Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

"Pamiętnik Marty Pears "
Pamiętnikiem opiekuje się Margot

[ Powrót ]

Czwartek, 22 Stycznia;, 2009, 16:18

Część 45.

Co do pocałunku, pomyślimy, nie obiecuję^^ Mam nadzieję, że nie oberwę Niewybaczalnym za ten wpis... :P
* * * * *

Kiedy pchnęłam bramę Highgate, uświadomiłam sobie, że najprawdopodobniej jestem jedyną osobą, która o tej porze odwiedza cmentarz, pomijając już fakt, że moja ostatnia wizyta miała miejsce wczoraj i w związku z tym mogło to wyglądać nieco dziwnie. No, trudno, nawet jeśli ktoś mnie widział wczoraj i dzisiaj, najwyżej pomyśli, że wyjątkowo przeżywam utratę kogoś bliskiego , pomyślałam, rozglądając się. Było tu pusto, cicho i spokojnie. Wieczór zapowiadał się ciepły i pogodny, całe szczęście.
Ruszyłam wolnym krokiem alejką, nie tracąc ani cala czujności. Mimo wszystko, miejsce, naznaczone przez Narcyzę, nie było typowe i nasuwało mi tylko jeden konkretny wniosek: miała powód, by spotkać się ze mną poza domem, a to nie oznaczało niczego dobrego ani dla mnie ani dla niej - tak przynajmniej podejrzewałam. Nie przeszło mi przez myśl, że to mogła być pułapka: raczej zastanawiałam się, jak tajną sprawę chce ze mną załatwić, spotykając się ze mną przy grobie swojego syna a mojego narzeczonego.
Dokładnie z wybiciem odległego zegara na kościelnej wieży godziny siódmej po południu na głównej ścieżce ukazała się jasnowłosa kobieta w czarnej szacie. Poznałam z daleka panią Malfoy, ale nie wyszłam jej naprzeciw - instynkt podszepnął mi, że wszelkie szafowanie uczuciami może być w tej chwili niewskazane. Udałam, że nie zauważyłam jej (co, przyznam szczerze, nie było łatwe, bowiem była jedyną osobą, która przyszła na cmentarz od chwili mojego pojawienia się) i stałam spokojnie przy nagrobku.
Gdy podeszła, odegrałam wielkie zdziwienie; Narcyza podchwyciła to i również zachowywała się, jakby moja obecność była dla niej zaskoczeniem. Ze spojrzeń, jakie rzucała na boki, domyśliłam się, że obawiała się osób niepożądanych. Uspokoiłam ją nieznacznym kiwnięciem głowy. Obejrzała się raz jeszcze i stanęła twarzą do tablicy.
-Nie mogłam się spotkać z tobą w inny sposób i nie miałam czasu do stracenia.- powiedziała tak cicho, że mimowolnie przysunęłam się nieco bliżej niej. -Nie będę zagłębiać się w szczegóły: powiem tylko, że ostatnio dużo myślałam o tym, co się stało… i zrozumiałam, że nie mogę tego tak zostawić.
Chociaż mówiła nieco enigmatycznie, nie przerywałam jej, słuchając z napięciem.
-Kilka dni temu dowiedziałam się, że mój mąż wydał was śmierciożercom. To dlatego złapali was tak szybko, gdyż zaraz po waszym wyjściu z Wiltshire porozumiał się z nimi.
Mówiła głosem pozornie niedbałym i obojętnym lecz sposób, w jaki mięła mankiety swojej szaty dawał mi do zrozumienia, w jakim jest stanie. Ja również byłam wstrząśnięta: jej słowa były w pewnym sensie straszne dla mnie.
-Nie mogę żyć dłużej z człowiekiem, który nie zawaha się przed wydaniem własnego syna mordercom. Chcę z tym skończyć… i chciałam prosić cię o pomoc.
-Co… mam zrobić?- wykrztusiłam, bo gardło miałam zaschnięte od emocji. Narcyza spojrzała na mnie po raz pierwszy i powiedziała:
