Na początku myślałam, że umarłam. Poczułam tępy ból głowy, więc żyję. Otworzyłam oczy, zobaczyłam, że Jo leży na ziemi a nade mną pochylał się Jim. Jego orzechowe oczy przyglądały mi się z uwagą. W głowie kłębiło mi się mnóstwo pytań. Już otwierałam usta, aby zadać jakieś pytanie…
-Petunio, mamy mało czasu. Muszę ci coś pokazać-szepnął.
Tak wspaniale! Nie wiem gdzie jestem, dwa metry ode mnie leży człowiek, który usiłował mi coś zrobić… Tak! Po prostu marzę o wycieczce!
-To bardzo poważna sprawa Tunio, za kilkanaście minut mój kuzyn się obudzi. Chodźmy!- Powiedział i pomógł mi wstać.
Wyjął z kieszeni złoty łańcuszek z malutką klepsydrą. Założył mi go na szyję.
-Co to jest?- Spytałam nieśmiało.
-Zmieniacz czasu
-Ale…
Nie zdążyłam dokończyć, gdy zauważyłam ze nie jesteśmy już przy ruinach zamku. Wszystko wokół nas wirowało, zaczęło mi się robić niedobrze. Nagle poczułam, że wszystko się zatrzymało. Staliśmy naprzeciw mojego domu, jednak okolica wyglądała inaczej. Po ulicy jeździły nowoczesne samochody, było dużo więcej budynków, a chodnikiem przechadzała się starsza pani z psem, który miał na sobie sukienkę i malutkie pantofelki.
-Wchodzimy?- Zapytał Jim.
-Nie rozumiem, po co, ale możemy- byłam szalenie ciekawa tego, co kryło się za drzwiami,,mojego domu” z drugiej strony odczuwałam lęk.
-Załóżmy lepiej to- nakrył mnie czymś. Po chwili stwierdziłam ze to najprawdopodobniej peleryna tyle, że nie było jej widać!!! Stwierdziłam, że nie ma, co zadawać pytań, na które nie uzyska się odpowiedzi. Podeszliśmy do drzwi, Jim stuknął w klamkę różdżką mrucząc coś pod nosem. Zamek kliknął cicho i ujrzeliśmy przedpokój-nic się w nim nie zmieniło. Usłyszałam łkanie dochodzące zza ściany, z mojego pokoju! Lekko uchyliłam drzwi, moim oczom ukazała się dwudziestokilkuletnia kobieta ukrywająca twarz w chusteczce.
-Boże! Lilly! Lilly, dlaczego umarłaś!- Szlochała.
Tu musiało chodzić o kogoś innego! To na pewno nie moja Lilly! To nie o nią chodzi- uspokajałam się w duchu. Kobieta podniosła twarz i otworzyła szufladę, wyjęła z niej zdjęcie oprawione w złotą ramkę.
-Miałaś wtedy 11 lat, a ja 14. Wyjeżdżałaś do szkoły i bałaś się, że sobie nie poradzisz, pocieszałam cię i skończyło się na tym, że całą noc przegadałyśmy-och jak ja to pamiętam!- Szeptała.
Chciałam się wycofać, zrobiłam krok do tyłu i uderzyłam w szafkę. Nieznajoma obróciła w moim kierunku swą twarz. Miała wydatne kości policzkowe, kształtny nos, szare oczy i wąskie usta… Nagle usłyszałam trzask. W pokoju z nikąd pojawił się człowiek z długą, miejscami już srebrną brodą. Ubrany był w długą, czarną szatę i wspaniały kapelusz.
-Przestraszył mnie pan-odrzekła beznamiętnie kobieta.
-Dostałaś moją wiadomość, prawda?
-Tak, niestety… Nie mogę w to uwierzyć! Lilly nie żyje…
-Jej mąż też nie Petunio.
-Wiem, jednak przecież przy nim ona miała być bezpieczna! James Potter był krewnym najwspanialszego człowieka, którego w życiu spotkałam- Jima Brown’a. Niech mi pan powie Dumbledore- przewidywał to pan?
-Miałem domysły… Nie wiele osób wiedziało, dlaczego Voldemort tak bardzo pragnie znaleźć rodzinę Potter’ów, a dokładnie- ich syna.
-Z tego, co było napisane w tym liściku, ten mały przeżył atak morderczego zaklęcia, przecież to niemożliwe…
Poczułam, że ktoś bezszelestnie wyprowadza mnie z pokoju. Więc tak to ma być? Ma zginąć moja ukochana siostra i jej mąż! Ujrzałam zmartwioną twarz ukochanego człowieka.
-Dużo zobaczyłaś, zobaczyłaś przyszłość. Możesz ją zmienić-pamiętaj o tym.
-Tak!? To po to mi to pokazałeś!? Może nie chciałam wiedzieć, dlaczego mi to robisz? Czemu mnie tak ranisz?
Nie odpowiedział-co było dla niego typowe.
-Wracajmy- szepnął.
Znowu świat zawirował, nawet nie zorientowałam się kiedy stanęłam twarzą w twarz z Jo…
*---------------------------*
Sorx, że ta długo czekaliście... Teraz mam ferie, więc będę częściej pisać
Komentarze:
RicksonBossondem Środa, 17 Czerwca, 2020, 19:01
buying viagra in thailand
https://viagraonline20up.com/ - viagra 100mg pas cher
<a href="https://viagraonline20up.com/">getting viagra costa rica</a>