.- i zako�czy�am rozmow�. Le�a�am, i le�a�am Az zacz�o si� ciemnie�. ,, Mo�e Leanne zapomnia�a o mnie, zwykle przychodzi�a godzin� po moim przyj�ciu tutaj.” Rozmy�la�am tak przez d�u�sza chwil�. David ju� spa�, pewnie z nud�w. Nagle drzwi si� otworzy�y, i w jasnym �wietle ksi�yca dostrzeg�am twarz Leanne.
-No na reszcie- mrukn�am pod nosem uszcz�liwiona. Leanne trzyma�a w r�ku ksi��k�, Najtrudniejsze Eliksiry �wiata, to j� wypo�yczy�am w bibliotece. Usiad�a na moim ��ku, ja te� si� podnios�am.
- Posz�am do gabinetu Slughrona, i wzi�am stamt�d sk�r� i muchy. Kocio�ek da si� po�yczy�, chochla.- i w tym Momocie wyj�a z kieszeni chochl�.- Wzi�am z kuchni, �y�eczk� tez mam. Tylko…
-Ropa.- doko�czy�am za ni�.
-No w�a�nie.- Posmutnia�a Leanne.- U Slughrona jej nie by�o.
-Mo�e na zielarstwie..
-Dobry pomys�!
U�miechn�am si�, Leanne wsta�a.
-za pi�� minut jest kolacja, przynios� ci ciasto.
-Nie trzeba.
-Trzeba- nalega�a, odwr�ci�a si� na pi�cie i wysz�a. Pani piel�gniarka, wysz�a dwie minuty p�niej, nios�c tac� z…
-Oto lekarstwo. Jutro rano te� si� napij.- i poda�a mi kubek z... Ochyctwem. Mia�o czerwon� barw�, bulgota�o i… �mierdzia�o. Pachnia�o spoconymi skarpetkami, FUJ!!!!!!!
-No pij.- zniecierpliwi�a si� piel�gniarka. Wypi�am wszystko jednym �ykiem, BLE!!! Smakowa�o jak… jak… wymioty! Ale b�l w krzy�u ust�pi�. Po�o�y�am si� na ��ku i od razu zasn�am.
Rano 05:30
-Nimfa! Nimfa! Obud� si�!- kto� szeptami do ucha. Otar�am zaspane oczy, Leanne sta�a na de mn�.
-O co chodzi?- spyta�am.
- Mam rop�!
- Och to.. supernowo! Ale dlaczego mnie tak wcze�nie budzisz, nie mog�aby� mi tego powiedzie� rano?
-Nie mog�am wytrzyma�.- pisn�a Leanne. I wysz�a z skrzyd�a szpitalnego podskakuj�c z uciechy. ,, Dziwne.. Przecie� na pocz�tku by�a przeciw robieniu eliksiru, a teraz!” my�la�am. I tak rozmy�laj�c z powrotem zasn�am.
Lecia�am na hipogryfie, wiatr rozwiewa� mi w�osy. Mija�am g�ry, lasy, ��ki. By�o mi tak dobrze..
-No wstawajcie! Wiecie kt�ra godzina!- wo�a�a piel�gniarka. Kiedy si� ju� obudzi�am w�ciek�a na to �e kto� mnie obudzi�, piel�gniarka wcisn�a mi do r�k lekarstwo. Wypi�am jednym �ykiem krzywi�c si�.
-Mo�ecie ju� i�� do swoich dormitorium.- kiedy to powiedzia�a, uszcz�liwiona zas�oni�am zas�ony i ubra�am si�. Pobieg�am do portretu Sir…:
-Has�o?
-Kometowy �wiat.
-Nieprawid�owe, takie by�o wczoraj.
-Ale ja by�am w skrzydle szpitalnym!- nalega�am.
-Bez has�a nie wpuszczam!
-Co tu si� dzieje?- nadszed� prefekt Gryffindoru.
-Ja by�am w szpitalu i nie znam nowego has�a.
-Parszywe psy.- Portret odsun�� si�. I przesz�am przez niego, a za mn� prefekt Tom.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
oa: Nowa notka troch� wcz�niej Mam nadziej� �e lepsza. Mia�am wen� wi� napisa�am. No i publikuj�. ;)
Oa: Ta notka jest chyba najd�u�sza ze wszystkich! Mam nadziej� �e b�dzie si� wam podoba�a!;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Salon Gyffon�w 18:30
Siedz� w mi�kkim fotelu przy kominku. Leanne spogl�da�a na mnie, tak jakby cos ode mnie chcia�a. W ko�cu nie wytrzyma�a i spyta�a:
-Idziemy ju�?