-Chcę… chcę, żeby prawda o śmierci Dracona ujrzała światło dzienne. Powiem ci wszystko, jesteś prawnikiem, będziesz wiedziała, co z tym zrobić. Wiem, kto był w to zamieszany i chcę się wreszcie uwolnić od tego jarzma. Nigdy nie byłam szczęśliwa w tym domu, otoczona ludźmi o takich przekonaniach… nie zrozum mnie źle, nie chcę zdradzić swojego męża ani skazać go na śmierć…- mówiła coraz bardziej chaotycznie, nerwy, dotąd trzymane na wodzy, zaczynały odmawiać jej posłuszeństwa. -…nie mogę sama cierpieć, on wydał na śmierć naszego jedynego syna!
-Pani Malfoy, proszę się uspokoić…- rozejrzałam się, bo wydało mi się, że słyszałam jakiś szelest w pobliżu i złapałam ją za ramiona. Drżała, niczym bezbronny ptak. -Jest pani rozgorączkowana, nie myśli pani racjonalnie…
-Mój mąż wydał go na śmierć… mój mąż…- szeptała pobielałymi wargami. Zdenerwowałam się, bo Narcyza wyraźnie zaczęła tracić zmysły i świadomość.
-Pani Malfoy, proszę posłuchać mnie uważnie. Niech pani mnie posłucha i spojrzy na mnie!- potrząsnęłam nią lekko, co trochę ją otrzeźwiło. Spojrzała na mnie przytomniej. -Nie mogę pani pomóc… sama jestem w takiej sytuacji, że… nic nie mogę zrobić. Nikt mi nie uwierzy ani tym bardziej pani, nie wiem, skąd pani wie, że pani mąż brał udział…
-Rozmawiał o tym… rozmawiali o tym, on i Bella… myśleli, że nie słyszę… ona jest też zabójczynią Dracona!
-Pani Malfoy, proszę… proszę, niech się pani uspokoi, to nieprawda…
-Doprawdy, Narcyzo, przeszłaś moje najśmielsze oczekiwania.- do naszej rozmowy wmieszał się trzeci głos, chrypliwy i grubszy lecz bez wątpienia kobiecy. Drgnęłam i z przerażeniem ujrzałam, jak z sąsiedniego rzędu schodzi ku nam Bellatrix Lestrange, z domu Malfoy.
-Bellatrix!- oczy Narcyzy zalśniły niepokojąco. Widok siostry chyba przywrócił jej siły, bo zdjęła moje dłonie ze swych ramion i chwiejnym krokiem postąpiła ku czarnowłosej kobiecie. Stałam bez ruchu, zesztywniała z nagłego lęku, jaki wzbudziła we mnie ta postać. Choć nigdy nie znałam jej osobiście, słyszałam o niej wystarczająco dużo, by na sam jej widok odczuwać nieokreślony niepokój. Wiedziałam, że ta kobieta była zdolna do wszystkiego, słyszałam od Harry’ego, że to ona doprowadziła torturami do obłędu rodziców jednego z jego kolegów, Neville’a Longbottoma. -Po co przyszłaś? Po co tu przyszłaś?
-Żeby uchronić cię od popełnienia potwornego głupstwa, naturalnie.- odpowiedziała beztrosko Bellatrix i zeszła niżej. Instynkt kazał mi wyjąć różdżkę lecz zaraz przypomniałam sobie, że nie mogę tego zrobić: w końcu nadal występowałam jako zwolenniczka Czarnego Pana, bynajmniej na użytek siostry Narcyzy. -Kryłaś się z wysyłaniem listu jak i z przyjściem tutaj, zresztą już nawet Lucjusz był zaniepokojony twoim dziwnym zachowaniem i oziębłością. Nieładnie, Cyziu, tak oszukiwać bliskich.
-Oszukiwać?- powtórzyła Narcyza a jej oczy zalśniły. -I ty to mówisz, ty, która razem z Lucjuszem zresztą oszukiwałaś mnie tak długo? Śmiesz mi mówić, że nieładnie jest oszukiwać bliskich?- doprawdy, aż trudno było orzec, w którym z jej ostatnich słów brzmiała większa wzgarda.
-Och, dobrze wiesz, że to było konieczne.- żachnęła się jej siostra. -Poza tym, chyba nie będziesz się ze mną kłócić na temat tego, czy twój syn powinien ponieść karę za zdradę, czy nie. Wiesz przecież, że każdy, kto ośmieli się zdradzić Czarnego Pana musi ją ponieść.

