-Czyżby to bolało? Bardziej, niż śmierć rodziców… niż zdradzanie swojego pana…? Ach, tak… zapominam wciąż, że nie jestem twoim panem… a więc cieszyłaś się, mogąc mnie wydać, tak? Odpowiedz, proszę…
Krążył nade mną z różdżką w dłoni. Nie mogłam złapać tchu, ból obezwładniał mnie skutecznie. Zwinięta w kłębek, leżałam u jego stóp, próbując nie poddać się, ale było to niełatwe. Zmusiłam się, by nie krzyczeć, myślałam, że ratuję w ten sposób swoją dumę i honor.
-Nie chcesz odpowiedzieć? Buntujesz się, tak? Crucio!
Z całej siły zacisnęłam zęby, by nie zawyć z bólu.
-Przekazałaś informacje o planie zamachu na podsekretarza… ciekawi mnie tylko, komu… Ministerstwu, które nagrodziło cię za to propozycją wymiany prawniczej?- mówił prawie szeptem, nadal celując we mnie różdżką. –A może… Zakonowi Feniksa?
-Nie, mój Panie, zaklinam, przysięgam, ja nie… nie…
- Crucio!
Czułam, że za chwilę stracę przytomność. Ból odbierał mi zmysły, przed oczyma miałam setki wirujących kół, co pewien czas pojawiały się w nich szparkowate oczy Voldemorta i jego wężowe nozdrza. Czułam, że opadam z sił, że nie wytrzymam tej walki.
- Crucio!
Ostatkiem sił pomacałam dłonią w poszukiwaniu różdżki, ale napotkałam tylko ziemię. Poczułam , że wiruję w przestrzeni, że otacza mnie zimna, lepka mgła. Powoli traciłam świadomość.
-Odpowiadaj! Pracujesz dla Zakonu Feniksa, tak?
-Nie… Czarny Panie, jestem…jes…j…
- Nie umrzesz tak łatwo, nie… będziesz jęczeć u mych stóp i błagać o Avada Kedavra… kto z tobą pracował? Kto jest waszym zwierzchnikiem? Kto? Crucio!
Nie miałam siły otworzyć ust i odpowiedzieć. Mgła oblepiała mnie coraz bardziej.
Nagle z tej mgły wyłoniła się czyjaś twarz. Znałam ją ale nie widziałam jej dobrze, bo zamazywała mi się przed oczyma. Ta twarz chciała mi coś powiedzieć, ale znikła, jakby zagłuszył ją trzask różdżki i kolejne zaklęcie Cruciatus. Przestawałam już odczuwać ból, w głowie mieszały mi się obrazy i słowa, dźwięki i zapachy. Nagle wydało mi się, że wszystko się uspokoiło. Zapadła cisza ale mgła pozostała. Cały czas nie mogłam się ruszyć, ale czułam, że coś jest nie tak. Jak przez watę usłyszałam głosy.
-Zostaw ją, odejdź… nic jej nie pomoże… ona umiera.
-Nie! Marta, błagam cię, spójrz na mnie, Marta…
-Odejdź, odejdź, nie pogrążaj siebie i jej… Crucio!
-Nie! Zostaw ją, zabij mnie, nie ją, błagam… Panie!
-Odejdź, jeśli sam nie chcesz zginąć!
-Nie, Czarny Panie… to wszystko moja wina!
-Nie kłam Czarnemu Panu, on zna się na łgarstwach… robisz to tylko po to, by ją uratować… nie trudź się, już niedługo przestanie cierpieć…
-Przysięgam, to ja powiedziałem o zamachu na Cottona Albusowi Dumbledore’owi!
-Nie uratujesz jej już, Draco… Crucio!
Znowu przeszył mnie paraliżujący ból, ale jednocześnie napotkał on opór, nie docierał wszędzie, zupełnie jakby zatrzymał się tylko na sercu. Powoli znikała ohydna mgła, czułam napływające zewsząd ciepło, dające mi ukojenie. Chaos w umyśle też z wola zanikał, czułam, że Voldemort przestał się nade mną znęcać. Usłyszałam strzępki słów.
