Myślodsiewna Severusa Snape'a Prowadzi asystentka Snape'a Meg
Dzięki wybitnej znajomości czarów uzyskałam dostęp do osobistej myślodsiewni Mistrza Eliksirów. Teraz będziemy mieli pełen wgląd w jego wspomnienia z młodości, a także z lat późniejszych... poznamy też jego osobiste przemyślenia, kłopoty i problemy, troski i radości bez potrzeby odwoływania się do legilimencji. Zapraszam serdecznie do lektury ściśle tajnych odbić duszy profesora Severusa Snape’a!
Bardzo przepraszam za opóźnienie godzinne w pojawieniu się wpisu, ale kompletnie czas mi umknął między palcami i zorientowałam się w szkole, że dzisiaj miałam coś do zrobieniaMam nadzieję, że mi wybaczycie. Notka nie jest idealna, ale jest to coś roszkę innego. A teraz słowo do Was, kochani: Bloombdberg, a znasz pojęcie fikcja literacka?Reszcie serdecznie dzięki za wspaniałe słowa, one dodają mi otuchyCzytajcie, zapraszam też do Pamiętnika Dracona Malfoya.
***
-…nie, nie nie, stanowczo wszystko źle! Pani Huggs, czy doprawdy ten przepis był aż tak trudny do zapamiętania, żeby nawet na zaliczenie nie mogła się pani chociaż trochę postarać? Posiadam wieloletnie doświadczenie, przez moje ręce przewinęło się wielu uczniów o zróżnicowanej inteligencji, nie raz ich braku, nie ukrywam, ale lenistwo nigdy nie było dla mnie do przyjęcia! Nie wszyscy wybieracie sobie drogę życia, w której znajomość eliksirów będzie wam niezbędna, ale znajomością podstaw szczyci się byle żebrak na najplugawszej ulicy, każdy bankrut, osioł z oślej łączki i mężczyzna z psychiatryka, który twierdzi, że sałata jest pomidorem a on sam- słynnym hrabią Drakulą z Transylwanii. Słucham? Czy ktoś chciałby coś powiedzieć? Czy pozwoliłem się wam śmiać? Nie. W tym, co przed chwilą usłyszeliście, nie było krzty śmieszności, no chyba że to, co robicie można określić by słowem „śmieszność”, ale raczej powiedziałbym, że to „żałosne”, a moim zamiarem nie było rozśmieszenie was, tylko przemówienie wam do rozumów, o ile je posiadacie, a w to zaczynam z sekundy na sekundę coraz mocniej wątpić. Panno Huggs, proszę wracać na miejsce. Co ?Jaki stopień? Panno Huggs, zapewniam panią, że dla wszystkich tu obecnych jest jasne jak słońce, którego stąd nie widać, że stopień jest T…dla mnie było to jasne już w chwili, gdy wstała pani z krzesła i podeszła do kociołka…następny, proszę! No? Kto następny? Ach, tak…Snape. No, widzę, że pracujesz, masz ładne stopnie, ale jakoś nie udzielasz się na zajęciach. Snape, wstań, z łaski swojej, jeśli mówi do ciebie nauczyciel! Podejdź tu. No, szybciej, szybciej, chłopcze, nie mamy całego dnia na to, abyś ty odniósł się łaskawie ze stołka i przeszedł te pięć kroków pod katedrę. Słucham? Trzy? Co- „trzy”? Trzy? Trzy kroki…jak śmiecie…śmiesz… Snape, ostrzegam cię…cisza! Nie pozwoliłem wam się śmiać! Snape, chłopcze, co się z tobą dzieje, dotychczas żadnych problemów wychowawczych…słucham? Co? Nie był wychowywany? Kto się odzywa? No, gdzie ta odwaga? Wymaszerowała przez drzwi? Doskonale, tacy jesteście mądrzy, jak każde pokolenie, no ale……do Snape’a mówiłem, a nie do ciebie, Potter, zamilknij…spokój! W tej chwili, albo…albo…zrobię wam sprawdzian! To co, że wystawione, połowa z was nie potrafi odróżnić probówki od kolby, gdyby wszedł tu ktoś z Ministerstwa i zrobił kontrole waszej znajomości podstawowego sprzętu laboratoryjnego, podkreślam: podstawowego, zakład, że trzy czwarte z was rozłożyłoby się na łopatki. Ech, to wasze zadufanie kiedyś was ugryzie w pięty, zobaczycie, jak to boli…i ja kiedyś byłem takim szczylem, co chciał przechytrzyć pedagogów, ale mu się nie udało , ja, ja wam to mówię, z tego miejsca! No ale, zagadaliście mnie znowu, jak wy to robicie, chytrusy obrzydliwe! Snape, weź do ręki słoiczek z czwartej półki, stoi koło palnika…tak, doskonale, doskonale…a teraz dodaj pięć siedemnastych zawartości do kociołka…tak, miarka…doskonale…ach, ten system mierzenia, kiedyś to tylko na czwarte i najwyżej dziesiąte części mierzono, dzisiaj wymyślają tak dokładne miary, że moglibyście odmierzyć z dokładnością wprost niebywałą, o jakiej wam się nie śniło…tak, gotowe? Co powstało? No, nie