Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

"Pamiętnik Marty Pears "
Pamiętnikiem opiekuje się Margot

[ Powrót ]

Niedziela, 25 Stycznia;, 2009, 15:10

Część 46.

Dzięki za komentarze! Iko, faktycznie masz rację, dziękuję, że zwróciłaś uwagę na ten błąd :) Miłej lektury!
Chciałam jeszcze bardzo gorąco podziękować całemu gronu ZKP za przemiłą ngrodę w postaci przyznania pamiętnikowi Dracona tytułu Pamiętnika Roku 2008 a pamiętnikowi Marty Pears tytułu Inkubatora Roku 2008! Dopiero teraz odczytałam wiadomość od jednej z członkiń - wybaczcie, nie ma to jak przygotowywanie się do sesji w izolacji od laptopa :D - i szczerze dziękuję za to ogromne wyróżnienie! To wielki zaszczyt dla mnie oraz przyjemność, cieszę się, że doceniacie to, co piszę :) Myślę też, że nie jest hańbą pisanie często i -jak twierdzą obiektywne osoby, np. członkowie ZKP - dobrze jakościowo. Jeszcze raz dziękuję za podwójne wyróżnienie i zapraszam do lektury obu pamiętników! Buziaki od studentki!


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

-Czy spotkała się pani tamtego dnia z Narcyzą Malfoy?
-Tak.
-W jakiej sprawie?
-Chciała ze mną się zobaczyć, napisała do mnie list, żebym przyszła o szóstej na cmentarz. Nie wiedziałam, po co chce się tam ze mną spotkać. Powiedziała, że chce złożyć zeznania, że mam jej pomóc.
-Napisała do pani list i nie podała w nim powodu spotkania?
-Nie.
-Dlaczego wysłała list a nie przyszła do pani mieszkania lub pracy?
-Nie wiedziałam, wydało mi się to dziwne, ale uznałam, że widać miała powód. Potem powiedziała, że tak było najbezpieczniej.
-Najbezpieczniej, takiego zwrotu użyła?
-Tak.
-A więc przyszła pani na to spotkanie, wysłuchała jej prośby i co wtedy?
-Odmówiłam, powiedziałam, że nie mogę tego zrobić… prosiłam, żeby się uspokoiła.
-Czyli pani Malfoy była niezadowolona z powodu pani odmowy?
-Nie, była zdenerwowana… miało to związek z jej… sytuacją rodzinną.
-A jak zareagowała na pani odmowę?
-Prosiła mnie jeszcze parę razy, żebym jej pomogła, że to ważne dla mnie i dla niej.
-A pani dalej odmawiała?
-Tak.
-Co było potem?
-Potem… wyprowadziła mnie z równowagi… nie, nie… tam ktoś jeszcze był… różdżka, zaklęcie… nie pamiętam.
-Nie pamięta pani?- wysoki mężczyzna w czarnej szacie z bordowymi wykończeniami spojrzał na mnie znad okularów. -Czy nie chce pani pamiętać?
-Pamiętam… tylko jakieś urywki zdarzeń… bez powiązania… nie jestem pewna.
-Zróbmy przerwę.- skinął na dwóch strażników, stojących obok mnie a oni wyszli z sali, zostawiając nas samych. Gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi, odchyliłam się na oparcie niewygodnego, drewnianego krzesła i założyłam ręce.
-Zimno pani?- zapytał, patrząc na mnie uważnie.
-Nie, nie.
Sala przesłuchań była niewielka: mogła mieć najwyżej dziesięć stóp na dziesięć stóp. Jasnożółte ściany, popękany sufit, plastikowe okna, stół oraz krzesło ustawione na podłodze z kiepskim parkietem: tak wyglądało pomieszczenie, w jakim spędziłam większość swojego czasu od czterech dni, nie licząc tych paru godzin, jakie spędzałam w areszcie, równie nędznie wyposażonym.
Mężczyzna siedzący naprzeciwko mnie nazywał się Robert Lafarre i był odpowiedzialny za przesłuchania osób podejrzanych o najcięższe przestępstwa. Miał spore doświadczenie i był niesłychanie precyzyjny i profesjonalny w tym, co robił. To on maglował mnie pytaniami, robiąc krótkie, konieczne przerwy i nie przestając myśleć nawet, gdy przesłuchanie przeciągało się do późnej nocy.
-Proszę zrozumieć, że im bardziej pani się opiera, tym gorsza jest pani sytuacja.- powiedział teraz, odkładając pióro i patrząc na mnie wzrokiem o procent łagodniejszym, niż dotąd. -Zdaje sobie pani z tego sprawę, że tylko szczegóły mogą pani pomóc ewentualnie. Ukrywa pani podstawowe informacje, a gdy już uda nam się nakłonić panią do powiedzenia czegoś, to za każdym razem mówi pani coś innego.
-Nie zabiłam jej.- powiedziałam machinalnie, bo w istocie było to zdanie, które powtarzałam najczęściej w ostatnich dniach. -Nie zabiłam jej, naprawdę.
-Ale z pani różdżki rzucono śmiertelne zaklęcie. Według pani wcześniejszych zeznań, byłyście tam panie tylko we dwie, więc jeśli Narcyza Malfoy nie żyje, jasnym jest, kto ją zabił.
-Nie jestem pewna, czy byłyśmy same… czasem wydaje mi się, że… że był jeszcze ktoś… nie mogłam jej zabić, nie zrobiłabym tego, przecież była dla mnie prawie, jak matka… - spojrzałam na Lafarre’a i uświadomiłam sobie, że w oczach mam łzy. Wiedziałam, że nic dla niego się nie liczy, prócz faktów, ale nie wytrzymałam. Tyle godzin sam na sam w celi, myśli i te niejasne wspomnienia…
-Mówiła już pani i jesteśmy w trakcie przesłuchiwania osób, które pani stosunek do pani Malfoy mogą opisać w sposób obiektywny. Jeśli świadkowie potwierdzą, że istotnie była między panią a tą kobietą taka zażyłość, być może zostanie to potraktowane przez sąd jako okoliczność łagodząca.- odpowiedział, przeglądając swoje notatki. -Będziemy kontynuować za chwilę, zostawię panią samą.- ułożył papiery równo i wyszedł z sali. Gdy zamknął za sobą drzwi, przetarłam twarz dłonią i zagryzłam wargi. W co ja się wpakowałam?

