Myślodsiewna Severusa Snape'a Prowadzi asystentka Snape'a Meg
Dzięki wybitnej znajomości czarów uzyskałam dostęp do osobistej myślodsiewni Mistrza Eliksirów. Teraz będziemy mieli pełen wgląd w jego wspomnienia z młodości, a także z lat późniejszych... poznamy też jego osobiste przemyślenia, kłopoty i problemy, troski i radości bez potrzeby odwoływania się do legilimencji. Zapraszam serdecznie do lektury ściśle tajnych odbić duszy profesora Severusa Snape’a!
Oto spóźniony prezent mikołajkowy!Wybaczcie zwlekanie- próbne matury, brak czasu, zbliżająca się 100dniówka i brak partnera oraz pomysłu na kreację-to nie bagatela:P no ale o Was nigdy nie zapominam! Jeszcze co do komentarzy: wielkie dzięki a jeśli chodzi o pytanie Emisi: zgadza się, Lucjusz miał wyprostowane włosy ale wspomnienie pozostało niezatarte Pozdrawiam cieplutko, Marta!
***
Marchewkowa opalenizna zeszła z twarzy Jamesa po kilku godzinach, niemniej te kilka godzin wystarczyło, by o ewenemencie dowiedziała się cała szkoła, łącznie z gronem pedagogicznym. Potter jednakże nie zamierzał skarżyć ani żalić się nikomu z tego: przeciwnie, podtrzymywał ogólną opinię, że żart był udany i że jego też rozśmieszył. Postanowił jednak załatwić tę sprawę sam, jak zazwyczaj. Nie przejmował się też uwagami Lupina, który uważał, że James przesadza i że zrobił się dziecinnie mściwy.
-Uważaj, James- mówił.- Tracisz już rachubę. Odwet za odwet wzięty na odwecie, czy to nie skrajna głupota?
-Nie, Remusie.- upierał się James, a Remus Lupin, w obliczu gorącego poparcia Syriusza i zawsze wtórującego Petera, wkrótce zaniechał porad i poprzestał na biernym przypatrywaniem się działaniom przyjaciół.
Tymczasem Ślizgoni spoczęli na laurach: Lucjusz, którego bezpośrednio dotyczyła cała historia, zdawał się nabrać tyle zuchwałości, że kompletnie zignorował fakt, iż wśród Gryfonów coś się święci. Bez przerwy opowiadał wszystkim zainteresowanym ( a było ich nadzwyczaj dużo) o proszku, który wywołał tak zabawny efekt. Opowiadał, jak to znalazł go samotnie w jednym ze sklepów podczas Magicznego Kociołka i jak to sprzedawcy chwalili go za idealny wybór.
Severus, chcąc nie chcąc, musiał przed sobą przyznać, że to pominięcie w upajaniu się glorią było dla niego czymś przykrym: w końcu to on z nich dwojga był lepszy w eliksirach i to on załatwiał wspólnie sprawy zabawnych i głupich substancji. Chcąc nie chcąc, przyznawał także, że Lilly miała rację: Lucjusz faktycznie musiał mieć w sobie sporo tej ignorancji i pychy, o jaką go oskarżała, ale dotąd nie ujawniał jej tak widocznie. Oczywiście, wmówił sobie, że to nic nie powinno go obchodzić i skutecznie zajął się nauką i innymi ważnymi sprawami, jak np. zebrania z Riddlem.
Zaprzyjaźnili się ze sobą ostatnio, o ile można było mówić w ich wypadku o przyjaźni. Riddle czasami spotykał go na korytarzu i wówczas zamieniali ze sobą parę słów, bo wieczorami był zajęty: rozmawiał ze starszymi kolegami, czytał książki albo tkwił w bibliotece. Tam któregoś wieczora spotkał go Severus, który przyszedł w celu oddania książek na temat eliksirów transmutujących. Skończyli już ćwiczenia teoretyczne i przed przejściem do praktyki nauczyciel poprosił ich o sporządzenie solidnych referatów na temat kilku eliksirów.
Wieczór był pogodny, księżyc świecił jasno i było nawet widno. Kiedy się weszło do biblioteki, gdzie pani Pince wietrzyła krótko na noc, czuć można było przyjemny zapach jesieni. Severus z reguły nie okazywał wrażliwości na takie rzeczy, ale teraz z przyjemnością wdychał głębokie, rześkie powietrze. Już miał wychodzić, gdy zobaczył w Sali błysk lampy i pochyloną głowę Riddle’a. Zmienił więc zamiar i podszedł do niego.
Riddle czytał jakąś opasłą księgę, wyglądającą na bardzo starą. Na widok Severusa skrzywił wargi na kształt bladego uśmiechu i, przesunąwszy się, wskazał mu krzesło.
-Cześć.- mruknął Severus powitalnie i zajął miejsce.
-Cześć.- Tom spojrzał na niego uważnie. –Co tu robisz?
-Przyszedłem oddać książki a ty? Co czytasz?
