Siedem, to podobno szczęśliwa liczba, ale niestety moja siódemka pozostanie niedopracowana. Wen nie sprzyja, niestety. Mam nadzieję, że uda mi się z tego zrobić coś porywającego. I wybaczycie mi wszystkie błędy, które popełniłam pisząc tą notkę.
Z dedykacją dla Głupawki, by przywróciła mi dobry humor.
Miłego czytania!
***
Nie jestem w stanie stwierdzić, czy wciąż mogę zaliczać się do grona osób o zdrowych zmysłach. Mimo to, muszę opisać wszystko to, co zdarzyło się w przeciągu tych kilkunastu godzin, bo inaczej chyba wybuchnę!
Po kolei; najważniejsze, to pisać od początku do końca, jak powtarzała moja babcia. Porządek zapisu, zasada numer jeden.
Na czym skończyłam?
Ach, na Lauren Stevens.
Spędziłyśmy razem dość miłą godzinkę. Kafejka może nie zapewniała stuprocentowej prywatności, ale przecież nie gadałyśmy o jakichś strasznych sekretach.
Porozmawiałyśmy o szkole, o ludziach, o zaklęciach. O tym, czego nienawidzimy w tej szkole i co nas cieszy. Niewiadomo kiedy, zwierzyłam się osobie poznanej zaledwie kilkanaście minut wcześniej z moich problemów z Rodem. Okazało się, że nie jest on zbyt lubiany w swojej klasie. Jest typem samotnika i nie lubi, by ktoś wtrącał się w jego życie. Podobno kiedyś zakochała się w nim dziewczyna z jego klasy, którą swoją złośliwą obojętnością zraził do siebie w tydzień…
- Powiedz teraz coś o sobie. Co ciebie najbardziej denerwuje w Hogwarcie? – zapytałam.
- Nie lubię tych bezsensownych gadek o bezpieczeństwie, zasadach i tak dalej. Uważam, że ludzie powinni uczyć się na własnych błędach. Nikt nie powinien nam mówić, co powinniśmy robić. Moja matka uważa, że jestem stuprocentową anarchistką! – uśmiechnęła się do mnie, pokazując sympatyczną część swojej osobowości. Zaśmiałam się. – No wiesz, nigdy nie chciałam robić, co inni mi kazali. Podobno jak byłam mała, najlepszym sposobem, by nakłonić mnie do umycia zębów było powiedzenie, że w tym domu mycie zębów jest zakazane!
- Byłaś strasznie uparta! Ja też nigdy nie lubiłam rozkazywania, ale nie aż tak.
- Ja jestem chyba jakimś skrajnym przypadkiem. Ale lubię tą szkołę. Mimo wszystko spędziłam tu już prawie siedem lat. Nasze lochy są świetne. No i nauczyłam się wiele. Znam całe mnóstwo tajnych przejść.
- Trochę dziwnie się czuję. Bo niby już prawie kończę szkołę, a nie mam pojęcia, co mam robić.
- Najważniejsze, to nie myśleć za wiele. Od tego wszystko się plącze! – zaśmiała się Lauren. Polubiłam jakoś tą zwariowaną anarchistkę, nie sprawiała wrażenia fałszywej. Mówiła, co myślała.
- Wszystkie moje koleżanki wiedzą już, co będą robić w życiu, tylko ja jedyna ofiara losu… - powiedziałam zrezygnowanym tonem. – A ty? Kim chciałabyś zostać?
- Na pewno nie naukowcem. Moi rodzice są alchemikami i od dzieciństwa już wiedziałam, że nie chcę podążyć ich drogą – przez jej twarz przeleciał ledwie dostrzegalny cień, a oczy minimalnie je się zwęziły. – Nie mieli nigdy dla mnie czasu… I ten pokój… Ciemny… - mamrotała pod nosem, do siebie, nie do mnie. Poczułam się nieswojo i zaczęłam mieć wątpliwości, czy aby na pewno Lauren jest osobą o zdrowych zmysłach. Ale już po pięciu sekundach cień zniknął z jej twarzy i uśmiechnęła się do mnie przepraszająco. – Mieszkanie w moim domu, każdemu pomieszałoby w głowie. Za to jakbyś miała problem z jakimś chłopakiem, możesz zawsze do mnie się zwrócić. Znam doskonałą recepturę na eliksir powodujący powolną śmierć – uśmiechnęła się przebiegle, a ja wybuchłam śmiechem.
