Hey! Sorry, ze tak d�ugo nie pisa�am, ale tyle w tej szkole by�o... Teraz b�d� pisa� cz�ciej. Obiecuj� ;) Ta notka nie jest za ambitna (czyt. nudna),ale i takie musz� by�. Mi�ego nudzenia si�!!!
Babcia po�o�y�a my�lodsiewni� na stoliku. W�o�y�am niepewnie g�ow� do p�miska. By�am ciekawa, co starsza kobieta chce mi przekaza�.
Znalaz�am si� jakie� sali szpitalnej. By�o w niej tylko jedno ��ko, w kt�rym le�a�a m�oda kobieta. Gdy podesz�am do niej bli�ej pozna�am jej rysy twarzy. By�a to moja matka.. Mia�a d�ugie l�ni�ce w�osy. Wygl�da�a prze�licznie. Nagle do pomieszczenia wesz�a kobieta w du�ych okularach i potarganych w�osach. Zrzuci�a z siebie mokr� szat�.
-Wreszcie jeste�- Powiedzia�a znudzonym g�osem moja matka.
-Tak. Przepraszam, ale mia�am troszk� przeszk�d…
-Napij si� gor�cej czekolady i opowiedz mi swoj� przygod�.
-Dzi�kuj�. Niedawno znaczy po narodzeniu twojej c�rki prze�y�am dziwn� a zarazem fascynuj�c� przygod�.
„Ciemna i pochmurna noc. S�ysza�am ryki wilko�ak�w do ksi�yca. Sta�am na wzg�rzu przed starym i zapewne opuszczonym domem. Nie wiedzia�am jak tam si� znalaz�am po prostu by�am. Podesz�am bli�ej do �w domu i us�ysza�am czyje� kroki za drzwiami. Przestraszy�am si�. Wyci�gn�am r�k� i zapuka�am. Nikt nie otworzy�, wi�c sama wkroczy�am do �rodka. Drzwi by�y otwarte. Wesz�am do salonu, w kt�rym pali�o si� �wiat�o. Zauwa�y�am siedz�cego cz�owieka w fotelu. Podesz�am bli�ej i zauwa�y�am, �e jest to m�czyzna. Spojrza�am mu w oczy. Mia� czarne, puste oczy, w kt�rych nie widzia�am ani szcz�cia ani z�a. To by�o zm�czenie �yciem. Wszystkim, co go otacza�o. Jakby straci� wszystko, co mia�. Odsun�am i przerazi�am si�. Jego twarz by�a ca�a we krwi. Ko�ci policzkowe wystawa�y mu pionowo, a brod� mia� zmia�d�on�. To by� przera�aj�cy widok. Kto mu to zrobi�? By�am tego ogromnie ciekawa.
-Przepraszam?
-Tak?- Burkn�� m�czyzna niezbyt przyjemnym tonem.
-Co si� panu sta�o?
-Ech, czemu ludzie zadaj� takie pytania, a nawet nie znaj� tego cz�owieka?
-Co?! Ja chc� panu pom�c!- Krzykn�am, a m�j g�os potoczy� si� po ca�ej izbie.
-Jasne. Tyle lat ja tutaj siedz� i nikt nie by� tak uprzejmy jak pani. Wszyscy, kt�rzy tutaj trafiali dostawali depresji, a potem umierali. Pewnie pani zauwa�y�a trupy przed domem?
-Nieee- J�kn�am przera�ona.
-Heh i czego tu si� ba�? Je�li pani mnie wys�ucha i wype�ni misj� nie sko�czy pani jak ci ludzie pod mym domem…
Nie mog�am w to uwierzy�. To wszystko by�o pokr�cone, ale nie mog�am uciec. Co� musia�o w tym by�.
-O, co chodzi?- Zapyta�am.
-No dobrze, ale musi by� pani pewna, �e wykona pani misj�. Je�li nie to b�dziesz umiera�a w potwornych m�czarniach- Wskaza� r�k� na stoj�ce pod �cian� r�ne przyrz�dy. Je�eli jednak pani teraz odm�wi to umrze pani w mniej bolesny spos�b.
-Ale, dlaczego umr�? Mog� przecie� uciec!- Zacz�am panikowa�.