-Nie będę.- zgodziła się Narcyza, oddychając powoli. -Ale nie zamierzam postępować wedle twoich reguł, Bellatrix. Skończyłam z tym.
-Skończyłaś z czym?- w ciemnych oczach kobiety, w uniesionych lekko, niewydepilowanych brwiach i wygięciu ust widać było najdoskonalsze zdumienie. -Wyjaśnij mi to, Cyziu.
-Mam dość życia w zakłamaniu i fałszu. Nie zamierzam dłużej marnować swojego życia… zbyt długo żyłam w niezgodzie z samą sobą.
-Marnować na życie w przekonaniach, z którymi nigdy się nie zgadzałaś, to chcesz powiedzieć?- tym razem jej oczy pozostały chłodne, patrzyła na siostrę wzrokiem tygrysa, szykującego się do ataku na bezbronną antylopę.
-Zaskakujące, jak dobrze mnie rozumiesz.- wycedziła żona Lucjusza, patrząc na siostrę dumnie.
-Och, przecież jestem twoją siostrą.- zaśmiała się z satysfakcją Bellatrix. Jej śmiech był gardłowy i przyprawiał mnie o dreszcze. -Ale, przyznaję, czuję się nieco zaskoczona, chociaż od dawna podejrzewałam, że jesteś inna, niż sądziłam… dlaczego tak późno, Narcyzo? Dopiero śmierć twojego pożal się Boże synalka sprawiła, że zaczęłaś myśleć o buncie? O proteście przeciwko temu, co nieuniknione i słuszne?
-Nic nie jest słuszne według tego, czemu jesteś wierna. Nie ma słuszności tam, gdzie głównym narzędziem jest strach, poniżenie i mordowanie setek niewinnych ludzi.
-Przesadzasz, moja droga… z całą pewnością nie zabijamy niewinnych ludzi a już na pewno nie setki. My po prostu uzdrawiamy świat, rozumiesz?- mówiła teraz niemal łagodnie, z fanatycznym błyskiem w oku. -Usuwamy tych, którzy przeszkadzają nam w wielkim dziele oczyszczenia świata i uwolnienia go od zarazy i skaz.
-Jakim prawem uważacie się za mogących decydować o życiu i śmierci ludzi, którzy nigdy w życiu nie zrobili wam żadnej krzywdy?- zapytała, oddychając gwałtowniej. Podeszła bliżej siostry i spojrzała na nią w uniesieniu. -Nikt i nic nie daje wam prawa, by zabijać… nic!
-Cel uświęca środki, -odpowiedziała spokojnie, z lekkim skrzywieniem warg jej siostra, wyjmując różdżkę -cel uświęca środki, moja droga. Jaka szkoda, że tego nie rozumiesz.
-Nigdy nie będę rozumieć ideologii, która daje prawo do zabicia drugiej osoby tylko dlatego, że nie ma odpowiedniego herbu rodzinnego bądź koneksji.
W jej tonie słyszałam wyraźną pogardę i dumę. Och, wyglądała z pewnością fascynująco, gdy tak stała w zapadającym półmroku naprzeciwko siostry i mówiła te piękne i szczere w jej ustach słowa. W ułamku sekundy poczułam coś na kształt dumy i dotknęłam dłonią kieszeni szaty.
-Masz rację, nigdy.- zgodziła się żona Rudolfa Lestrange’a, patrząc tym razem na mnie. Jej wzrok zmroził mnie: cofnęłam dłoń niczym zahipnotyzowana i spojrzałam na nią, myśląc: Nie rób tego, nie rób . -Narcyzo, bardzo mi przykro, ale rozczarowałaś mnie, a wiesz, jak krótka u mnie droga od rozczarowania do gniewu, a od gniewu: do kary.
-Chcesz mnie zabić?- roześmiała się strasznie matka Dracona. W słabym świetle resztek dnia dostrzegłam, że wyprostowała się mimochodem lecz jej barki zadrżały nieznacznie. -No, to dalej, zabij własną siostrę… ciekawa jestem, czy potrafisz być aż tak bezwzględna i okrutna.
-Powiedziałam już, że bardzo mi przykro. Jako że jesteś moją siostrą, dam ci jeszcze chwilę na zastanowienie się: na pewno nie zamierzasz cofnąć swoich słów? Jeszcze wszystko da się zmienić, Narcyzo, jeszcze możesz odkupić swój błąd.
-Nie żałuję niczego, co powiedziałam w przeciągu ostatnich paru chwil.
-Rozumiem.- Bellatrix zmierzyła ją wzrokiem, jakim zapewne koneserki sztuki mierzą nieciekawy posąg w galerii sztuki gdzieś na Zachodzie. Nagle zrozumiałam, że Bellatrix zrobi to, co zaplanowała sobie przed kilkoma minutami i wyciągnęłam różdżkę, nie bardzo wiedząc, co robię. Rozległ się krzyk huk. Różdżka wyleciała mi z dłoni a moc zaklęcia odrzuciła mnie tak, że upadając, uderzyłam głową o kant nagrobka i straciłam przytomność. Gdy się ocknęłam, nade mną stało bardzo wiele osób a kilka innych robiło coś obok. Zamrugałam mocniej i przysłoniłam dłonią oczy, bo światło z czyjejś różdżki oślepiło mnie.
-Nie ruszaj się!- usłyszałam czyjś rozkaz. -Jeśli zrobisz jeden ruch, natychmiast zostaniesz oszołomiona.
-Ale…- zaczęłam cicho, próbując się podnieść, gdy ktoś przygwoździł mnie do ziemi i dotknął różdżką mojej szyi. To cholerne światło oślepiało mnie tak, że nie widziałam twarzy. Potem ktoś silnym ruchem wyrwał moją różdżkę, którą cały czas - nie wiedzieć czemu - ściskałam w dłoni i zawołał:
- Priori Incantatem!
Ponad łuną ujrzałam na tle ciemnych gałęzi wyraźny, zielony rozbłysk.
-Co…- zaczęłam znowu, nie wiedząc, co się dzieje. Nade wszystko też nie mogłam sobie przypomnieć ostatnich minut: gdzie ja w ogóle jestem?
-To ona…- szepnął ktoś i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, jak cicho było od chwili wywołania inkantacji zaklęcia.
-Jest pani zatrzymana przez Ministerstwo Magii i oskarżona o zabójstwo Narcyzy Malfoy za pomocą Zaklęcia Niewybaczalnego.

Komentarze:


...
Czwartek, 22 Stycznia;, 2009, 16:46

...

 


Parvati Patil (ZKP)
Czwartek, 22 Stycznia;, 2009, 18:02

O Matko! Margot, jak Cię miotnę Niewybaczalnym, to popamiętasz! xD Naprawdę, nie wiem, dlaczego z taką chęcią aresztujesz naszą Martę! Broń Cię Panie Boże od takich czynów! :P Przez Ciebie dostałam prawie zawał- chcesz płacić odszkodowanie? :P xD
A notka rzeczywiście wspaniała, pełna napiętej i niesamowitej akcji i przepięknych opisów i uczuć. Cóż mogę dodać, jeśli nie to, że Wybitny?
Brak mi już słów do chwalenia Twojego talentu...
Pozdrawiam Cię serdecznie,
Parvati:*
P.S. Dzięki za komenatrz u Wiktora:)

 


gorgie
Piątek, 23 Stycznia;, 2009, 16:14

OMG!!! Jak ty mogłaś zrobić coś takiego???? Nie wiem czy ci to kiedy kolwiek wybacze:)Zarcik, ale chyba ten blog się za negatywny zrobił. Same złe uczucia. Weż morderstwa. śmierci, smutek zamien na radość, może nawet czyjeś narodziny:) A od razu będzie bardziej optymistycznie A co do notki była FANTASTYCZNA(chodż troche straszna) posiadasz niezaprzeczalny talent i czekam na następną nocie radosną:)

 


Nutria(ZKP)
Piątek, 23 Stycznia;, 2009, 22:13

Ciekawe rozumowanie ma Bella, jej myśli są doprawdy refleksyjne;p. Jaka szkoda mi Narcyzy, kurcze a tak ją polubiłam. Ród Malfoy'ów powoli się wykrusza, no niestety chore umysły członków tej rodziny do tego doprowadzają. Biedna Marta oskarżona o morderstwo, teraz to ma już przechlapane na całej linii. Jestem zachwycona wpisem, mimo śmierci Cyzi. Czekam na kolejny wpis i informuję, że skomentowałam poprzedni;].

 


IkA
Sobota, 24 Stycznia;, 2009, 19:44

Nocia super. Jak zwykle zresztą. Troche mi szkoda, że zabiłaś Cyzie... ale cóż. Co się stało to sie nie odstanie. Szkoda mi Marty. Wszystko jej sięwali na głowę... oskarżona o morderstwo :(
Jest coś co mi się rzuciło w oczy: " ... schodzi ku nam Bellatrix Lestrange, z domu Malfoy" hmm... albo mi się coś w głowie pomieszało albo powinno być: " ... schodzi ku nam Bellatrix Lestrange, z domu Black". W końcu Syriusz i Bellatrix byli kuzynostwem.

Ps. Dla tych co pomyślą, że się czepiam. Może i sie czepiam ale taki już mój charakterek ;)

 
Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki