Pamiętnikiem opiekuje się Nutria Do 20 września 2008 r pamiętnikiem opiekowała się Magic Dog. Do 15 kwietnia 2008 r pamiętnikiem opiekowała się Limonka
Chcę serdecznie podziękować Lily i Lince, bo to tylko dzięki nim nie przestałam jeszcze pisać tego pamiętnika. Gdyby nie one zamiast tej notki widniałoby pożegnanie. Ten wpis jest z dedykacją specjalnie dla nich.
Dzięki dziewczyny;]
2 września
Hugon cały rozpromieniony. Kurcze czy on musiał mi to zrobić? Dlaczego chce być taki doskonały? Matka nawet z małą skazą go uwielbia. Pewnie to dziwne co mówię, ale mój brat jest gryfonem. Tiara tylko dotknęła jego rudej głowy a natychmiast wykrzyknęła ,,Gryffindor”. A już miałam nadzieję, że w końcu w moim domu znajdzie się jakiś członek naszej rodziny. No ale trudno, jestem przez to wyjątkowa. Pff, nie ma to jak pewność siebie. Szkoda tylko, że brakuje mi jej na korytarzu w szkole. Na przykład dzisiaj, pewna ślizgonka Carina naśmiewała się z moich włosów, a ja zamiast coś jej odpowiedzieć, pomyślałam tylko, że nie jestem do tego zdolna i odwróciłam się na pięcie po czym pobiegłam do łazienki by otrzeć łzy upokorzenia. Wcale nie wstydzę się swoich włosów, wręcz przeciwnie uważam, że są moją największą ozdobą, ale nie potrafię znieść swojej bezsilności, tego, że nie jestem w stanie się przeciwstawić. A przecież wystarczyłoby tylko kilka prostych słów by odgryźć się tej parszywej ślizgonce, bo przecież ja wiem czemu mi dokucza. To łatwe do odgadnięcia, gdyż ona zakochała się w Jamesie, a on wybrał inną. Równie dobrze mogłaby pomęczyć Roxanne, ale każdy w szkole wie, że z nią nie można zadzierać. Gdy tylko raz zajdzie się jej za skórę, ma się z nią na pieńku cały czas. Wszyscy dobrze pamiętają, że w tamtym roku, gdy była w trzeciej klasie miała tajemny pojedynek z szóstoklasistką I że powaliła ją dwoma zaklęciami. Od tamtej pory Rox nie ma wrogów. Uczniowie jednak wiedzą, że nigdy nie poskarżę się jej na kogoś z moich wrogów.
Gdy siedziałam w toalecie I przelewałam swoje żale na papier, usłyszałam ciche puknięcie do drzwi.
-Rose?-usłyszałam głos Lauren
-Tak?-odparłam głosem zachrypniętym od płaczu
Chwyciłam szybko chusteczkę I wytarłam rozmazane oczy, na nieszczęście była to chusteczka Malfoy'a którą zamierzałam mu oddać. Nie miałam czasu na usuwanie plam więc wetknęłam ją do kieszeni szaty szkolnej.
-Wyjdziesz? Zaraz będzie dzwonek.-zaproponowała zachęcająco
-Chwilkę.-wysmarkałam nos, tym razem w swoją chustkę i wyszłam z kabiny.
-Widziałam co się stało.-odezwała się Lauren na mój widok-Uważam, że powinnaś powiedzieć o tym komuś. Albusowi lub Jamesowi.
-A co to da?-zapytałam z goryczą-Będą naskakiwali na dziewczynę? To do nich jakoś niepodobne.
-W takim razie Roxanne, ona się nią na pewno zajmie.-nie poddawała się
-To bezsensu.-stwierdziłam-W końcu da mi spokój.
-Jak wolisz, ale jeśli chcesz znać moje zdanie powinnaś pokazać tej grubej maciorze, że do ciebie z taką obstawą nie powinna skakać.-zagrzmiała złowrogo
Zaczęłam się śmiać i od razu poprawił mi się humor. Przy lusterku okazało się, że mój makijaż nie jest jeszcze w opłakanym stanie, więc gdy zadzwonił dzwonek we dwie udałyśmy się na lekcje. Ja pod salę zaklęć ona na transmutację. Pod klasą dostrzegłam Scorpinusa gadającego z dwoma innymi chłopakami z klasy. Przyłapał mnie na spojrzeniu w jego stronę, więc nie mając wyboru musiałam do niego podejść, by nie wyglądało to dziwnie.