-Ja cię wydałem, Panie… Ministerstwo działało do spółki z Zakonem Feniksa… torturowali mnie, żebym przekazał im plan zamachu… powiedziałem im, że zostanie zabity w pobliżu Chaffercross, powiedziałem mu, przez kogo i kiedy! Panie, wiem, że jestem…
-Draco, na miłość boską, zamilknij!
-Lucjuszu, nie przerywaj mu… to, co mówi, jest zgoła interesujące…
-To ja stałem wtedy na polanie w kapturze, to mnie chcieliście zaatakować.
-Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej?
-Bałem się… postanowiłem przeczekać, domyśliłem się po fakcie, że mogło to być polowanie na kreta i miałem nadzieję, że podejrzany będzie ktoś inny… to był ten ostatni raz, kiedy współpracowałem z Ministerstwem, obiecali mi hojną sumę… dotarła do Gringotta trzy dni temu… miałem nadzieję, że sprawa przyschnie.
-To ty zdradziłeś?
-Tak, ja… ale bardzo żałuję, ukarz mnie, jeśli chcesz, Panie, przysięgam, że już będę silniejszy, nie wydam cię nigdy… mogę okupić swoją winę informacjami o Zakonie Feniksa. Chcieli mnie zwerbować i wydobyć informacje o tobie, Panie, ale nie poddałem się. Znam niektóre szczegóły ich akcji.
Poczułam ponowny przypływ bólu. Chciałam mu przerwać, ale nie dałam rady. Wciąż nie widziałam nic poza zamazanymi jasno-ciemnymi plamami.
Zapadło milczenie. Po chwili przerwał je Voldemort piskliwym głosem.
--Kto kieruje Zakonem?
-Albus Dumbledore!
-Kto należy do Zakonu?
-Nie wiem, Panie… nie znam innych członków, oni się kryją z zebraniami, ich kwatera jest w starym pałacu Merlina pod Newcastle, widzą go tylko członkowie, hasłem jest „Fawkes”, imię feniksa Dumbledore’a. Knują spisek przeciwko tobie, panie, przeciwko śmierciożercom.
-Coś więcej?
-Szykują zasadzkę wespół zespół z Ministerstwem Magii. Chcą obalić twój reżim za miesiąc w akcji, która ma kryptonim KAMELIA. Mają zwabić cię jakimś urzędnikiem jeśli nie uda się z Potterem, a potem zamierzają cię…
-Pears należy do tej organizacji?
-Nie, mój Panie…
-Lucjuszu… trudno mi w to uwierzyć, ale chyba skierowałeś podejrzenia na niewłaściwą osobę… wiesz coś o Zakonie Feniksa?
-Nie, mój Panie ale przysięgam, że Pears ma konszachty z ludźmi działającymi na twą niekorzyść, ona nagrała ten zamach na Cottona!
-Ojcze, to nieprawda, nieprawda, to moja wina, to ja im powiedziałem, torturowali mnie, wtedy gdy nie było mnie kilka dni, trzymali mnie w obskurnych lochach i chodzili w kapturach na głowach, żebym ich nie rozpoznał, ale Dumbledore’a poznałem po głosie!
-Dość! Draco, odsuń się. Lucjuszu, uspokój się, nie zamierzam zabić twojego syna, mimo, że nas zdradził, ale chce okupić swoją winę…
-On kłamie… to ona…
-Lucjuszu, nie unoś się… wszystko zostanie sprawdzone, nie dam się zwieść po raz kolejny, bez obaw. Bądź tak łaskaw i zabierz stąd swojego syna. Zajmij się też ciałem.
-Mój Panie, dzięki ci za łaskę…
-Wystarczy, Draco. Wiem już wszystko, co chciałem wiedzieć, ale jeśli okaże się, że mnie okłamałeś, moi ludzie znajdą cię wszędzie.
-Nie, Panie, przenigdy!