Wróciłam do zamku i czas do kolacji minął mi bardzo szybko. Nie chciałam narzucać się Sharon, która łaziła gdzieś z Willem. Wróciłam do Hogwartu z nowopoznaną koleżanką i razem usiadłyśmy w bibliotece. Nikt specjalnie nam się nie przyglądał. Uczyłyśmy się wspólnie aż do obiadu.
Po posiłku poszłam spotkać się z Rodem.
Weszłam do hallu. Tu nigdy nic się nigdy nie zmienia.
Pogadałam sobie trochę z obrazem małej dziewczynki. Płótno nie było wielkie, ale akurat na wysokości oczu. Głowa dziewczynki, wyglądającej na jakieś siedem lat, była mniejsza od mojej dłoni. Sceneria przedstawiała łąkę, kwiaty, beztroskie zajączki i ptaszki. Słońce padało na kilka rosnących tam drzew i krzewów. Obraz był niezwykle radosny i jasny. Jedynym ciemnym akcentem była właśnie owa dziewczynka – blada, jakby od tygodni nie oglądała światła dziennego, w długiej, gładkiej, czarnej sukience, patrzyła na świat wokół, jakby nie do końca rozumiała, co tak naprawdę się dzieje. Oczy miała przenikliwe, niezwykle ciemne i duże. Patrzyła na mnie uważnie spod długich rzęs.
Nigdy wcześniej nie zwróciłam uwagi na ten obraz, chociaż wisiał w hallu już pewnie od wieków. Czekając na Roda, przechadzałam się w tą i z powrotem licząc kafle na posadzce. Przyszłam trochę wcześniej, niż się umawialiśmy - nie chciałam, żeby miał jakikolwiek powód do tego aroganckiego tonu i ignorancji. Żebym za to mogła winić już tylko i wyłącznie jego, nie siebie.
Kiedy doszłam do 115 kafla licząc od drzwi Wielkiej Sali, poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam tą właśnie dziewczynkę. Obraz sprawiał nieco upiorne wrażenie, a wisiał około dziesięciu metrów od miejsca, w którym stałam.
- Czemu tak się na mnie patrzysz? – spytałam się namalowanej panienki. W hallu nie było nikogo poza mną, a Rod miał przyjść dopiero za dziesięć minut. Dziewczynka spojrzała na mnie z niedowierzaniem i jakby wyrzutem.
- Ja zawsze patrzę. Co mam robić innego? – powiedziała. Ton jej głosu był wyprany z wszelkich emocji. Bezbarwny. I chociaż brzmiał ładnie i melodyjnie, nie był to głos siedmioletniej dziewczynki. Od razu zaczęłam się zastanawiać jak brzmiałby jej śmiech.
- Nie mam pojęcia. Jak długo tu wisisz? – Stwierdziłam, że równie dobrze, jak liczyć kafle, mogłam pogadać z obrazem. Żaden dyshonor, a właściwie ciekawe przeżycie.
- Namalował mnie Emmanuel Kolaski. Na początku osiemnastego wieku. Tutaj wiszę osiemdziesiąt lat, trzy miesiące i siedem dni. Pamiętam twoją matkę. – zaskoczona, oderwałam wzrok od słońca na jej obrazie, by spojrzeć w oczy dziewczynki. Była śmiertelnie poważna. Nie wiedziałam, jak mam zareagować. Moja mama nigdy specjalnie dużo nie opowiadała o swoich przeżyciach w szkole. Wiadomo mi było tylko, że uczyła się stosunkowo dobrze i skończyła szkołę z wyróżnieniem. Nie lubiła dużo mówić o Hogwarcie, bo właśnie w murach tej szkoły zmarła moja ciocia, a jej siostra, Emily, kiedy mama skończyła już edukację. Tata mówił, że było to dla niej bardzo duże przeżycie i żeby przy mamie nie wspominać o cioci.
- Czemu pamiętasz akurat moją matkę? Jak się nazywasz i co konkretnie chcesz mi powiedzieć? – Byłam nieco zniecierpliwiona brakiem okazywania jakichkolwiek uczuć ze strony namalowanej dziewczynki. Czy wszyscy wokół mnie muszą być aż tak obojętni?! To denerwujące.
- Wiesz, że my też żyjemy? Na obrazach żyje cząstka prawdziwych ludzi. Czujemy. Myślimy. Umiemy słuchać.
- Ale jaki to ma związek z moją matką?
- Mój obraz nazywa się „Henrietta na słonecznej polanie”. Możesz mówić do mnie Henrietto. – Henrietta usiadła na trawie. Ja mogłam tylko dalej stać, a i tak nie miałam o co się oprzeć. Muszę dodać, że ten obraz nie był jedynym w hallu. Wisiało tu sporo innych portretów i krajobrazów. Postanowiłam uzbroić się w cierpliwość, chociaż Rod miał być tu już za siedem minut albo i wcześniej.
- Dobrze, a więc Henrietto. Czego ode mnie chcesz? – No dobrze, może nie powiedziałam tego całkowicie spokojnie. Miałam nadzieję, że tajemnicza informatorka nie poczuje się urażona zniecierpliwieniem dającym się usłyszeć w moim głosie.
- Twoja matka chodziła po zamku z mężczyzną, który zniszczył mój obraz.
- Jakim mężczyzną?! Moja matka kogoś miała?! – nie mogłam uwierzyć w to, co słyszałam! – Ale… przecież Twój obraz nie jest zniszczony!
- Był. Zapominasz o magii? Nie wiesz, o przecierpiałam. Chciałam jednak, żebyś wiedziała, z kim chodziła po zamku twoja matka. – patrzyła na mnie całkiem spokojnie. Jakby mówiła o pogodzie. A ja tu właśnie odkrywam mroczne tajemnice mojej rodzicielki!
- No, z kim?! Mam chociaż nadzieję, że to było już skończone, w chwili, w której wychodziła za mojego ojca…
- Ona chodziła z ojcem Monici Lucas.
Monica Lucas. Kto by pomyślał. Ta dziewczyna, młodsza ode mnie o trzy lata, przeżyła ostatnio straszną tragedię. Zmarł jej ojciec i ona nie mogła się z tym pogodzić. Zdarzyło się to dwa tygodnie temu, a ona wciąż nie przychodziła na zajęcia, siedziała i płakała całymi dniami, była zawsze ubrana na czarno. Z tego, co wiem, zaopiekowały się nią koleżanki i pielęgniarka, ale to niewiele dało. Podobno tydzień temu ta zdesperowana trzynastoletnia dziewczynka próbowała popełnić samobójstwo. Uśpili ją zaklęciem na spokojny sen i wybudzili wczoraj. Wiem to wszystko, ponieważ to dość głośna sprawa. Do Monici nikt nie podchodzi, nikt się do niej nie odzywa, bo każde nieumyślne słowo może znowu spowodować kolejny napad. Moim zdaniem, powinni ją zawieźć do Munga, ale skoro profesorowie zdecydowali inaczej, to chyba nie powinno być aż tak źle.
Tylko PO CO, na brodę Merlina, PO CO ta czarna dziewczynka mówi mi to wszystko? To chyba jasne, że nie trzeba wyjść za mąż za pierwszego chłopaka. Chyba, że mieli romans. Tyle, że mama zerwała kontakt ze wszystkimi znajomymi z Hogwartu po śmierci Emily.
- Cześć – ktoś cicho zawołał. Wzdrygnęłam się i odwróciłam. Aha! Rod. Zawsze zjawia się w najlepszym momencie. Co za cudowny dar. Uch!
-Cześć! – powiedziałam, rozpaczliwie próbując wymyślić jakąś rzecz, która usprawiedliwiałaby mój stan. Byłam podenerwowana, miałam przyspieszony oddech i spociły mi się ręce. I wciąż stałam przed obrazem dziewczynki. Na szczęście mój radiowy partner nie robił mi z tego powodu wielkich wymówek. Postanowiłam więc, że kontynuuję poznawanie tajemnic przeszłości jutro. Oczywiście czułam lekki, ssący niepokój, który brał się z irracjonalnego przekonania, że tego obrazu jutro tu nie będzie. Tak jak w tych mugolskich filmach, gdzie bohaterka na początku dostaje wskazówki od gościa, który zostaje zamordowany w dniu, w którym miał się z nią spotkać i przekazać jej szczegółowe dane dotyczące położenia skarbu (i tu rozpoczyna się właściwa akcja filmu).
Mimo to, mój zdrowy rozsądek zwyciężył w starciu z wewnętrznym przekonaniem. I poszłam. To znaczy poszliśmy, z Rodem i maszynką do nagrywania audycji.
Pierwsze z brzegu drzwi okazały się zamknięte, więc postanowiliśmy sprawdzić następną klasę.
Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem i razem z Roderickiem weszliśmy do ciemnego pomieszczenia. Kiedy zapaliliśmy światło, przyjrzałam się sali.
Była to dość duża, prostokątna klasa. Stoliki i krzesła były poodsuwane na boki, więc na środku pomieszczenia stworzyła się stosunkowo duża przestrzeń. Przypomniało mi się dopiero teraz, że tu właśnie pierwsze klasy mają lekcje zaklęć. Pewnie coś ćwiczyli.
Sala jak sala. Naszą uwagę przykuło co innego.
Leżące na środku, bezwładne ciało Monici Lucas.
Komentarze:
Ava Wtorek, 17 Czerwca, 2014, 18:54
Could I have an application form? <a href=" http://cainawning.com/residential/ ">50 mg trazodone</a> 2. Pharmacy receives a rejection that the NDC 16 NDC is not on file. 2. Pharmacy needs to call the PerformRx
Is this a temporary or permanent position? <a href=" http://www.swaandesign.com/contact/ ">order propecia</a> Required Skills Checklist (completion) Pass/Fail
Elijah Wtorek, 17 Czerwca, 2014, 20:10
Is this a temporary or permanent position? <a href=" http://www.swaandesign.com/contact/ ">order propecia</a> Required Skills Checklist (completion) Pass/Fail
Brody Wtorek, 17 Czerwca, 2014, 20:56
Your cash is being counted http://www.enu.es/obxectivos lasix 200 mg Examples Expectations: Honesty and Integrity
Brody Wtorek, 17 Czerwca, 2014, 20:56
Your cash is being counted http://www.enu.es/obxectivos lasix 200 mg Examples Expectations: Honesty and Integrity
kidrock Wtorek, 17 Czerwca, 2014, 21:54
My battery's about to run out <a href=" http://www.scbat.org/about/ ">abilify vs seroquel</a> not found on the formulary will prevent a higher and more costly level of care
kidrock Wtorek, 17 Czerwca, 2014, 21:54
My battery's about to run out <a href=" http://www.scbat.org/about/ ">abilify vs seroquel</a> not found on the formulary will prevent a higher and more costly level of care
Natalie Środa, 18 Czerwca, 2014, 01:46
Not available at the moment <a href=" http://bbgrocerymeatdeli.com/web-specials/ ">how to get doxycycline</a> It is the students responsibility t oof a bnde foallwoawre all state and federal
Natalie Środa, 18 Czerwca, 2014, 01:46
Not available at the moment <a href=" http://bbgrocerymeatdeli.com/web-specials/ ">how to get doxycycline</a> It is the students responsibility t oof a bnde foallwoawre all state and federal
Michael Środa, 18 Czerwca, 2014, 02:45
This is the job description http://yarinareth.net/about/ abilify 20 mg pill then discuss the hospitals procedure for managing drug shortages with a
Michael Środa, 18 Czerwca, 2014, 02:45
This is the job description http://yarinareth.net/about/ abilify 20 mg pill then discuss the hospitals procedure for managing drug shortages with a
Kevin Środa, 18 Czerwca, 2014, 02:51
I'm training to be an engineer <a href=" http://www.huntercommunications.com/privacy-policy ">generic retin a micro .0.1</a> immunity or physician follow up of non-conversion; (3) proof of immunity to varicella either
Kevin Środa, 18 Czerwca, 2014, 02:51
I'm training to be an engineer <a href=" http://www.huntercommunications.com/privacy-policy ">generic retin a micro .0.1</a> immunity or physician follow up of non-conversion; (3) proof of immunity to varicella either
Cameron Środa, 18 Czerwca, 2014, 04:23
Do you like it here? http://denali2013.org/teachers-section/ purchase domperidone online application being received by Sector Services. It is permitted to split the script to make an initial
Cameron Środa, 18 Czerwca, 2014, 04:23
Do you like it here? http://denali2013.org/teachers-section/ purchase domperidone online application being received by Sector Services. It is permitted to split the script to make an initial
Madison Środa, 18 Czerwca, 2014, 04:56
good material thanks <a href=" http://www.eposability.com/products ">albendazole buy uk</a> 402 Prescription/Service A/N 7 variable R The Prescription Number that
Madison Środa, 18 Czerwca, 2014, 04:56
good material thanks <a href=" http://www.eposability.com/products ">albendazole buy uk</a> 402 Prescription/Service A/N 7 variable R The Prescription Number that
Isabel Środa, 18 Czerwca, 2014, 09:43
We'd like to invite you for an interview <a href=" http://www.lbi.sk/kontakt ">order topamax online no prescription</a> register directly with the nearest U.S. Embassy or Consulate. By registering, American