-No i co o tym myślisz, Lafarre?- młody, przystojny brunet spojrzał na niego z zaciekawieniem. -Chyba wyraźnie zmierza do zrobienia z siebie wariatki, to, co opowiada o tych pourywanych wspomnieniach, o tej niepewności, ta cała rozbieżność…
-Myślisz, że chce wykorzystać taką linię obrończą?- Lafarre zmarszczył brwi. -Moim zdaniem, to by było zbyt proste i banalne… ona jest prawniczką, Douglas i na pewno zdaje sobie sprawę z tego…
-…że to doskonały chwyt na sędziów?
-…z tego, że to wyjście jest idealne dla osoby zdesperowanej, której nie zostało już absolutnie nic.
-A co jej zostało?- Douglas zaśmiał się nieprzyjemnie. -W moim mniemaniu, ma pełne podstawy do poczucia desperacji… zanadto ją przeceniasz, Lafarre.
-Obyś się nie mylił.- odparł sucho, mierząc bruneta swoim sławnym, chłodnym spojrzeniem. Intuicja mówiła mu, że Pears nie dostała pomieszania zmysłów, a intuicja nie zawiodła go nigdy w sprawach zawodowych, co częstokroć było podkreślane.


*



Bellatrix śmiało mogła powiedzieć, że jest z siebie dumna. Nie tylko udało jej się wykonać wszystko sprawnie, ale też z bardzo dobrym efektem. Żaden inny zresztą nie wchodził w rachubę… robić coś albo dobrze, albo wcale: taka była jej dewiza, której ściśle się trzymała.
Kiedy weszła do domu swojej siostry, Lucjusz wyszedł jej naprzeciw, zupełnie, jakby spodziewał się jej przyjścia. Z drwiącym śmiechem w duszy zobaczyła, że na jego twarzy malował się cień niepokoju.
-Gdzie jest Narcyza?- zapytał. W jego głosie drgnęła jakaś nuta. „Aha, zdradził się. Jakież to słodkie…”
-Jakież to słodkie…- pozwoliła sobie na kpinę. -Lucjuszu, nie podejrzewałam cię o troskę o najbliższych.
-Bella, czy mogłabyś darować sobie te kpiny choć na chwilę?- spojrzał na nią z góry i silił się na chłodny ton. „Chłodny nie zawsze znaczy zjadliwy…” -I odpowiedz, proszę, na moje pytanie. Gdzie jest Narcyza?
-Oczywiście, że mogłabym sobie darować… a co do twojej żony… przykro mi, nie żyje.
Obserwowała go spod półprzymkniętych powiek, gotowa na wszystko.
-Co?- wydusił z siebie po krótkiej chwili i złapał się krawędzi komody, w której trzymano buty.
-To, co słyszałeś.- powiedziała z najdoskonalszą obojętnością w świecie i podeszła do niego o krok, by uważniej przyjrzeć się jego bladej, operlonej kroplami potu na czole twarzy, w której malowało się wszystko, tylko nie to, co powinno się malować w tej chwili. Powolnym ruchem dotknęła palcem jego ramienia i powiedziała cicho: -Twoja żona chciała cię wydać Ministerstwu i prosiła o pomoc tę szlamę, twoją niedoszłą synową. Żebyś widział, jak się zdenerwowała… zawsze mówiłam, że to tchórz… wyjęła różdżkę i tak po prostu… Narcyza prosiła ją o pomoc, błagała na kolanach, wpadła w histerię, a ona była coraz bardziej wściekła i przerażona, że ktoś ją zobaczy… podniosła różdżkę i…
