Myślodsiewna Severusa Snape'a Prowadzi asystentka Snape'a Meg
Dzięki wybitnej znajomości czarów uzyskałam dostęp do osobistej myślodsiewni Mistrza Eliksirów. Teraz będziemy mieli pełen wgląd w jego wspomnienia z młodości, a także z lat późniejszych... poznamy też jego osobiste przemyślenia, kłopoty i problemy, troski i radości bez potrzeby odwoływania się do legilimencji. Zapraszam serdecznie do lektury ściśle tajnych odbić duszy profesora Severusa Snape’a!
Bardzo serdecznie przepraszam wszystkich za opóźnienie, spowodowane moim wyjazdem i następnie pracą w szkole. Już się poprawiam i zachęcam do czytania!Dzięki za komentarze!
***
Po opustoszałych ulicach peryferii miasta hulał beztrosko niezbyt ciepły wiatr, zdawający się być panem tej części stolicy: przerzucając stare puszki, wprawiając w łopot liście wiekowych drzew i dyrygując różnymi ulotkami. W ogóle ulica była ponura i dziwnie opustoszała w ten wczesny, jesienny ranek, nawet mimo faktu, iż stanowiąc ostoję wyrzutków społecznych, nie cieszyła się popularnością wśród londyńczyków: ba, nawet najbardziej dziwaczni turyści wiedzieli, że lepiej się jej wystrzegać.
Czarnowłosy kilkunastolatek w ładnej, czarnej szacie najwyraźniej jednak szedł tą ulicą z wyboru: wyglądał dużo inteligentniej niż przeciętny turysta czy londyńczyk, ale wyraz twarzy miał dość nieprzychylny. Wlókł za sobą spory kufer, opatrzony nalepką: „Severus Snape, Pierwszy Rok”.
Jego krok był szybki, ale chłopiec rozglądał się czujnie. Nagle zatrzymał się i podniósł z ziemi ulotkę z wielkim, rzucającym się w oczy żółtym napisem: INSTYTUT MAGII DURMSTRANG. Severus błyskawicznie zapoznał się z jej treścią, napotykając takie zwroty jak „quidditch” czy „perfekcyjna nauka czarów pod okiem najbardziej kompetentnych magów”. Potem schował starannie ulotkę do kufra i ruszył dalej. Nie dane mu było przejść więcej niż dwa kroki- posłyszał jakieś chrząknięcie. Odwróciwszy się, ujrzał przy wielkim, odrapanym, zielonym śmietniku skulonego pod podartym kocem człowieka, który patrzył na niego wyczekująco. Snape podszedł bliżej i uniósł poważnie brwi, co rozśmieszyło postać. Zirytowany faktem, że ktoś się z niego śmieje (znowu!), nieczuły na serdeczną, niemalże życzliwą nutkę, brzmiącą w śmiechu tego dziwaka, uniósł wyżej głowę, szarpnął kufer i już miał odmaszerować, kiedy wesołek odezwał się zachrypniętym, acz sympatycznym głosem:
-Ale z ciebie obrażalski.
Severus uznał za stosowne nie odpowiadać na takie oświadczenie. W duchu pomyślał tylko, że każdy na jego miejscu tak by zareagował.
-Nie jesteś z Durmstrangu?- tutaj życzliwość zastąpiło zdziwienie.
-Nie.- odparł krótko, nie trudząc się ujawnianiem od razu wszystkich swoich kart. Myśląc, że nieznajomy już skończył, po raz któryś tego dnia zebrał się do odejścia, ale i tym razem pomylił się.
-A wyglądasz, jakbyś był.- uznał i zaczął kaszleć. Severus już otworzył buzię, żeby powiedzieć, co o tym myśli, ale jego rozmówca poradził sobie z kaszlem i, nieświadom zirytowania nastolatka, ciągnął dalej swobodnie, jakby rozmawiali przy kufelku w karczmie a nie na środku ulicy w jakże uroczym towarzystwie zdewastowanego śmietnika w chłodny, jesienny ranek, pomyślał Severus i zacisnął zęby.
-Nie bądź taki agresywny, bo nie będziesz cieszył się sympatią nie tylko wśród płci pięknej, chociaż znam panów o tyle przewyższających urodą tak zwane kobiety, nawiasem mówiąc- nieznajomy puścił oczko, ale nie spotkawszy się z żadną cieplejszą reakcją ze strony chłopca, zaniechał takich spoufaleń -ale i wśród kolegów. Ach, ta dzisiejsza młodzież...-westchnął i znowu zaniósł się kaszlem.
-Przydałby się panu nowy koc, bo z tego niedługo zostaną tylko dziury.- bez cienia uśmiechu zauważył Severus, za wszelką cenę pragnąc dowieść, że ten mężczyzna myli się co do niego, ale tylko wywołał tym kolejne „życzliwe porady”:
-Miło z twojej strony, chociaż wiem, że mówisz tak tylko ze względu na to, co ci powiedziałem wcześniej. Nie chciałbym wydać się przemądrzałym starcem, ale pragnę ci pomóc w miarę moich możliwości. Od razu widać, że jesteś zamknięty w sobie, a niepotrzebnie. Zapewne jesteś inteligentny, ale za bardzo ironiczny. Odpychasz ludzi, nie radzisz sobie z krytyką...
