Pamiętnikiem opiekuje się Joanna Riddle
Od 2 listopada 2007 r. do 26 maja 2008 r. pamiętnikiem opiekowała się Ayra Do 1 listopada 2007r pamiętnik prowadziła Herbina Gringor
Po lekcjach, w sali wej�ciowej zaczepi�a mnie Lia:
- Wiesz... co do tej naszej randki...
- Co? – uda�em, �e nie wiem o co chodzi.
- No bo... nie ustalili�my miejsca i godziny...
- Godzina 19, na b�oniach – powiedzia�em zrezygnowany.
- Ale jest ju� 17...
- Nie zd��ysz? – ile baby mog� si� szykowa�?!
Dziewczyna sta�a przygryzaj�c wargi.
- Krem do twarzy... krem do r�k... cienie do powiek... tusz do rz�s... lakier do paznokci... szminka do ust... buty... naszyjnik... – zacz�a wylicza� szeptem.
A niech to! Akurat ona musia�a si� we mnie zakocha�! No, teraz przynajmniej wiem, czemu tak si� lepi... skoro na�o�y�a 20 krem�w...
Po chwili (czyt. 10 minutach) dziewczyna sko�czy�a.
- Eee... chyba zd���. Ale musz� ju� lecie�. – Zrobi�a taki gest, jakby chcia�a mnie poca�owa� w policzek, ale si� rozmy�li�a. - To do zobaczenia.
Pobieg�a w stron� dormitorium puchon�w
Powoli poszed�em do biblioteki; ja przecie� nie musz� si� szykowa�.
Godzina 19
Powoli wyszed�em na b�onia. Przeszed�em kilkana�cie metr�w, usiad�em pod drzewem i czeka�em na Smith.
Po jakich� 15 minutach pojawi�a si�.
By�a umalowana i �adnie uczesana. Pod pach� nios�a koc.
- Cze��, Tom. – Stwierdzi�a, �e skoro jeste�my na randce to mo�e mnie poca�owa�.
W ostatniej chwili odsun��em si� od niej.
- Och... – szepn�a speszona – przepraszam... to mo�e roz�o�� koc...
Wsta�em, �eby zrobi� miejsce. Dziewczyna rozpostar�a na ziemi r�owy kocyk z niebieskimi kwiatuszkami.
- �adny kolor – mrukn��em, a ona si� zarumieni�a.
- Dzi�kuj� – odpowiedzia�a, nie rozumiej�c, �e to by� sarkazm.
- Co masz zamiar robi� na tej... – nie mog�em wypowiedzie� ostatniego s�owa.
- ...randce? – doko�czy�a za mnie. – Rozmawia�, ca�owa� si�...
Prychn��em.
-Nie s�dz� – powiedzia�em ch�odno.
- Jak to...?
- JA mia�bym si� ca�owa� z TOB�?! – zapyta�em z pogard� wypowiadaj�c ostatnie s�owo.
- O to Ci chodzi... tak tylko m�wi�am... zazwyczaj to robi si� na randce...
Zapanowa�a cisza.
Tak. Ta cz�� naszego „spotkania” najbardziej mi si� podoba.
Po jakich� 10 minutach odezwa�a si� Lia:
- No, to mo�e porozmawiamy...?
- Dobrze.
- �adna jest dzisiaj pogoda... – nie mog�a wymy�li� nic innego.
Och, nie. Tego by nawet Dumbledore nie wytrzyma�. Pogoda?! Nie by�o innych bezsensownych temat�w?!
- Robi si� ju� p�no. Nie powinni�my tyle tu siedzie� – powiedzia�em i, zanim zd��y�a co� powiedzie�, wsta�em.
- To do zobaczenia – mrukn��em, modl�c si�, �ebym ju� nigdy jej nie widzia�.