-Gdzie?- spyta�am, cho� dobrze wiedzia�am gdzie…
-Do biblioteki!- wrzasn�a, udaj�c wszechwiedz�c�. Po d�u�szym zastanowieniu, zgodzi�am si�.
Schody 18:45
-Biblioteka jest czynna do dziewi�tnastej, musimy si� po�pieszy�.- powiedzia�a stanowczo Leanne.
-Jak bym nie wiedzia�a.- wkurzy�am si�, wczoraj si� tak nie zachowywa�a. Z tej w�ciek�o�ci nie zauwa�y�am kota Viollet, kt�ra jest z nami w dormitorium. Potkn�am si� o niego, i sturla�am si� na d�. Ju� my�la�am �e strac� przytomno��, gdy poczu�am jak kto� mnie chwyta za r�k� i podnosi.
-Boli ci� co�?- spyta�a… tak to ona! Leanne.
-Nieee…. A�a!- j�kn�am z b�lu, m�j kr�g�osub zacz�� mnie bole� tak bardzo, �e ledwo mog�am si� ruszy�. Powoli skierowa�am si� do biblioteki, nie zrezygnowa�am, wiedzia�am �e jak tylko znajdzie si� ksi��ka to, b�d� mog�a p�j�� do skrzyd�a szpitalnego. Kiedy otworzy�am drzwi pani Romese jeszcze by�a. Pokaza�am jej kartk�, popatrzy�a si� na mnie:
-Dumbledore? On by nie da�…
- Ale da�!- powiedzia�a z u�miechem Leanne. Pani Romese zaprowadzi�a nas do dzia�u ksi�g zakazanych. By�o tam mroczno, pu�ki pokrywa�a gruba warstwa kurzu. Szuka�y�my tej ksi�zki chyba z dziesi�� minut. W ko�cu znalaz�y�my, otworzy�am j�.
-Nie dotykaj mnie!!!!!!!!!!!!- wrzasn�a ksi�zka. Ignoruj�c jej krzyki poszuka�am eliksiru,
Eliksiru przesz�o�ci…….. Na przed ostatniej stronie, dostrzeg�am wyblak�e litery.
Eliksir Przesz�o�ci
Potrzebne rzeczy do uwarzenia:
Kocio�ek z miedzi rozmiar: 23lm.
Chochla
�y�eczka
Sk�ra bomoslanga,
muchy siad�o skrzyd�e,
ropa czarodziejska,
-Sk�d wytrz��niemy sk�r� bomoslanga?- spyta�am Leanne.- Albo, muchy siad�o skrzyd�e…
-Nie wiem- odpowiedzia�a.
-Cho� ju� pani Romese pewnie b�dzie chcia�a zaraz zamkn��.- zatrzasn�am ksi��k�, i wysz�am z dzia�u ksi�g zakazanych, pani Romese zapisa�a na karcie numer ksi��ki i wysz�am. Nagle poczu�am znowu b�l w kr�gos�upie.
-Masz-powiedzia�am wk�adaj�c jej do rak ksi��k�.- Id� do skrzyd�a.
-Ok. I wracaj szybko!- Leanne posz�a do wie�y Gryffindoru a ja uda�am si� do szpitala. Przekroczy�am pr�g, w jednym z ��ek le�a� ten ch�opak kt�rego pozna�am przed eliksirami!
-Cze��!- powiedzia�am.
-Och.. Cze��!- odpowiedzia�. Posz�am do pokoju pani piel�gniarki, ale nie zdarzy�am doj�� bo drzwi si� otworzy�y i wysz�a.
-To znowu ty, co tym razem?- spyta�a.
-Spad�am ze schod�w.- odpowiedzia�am, �api�c si� za kr�g�osub.
-Ty to masz szcz�cie.. Zostajesz tu na noc.
-Ale.. Ale ja…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oa: Komentujcie! Krytyka mile widziana!
oa: Ta notka b�dzie d�u�sza od tych kt�re dotychczas napisa�am. I mam nadziej� �e pisz� lepiej...
Chwil� p�niej nadszed� Dumbledore, otworzy� drzwi i zaprosi� nas do klasy. Kiedy zasiad� przy biurku u�miechn�� si� do nas.
-Otw�rzcie ksi��ki na stronie 99 i przeczytajcie rozdzia� kt�ry si� na niej znajduje.