-Cześć.-przywitałam się już z daleka, co Malfoy dobrze zinterpretował i podszedł do mnie bez kumpli-Chciałam ci to oddać.-powiedziałam i wyciągnęłam z kieszeni jego biała chustę.
Wtedy spojrzał na mnie dziwnie, jak gdyby zastanawiał się co odpowiedzieć. Spojrzałam szybko na chustkę i o mało mi serce nie stanęło. Przecież ta szmatka była czarna od mojego tuszu do rzęs.
-Cholera-mruknęłam czerwieniąc się po same uszy
Malfoy zaśmiał się kpiąco i nadal się nie odzywał. Było mi strasznie gorąco, ale zdobyłam się tylko na podwinięcie rękawów bluzy.
-Ja ją prałam...-zaczęłam się tłumaczyć-i to ręcznie. Tylko przed chwilą zdarzył się drobny wypadek i...
-Popłakałaś sobie w damskiej toalecie?-zapytał ironicznie-Widziałem to zajście z Cariną.
Zawstydziłam się jeszcze bardziej i gwałtowniejszy rumieniec zakrył moją twarz. Ile jeszcze osób, które znam widziało to zdarzenie?
-No w takim razie...-jąkałam się i wyciągnęłam różdżkę, ręce mi trochę drżały gdy wypowiadałam zaklęcie-Chłoszczyść.
Promień światła spadł na biały materiał, który po chwili zaczął płonąć.
-Na buty trolla-wykrzyknęłam zduszonym głosem
Poczułam na ręce gorąco, płomienie zaczęły lizać moją skórę, lecz zanim zdążyłam zareagować Scorpinus ugasił pożar.
-Przepraszam.-powiedziałam z nutą rozpaczy w głosie, przyglądając się malutkiemu, zwęglonemu skwarkowi szmatki, który niegdyś był chusteczką.
Malfoy pokręcił tylko głową i westchnął głośno.
-Zapłacę ci za nią.-zaproponowałam-Albo lepiej kupię ci nową i za karę wyszyję inicjały ręcznie?
On tylko spojrzał na mnie poważnie, chociaż zauważyłam drżące kąciki ust. Czyżby udało mi się rozbawić tego gbura, który uśmiecha się wyłącznie kpiąco lub drwiąco, ewentualnie ironicznie?
-Daruj sobie.-usłyszałam w odpowiedzi, a profesor Bones zaprosiła nas do klasy. Z ulgą weszłam tam za Leną McGnowell, z która dzielę dormitorium.
Wieczorem po odrobieniu lekcji, napisałam krótki liścik do babci z prośbą o jakiś ładny nadający się na szykowną chustkę, biały materiał. Babcia zawsze ma pełno różnych szmatek pod ręką i znajdzie coś odpowiedniego dla mnie. Gorzej będzie tylko z ręcznym wyszywaniem, gdyż kompletnie nie wiem jak to zrobić. Poprosiłabym o to babcię, ale wtedy musiałabym powiedzieć do kogo należą inicjały a następnie zmuszona bym była tłumaczyć się całej rodzinie z relacji między mną a młodym Malfoyem. Za to serdecznie dziękuję, wiec zrobię to sama tylko najpierw poćwiczę. Po godzinie jestem skłonna wyszyć kształt, w którym na upartego można dopatrzyć się literki M.
W końcu znużenie wzięło nade mną górę, dlatego pozostawiłam te nudna robotę i zebrałam swoje rzeczy by iść poczytać trochę w bibliotece. Może po drodze trafię na Albusa, albo kogoś innego godnego uwagi. Jak ognia unikam Srorpinusa, gdyż jak tylko go widzę przybiera on drwiący wyraz twarzy,a mnie zalewa fala wstydu.