Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

"Pamiętnik Marty Pears "
Pamiętnikiem opiekuje się Margot

[ Powrót ]

Sobota, 20 Grudnia, 2008, 09:00

Część 4,

Gdy znalazłam się z powrotem w zaciszu swojego gabinetu, z marszu wzięłam się za pracę- wszystko po to, by nie dać dojścia myślom, atakującym mnie od pewnego momentu. Dopiero pani Rodriguez przypomniała mi, że jest parę minut po pierwszej i że jestem już oczekiwana przez pana ministra.
Punktualność zawsze była moją mocną stroną, tym bardziej teraz było mi głupio a i izolowany od rana stres znowu zaczął napinać moje nerwy. Dziesięć po pierwszej przekroczyłam próg wystawnego, wielokątnego i przestrzennego gabinetu Ministra Magii, Korneliusza Knota.
Przed jego biurkiem, które wydłużyło się do rozmiarów ćwiartki boiska quidditcha, stało sześć krzeseł, wszystkie z pięknymi, kolorowymi obiciami. Na stole stały wielkie, kryształowe dzbanki z aromatyczną herbatą, kawą, napojami zimnymi oraz butelka szampana, zaś obok- patery pełne eleganckich wypieków i cukiernica z barokowym wzorem. Minister na mój widok zerwał się ze swego skórzanego, oliwkowego krzesła i podszedł ucałować moją dłoń.
-Witam szanowną panią mecenas, proszę usiąść… napije się pani kawy? A może herbaty? Nie? Naprawdę? To chociaż wody… o, albo jeszcze lepiej, szampana, no, proszę się skusić, najlepszy z najlepszych!
-Dziękuję, szampan może być.
Usiedliśmy.
-Zapewne szanowna koleżanka Bones już pani przekazała informację o wymianie?
-Tak, mówiła mi o wymianie oraz o tym, że jestem kandydatką.
-Znakomicie, znakomicie… a foldery doszły do pani? Dziś rano wysłałem posłańca do pani gabinetu.
-Nie, nic nie dostałam, panie ministrze.- zaprzeczyłam. Minister zasępił się na chwilę, pozrzędził na odpowiedzialność personelu i przeszedł do meritum.
-A więc, pomówmy o kwestii wymiany. Siedem krajów europejskich przysłało naszemu Ministerstwu propozycje prawniczej wymiany międzynarodowej z kontraktem rocznym z możliwością przedłużenia. Dostaliśmy oferty ze Szwecji, Hiszpanii, Niemiec, Francji, Rosji, Litwy i Bułgarii. Generalnie każda oferta zawiera identyczne warunki nawiązania umowy z danym prawnikiem, tzn. standardowo. wykształcenie wyższe, określony wiek w przedziale do trzydziestu lat, ambicje, pracowitość, brak kłopotliwych więzów uczuciowych, oczywiście brak uzależnień, zdrowie…
-Przepraszam, że przerwę, ale co oznacza brak kłopotliwych więzów uczuciowych? –zdziwiłam się.
-Wie pani, chodzi oto, żeby dany prawnik nie był uwikłany w jakąś tam rodzinkę, małe dziecko, rozumie pani, żadnego balastu uczuć, tylko praca!- zarechotał Knot ale zaraz dokończył urzędowym tonem.- Dlatego też między innymi zdecydowaliśmy o pani wyborze, jako jedyna jest pani bezdzietna i niezamężna wśród naszych prawników a pewien zaufany człowiek, mający z panią kontakt, wskazał nam Szwecję, bo wiedział, że marzy pani o wyjeździe do Skandynawii.
Skandynawia? O tym wiedzieli tylko przyjaciele… nikomu obcemu o tym nie mówiłam… chyba że…