-Przekraczaj�c pr�g tego domu nie mo�e pani uciec.- Odpowiedzia� z nies�ychanie spokojnym g�osem.
-No to nie mam nic do stracenia. Wykonam t� misj�.
-Hm, no to tak. Urodzi si� pewna dziewczynka. Jej matk� ju� znasz. Ta dziewczynka b�dzie si� nazywa� Sara i b�dzie nosi� w sobie kl�tw�, kt�ra wyko�czy ca�y m�j r�d ze mn� w��cznie. Kl�twa ma sobie tak pot�n� moc, �e zaw�adnie ca�ym �wiatem. M�j jedyny wnuk Tom Riddle b�dzie musia� zgina�. Ja nie mog� na to pozwoli�! Dlatego gdy Sara sko�czy 17 lat jej matka musi ja zamordowa�. Je�li tego nie zrobi to �wiatem zaw�adnie ona i zabije wszystkich, kt�rzy b�d� si� jej przeciwstawia�. Nie mo�na jej pozwoli� wygra�!
Nie mog�am uwierzy� w to, co us�ysza�am.
-Je�li nie wykonasz misji to ja zabij� wszystkich bliskich na twych oczach. Ciebie wiesz, co spotka. To, co… Zgoda?
-Zgoda...”
Znowu znalaz�am si� w salonie babci. Nie mog�a pozbiera� swych my�li. Ja i kl�twa? To jaki� �art…Schowa�am g�ow� mi�dzy kolana.
-Saro?- Zapyta�a �agodnie babcia.
-Babuniu? Jak to jest mo�liwe abym w�a�nie ja mia�a za rok umrze�?
-Nie wiem… Mo�e wszystko si� u�o�y.- Powiedzia�a z u�miechem.
-W�tpi�. Ale sk�d ten m�czyzna wszystko wiedzia�?
-To jasnowidz. Wszystkie jego przepowiednie si� dot�d sprawdzi�y…
Wsta�am. Jak matka mo�e mnie zabi�? Tyle lat ze sob� sp�dzi�y�my.
-Hey! Dlaczego to w�a�nie mama ma mnie zabi�?
Babcia zmarszczy�a czo�o, co oznacza�o, ze si� zastanawia.
-Sama nie wiem… Jestem ju� zm�czona tym wszystkim. P�jd� si� po�o�y�, a wieczorem wszystko spr�bujemy rozgry��, dobrze?
-No dobra.- Na razie babcia i tak mi nie pomog�a, wi�c wieczorem r�wnie� zapewne mi nie pomorze.
Zosta�am sama w ogromnym salonie. W nim zawsze mia�am swobod� ruchu. Jako dziecko zwala�am wszystkie wazony, jakie mia�am pod r�k�. Podesz�am do kominka. Sta� na nim zdj�cie dziadka. By� on wybitnym czarodziejem. Zawsze kocha�am go ca�ym sercem. Nie mog�am zrozumie�, dlaczego odszed� w taki spos�b… Nie mog� zrozumie� wielu rzeczy. Musz� ruszy� wko�cu g�ow�! Spojrza�am na swoje odbicie w lustrze. Mo�e ten m�czyzna mia� racj�? Gdy ja umr� na �wiecie b�dzie panowa� spok�j i harmonia, a gdy b�d� �y� to kl�twa mnie przero�nie i doprowadz� wszystko do ruiny? Jednak mo�e jest jakie� �wiate�ko w ciemnym tunelu? Na pewno t� kl�tw� da si� jako� zniszczy�. Tylko trzeba dobrze poszuka�.Jak b�d� w szkole zaczn� swoje poszukiwania razem z Lily nawet w ksi�gach zakazanych. Troch� to dziecinne, �e w tych czasach s� kl�twy. Zazwyczaj czyta�am o nich w bajkach, ale je�li jest to trzeba ja zniszczy�. Nie chcia�abym by przeze mnie wszyscy cierpieli. Jak nie uda mi si� zniszczy� kl�twy to umr� z godno�ci�. Po�wi�c� si� dla �ycia innych ludzi, ale pozostaje jedno pytanie. Czy mama b�dzie gotowa mnie zabi�?