-Bardzo pana przepraszam, nie chciałbym się wydać nieuprzejmym ani nie radzącym sobie z krytyką- przerwał mu w tym momencie Snape najbardziej uprzejmym tonem, na jaki było go w danej chwili stać. –ale dosyć mi się spieszy.
Mówiąc to, spojrzał na człowieka przy śmietniku i poczuł coś w stylu wyrzutu sumienia, dlatego też dodał natychmiast łagodniej:
-Mój pociąg odchodzi za godzinę…nie mam więcej czasu na rozmowę.
Pożegnawszy nieznajomego skinięciem głowy, chwycił kufer i nie bez ulgi powlókł go w stronę majaczącego w oddali wylotu ulicy. Po drodze, w takt zgrzytu drewna na kostce, przelatywały mu przez głowę różne urywki dopiero co zakończonej rozmowy.
Mimo swojego wcześniejszego zachowania, wiedział doskonale, że taka jest prawda: jest agresywny, nie cierpki krytyki, zamyka się w sobie. Zalewała go fala goryczy na myśl o tym, ale za te wątpliwe zalety obwiniał ojca, który każdy dzień jego dzieciństwa, które mógł ogarnąć pamięcią, zamieniał w piekło.
Strach przed pijanym ojcem i konsekwencjami jego hulanki w pobliskiej gospodzie, panika, widoczna w oczach matki, blask jej oczu w ciemności nocy, kiedy siedziała u niego, w nogach łóżka, opowiadając o swej młodości, wrzaski ojca- to najbardziej pamiętał. Zaciskał pięści w bezsilnej złości, ale nie mógł nic zrobić. To przez ojca był taki oschły i złośliwy, ukrywał swoje prawdziwe ja, pragnąc akceptacji. To z winy ojca wyruszył prawie o świcie do Londynu, nie chcąc wszczynać nowej awantury. Pożegnał się tylko z matką, która rozstawała się z nim, z trudem ukrywając łzy i wyruszył w stronę stolicy, czując, że rozpoczyna nowy, nieznany etap swojego krótkiego, jak dotąd, życia.
Bywały chwile, kiedy z rosnącą nadzieją rozmyślał o szkole, do której odjeżdżał, bywały chwile, w których te „głupie, naiwne marzenia”, jak je określał w duchu, rozpadały się w proch pod wpływem mocno realistycznego osądu sytuacji.
Ten człowiek też powiedział coś takiego, kiedy mu powiedziałem, że nie jestem z Durmstrangu, przypomniał sobie i skręcił w lewo, pomiędzy jaśniejsze, czystsze domy bardziej cywilizowanego osiedla. A wyglądasz, jakbyś był, a wyglądasz jakbyś był- te cztery słowa zaprzątnęły całą jego uwagę. Intuicyjnie wyczuwał, że nie był to aż taki komplement, jakiego oczekiwał. Gryząc się znaczeniem tej dziwnej uwagi, przystanął i rozejrzał się. Jednym ruchem otworzył swój kufer i wyjął z niego leżącą na wierzchu ulotkę. Przebiegł ją wzrokiem, ale nie bardzo przybliżyło go to do rozwiązania zagadki. Wreszcie schował ulotkę z powrotem i kontynuował swój marsz.
Po dość długiej chwili wtopił się w magiczny tłum na ulicy Pokątnej, a chwilę później przyłączył się po cichu do jakiejś większej grupy czarodziejów w czarnych szatach opatrzonych naszywką z logo Hogwartu i postanowił się ich trzymać aż do samego ekspresu na peronie 9 ¾.
Komentarze:
nirva Środa, 27 Września, 2006, 18:32
super, napisz 3 częśc ;)))))))
marcia Czwartek, 28 Września, 2006, 17:42
zajefajne, napisz jeszcze!!!!!!!!!!!
Katie Czwartek, 28 Września, 2006, 19:55
Jeszcze piękniejsze, najbardziej podoba mi sie z tym Durmstrangiem
Draco i Fred i Grogre Sobota, 30 Września, 2006, 09:41
Super tekst ale na następną część będziemy czekać chyba rok[chyba bo możę dwa lata]
harry potter Sobota, 30 Września, 2006, 12:58
niezłe ale wydaje mi sie ze pierwsze było lepsze czekam na trzecią czesc (mam nadzieje ze bedzie napisana szybciej)
Pytająca Sobota, 30 Września, 2006, 13:00
Jest OK. Może słyszał ktoś z was o takiej firmie Eneldo? Podobno produkują różdżki...
snape 100 Wtorek, 10 Października, 2006, 19:05
znalazłem superanckie różdżki na www.allegro.pl chyba z 16 modeli,,,,,,,kupiłem 1.......super wykonana
PottEr Piątek, 27 Października, 2006, 15:34
SUUUUUUUUUUUUPPPPPPPPPPPPEEEEEEEEEERRRRRRRRRR
anonim Poniedziałek, 06 Listopada, 2006, 20:25
snape śmierdzi
Luna Lovegood (Lavender i Lily) Sobota, 31 Maja, 2008, 17:48
Ciekawe naprawdę ciekawe. Widać, że znasz się na rzeczy. Wiesz, co by Sanpe zrobił w danej sytacji i dlatego czyta się to jednym tchem i tak jakby to naprawdę pisał Mistrz Eliksirów.