-Ca�y rozdzia�, panie profesorze?- spyta� Sam, ucze� z domu Slitcherinu.
-Ca�y-odpowiedzia� z przekonaniem profesor. I zacz�� pisa� co� w swoim zielonym notesie, ujrza�am tylko tytu� ,,Kim on by�, kiedy�?” Ju� chcia�am spyta� Dumbledore. Ale sobie przypomnia�am �e nie powinnam tego m�wi� ani widzie�. Otworzy�am podr�cznik na stronie 99, i zacz�am czyta�. Nie mog�am si� skupi�, bo wci�� my�la�am jak go przekona� by mi podpisa� pozwolenie. Litery maza�y si� mi przed oczami, czu�am si� niepewna siebie… A jak mi si� nie uda… Pomy�li �e chc� co� wzi�� stamt�d co� niedozwolonego… W�a�ciwie taka jest prawda… Rozejrza�am si� po klasie, by�o cicho, nikt z nikim nie rozmawia�… Wszyscy czytali, a ja jedna nie mog�am si� skupi�. Nagle nad moj� g�ow� przelecia�a sowa, okr��y�a mnie i usiad�a na �awce przede mn�. Wystawi�a n�k�, odwi�za�am rulonik pergaminu, kt�ry by� na szybko tam zwi�zany. Sowa po chwili odlecia�a…
Panno Tonks!
Niech pani przyjdzie o 22:00 do mojego gabinetu. Musz� om�wi� z pani� tak� jedn� wa�n� spraw�…
Prof. Slughron
Leanne spojrza�a mi przez rami�.
-Czego on od ciebie chce?
-Nie wiem… -odpowiedzia�am tajemniczym g�osem, profesor skarci� nas swym s�awnym (kiedy si� zdenerwuje) spojrzeniem. Powr�ci�y�my do czytania podr�cznika. Raczej ona… Zerkn�am na zegarek, jeszcze dwadzie�cia minut do ko�ca lekcji.
-No dobrze, teraz przypuszczam �e sobie poradzicie z ma�ym tek�cikiem…-powiedzia� profesor, chodz�c powoli po klasie rozdaj�c zapisane na pergaminie pytania. Zerkn�am szybko do podr�cznika, pr�buj�c wszystko zapami�ta�.
-Koniec czytania panno Tonks.- powiedzia� profesor zatrzaskuj�c moj� ksi��k�. I podaj�c mi kartk�.
1.Jak nazywa si� zakl�cie kt�re powoduje zmian� zwierz�cia w zastaw� kryszta�ow�?
2..Jakii trzeba wykona� ruch r�ki?
Podobnych pyta� dotycz�cych tego w�a�nie zakl�cia by�o pi�tna�cie, i tylko na pi�� zna�am odpowied�. Potem postanowi�am zerkn�� do Leanne, ju� wychyla�am g�ow� by podgl�dn�� gdy zauwa�y�am spojrzenie Dumbledore’a. Uda�am �e wychyli�am g�ow� by zobaczy� kt�ra jest godzina. Potem napisa�am byle co do reszty pyta�… Mo�e dobrze, sk�d mam wiedzie�..
Wtem jak z nieba zadzwoni� dzwonek!
-Dzi�ki!- mrukn�am. I zacz�am si� pakowa�, kiedy wszyscy wyszli podesz�am razem z Leanne do biurka profesora.
-O co chodzi dziewcz�ta?- spyta�.
-No nam chodzi o to…e….eee…-zacz�am.
-No chodzi nam o to �eby nam pan profesor co� podpisa�….-powiedzia�a Leanne, poczym uderzy�a mnie �okciem w moje �ebro… Wyj�am, czerwona z b�lu na twarzy kartk� pergaminu, podaj�c mu po�piesznie.
-Chodzi nam o to �e chcia�yby�my wzi�� stamt�d tak� jedn� wa�n� ksi��k�.-wymy�li�am w po�piechu.-Chcemy zrobi� zadanie dodatkowe z eliksir�w. A pan profesor Slughron powiedzia� �e musimy kogo� innego poprosi� o pozwolenie i…- ale nie zdarzy�am doko�czy� bo pan profesor podawa� mi kartk� z jego zawijasowym podpisem. Uradowane wybieg�y�my z klasy.
-Posz�o �atwiej ni� my�la�y�my!- wykrzykn�a Leanne kiedy w�a�nie skr�ca�y�my wchodz�c po schodach.