-Dobrze. A teraz odejdź stąd. Muszę pomyśleć. Zostawcie mnie samego.
Usłyszałam szum i zgiełk gdzieś obok. Kilkudziesięciu śmierciożerców ruszyło w stronę furtki, ich kroki odbijały się od ziemi, z której nagle ktoś mnie podniósł. Usłyszałam czyjeś głosy, ale ponownie wszystko zaczęło się zamazywać, naszły mnie mdłości i zawroty głowy. Lepka mgła spowiła wszystko mgnieniu oka a potem straciłam przytomność.
Dopiero później dowiedziałam się, że Draco i prof. Snape próbowali mnie ocucić przez dwie godziny po przeniesieniu mnie do Kwatery, ale podobno nie reagowałam na nic. Nie spodziewali się, że klątwa Cruciatus podziała na mnie tak mocno, podobno zapadłam w jakiś stan zbliżony do śpiączki. Wybudzili mnie około trzeciej nad ranem.
Leżałam na rozłożonej kanapie, nakryta dwoma kocami. Obok wezgłowia łóżka stał taboret kuchenny, a na nim tacka z kilkoma buteleczkami, napełnionymi różnokolorowymi eliksirami a dalej stół i szafki z naczyniami. Zrozumiałam, że jestem w kuchni, ale miałam problem z umiejscowieniem jej… nie była to nasza kuchnia ani kuchnia Hermiony. Dopiero po paru sekundach dotarło do mnie, że jestem na Grimmauld Place. Kiedy spróbowałam usiąść, zakręciło mi się w głowie i zrobiło mi się trochę słabo, ale zaraz ktoś podbiegł do mnie i przytrzymał mnie, mówiąc łagodnie:
-Nie wstawaj jeszcze, jesteś za słaba.
Oczy mi zaszły mgłą, więc nie widziałam, kto przy mnie jest. Po głosie poznałam jednak, że to Draco. Wyciągnęłam dłoń i po omacku natrafiłam na jego twarz, jego policzek. Pod powiekami poczułam łzy. Draco chwycił ją i pocałował a potem, siadając na brzegu kanapy, przytulił mnie, szepcząc:
-Już wszystko dobrze, jesteś bezpieczna. Proszę cię, nie płacz, tylko gorzej się poczujesz.
-Nic mi nie jest.- szepnęłam, podnosząc lekko głowę i próbując się uśmiechnąć. Pogładził mnie po twarzy i oparł głowę na mojej.
-Przepraszam, że ci nie powiedziałam, ale nie mogłam. Gdyby to zależało tylko ode mnie…
-Wiem, nie musisz nic mówić. Ja wszystko rozumiem… też powinienem był ci powiedzieć. Może wtedy byłoby łatwiej… może zdążyłbym przybyć szybciej.
Trzasnęły drzwi, gdy do środka wszedł Severus Snape. Nadal miał na sobie czarną szatę, w której był na zebraniu, a w dłoni trzymał pękatą buteleczkę z jasnozielonym eliksirem. Widząc, że siedzę, zwolnił kroku. Draco wstał i powiedział:
-Przebudziła się przed chwilą.
-Dobrze.- Snape skinął głową i spojrzał na mnie a potem na szafkę.- Draco, zanieś te leki pani Weasley, nie będą już potrzebne.
Kiedy Draco wyszedł cicho z kuchni, mój były opiekun stanął koło mnie i jeszcze raz spojrzał mi uważnie w oczy.
-Wszystko w porządku?
-Tak, tylko kręci mi się jeszcze w głowie.
-To akurat zrozumiałe. Wypij to.- podał mi buteleczkę. Kiedy ją opróżniłam, kontynuował.
-Pamiętasz cokolwiek?
-Tak, wszystko.- pokiwałam głową.- Pamiętam przemowę Czarnego Pana, wszystko do momentu, gdy zaczął mnie torturować i…- zamyśliłam się na chwilę, bo przez głowę przeleciały mi strzępki urywanych zdań. Tak, pamiętałam coś jeszcze. -Zostaw ją, odejdź… nic jej nie pomoże… ona umiera.
-Nie! Marta, błagam cię, spójrz na mnie, Marta…
-Odejdź, odejdź, nie pogrążaj siebie i jej… Crucio!
-Nie! Zostaw ją, zabij mnie, nie ją, błagam… Panie!
-Odejdź, jeśli sam nie chcesz zginąć!
-Nie, Czarny Panie… to wszystko moja wina!
-Nie kłam Czarnemu Panu, on zna się na łgarstwach… robisz to tylko po to, by ją uratować… nie trudź się, już niedługo przestanie cierpieć…
-Przysięgam, to ja powiedziałem o zamachu na Cottona Albusowi Dumbledore’owi!
-Nie uratujesz jej już, Draco… Crucio!
-Coś jeszcze?
Wzrok Mistrza Eliksirów był przeszywający. Przełknęłam ślinę i dodałam cicho:
-Tak. Słyszałam, co Draco powiedział Czarnemu Panu.
Twarz Severusa drgnęła lekko.
-To, co Draco przekazał Czarnemu Panu, to nie jest tylko kłamstwo wymyślone na poczekaniu. Ja cię wydałem, Panie… Ministerstwo działało do spółki z Zakonem Feniksa… torturowali mnie, żebym przekazał im plan zamachu… powiedziałem im, że zostanie zabity w pobliżu Chaffercross, powiedziałem mu, przez kogo i kiedy! Panie, wiem, że jestem…
-Draco, na miłość boską, zamilknij!
-Lucjuszu, nie przerywaj mu… to, co mówi, jest zgoła interesujące…
-To ja stałem wtedy na polanie w kapturze, to mnie chcieliście zaatakować.
-Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej?
-Bałem się… postanowiłem przeczekać, domyśliłem się po fakcie, że mogło to być polowanie na kreta i miałem nadzieję, że podejrzany będzie ktoś inny… to był ten ostatni raz, kiedy współpracowałem z Ministerstwem, obiecali mi hojną sumę… dotarła do Gringotta trzy dni temu… miałem nadzieję, że sprawa przyschnie.
-To ty zdradziłeś?
-Co ma pan na myśli?
-Dyrektor Dumbledore prosił, abym ci przekazał, że wszystko będzie w porządku. Podjął kroki zmierzające do uwiarygodnienia wersji Dracona tak, abyście oboje byli bezpieczni, przynajmniej przez ten miesiąc.
Spojrzałam mu w oczy. Wiedział, o co chciałam zapytać. Jego głos był suchy i rzeczowy.
-Nie można wykluczyć, że Czarny Pan mimo wszystko odkryje kłamstwo… ale na razie nie ma powodu do obaw. Zakon zrobi wszystko, co będzie w jego mocy.
-Może mi pan obiecać, że…- zaczęłam, ale urwałam, gdy w kuchni ponownie pojawił się Draco. Obrzucił nas spojrzeniem nieco zaniepokojonym.
-Przeszkadzam?- zatrzymał się pośrodku kuchni niepewnie, ale profesor Snape odpowiedział spokojnie, odwracając się:
-Skądże. Wiem już wszystko, co chciałem wiedzieć. Panno Pears, moja odpowiedź brzmi: nie.
Szybko opuścił kuchnię, kłaniając się z krótkim „Do widzenia” . Po chwili usłyszałam trzask zamykanych zewnętrznych drzwi. Spuściłam głowę, żeby ukryć twarz, której wyrazu nie byłam pewna. Słowa prof. Snape’a, zwłaszcza ostatnie, nie poprawiły mojego samopoczucia. Bałam się, lecz nie chciałam swojego lęku przelewać na Dracona, który podszedł do mnie powoli, a potem uniósł moją twarz i spojrzał mi prosto w oczy. Miał piękne, mądre oczy koloru zamarzniętej tafli jeziora. Teraz odbijał się w nich blask żyrandola.