-Muszę przyznać, że to ogromny zaszczyt móc wytypować kogoś z tak krótkim stażem. Pani ambicja i sukcesy są doprawdy godne podziwu i rację przyznają mi wszyscy w tym względzie. Wizengamot, jak i Ministerstwo od razu wytypowało panią do wymiany, poza tym Sztokholm życzy sobie kobiety, u nich mężczyźni totalnie zdominowali sale sądowe, Rada wręcz dopomina się o panie wykształcone w tym zakresie.- uśmiechnął się pod nosem.- Nie ukrywam, że jest to misja dosyć trudna, przede wszystkim ogromną przeszkodą jest bariera językowa, ale o to nie musi się pani ani trochę martwić, podczas większości spraw może pani wypowiadać się w języku angielskim ale i tak załatwimy pani kursy szkoleniowe, co do tego Rada jest zgodna zaoferować wszystko, co najlepsze. Kontrakt przewiduje roczny pobyt prawnika w danym kraju i pracę w zawodzie na bardzo korzystnych warunkach. Zakwaterowanie w apartamencie trzypokojowym, z łazienką i kuchnią, położenie w centrum miasta ale w zacisznej okolicy, opłacone z góry tylko za pierwsze trzy miesiące, bo jeśli prawnik przyjmie propozycję, może oczywiście zrezygnować z tego zakwaterowania i utrzymywać się na własną rękę gdzie tylko zechce. Do dyspozycji jest konsultant Rady do spraw brytyjskiego prawa, młody, sympatyczny człowiek, zapozna się z nim pani w przyszłym tygodniu podczas sesji z Radą o ile, rzecz jasna, godzi się pani na tę propozycję…
Spojrzał na mnie wyczekująco. Niewiarygodne, nadeszła decydująca chwila, a ja się waham! W końcu powiedziałam, starając się brzmieć jak najprzyjaźniej:
-Panie Ministrze… przyznaję, że ta propozycja jest dla mnie zaszczytem, jest bardzo kusząca… ale nie potrafię podjąć decyzji, ot, tak. Czy koniecznie teraz muszę dać panu odpowiedź?
-Prawdę mówiąc, byłoby to wskazane, ale ostatecznie nasze sowy potrafią wyciągnąć taką prędkość, że nawet na pół godziny przed planowanym wyjazdem do Sztokholmu mogłaby pani dać mi odpowiedź.- zaśmiał się krótko i dosyć sztucznie, ale natychmiast spoważniał; jego twarz nabrała też wyrazu zmęczonego i chyba zaskoczonego człowieka. -Oczywiście, powinienem pozostawić pani czas do namysłu, ale w tym właśnie celu powiadomiłem panią Bones wczoraj, aby dać pani taki czas! Rozumie pani, chcemy tylko załatwić formalności, Rada nie lubi, gdy każe jej się czekać, a że ostatnio jakiś adwokat, który mieszkał praktycznie do pełnoletniości w naszym kraju, wykorzystał wymianę do zabalowania i złapania sobie na boku kobiety, która rychło zaszła w ciążę… rozumie pani, to był nasz błąd, ale nie spodziewaliśmy się po tym panu takich komplikacji… cóż, pozory mylą… toteż, jak wspominałem, Rada jest nieufna, ale może to i dobrze. Skoro jednak tylko wysłaliśmy im pani dane, od razu zwrócili na panią uwagę i sugerują, że to właśnie pani powinna tam pojechać, choć, oczywiście, decyzja należy wyłącznie do pani. Pozwoli pani, że porozmawiamy otwarcie. Co pani nie odpowiada?
-Wszystko jest nawet lepsze, niż mogłam przypuszczać, panie Ministrze.- odpowiedziałam szybko, ale on kontynuował śledztwo.
-Boi się pani?
-Nie… raczej nie, gdyby nie wspomniał pan o tych kursach i możliwości używania angielskiego, mogłabym powiedzieć, że bariera językowa jest dla mnie nie do przekroczenia, ale to nieprawda. Byłam i jestem samodzielna, zawsze sobie radzę najlepiej jak umiem i mniemam, że nie najgorzej mi idzie, skoro dostałam pracę właśnie tutaj… skoro proponuje mi pan wymianę, panie Ministrze… ja po prostu jeszcze nie jestem zdecydowana.
-Panno Pears… zawsze miałem o pani doskonałe zdanie, jest pani mądra, wykształcona, ambitna i lojalna… jest pani świetnym prawnikiem, bez dwóch zdań, ja naprawdę muszę kogoś tam wysłać, potwierdziliśmy już chęć wymiany z tym krajem a wszystkie inne mamy już obstawione, że się tak wyrażę. Oczywiście, może pani teraz odmówić, wystawimy kogoś innego, z sąsiedniego hrabstwa mamy interesującego kandydata, ale pani według nas była najlepsza. Proszę wypić szampana, jest naprawdę dobry.