-Nic ciekawego… starocie takie.- uśmiechnął się Riddle, zamykając książkę tak sprytnie, by światło lampy nie padło na tytuł. –Co tam?
-Nic specjalnego.- wzruszył ramionami Snape.- Pisałem pracę z eliksirów o eliksirze wielosokowym i eliksirze z alg.
-Ach, tak.- pokiwał głową Riddle ale Snape’owi wydało się, że myśli o zupełnie czymś innym. Pomilczał chwilę a potem zapytał znienacka:
-Podobno Lucjusz dotkliwie zranił dumę Pottera?
-Tak, potraktował go proszkiem, jaki kupiliśmy na Magic…
-Rozmawiałeś już z Evans?
-Co?
-Rozmawiałeś już z Evans?
-Nie.- Severus zmarszczył nieznacznie brwi. –A dlaczego miałbym z nią rozmawiać i o czym?
-Potrzebujecie sprawdzianu.- powiedział cicho Tom, odchylając się na oparcie krzesła i zatapiając wzrok w płomieniu świecy za szkłem lampy.- Rozmyślałem dużo o tym przez wakacje i doszedłem do wniosku, że nie ma chwili do stracenia. Jestem od was o dwa lata starszy więc pozostały mi tylko cztery lata na to, co chcę zrobić.
-A co chcesz zrobić?- zapytał Snape. Był nieco zaskoczony tonem Riddle’a, w którym czaiła się jakaś niebezpieczna zagadkowość.
-Dowiesz się, gdy nadejdzie czas.- uśmiechnął się dziwnie i dodał.- Ale dowiesz się na pewno, jako jeden z pierwszych. Ufam ci, Snape i liczę na twą pomoc. Jesteś w drugiej klasie, ale jesteś bardzo dojrzały. Im wcześniej, tym lepiej. Potrzebuję popleczników, takich, którzy nie opuszczą mnie w potrzebie i po ewentualnym fiasku. Potrzebuję wiernych i lojalnych magów, którzy posłusznie wypełnią me rozkazy. Rozumiesz, o czym mówię?
-Nie bardzo.- powiedział Snape i pokręcił się na krześle. Tom zaśmiał się ochryple.
-Nie gniewam się. Ale, może jaśniej. –pochylił się znów nad stolikiem i wpił swoje uważne spojrzenie w czarne oczy Snape’a. – Rzecz nie w tym, bym tylko ja wybierał sobie doradców, tworząc swoją grupę samodzielnie. Oczekuję od was tego, że będziecie w stanie przekonać niektórych ludzi co do moich kryteriów i mojej teorii, że będziecie, innymi słowy, umieli sami poszerzać swoje grono… to ważne, bo im szybciej zaczniemy, tym więcej ludzi mamy szansę przejednać na naszą stronę.
-Chcesz, żebyśmy namawiali innych do wstępowania w szeregi… w nasze szeregi?
-Dokładnie tak, Snape.- znowu się zaśmiał.- Wiedziałem, że szybko pojmiesz. Oczywiście, nie mam tu na myśli nauczycieli czy jakichś szczyli z pierwszych klas, bo rzadko tam się trafia ktoś dobry. Będziecie głosić prawdę, jak starożytni magowie, prawdę o roli magii w naszym życiu, o tym, że nie wolno dyskryminować Czarnej Magii, bo może się okazać, że niejednokrotnie jest ona większa od Białej Magii, słyszysz? N i e j e d n o k r o t n i e!
Snape kiwał w milczeniu głową. Riddle mówił dalej, z rozpaloną twarzą, jak wtedy, gdy namawiał ich do bojkotu Dnia Wiedzy i jak zobaczył w tłumie małego Gryfona.
-Jest ważne, by nasze szeregi powiększali nie tylko ludzie od Slytherina, choć, oczywiście, ich będzie najwięcej, ale także, jeśli jest to możliwe, ludzie z innych domów. Tak czy siak, liczymy tylko na siebie i na innych lepiej nie polegać całkowicie, ale im więcej różnych ludzi, tym lepiej. Posunę się nawet do twierdzenia, że bardziej cenny może okazać się przekabacony Gryfon niż Ślizgon- bez urazy, Snape- ale wiesz dlaczego?- zniżył głos niemalże do szeptu i zerknął ukradkiem na panią Pince. Ta jednak dalej porządkowała książki i nie zwracała uwagi na nic poza regałami.
-Bo oni będą mieli większą, bardziej żywiołową wolę walki i będą w stanie pociągnąć za sobą więcej ludzi swego rodzaju, ze swojego domu aniżeli jeden przekonujący Ślizgon.- odpowiedział bezbarwnym głosem Snape. Tom klepnął go po plecach, szepcząc triumfalnie:
-O to chodzi, o to właśnie mi chodzi!