-Co się dzieje?- zapytał cicho, bardzo cicho. Potrząsnęłam głową i objęłam go, mocno się do niego przytulając.
-Nic.- odpowiedziałam.- Po prostu… trochę się martwię.
-Niepotrzebnie.- mruknął, całując moje włosy.- Wszystko będzie dobrze. Naprawdę nie masz się czego bać.
-Ale mam o kogo.
-Marta, Dumbledore się wszystkim zajął. – odsunął mnie na długość ramienia i spojrzał na mnie uważnie. –Nie chcę, abyś o tym myślała, nic mi się nie stanie.
Wiedział, że i tak będę się martwić, ale nie przekonywał mnie dłużej.
-Pani Weasley pytała, czy napijesz się herbaty.
-Tak, chętnie.
Uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech, choć pewnie był on dość blady.
-W salonie jest Hermiona z Ronem i Harrym. Chcą się z tobą zobaczyć, mogą wejść?
-Jasne.
Kilka minut później przy stole usiadła trójka moich przyjaciół i zarazem współlokatorów. Wszyscy mieli zaniepokojone miny i blade twarze. Kiedy zobaczyli, że już trzymam się nieźle, nastroje im się trochę polepszyły.
-O rany, naprawdę już ze mną wszystko dobrze, nie miejcie takich przerażonych min!- zawołałam raźno, ale oni tylko coś odmruknęli. Pierwsza odezwała się Hermiona.
-Rozmawiałam ze Snapem jak wychodził i wiem, że nie jest aż tak źle. Twierdzi, że wyjdziesz z tego, ale miał dziwną minę.
Wzruszyłam ramionami.
-Minę miał, bo rozmawiałam z nim chwilę na temat… na temat tego, co się stało.
Zapadło krótkie milczenie.
-Kingsley wam przesłał sowę?- zapytałam cicho. Tym razem odpowiedział Harry.
-Też, ale to tuż po tym, jak zjawił się Draco.
Spojrzałam na nich ze zdziwieniem. Hermiona pokiwała głową i dodała:
-To od niego dowiedzieliśmy się, że coś jest nie tak. Wpadł do nas nieoczekiwanie…
Prawie podskoczyłam, gdy otworzyły się drzwi, w których stanęła pani Weasley z tacą pełną filiżanek a za nią wszedł Draco z wielkim dzbankiem parującej herbaty. Pani Weasley szybko rozdała wszystkim filiżanki, porozmawiała ze mną chwilę na temat mojego stanu a potem przeprosiła nas i wyszła. Draco przysiadł na krawędzi mojej kanapy. Hermiona podjęła temat, zerkając na niego:
-Draco przyszedł do nas, pytając, gdzie jesteś. Twierdził, że widział twoją przerażoną twarz i kogoś, kto ci groził, że miał jakieś wizje, które…
-Słyszałem twój głos. Wołałaś mnie… a potem znienacka zobaczyłem twoją twarz, bladą z przerażenia i bólu a nad tobą stała jakaś wysoka postać z różdżką wycelowaną w ciebie.- włączył się Draco. –Nie był to sen ani wyobraźnia, to było zupełnie tak, jakbym…
-Jakbyś zobaczył to w swojej głowie.- dopowiedział Harry a Draco przytaknął:
-Dokładnie. Pomyślałem, że coś się stało i postanowiłem na wszelki wypadek zajrzeć do ciebie, sprawdzić… W chwili, gdy otworzyła mi Hermiona, a w głębi zobaczyłem Rona jeszcze nie myślałem, że coś nie gra. Stwierdziłem, że pewnie jesteś w drodze do domu ale na wszelki wypadek zapytałem…
-Nie spodziewaliśmy się tego więc nie wiedzieliśmy, co mu powiedzieć.- wtrącił Ron. –W końcu to Hermiona zadecydowała, że powiemy prawdę, zwłaszcza, gdy opowiedział nam o tych swoich wizjach.