-Dziękuję, panie Ministrze.- posłusznie upiłam łyk szampana: był naprawdę pyszny, ale w żaden sposób nie ułatwił mi podjęcia decyzji. Zaczynały się schody…
-Nie chciałbym, by czuła się pani zmuszona do podjęcia decyzji, która najwidoczniej sprawia pani wiele trudności. Może mi pani powiedzieć szczerze, czemu nie chce pani wyjechać?
Nie odpowiedziałam bo nagle z całą mocą uświadomiłam sobie, jak żałosne jest to, co powinnam powiedzieć. Żałosna byłam w ogóle cała ja i to, że w ogóle miałam czelność liczyć na coś takiego…
Chciałabym być silna i niezależna, udawać, że wszystko jest w najlepszym porządku nawet jeśli to całkowita nieprawda. Nieprawdą jest jednak to, że potrafię tak grać. Mam w sobie zbyt wiele wrażliwości, uczuć i zbyt miękkie serce, by móc udowodnić najpierw samej sobie a później innym, że nic dla mnie nie znaczy zamążpójście Terri Rockson za chłopaka, teraz mężczyznę, którego kochałam i którego kocham nadal. Pragnęłam spotkać się z nim i powiedzieć mu, że najwięcej na świecie znaczy dla mnie właśnie on, i że tylko z nim chcę spędzić resztę życia. Albo z nim, albo samotnie… dlatego też dławiłam się z żalu na samo wspomnienie Dracona i Terri; dlatego też, informacje Juliette obudziły w moim sercu drobniutką iskierkę nadziei, a z tą nadzieją kolidowała zgoda na wymianę i roczny wyjazd do Sverige. To był mój punkt zastoju i nie miałam pojęcia, jak z tego wybrnąć… ach, gdybym miała chociaż jakiś inny, bardziej realistyczny i do przyjęcia pretekst…! gdyby chodziło o mugolski świat, powiedziałabym, że boję się latać, ale w świecie magii takie przenoszenie się z miejsca w miejsce odbywa się albo za pomocą aportacji albo za pomocą świstoklika, a ani do jednego, ani do drugiego nie miałam przeciwwskazań lekarskich, które teraz wybawiłyby mnie z kłopotu raz-dwa.
Nagle do pokoju wleciał złoty, papierowy samolocik. Minister chwycił go zręcznie, rozwinął i przeczytał wiadomość, wypisaną wewnątrz niego. Zmarszczył brwi, opróżnił kieliszek i powiedział do mnie, wstając szybko:
-No dobrze, skoro nie chce pani mówić, ja nie mam prawa pytać.- schował błyskawicznie swoje papiery i podał mi plik arkuszy z napisem „Warunki międzynarodowej wymiany prawników: Szwecja”, mówiąc -Może jak pani się z tym bliżej zapozna, łatwiej będzie wybrać, które trzy literki powinienem usłyszeć.- uśmiechnął się bardzo oficjalnie i uścisnął mi dłoń.- Pani wybaczy, ale mam pilne wezwanie do Departamentu Tajemnic, proszę zajrzeć później, za jakieś dwie godziny, albo, o, jeszcze lepiej: niech pani wyśle mi wiadomość przez sowę, oszczędzimy sobie nawzajem czasu i nóg, kończę dziś o piętnastej. O, nie, proszę zostać, niech się pani poczęstuje, przejrzy pani papiery… zaraz przyślę tu moją sekretarkę, żeby podgrzała kawę, ta już wystygła. Poproszę, żeby pani nie przeszkadzano. Do widzenia.- uśmiechnął się po raz ostatni i opuścił gabinet, bardzo zaaferowany. Zaraz po nim weszła jego sekretarka, bardzo ładna dziewczyna o długich, kasztanowych włosach i miłym, szczerym uśmiechu.
-Pan Minister prosił, żeby podgrzać kawę, zabiorę dzbanki… zamknę drzwi, żeby miała pani spokój do zapoznania się z dokumentami… -brunetka zręcznie zabrała dzbanki na tacę, uśmiechając się do mnie uczynnie, ale ja nie chciałam robić jej kłopotu. Szybko podniosłam się z krzesła, zagarnęłam papiery i powiedziałam do niej życzliwie:
-Nie, nie, dziękuję za fatygę, ale ja naprawdę pójdę do siebie, niech sobie pani nie zawraca mną głowy, kawę mogę wypić u siebie, zresztą niedawno piłam. Dziękuję raz jeszcze i do widzenia.- pożegnawszy ją z uśmiechem, poszłam do siebie.