-Więc co mamy zrobić?- pytał dalej tym samym tonem. Dziwnie się czuł ale nie mógł temu poświęcić więcej czasu. Tom pogładził książkę nieuważnie i dodał z niezauważalnym grymasem:
-Jestem wyjątkowy i wierzę, że mogę dokonać wiele. Czuję, że mogę zmienić świat na lepsze, pod warunkiem, że nie będę sam.
Zamilkł na chwilę więc Severus też się nie odzywał. Pani Pince stuknęła lekko szczotka do kurzu i zaczęła czyścić Dział Ksiąg Zielarskich. Tom uspokoił się i chyba wyciszył, bo odezwał się normalnym, lekko kpiącym głosem:
-Zwołaj wszystkich na jutro, na dwudziestą. Niech czekają na boisku do quidditcha, po treningu Ślizgonów, żeby nie było podejrzeń.
-Jasne.- odparł po prostu Snape i już miał wstać, gdy Tom chwycił go niczym kleszczami za rękę.
-Dziękuję ci.- powiedział tak cicho, że Severus poważnie zastanawiał się nad tym, czy aby się nie przesłyszał. Chyba jednak nie, bo gdy Riddle puścił jego dłoń, patrzył na niego bez uśmiechu lecz wymownie. Severus skinął głową i opuścił bibliotekę.
Komentarze:
Pauliina Poniedziałek, 10 Grudnia, 2007, 20:47
Ach, nareszcie pierwsza
Muszę przyznać, że zaimponowała ta notka. A szczególnie jej zakończenie
Hmm... Severus ma teraz trudne zadanie... Ciekawe czy mu sie uda...
Z niecierpliwością czekam na następną i oczywiście gratuluję tej notki.
Magda Potter Poniedziałek, 10 Grudnia, 2007, 22:26
Naprawdę świetnie! jestem pod wrażeniem... Czy książka, którą czytał Riddle była tą książką o hor...?
Emisia Poniedziałek, 10 Grudnia, 2007, 23:24
Ciekawe czy kiedyś będę pierwsza...
Przede wszystkim zaskoczenie, że tak szybko, ale ja nie narzekam. Podoba mi się, że zaczęłaś od dokończenia sprawy z poprzedniej notki. Kolejny ciekawy pomysł Riddle'a. A czy w książce byli jacyś śmierciożecy nie ze Slytherinu? Na koniec zabrakło mi tylko tego o czym Severus pomyślał tzn. jakieś rozterki, wątpliwości. Ogólnie notka wspaniała.
Ps. powodzenia na maturce itd. ja przez to przechodziłam w zeszłym roku ;)
Arya (Tom Riddle) Wtorek, 11 Grudnia, 2007, 18:02
Notka świetna. Nie ma się do czego przyczepić.
Mindi Poniedziałek, 17 Grudnia, 2007, 19:53
Świetnie łączysz ze sobą wszystkie wspomnienia! Fajne zakończenie
Daria Środa, 19 Grudnia, 2007, 16:51
Za bardzo sucho, za mało uczuć. Dawno przestałam się już czepiać o za mało pamiętnika w pamiętniku, ale uczuć nie odpuszczę.
Emisia Środa, 19 Grudnia, 2007, 19:22
Za mało pamiętnika w pamiętniku?? Niby co to znaczy?! Autor pisze tak jak chce i koniec! Przecież nie będzie tylko samych opisów tworzyć. Wiadomo, że może się zdarzyć, że brakuje jakiś przemyśleń, ale to nie znaczy, że od razu musi wylewnie wszystko opisywać! Jak Ci mało uczuć, to sobie obejrzyj brazylijską telenowelę... tam masz ich pod dostatkiem
LUNA 35 Czwartek, 20 Grudnia, 2007, 15:45
NIE CZYTAŁM NAWET TEGO BO NAPEWNO GŁUPIE Z TEGO CO WIEM O TOBIE BO CIĘ NIE LUBIE. BO MĘCZYSZ HARREGO RONA I HERMIONE.HOCIAŻ HERMIONA MA DOBRE OCENY .ALE NIEWIEM CZY MĘCZYSZ DZINNI I LUNE.WIĘ JAK WSPOMINAŁM TO CIĘ NIE LUBIE WŁAŚNIE DLA TEGO.
anonim Sobota, 22 Grudnia, 2007, 20:12
Fajna nocia. Świetnie łączysz ze sobą zdarzenia:P Tylko tak dalej i częściej. Stawiam W+
Emisia Sobota, 22 Grudnia, 2007, 22:40
Luna 35 Ty się dobrze czujesz?
Luna Lovegood (Lavender i Lily) Wtorek, 03 Czerwca, 2008, 15:33
Chyba ona się źle czuje, Emisia. Notka ciekawa, mnie też podobało się zakończenie. Ciekawe co zrobi Severus..
Pozdrawiam cieplutko!
Sophie Rose Środa, 02 Maja, 2012, 18:42
Nie wiem, czy ta Luna 35 dobrze się czuje
Dobre zakończenie, notka inspirująca.
Nic dodać - nic ująć.
Ciekawie...