-Było to o tyle zaskakujące, że Kingsley, który pełnił dyżur w Kwaterze, nie dał nam znać, że coś ci grozi… zdążyłem nawet to powiedzieć na głos, gdy pojawiła się sowa. W liście od Kingsleya znajdowały się tylko trzy słowa :”Wskazówka przesunęła się”. Hermiona krzyknęła. Już wiedzieliśmy, że Draco miał rację, ale nie wiedzieliśmy, co robić.
- W końcu postanowiliśmy udać się do Kwatery. Kingsley powiedział nam, że tylko twoja wskazówka znalazła się nagle na „Śmiertelnym niebezpieczeństwie”.
-Chciałem natychmiast udać się na zebranie, ale nie pozwolili mi. Ściągnęli Dumbledore’a.
-Dumbledore uznał, że trzeba się pośpieszyć, bo nie wiadomo, jak długo będziesz w stanie utrzymać się przy życiu. Draco przekonał go, że poradzi sobie na zebraniu, oczywiście stosując się do jego wytycznych. Wymyślił fałszywe dane, które miały przekupić Sami-Wiecie- Kogo. Draco miał je przekazać, unikając wrażenia, że wciska kit tylko po to, by cię uratować.
-Słyszałam, co mu mówiłeś.- wtrąciłam. –Faktycznie, na początku śmierciożercy i Czarny Pan myśleli, że to bujda, ale potem uwierzyli.
Znowu zapadło milczenie. Przerwał je Ron.
-Hermiona nie odrywała oczu od zegara. Od momentu wyjścia Dracona upłynęło zaledwie jakieś dwadzieścia minut, ale każda minuta dla nas była jak wieczność. Wtedy wskazówka przeskoczyła wolno na „W drodze do domu” i zaczęliśmy prawie krzyczeć z radości.
-Tylko że gdy w chwilę później pojawił się Snape i Draco, niosący cię zupełnie, jakbyś była… no, nie wyglądało to dobrze.- dodał Harry.
-Próbowali wrócić ci przytomność przez parę godzin.
-Cały czas byłaś jakby w śpiączce, nie reagowałaś kompletnie na leki, które ci dawaliśmy.- to już Draco. Obejmował mnie teraz mocno, choć jego ton był spokojny.
-Dziękuję.- szepnęłam, patrząc na nich po kolei.- Przede wszystkim dziękuję, że zaufaliście Draconowi.
-Daj spokój. Każdy by tak postąpił.- mruknęli, ale mieli już nieco pogodniejsze miny. Harry nawet zrobił coś na kształt uśmiechu w stronę Dracona. Ucieszyło mnie to, że chłopacy zaczynają go coraz bardziej akceptować.
-Prof. Snape uważa, że możesz opuścić Kwaterę, ale pani Weasley zapewne nie będzie chciała o tym słyszeć, zmieniła Kingsleya, więc lepiej zostańcie tu na noc.- powiedziała Hermiona, wstając.- Jest już późno, to jest… wcześnie, ale powinnaś jeszcze trochę odpocząć. Nie będziemy zawracać głowy. Dajcie znać, jak już będziecie u siebie, ok.?
Pożegnali się i wyszli. Draco poszedł zamknąć za nimi drzwi i porozmawiać z panią Weasley, a potem wrócił do mnie.
-Połóż się i prześpij się trochę, choć pewnie zaraz zaczną ptaki ćwierkać.- poradził, ale ja pokręciłam głową:
-Nie jestem zmęczona. To ty powinieneś się przespać.
-Ja nie jestem śpiący.
Usiadł koło mnie i złapał mnie za rękę. Uśmiechnęłam się i oparłam o niego.
-Więc jednak jesteś w Zakonie Feniksa?- zapytałam.
-Tak, ale na trochę innych zasadach. Jestem… ujmijmy to tak, cichym agentem.
Milczeliśmy przez chwilę. Kolejne pytanie padło z jego ust:
-Zajmujesz się tylko szpiegowaniem wśród śmierciożerców razem z prof. Snapem?
-Nie tylko, ale tym przede wszystkim. Kiedyś uratowaliśmy dom vice przewodniczącego Wizengamotu, Gargota przed nalotem śmierciożerców. To było po tym, jak skazał na śmierć dwóch z więzionych w Azkabanie popleczników Sam- Wiesz- Kogo.
Do kuchni weszła mama Rona. Miała na sobie wielki, pasiasty fartuch kuchenny i narzutę z lekkiej, białej wełny. W ramionach miała gruby, kolorowy pled.
-Draco, może pościelę ci u góry? Jest dopiero wpół do czwartej, jeszcze zdążysz pospać kilka godzin a ja posiedzę przy Marcie.- zaproponowała, ale Draco odmówił.
-Dziękuję, ale zostanę tutaj, nie jestem zmęczony.
-To chociaż okryj się tym, teraz nie czujesz zimna, ale za godzinę będziesz przemarznięty.
Usłuchał. Pani Weasley ziewnęła.
-Pani Weasley, pani niech idzie się położyć, my sobie naprawdę poradzimy. I tak dużo pani dla nas już zrobiła.- powiedziałam stanowczo. Pani Weasley trochę się wahała, mówiła o śniadaniu i czuwaniu, ale w końcu wspólnymi siłami ja i Draco przekonaliśmy ją, by poszła spać. Gdy znikła w drzwiach, rychło i my poczuliśmy się senni. Chwilę jeszcze rozmawialiśmy, aż w końcu niepostrzeżenie zasnęliśmy.
14.
Komentarze:
cheap ray bans Wtorek, 23 Grudnia, 2014, 01:44
hello, <br />Hey please assist me to change the elgg, public torch style to 1. 8 Please time to share recognize which often page inside mod to help change to make my own format by using the present functionality U should make your personal 'layouts'. <br />Ex., in to document 'views cheap ray bans
oakley eyeglasses Wtorek, 23 Grudnia, 2014, 01:47
"Documents For you to Go" is a good software package intended for switching and also enhancing Office documents. Use it as well as "Dropbox". oakley eyeglasses
ugg uk Wtorek, 23 Grudnia, 2014, 02:31
Hello There. I found your blog using msn. That is a really well written article. I'll make sure to bookmark it and come back to learn extra of your helpful info. Thank you for the post. I will definitely comeback. ugg uk
ugg boots Wtorek, 23 Grudnia, 2014, 03:15
I beloved as much as you will obtain carried out proper here. The comic strip is attractive, your authored material stylish. nonetheless, you command get got an impatience over that you would like be turning in the following. in poor health indisputably come more previously once more since precisely the same just about a lot frequently inside case you protect this hike. ugg boots
jordan retro 13 Wtorek, 23 Grudnia, 2014, 03:33
Thank you for sharing excellent informations. Your web-site is so cool. I'm impressed by the details that you have on this website. It reveals how nicely you perceive this subject. Bookmarked this website page, will come back for more articles. You, my friend, ROCK! I found simply the information I already searched everywhere and just couldn't come across. What a perfect website. jordan retro 13
cheap uggs Wtorek, 23 Grudnia, 2014, 05:43
I gotta favorite this website it seems handy very useful. cheap uggs
uggs on sale Wtorek, 23 Grudnia, 2014, 05:51
<a href="http://uggssale.nova-shortsale.com">uggs sale</a> uggs on sale
ugg boots sale Wtorek, 23 Grudnia, 2014, 08:27
Just desire to say your article is as astonishing. The clearness for your publish is simply nice and that i could assume you're a professional on this subject. Fine along with your permission let me to grasp your RSS feed to keep up to date with impending post. Thanks a million and please carry on the enjoyable work. ugg boots sale
ugg usa Wtorek, 23 Grudnia, 2014, 10:08
Very nice style and good content, very little else we need . ugg usa
ugg boots sale Wtorek, 23 Grudnia, 2014, 10:39
Hello, i think that i saw you visited my site so i came to "return the favor".I am attempting to to find things to enhance my site!I assume its adequate to make use of some of your concepts!! ugg boots sale
Cheap Nike Shoes Sale Wtorek, 23 Grudnia, 2014, 12:56
They bring the same engravings and markings, they are water- resistant, they are made of exactly the same materials ? and several even possess a 1-12 months warrantee. Cheap Nike Shoes Sale
jordan 13 Wtorek, 23 Grudnia, 2014, 13:27
Authentic publish: Often the 5 Very best SEO Ideas You Keep Dismissing | Usable Actions Valuable publish John. Typically the write-up reevaluated always be a lot more useful than My partner and i expected whilst pressing the hyperlink with BlogEngage. jordan 13
Imparare nrrr Apple inc. One: not funziona marchio. CosA? finisce marca (di solito costoso) arrive concetto throughout not cassetto senza alcun effetto. Sono ancora un rappresentante delle extreme, appassionate o militanti domande confronto k allo stesso speed rispetto each and every persone che stanno dietro. Questo A¨ spesso Kilometres da coloro gna hanno sempre affrontato ce frustrazioni molti aspetti della nuova musica dentro, i quindi pensare gna tutti gli altri by yourself pieno di invidia elizabeth Mi sii mirielle appear opleve stessa. Illinois Verqu age Verquaste, goodness me, A¨ cosA? tipico p nostra musica, gna equivale the u . n . costante Dauerverbeugung soprattutto nrrr ze stessi age gli altri. hogan scarpe outlet
fake ray bans Wtorek, 23 Grudnia, 2014, 17:34
could also allow you to "Make your personal art appear like the result of mastication. inch Have a look at their made this particular logo notion for my own style and design business following reading Von Glitscha's guide, Vector Basic Exercising. He / she talks about their whole imaginative procedure coming from drawing difficult thumbnails "analog" style, fake ray bans
ugg boots Wtorek, 23 Grudnia, 2014, 18:06
I like this website so much, saved to my bookmarks. "American soldiers must be turned into lambs and eating them is tolerated." by Muammar Qaddafi. ugg boots
nike free run 2 Wtorek, 23 Grudnia, 2014, 19:18
on Glitschka's extremely awarded e-book, "Vector Fundamental Teaching: A Systematic Creative Approach for Developing Detail Vector Artwork, inch typically the hands-on training course can guideline individuals by using a methodical approach to get getting about Glitschka's extremely recognized reserve, "Vector Essential Training: A scientific Inspiring Process intended for Making Precision Vector Artwork, inch the particular hands-on course can guideline participants via a organized approach for building Try hard to get yourself a many the do the job posted on your blog (eventually); nowadays I am just revealing any undertaking: the cartel for any department soup cook-off i acquired a united states Studio award to get in fact. Typically the photo of the soup potatoes is usually stock that we does just a little fun doodling over. The Content Publisher Charlie Barcus published the actual duplicate, and that i put together several font types in the Outdoors Western world Click, particularly Ashwood Condensed and also Gatlin Daring, in conjunction with Lucas hun Groot's The Mix coming from the Thesis well placed for any more compact content. The back feel originate from Von Glitschka's book Fall apart Crackle Shed. nike free run 2
cheap louis vuitton wallet Wtorek, 23 Grudnia, 2014, 19:21
Amazing, and its functioning? I had been acquiring a variety of iSCSI period outs when you improved some sort of close friends things to 5. 0... but it ended up being beginning relieve regarding five. zero maybe they get due to the fact set the item. cheap louis vuitton wallet
ugg boots for women Wtorek, 23 Grudnia, 2014, 20:00
I feel this is one of the most vital info for me. And i am glad reading your article. However should remark on some basic things, The web site style is wonderful, the articles is truly nice . Good task, cheers. ugg boots for women
michael kors uk Wtorek, 23 Grudnia, 2014, 21:32
Hello, Neat post. There's an issue along with your web site in web explorer, may test this?IE still is the marketplace leader and a big section of folks will pass over your wonderful writing because of this problem. michael kors uk
jordan 11 fake cool grey Wtorek, 23 Grudnia, 2014, 22:04