-Nie wierzę ci.- powiedział przez zaciśnięte szczęki. Spojrzała mu w oczy i zobaczyła w nich, że naprawdę tak myśli. Uśmiechnęła się lekko, rozpłaszczyła dłoń na szorstkim, ciemnym materiale i przesunęła ją leniwie aż do kołnierzyka tuż przy jego szyi. Nie wytrzymał tego i odsunął ją gwałtownie, łapiąc za nadgarstki.: -Nie wierzę, że ona to zrobiła… nie mogła tego zrobić. Bellatrix, powiedz mi prawdę!
-Nie denerwuj się tak, bo podskoczy ci ciśnienie.- poradziła mu, zdejmując dłoń wreszcie z jego ramienia i prostując się. Spojrzała na niego uważnie. W jego oczach był ten dziki błysk, który pojawiał się tak rzadko, w chwilach największego uniesienia.
-Zabiłaś ją.- spojrzał nagle prosto w jej oczy i potrząsnął nią. -Ty to zrobiłaś, tak?!
-Lucjuszu, uspokój się. Ja to tylko widziałam… to ona ją zabiła, ta Pears, czy jak jej tam.- odpowiedziała znużonym głosem i wyrwała dłonie (z łatwością…) z jego uścisku. „Och, co za żałosny człowiek…”
-Nie mogła tego zrobić, wiem to na pewno. Ona…- odwrócił się tyłem do Bellatrix i oparł się dłonią o futrynę. -…ona jest ostatnią osobą, która zabiłaby Narcyzę. Mówisz, że chciała mnie wydać?- przypomniał sobie i spojrzał na nią tak złamanym wzrokiem, że przeszła jej cała satysfakcja.
-Chciała wydać ciebie i mnie ministerstwu, szkalowała zwolenników Czarnego Pana i chciała, żeby Pears jej pomogła. Widziałam, spotkały się na cmentarzu.
-Na cmentarzu? Kiedy?- zapytał, biorąc do ręki płaszcz. Wzruszyła ramionami i spojrzała na niego wymownie.
-Przed chwilą. Nie rób głupstw, Lucjuszu… już tam są na pewno ludzie z Ministerstwa, zajmą się tą szmatą. „Właściwie, można teraz to określenie rozszerzyć także na nią…”


*



-Ale ja naprawdę nie rozumiem, jak mogło do tego dojść! Nie wierzę, że Marta ją zabiła, sami wiecie, że prędzej Lucjusz by na nią podniósł rękę, niż ona!- Ron z rozdrażnieniem uderzył kubkiem o stół. Hermiona nawet go nie upomniała, skulona na krześle przy szafce z talerzami od ślubnego serwisu.
-Mówiłaś, że przyznała się do wszystkiego?- spojrzała na młodą dziewczynę, siedzącą obok jej szwagierki, Ginny, przy zlewie, o który opierał się Harry. Dziewczyna odpowiedziała, gryząc wargi:
-Generalnie ma problem z pamięcią. Pamięta siebie, pamięta moment rzucania zaklęcia, ale ma przebłyski świadomości, że nie była tam sama, że ktoś jeszcze tam był.
-Jak ci się udało to wydobyć, Tonks?- Ginny mimowolnie uniosła brwi.
-Ten młody asystent Lafarre’a jest bardzo łasy na drapieżną urodę dziennikarek.- odpowiedziała bez cienia uśmiechu i podrapała się długim paznokciem po głowie. -Na kły druzgotka, co tam się stało, u licha?
-Nie wierzę, że ją zabiła.- odezwał się nagle Harry i wszyscy na niego spojrzeli. Minę miał tak zaciętą, że Ginny położyła mu dłoń na ramieniu uspokajającym gestem. Zdawał się tego nie widzieć. -Nie Marta. Ktoś ją wrobił i dowiem się, kto, choćbym musiał poćwiartować wszystkich śmierciożerców w okolicy.