wiesz? Ach, tak…pięknie, pięknie…wywar lauticynowy pięcioprocentowy, tak? No a co to jest twoim zdaniem, panie Snape? Tak, to co dodałeś! Proszę…co pan…panie Snape, PROSZĘ NATYCHMIAST ODŁOŻYĆ TĘ BUTELKĘ! Co pan dzisiaj wyrabia, czyżby napił się pan czegoś zawierającego zbyt dużą dawkę wiggenu? Co pan wyrabia, proszę…podejść tu…o, tak…spokojnie, już dobrze, może pan przestać skakać…dziękuję ci, Torney, możesz siąść, już chyba się uspokoił, doprawdy nie mam pojęcia, wygląda jak schorzenie tańcopląsu, ale dyrektor mówił, że uczniowie dostali śniadanie takie, jak każdego dnia, tyle że zaopatrzone w wysokoenergetyczne składniki, ale żaden ze skrzatów z pewnością nie pozwoliłby sobie na przedawkowanie…co też ja mówiłem…ach, tak…no więc, myślę, że możemy przejść dalej do egzaminu, o ile czuje się pan na siłach…panie Snape? Proszę się przestać ślinić, panie Snape, na litość boską, albo…woźny mnie zabije! Chce pan tego? Tonery, wytrzyj to natychmiast, na podłodze jest woskowina trzciniasta ślina pozostawia często upiornie…potworne…plamy…o, doskonale, wybornie…tak, dziękuję. Tak? Ależ oczywiście, że pamiętam, jak się nazywasz, Torrick…no to, co też pan dodał, panie Snape? Panie…na brodę Merlina, niech się w ośmiornicę przemienię, jeśli on…panie Snape…ostrzegam pana, że DŁUŻEJ NIE ZAMIERZAM TEGO TOLEROWAĆ! Proszę natychmiast zejść z tej ławki i zostawić tę panienkę w spokoju…cicho, w tej chwili cicho, słyszycie! Nie wolno się śmiać! Panie Snape, pomóżcie……ściągnijcie go, gotów się obnażyć, co on robi…czy to jest TO co ja myślę?! Nie no, skaranie boskie z tym chłopakiem, niechby tylko dyrektor to zobaczył, mielibyśmy poważne…o, już, stoi? Trzymajcie go, musimy go ocucić, co on mówi? Tylko żeby mi znowu nie obślinił podłogi, w końcu to nie buldog, normalny chłopak, musiał zjeść coś zupełnie niestrawnego, że tak się zachowuje, zazwyczaj był zrównoważony, prawda…panie Potter, jeśli ma pan jakieś wątpliwości, proszę zgłaszać się do dyrektora lub opiekuna domu! Co? Chciałby pan coś dodać, panie Pettigrew? No ja myślę, że lepiej, ażebyście milczeli! Temu chłopcu cos ewidentnie jest, albo się czymś zatruł albo zwyczajnie się zrywa. Panie Towrento, wody, jeśli łaska, tam, z tamtego kranu, nie! Ten nieczynny jest, jakiś bałwan dziesięciokrotny zapchał go fajerwerkiem i nie można tego nijak wyjąć. No, uwaga, panie Snape, chlustamy! O, już lepiej! Przejrzał przytomniej na oczy, znakomicie, o, o, o, już lepiej, lepiej. No? To powie mi pan, co tez znalazło się w tym słoiczku? No? Czeka m na odpowiedź, panie Snape, na peno pan wie…to zrozumiałe, że lekki szok przedegzaminacyjny, każdemu się zdarza, no nic…to jak będzie? Tak, słucham? Co? Proszę powtórzyć, czyżbym się przesłyszał…włos z papugi kalifornijskiej? Jest pan pewien? Tak? Proszę się nie śmiać, dosyć! Milczeć! Ooo, jeszcze sobie z wami porozmawiam, paskudy wy jedne! Tracę cierpliwość, nie grajcie mi na nerwach bo taki rezonans poczujecie, że się wam po kościach nie rozejdzie! Spokój! No, panie Snape, muszę przyznać, że srodze mnie pan zawiódł, a…a co to, co to za wygłupy, panie Potter? Proszę natychmiast schować tę różdżkę, ale już! Kiedy jest potrzebna, to wyjmujemy, ale podczas egzaminu pod żadnym pozorem, chyba że jest wyjątkowo potrzebna, jak powiem…no, chyba że chciał pan podgrzać swój syrop, wtedy owszem…no, panie Snape…co ja mam z panem zrobić? A było tak ładnie, wybijał się pan, nie za złe oceny z egzaminów praktycznych ale dzisiaj…przeszedł pan samego siebie, zachowuje się pan jakby cos panu dolegało, a o ile wiem, nie dano wam do jedzenia nic odmiennego. Wygłupy są dla idiotów, tylko idiota pozwala sobie na taki pokaz w obecności nauczyciela , podczas egzaminu! Nie miał pan żadnego zaświadczenia o skłonnościach, nadpobudliwości a ja nie mam powodu, by pańskie dziwaczne zachowanie oraz totalnie żałosne zachowanie, chwilami wręcz wulgarne, kłaść na karb zmęczenia czy też innych czynników, co oznacza, że jest pan sam sobie winien, Nie wiem, jak pan to wytłumaczy przed wychowawcą, gdyż nie omieszkam powiadomić pańskiego opiekuna o tym zajściu, cokolwiek przykrym.
-To, co dodałem, to pieprz wanilinowy a powstał celtycki napar leczący zranienia po ukłuciach jadowitych much, panie psorze!- wydyszał szybko chłopak, nazywany Snapem. Jego twarz była purpurowa, spocona, nie znać, czy to z wysiłku czy wstydu, a oczy niemalże wyszły mu z orbit. Wyraźnie był nieswój, ale profesor nie parzył na niego , z roztargnieniem i zatroskaniem potrząsając w kierunku klasy kartą egzaminacyjną.
-Tak, tak, niestety, nie spodziewałem się akurat po tobie, panie Snape…ale dziś słabo…czyżby nic pan sobie ze mnie i tego przedmiotu nie robił? Doprawdy, nie rozumiem…ale prawo jest prawem…wszyscy są świadkami tego, co pan tu wyczyniał, a nawet po dobroci nie mogę panu zaliczyć. Przykro mi, ale zasłużyłeś sobie dziś na O. Proszę poczekać na mnie po zajęciach, zaprowadzę cię do opiekuna, tylko bez histerii! Siadaj! Następny proszę!
Nawet posiadacz tysięcy słowników nie potrafiłby w najmniejszym stopniu oddać wyrazu twarzy Severusa Snape’a, w momencie, gdy wracał na swoje miejsce z piętnem ogromnej hańby i jedynki z egzaminu z eliksirów Co gorsze, nie wiedział. W dodatku nie miał też pojęcia Najbladszego o przyczynach takiej utraty samokontroli. Żaden z uczniów nie rzuciłby na niego zaklęcia Imperiusa, to skreślił na samym początku, ale wyraźnie czuł, że to czyjaś robota, nie był sobą w momencie, kiedy zaczął wygadywać głupstwa i wyczyniać koszmarne rzeczy, o których myśleć się brzydził, a co dopiero uświadamiać sobie, że je robił kilkanaście sekund temu. Siadając na swoim miejscu, był idealnie świadom spojrzeń, jakimi go darzono. Śmiech, pogarda, zdumienie, uciecha złośliwością podszyta…tak, to jest to, co ich rajcuje, że jeden z najbardziej dziwacznych ludzi w klasie dał właśnie popis po prostu…aż trudno to nazwać. To już nie był wstyd czy gniew. To nie był już żal; to było coś nieokreślonego, co pęczniało w jego piersi, rosło i rosło i było naprawdę groźne, zwłaszcza dla jednej osoby, która w feralnej chwili puściła oko złośliwie i pogładziła swoją różdżkę…
Komentarze:
Pauliina Sobota, 16 Czerwca, 2007, 10:26
Brakuje mi już słów na określanie twoich notek. Są po prostu świetne. Co ja mówię, są dużo lepsze niż świetne. Masz wielki talent. Podjełaś się strasznie trudnego zadania. Rowling w swoich książkach nie pisała zbyt dużo o Snape, więc ciężko jestopisać jego przeszłość, ale tobie się to udało. Z drugiej strony jednak masz wolną rękę w opisywaniu tej historii i to mi się podoba. Oby tak dalej. Czekam na następną notkę ;)
Bardzo mi się podoba. Ciekawa odmiana, bardzo interesująca nocia.
Czekam z niecierpliwością na kolejny wpis!
Artanis Poniedziałek, 02 Lipca, 2007, 20:57
Po prostu...rewelka! Ten monolog nauczyciela...heh...super. Biedny Snape...taka porażka! Ale trzymam kciuki za wrrrrrredny rewanż na Potterze, bo to on był za to odpowiedzialny
Czekam na następną nocię. Pozdrawiam.
moniskaa Wtorek, 25 Września, 2007, 16:56
Snape w 7 części okaże sie dobry. Jednak dobry. Co za ulga. Po zabiciu Dumbledora po prostu go znienawidziłam. ;)) Ale na szczęście jest ok
Luna Lovegood (Lavender i Lily) Niedziela, 01 Czerwca, 2008, 10:24
moniskaa nie wolno zdradzać szczegółów wtedy kiedy jeszcze nie wyszła siódma częśc po polsku! Ja bym np. nie chciała wiedzieć co się zdarzy. A notka, ciekawa odmiana.. Nauczyciel to sie rozgadał. A Snape biedny