-Aa, pani już z powrotem?
W gabinecie lśniła podłoga a przez świeżo umyte szyby wpadał blask popołudniowego słońca, zupełnie jakby szyby znikły: nieomylny znak, że pani Rodriguez działała w najlepsze. Cofnęłam się za próg, nie chcąc zadeptać pięknych paneli obcasami, ale ona machnęła dłonią, drugą, uzbrojoną w miękką szmatkę szybko ścierając kurz z regałów z książkami i segregatorami:
-Niech pani da spokój, nic się nie stanie. Prawie już wyschło, a te pani obcasiki to takie jak piórko, proszę wejść, ja już tylko przetrę biurko i może pani siadać, chociaż to chyba taka godzina, że powinna pani się zbierać, prawda?
-Prawda, w soboty wychodzę wcześniej, ale pan minister dał mi papiery odnośnie wymiany… chciałabym je przejrzeć i właściwie pomyślałam, że może tutaj posiedzę… u mnie w domu i tak wszyscy dziś wychodzą chyba, powiedziałam, żeby nie czekali z obiadem to i nie muszę się nigdzie spieszyć. –mówiłam, siadając i rozkładając dokumenty, wyjęte z torby i szuflad. -Pani jest dzisiaj wcześniej, czy mi się wydaje?
-Zgadza się.- Meksykanka uśmiechnęła się, odwracając się od regału. Nagle Zatrzymałam się w pół ruchu, z teczką w dłoni, patrząc na sprzątaczkę z namysłem.
- I już kończy pani tutaj, prawda, pani Rodriguez?
-Tak, jeszcze tylko zmienię wodę kwiatom w wazonie, ma pani naprawdę piękne kwiaty, pani mecenas, takich astrów dawno nie widziałam.
-Dziękuję… a potem? To znaczy, musi pani potem jeszcze gdzieś iść, czy znalazłaby pani… powiedzmy, piętnaście minut? Odprowadziłabym panią do domu, w międzyczasie mogłybyśmy porozmawiać.
Pani Rodriguez opuściła dłoń z różdżką i podeszła wolno do mojego biurka. Patrzyła na mnie z zaskoczeniem ale i uwagą. W końcu powiedziała:
-Pani mecenas… ale to nie jest nic złego?
-Słucham? – zdziwiłam się. Meksykanka wyjawiła mi swoje wątpliwości, siadając na brzeżku krzesła vis a vis mnie:
-Pani chce ze mną porozmawiać, prawda? Więc pytam, czy to coś złego… ja wiem, że ja tamtego dnia raz się spóźniłam… i wtedy zapomniałam wysuszyć okna, ale naprawdę, proszę nie mówić o tym Ministrowi, ja przepraszam bardzo…
-Pani Rodriguez… pani myślała, że jestem niezadowolona z pani pracy?- przechyliłam się w jej stronę z życzliwym uśmiechem i chwyciłam ją za dłoń, powstrzymując się od śmiechu. – Nigdy nie dam nikomu powiedzieć na panią złego słowa a i z moich ust takowe nie padnie, zapewniam panią! Jest pani wspaniałą, dzielną i pracowitą kobietą, a jak pani sprząta, to chyba w samym buduarze królewskim nigdy takiego porządku nie było.
W miarę jak mówiłam, jej twarz nabierała spokojniejszego, a także zawstydzonego wyrazu a oczy błyszczały jej radośnie.
-Chciałam z panią porozmawiać ale wcale nie o pracy… ja… właściwie, pewnie pani się nie zgodzi… ale chciałam z panią porozmawiać jak z przyjaciółką. Chciałam poznać pani zdanie… na pewne tematy… związane po trosze ze mną.
-Bardzo się cieszę, że pani zwróciła się z takim czymś do mnie, choć nigdy bym nie przypuszczała, że taki zaszczyt mnie kiedyś spotka, pani mecenas, ja tylko tu sprzątam, ale skoro pani chciałaby… to dobrze.- uśmiechnęła się naprawdę radośnie, pokazując lśniące, białe zęby. Odwzajemniłam uśmiech i spakowałam się, a pani Rodriguez przygotowała swoje rzeczy. Kilka minut później mogłyśmy już opuścić budynek Ministerstwa. Rozmowę zaczęłyśmy na pierwszych stopniach, prowadzących do gmachu.

Komentarze:

Brak komentarzy.

 
Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki