Dni mijały, a w prasie jakoś nie pojawiały się kolejne listy „głosu prawdy”. Szczerze przyznam, że czułam z tego powodu ulgę i nawet ucieszyło mnie to, bo pomyślałam, że Rod zrezygnował ze swojej misji; niestety, czekało mnie duże zaskoczenie pod tym względem.
Kiedy piętnastego kwietnia spotkaliśmy się rano w atrium, skinął głową porozumiewawczo w stronę kuriera, roznoszącego Proroka . O, nie, czyżby jakiś nowy artykuł? , pomyślałam ze zgrozą i uśmiechnęłam się do niego powitalnie, by nie wzbudzać podejrzeń. Bez słowa wsiadłam do windy i pojechałam do siebie, a gazetę kupiłam dopiero podczas przerwy na lunch. Z obawą w duszy siadałam z powrotem za swoim biurkiem i patrzyłam na rozkładówkę. Niestety, nie trzeba było długo szukać: tytuł Nagła zmiana decyzji Ministra w sprawie „dobówki” sprzed 5 lat- kolejny objaw korupcji, czy zwykłe wahanie? mówił sam za siebie zwłaszcza dla mnie, bo wiedziałam, o co chodziło z „dobówką”. Zerknęłam nerwowo na drzwi i zaczęłam czytać.
NAGŁA ZMIANA DECYZJI MINISTRA W SPRAWIE „DOBÓWKII” SPRZED 5 LAT - KOLEJNY OBJAW KORUPCJI, CZY ZWYKŁE WAHANIE?
Kiedy pewnego grudniowego wieczora przed pięciu laty Minister Magii, Anthony Hollis podpisywał ustawę tzw. „dobówki” - ustawę uprawniającą aurorów do zabicia poplecznika Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać w ciągu doby od uzyskania dowodu jego winy (innymi słowy, dającej Aurorom prawo do zabicia śmierciożercy w przeciągu 24 godzin od chwili, gdy upewnili się, że jest on śmierciożercą) - nikt nie spodziewał się, że następnego dnia podczas specjalnej konferencji prasowej Minister stanowczo opowie się przeciwko tej ustawie i w efekcie nie zostanie ona podpisana. Potem sprawa odeszła w zapomnienie, jako że Minister zaczął rozgłaszać, iż jest przeciwnikiem kary śmierci nawet dla najzagorzalszych zwolenników czarnoksiężnika, którego odrodzenia się nie można być pewnym. Dziś okazuje się, że nie była to zwykła zmiana poglądów politycznych, a na pewno nie przewidziana. Jak było naprawdę?
Na początku minionego tygodnia pisaliśmy o anonimowym liście, w którym nieznany informator (lub informatorka) ostrzegał przed nasilającymi się wpływami ludzi związanych wcześniej z Sami - Wiecie - Kim. Wczoraj otrzymaliśmy kolejny, z tego samego źródła, w którym autor(ka) wspomina m.in. o sprawie „dobówki”. ‘Choć termin sprawy dobówki minął, nie przeminęła prawda o niej i wciąż istnieją źródła, na podstawie których można ją odkryć. Posiadam dostęp do nich i chcę, by wszyscy poznali kulisy niezwykłej zmiany decyzji oraz poglądów A. Hollisa, byłego Ministra Magii.’, pisze anonim. ‘W noc, w którą ustawa otrzymała kontrasygnatę Ministra, zdarzyło się coś, co skłoniło go do gwałtownej zmiany decyzji i nie było to nagłe olśnienie, jak twierdzili niektórzy lecz coś o wiele bardziej niebezpiecznego i haniebnego. Mam podstawy, by sądzić, że Ministrowi zapłacono za wycofanie swojego poparcia dla tego dokumentu i że płaci się mu do dziś.’
JAK TO MOŻLIWE?
‘W dziale ksiąg wieczystych, w księdze rodziny Hollisów można odnaleźć wpisy o darowiznach trzech tysięcy akrów ziemi rolnej pod winnice na terenie Kastylii oraz posiadłości mieszkalnej o powierzchni dwustu pięćdziesięciu akrów w Murcji.’, informuje anonim. ‘Darowizny dokonał hrabia von Kirke. Istnieją dowody na to, że pod tym fikcyjnym nazwiskiem ukrywa się osoba rzeczywista i wszystko wskazuje na seniora jednego z najstarszych i najbardziej szanowanych rodów, Lucjusza Malfoya.
Powszechnie wiadomo, że rodziny Hollisów i Malfoyów nie prowadziły nigdy ze sobą żadnych interesów ani nie pozostawały w na tyle zażyłych stosunkach, by obdarowywać się ziemią w Hiszpanii. Sugeruje to, że coś innego skłoniło Malfoya do tak szczodrej darowizny. Myślę, że nie chodziło tu o zryw hojności lecz o niedopuszczenie do wejścia w życie ustawy niekorzystnej dla Malfoya jako (byłego) śmierciożercy, a poszlaką na to wskazującą może być fakt, iż Lucjusza Malfoya widziano o późnej porze w Ministerstwie wspomnianego dnia. Co innego mogło go tam sprowadzić, jak nie zamiar przekupienia Hollisa do cofnięcia poparcia dla dobówki?’
Odsunęłam od siebie gazetę drżącymi dłońmi i wzięłam głęboki oddech. Nie mogłam uwierzyć w to, co przeczytałam. Po głowie tłukło mi się tylko jedno: jak on to zrobił? Bezsilnie próbując odpowiedzieć sobie na to pytanie przez dłuższą chwilę, przysunęłam powoli gazetę i wróciłam do lektury z rosnącym oszołomieniem.
Rewelacje anonimowego informatora budzą wiele kontrowersji wśród pracowników Ministerstwa.
Szef Międzynarodowego Urzędu Prawa Czarodziejów, Paul Sax uważa, że należy potraktować sprawę poważnie. ‘Informacje, jakie znalazły się w liście tej osoby, nie należą do ogólnodostępnych, dlatego też jestem za tym, by jak najszybciej odkryto jego tożsamość. Jego cel jest szczytny: ujawnianie prawdy na temat tego, co dzieje się w Ministerstwie za kulisami, ale nie można tolerować tego, że za jego sprawą tajne informacje przeciekają do prasy.’ Na pytanie, jakie środki w tym polowaniu na kreta przedsięwziął w swoim urzędzie, Sax odpowiada: ‘Zamierzam dokładnie zrewidować moich pracowników oraz przesłuchać ich. Siłą rzeczy, moje biuro znalazło się w centrum zainteresowania, albowiem do informacji z listu dostęp mogły mieć tylko osoby związane z prawem.’
Przewodnicząca Wizengamotu, Amelia Bones jest innego zdania. ‘Autor listu przejawia wyraźne tendencje do ujawnienia brudnych interesów rozgrywanych na terenie Ministerstwa Magii z udziałem osób, które mogły lub mogą mieć powiązania z grupą śmierciożerców. Czytając jego listy, odnoszę wrażenie, że chodzi mu o oszkalowanie konkretnych osób z niejasną przeszłością pod przykrywką bądź przy okazji poruszania ważnego problemu społecznego. Nie mam pojęcia, jakim cudem uzyskał dostęp do archiwum ksiąg wieczystych i skąd posiadł resztą informacji, ale nie jestem pewna, że jest to ktoś z Międzynarodówki. Owszem, każdy notariusz, adwokat, prokurator czy inny prawnik posiada wolny wstęp do działu ksiąg lecz tylko za okazaniem legitymacji i każde takie wejście jest odkreślone na specjalnej liście. Niemniej, nie sądzę, by któryś z pracujących tu prawników nagle tak bardzo zapragnął pogrążenia osób o dwuznacznej reputacji, by podkładać się szefowi, Ministrowi oraz oskarżanym przez siebie osobom. Ktokolwiek napisał te dwa listy, postąpił bardzo nierozważnie i ryzykownie. Myślę, że jest już bardzo daleko stąd.’
Jak widać, opinie na temat tajemniczego informatora, zaskakującego nas co i rusz nowymi informacjami, są podzielone. Próbowaliśmy skontaktować się z byłym Ministrem Hollisem, jednakże nasze próby nie powiodły się: wg niepotwierdzonych informacji, Minister przebywa obecnie w Afryce i jest nieuchwytny nie tylko dla prasy, a także dla rodziny.
Redakcja prosiła również pana L. Malfoya o wypowiedź w związku z rewelacjami anonima, lecz p. Malfoy odmówił jakiegokolwiek komentarza. Uznał, że informacje z listu, to ‘bajka wymyślona przez kogoś o niezdrowym zmysłach’ i zapowiedział, że jeśli pojawi się jeszcze jedna tego typu informacja w Proroku, wystąpi na drogę sądową. Czy to koniec rewelacji informatora? Tego nie wie nikt. Redakcja ma nadzieję, że więcej materiałów niesłusznie szkalujących dobre imię zasłużonych obywateli naszego miasta nie zostanie przysłanych, albowiem nie pójdą one do druku.
Kiedy skończyłam czytać, przez chwilę siedziałam bez ruchu, wpatrując się niewidzącym wzrokiem w ścianę. Byłam wstrząśnięta i kompletnie nie wiedziałam, co robić. Wiedziałam jedno: Rod Rolleycoat wpakował się w poważne kłopoty i jeśli nie zaprzestanie tej prasowej zabawy w kotka i myszkę, może się to skończyć o wiele gorzej, niż ostatnio. Muszę coś zrobić , postanowiłam i właśnie miałam złożyć gazetę, gdy do pokoju wleciał papierowy samolocik. Na nim napisano:
Szanowna Pani,
Proszę o stawienie się dzisiaj o godzinie 18:00 w moim gabinecie celem przesłuchania w sprawie bulwersujących artykułów, jakie pojawiły się w ostatnim tygodniu w prasie oraz wyjaśnienia tajemniczego przecieku informacji tajnych. Nie stawienie się na przesłuchaniu winno być usprawiedliwione minimum na trzy godziny przed przesłuchaniem.
Załączam wyrazy szacunku,
Paul Sax
Szef Międzynarodowego Urzędu Prawa Czarodziejów
~ ~ ~
-Ja wiem, że to jeszcze nie oznacza oskarżenia, ale boję się. Boję się, bo nie wiem, czy nie wykorzystają czegoś przeciwko mnie.
-Marto, przecież na razie nikt cię o nic nie podejrzewa, to rutynowe przesłuchanie, które musi przejść każdy prawnik; co prawda, jeden z głupszych pomysłów Saxa, ale cóż. Nie powinnaś tak się tym przejmować, bo dopiero wtedy zrobią się nieufni.
-Ma pani rację, pani Bones. Nie mogę tak panikować, skoro mam czyste sumienie.- powiedziałam, wsuwając dłonie do kieszeni płaszcza i zagryzając wargi. No, takie nie do końca czyste…
Szłyśmy właśnie trotuarem w dół Pokątnej. Obie skończyłyśmy pracę wcześniej i umówiłyśmy się na obiad przed moim przesłuchaniem. Musiałam się z nią skonsultować w tej sprawie, bo byłam niespokojna i, prawdę mówiąc, od chwili otrzymania powiadomienia od szefa Międzynarodówki chodziłam, jak struta. Co za paradoks, przecież niczemu nie jesteś winna! , mówiłam sobie lecz wcale nie przynosiło mi to ulgi. Myślę, że fakt, iż znałam tożsamość tajemniczego informatora, który namieszał w sprawach Ministerstwa, sprawiał, że tak się tym denerwowałam.
-Doskonałe podejście do sprawy.- pochwaliła. -Im szybciej się uspokoisz, tym lepsze wrażenie na nich zrobisz i dadzą ci spokój. Jesteś jedną z kilkudziesięciu osób, które będą musiały stawić się na to przesłuchanie.
-Tak, wiem… po prostu czuję w kościach, że… że mi nie uwierzą.- wyznałam po chwili niepewnie. -Ten ktoś wspomniał wcześniej o… o zabójstwie Dracona… a teraz, tak, jak pani sama mówiła w wywiadzie dla Proroka , wyraźnie kieruje ostrze przeciwko konkretnym osobom, nie zaś sprawie. Że też akurat musiał napisać o Lucjuszu Malfoyu!
-Musiał albo musiała, nie wiemy wciąż, kto to jest.- zauważyła bystro. -Myślę, że to przypadek… po prostu Lucjusz ma najwięcej wrogów i któryś z nich postanowił teraz przystąpić do ataku. Chyba za bardzo się tym wszystkim martwisz, nikomu nie przyszłoby do głowy, że to ty mogłabyś wysyłać te listy, chociaż jesteś prawniczką, korzystasz z działu ksiąg i w obu artykułach znajdują się nawiązania do ciebie.
-Dziękuję. Nie mogę przestać o tym myśleć i to wszystko dlatego…
-Zaraz o tym zapomnisz. Chodź, zapraszam cię na pyszny obiad, a na deser zjemy truskawki zapiekane w koglu moglu. Obiecuję, że raz - dwa nabierzesz dystansu do przesłuchania!- powiedziała dziarskim tonem pani Bones i weszłyśmy po stopniach do małej knajpki „Rosemary’s Paradise”. Może to i racja?