Słowa Jima skłoniły mnie do przemyśleń. Co miało się takiego stać? Co miało mnie tak głęboko dotknąć? Chyba z biegiem czasu otrzymam odpowiedź na te pytania… Czuje się już lepiej, rozstanie z Jo przestaje na mnie robić wrażenie, boli, lecz już mniej... Teraz pozostaje mi wybrać szkołę, Jim ma przyjść i mi pomóc.
-Może ta? Jedna z najlepszych w Anglii! Jest trzecia w rankingu, masz jeszcze dwa dni na złożenie podania! - Powiedział chłopak.
-Nie, ona jest z akademikiem, nie mam ochoty wyjeżdżać-odpowiedziałam.
-Widzisz… Ja ci to powiedzieć, ja przez cały rok nie będę tu mieszkać. Moja szkoła to jakby taki dom, rozumiesz???
Zdziwiłam się! Żyłam w przeświadczeniu, że Jim tu zostaje…
-Tak, chyba rozumiem. No dobra, to ja też wyjadę.-Coś mnie podkusiło, aby zadać to pytanie- Gdzie jest ta twoja szkoła?
Przez dłuższą chwilę milczał, jego twarz przybrała wyraz, jakby sam w myślach kłócił się ze sobą.
-Miałem ci powiedzieć to wczoraj. Czas już abyś się dowiedziała, że…
Znowu nie zdążył dokończyć! Lilly wpadła do pokoju krzycząc:
-Petunio! JA JESTEM CZAROWNICĄ!
Stwierdziłam, że to kolejna z jej zabaw, lecz zdziwiła mnie reakcja Jima, uśmiechnął się do niej mówiąc:
-Witamy w Hogwarcie!
Mała wybałuszyła oczy.
-Skąd wiesz jak nazywa się moja nowa szkoła!?- Zapytała wojowniczo.
-Ja też się tam uczę mała, jestem na szóstym roku.-Odpowiedział spokojnie.
Ja tylko wpatrywałam się w Jima i Lilly. To jakieś głupoty-pomyślałam. Jednak przypomniało mi się pytanie zadane zaledwie wczoraj: czy wierzysz w magię? Czemu ja o tym wszystkim nie wiedziałam? Czemu cała ludzka populacja, jest przekonana, że maszyny zastąpią nam czary opisywane w książeczkach dla dzieci? Poprosiłam, Lilly aby wyszła na chwilę, bo chcę porozmawiać z moim czarnowłosym czarodziejem.
-Chciałeś mi teraz to powiedzieć, tak? Teraz rozumiem, te dziwne stroje…
-Petunio, zrozum jedno: ludzie nie magiczni nie powinni wiedzieć o istnieniu świata czarodziejów! Pomimo tego, stwierdziłem, że ty jesteś godna mojego zaufania. Nie wiem czy mogę na to liczyć, ale nie bądź na mnie zła.
-Wytłumacz mi:, dlaczego tylko Lilly w naszej rodzinie nadaje się do tej szkoły?
-Sam nie wiem, ale nie ona jedyna. Jest wiele czarownic pochodzących z mugolskich rodzin!
-Jakich rodzin? - Zapytałam zaskoczona.
-Mugolskich, czyli nie magicznych… Ja należę do wielowiekowego, magicznego rodu. Moi rodzice nie byli zadowoleni, że się z tobą spotykam. Próbowali mi tego zabronić, ale zagroziłem, że ucieknę. Boją się, że stracą jedynego dziedzica nazwiska.
Miałam mętlik w głowie, to znaczy ze Jim dużo ryzykował spotykając się ze mną. Boże, czarodzieje, mugole, co mnie jeszcze czeka dzisiejszego dnia?
-A twoje rodzeństwo, które jest,,w drodze”?- Spytałam.
-Nie wiem, jednak nie wiadomo, co to będzie, więc rodzice się boją. Już niedługo wszystko będzie wiadomo, termin porodu wyznaczono na 12 lipca…
-Jak to jest być czarodziejem?
-Całkiem przyjemnie, chętnie zamieniłbym się z twoją siostrą, wolałbym nie należeć do swojej rodziny.
-Czemu?- na to pytanie nie uzyskałam odpowiedzi.
*-----------------------*
Wie, wiem za często piszę:P Ten post może nie przypaść Wam do gustu... Jest trochę nudny, lecz musiałam pewne sprawy wyjaśnić.