-Tak, jak już mówiłem, może pani liczyć tylko na nadzwyczajną łagodność sędziów oraz sprawność adwokata. Nie daję pani jednak więcej, niż trzydzieści procent szans.
-Co mi grozi, jeśli wszystko pójdzie po myśli oskarżyciela?
-Dożywocie, w najlepszym wypadku dziesięć lat.

Komentarze:


Parvati Patil (ZKP)
Niedziela, 25 Stycznia;, 2009, 20:12

I to zakończenia! Och, Marto, Twoje notki czyta się tak płynnie, miło i przyjemnie, jak żadne. Nic dziwnego, że dostałaś pam. Inkuantora! Przecudna akcja, ta burza uczuć, piękne opisy, świetnie sforumułowane zdania...Piszesz tak romantycznie, spontanicznie, wrażliwie, że aż łzy prawie się pojawiają. Śliczne uczucia, choć zabrakło mi jednego: uczuć samej Marty. To świetnie, że dodajesz też fragmenty Belli, Lucjusza czy tych z Ministerstwa, ale mimo wszystko....Ale to jedyne zastrzeżenie. poza tym-cudownie, jak zwykle. Wybitny.
Pozdrawiam Cię serdecznie,
Parvati:*
P.S. Gratuluję Inkubatora Roku! :)
P.S.S. Dzięki za e-maila, informującego o nowej notce:)

 


gorgie
Niedziela, 25 Stycznia;, 2009, 20:37

Gratulacje za zdobycie Inkubatora Roku i za pamiętnik Dracona - Pamiętnika 2008 roku. To z resztą było przewidzenia tak dobrze piszesz. Notka była fantastyczna, cudowna, niezwykła to jeszcze za mało, aby ją ocenić. Ale nie ma w niej żadnego szczęśliwego wydarzenia, nawet wątku o co Cię prosiłam, ale mam nadzieję, że nie wpakujesz Marty do więzienia:)

 


Diana0512(ZKP)
Niedziela, 25 Stycznia;, 2009, 20:51

Podzielam zdanie Parvati. Twoje notki czyta się nie tylko miło i przyjemnie, ale z dreszczem na plecach. Zerkam na stronę i widzę nową notkę, jedyne co mi w tym momencie przychodzi do głowy (przed przeczytaniem notki) : "Cholera, ciekawe, co tym razem wymyśliła. Juz się boję. Może znowu kogoś uśmierci?" Oczywiście wszystko w Twoich notkach jest na plus i nie trzeba się niczego obawiać, bo zawsze to umiesz ładnie "ozdobić" twórczymi słowami. Naprawdę mi się podoba. ;D

 


IkA
Niedziela, 25 Stycznia;, 2009, 21:26

Notka jak zwykla cuuuudowna. Pełna akcji, uczuć. Aż słów braknie. Należy Ci się wybitny a raczej wybitny wybitnych :)
Gratuluję zdobycia Inkubatora Roku i Pamiętnika Roku.
Już się nie moge doczekać kolejnej noci. Podobnie jak gorgie mam nadzieje, że nie wpakujesz Marty do więzienia. Tego bym chyba nie przeżyła :)

 


Ann-Britt/ZKP
Środa, 28 Stycznia;, 2009, 19:10

Marto, przede wszystkim: Lucjusz, Lucjusz, Lucjusz, Lucjusz!!!
Ma być perwersyjnie!
Nie było błędów. Była za to naprawdę ciekawa akcja. Jak w filmach kryminalnych... Lubię filmy kryminalne.
Ten policjant, och i ach!
Twój niezastąpiony styl, jak zwykle. No i po co w tej notce był Ci Harry? Tylko zepsuł wszystkim nastrój! Co za palant.
Moje pomysły są nadzwyczajne, prawda?
Dziękuję za komentarz przy Romildzie, wierzę Ci na słowo że go dodałaś.
Tylko nie wyskocz nam tu z kolejnym numerem, gorszym jeszcze od tego, co wiesz.
Pozdrowienia!;*

PS Nie wiem dlacego tak, jest, ale Twoje wpisy ma ją na mnie dziwny wpływ. To dlatego moje komentarze tu sa takie chaotyczne i pozbawione sensu. Wybacz.

 
Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki