Myślodsiewna Severusa Snape'a Prowadzi asystentka Snape'a Meg
Dzięki wybitnej znajomości czarów uzyskałam dostęp do osobistej myślodsiewni Mistrza Eliksirów. Teraz będziemy mieli pełen wgląd w jego wspomnienia z młodości, a także z lat późniejszych... poznamy też jego osobiste przemyślenia, kłopoty i problemy, troski i radości bez potrzeby odwoływania się do legilimencji. Zapraszam serdecznie do lektury ściśle tajnych odbić duszy profesora Severusa Snape’a!
Hej! Mam dla Was 32. wspomnienie Severusa Snape'a i sądzę, że nawet Fionie Apple powinno się spodobać, a jeśli nie- to trudno! Jednym może się podobać, drugim nie, ale nie zamierzam zmieniać stylu, wpisów czy czegokolwiek innego tylko dlatego, że jednej osobie to nie pasuje,bo nie mogę zmieniać tego, co moje, prawda?
Dziękuję serdecznie za komentarze. Bardzo lubię je czytać, więc piszcie jak najwięcej!
Co do wpisu Semley: wielkie dzięki... ;) z reguły ludzie dają mi mniej lat; jak dotąd, znam tylko jedną osobę, która mnie "postarzyła" ;)
Co do wpisu Fiony Apple: droga Fiono, przyznam szczerze, że rozśmieszył mnie Twój komentarz. Nie obraź się, ale wydawało mi się, że chciałaś, bym poczuła się jak skarcony brzdąc, który coś zbroił... doprawdy, było to zabawne uczucie. Przykre natomiast było to, co napisałać o tłumaczeniu: jeśli pomyślałaś, że będę się tak tłumaczyć, to znaczy, że mnie nie doceniasz i raczej nie znasz się na mojej twórczości i stylu. Nie zamierzałam nigdy tłumaczyć tego, że Twoim zdaniem moje słownictwo "oklapło". Ja uważam, że notka jest taka, jak powinna być zgodnie z tym, co chciałam tam przekazać, a ponieważ opinie czytelników będących ze mną dość długo mnie utrwierdzają w tym przekonaniu, że idę właściwą drogą, nie zboczę z niej, chyba że uznam to za stosowne. Nie chciałabym, abyś sobie pomyślała jakieś głupie rzeczy w stylu, że nie znoszę krytyki, nie lubie Cię, czy coś takiego. Niech powtórzę: Obydwie wiemy, że nie o to chodzi.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich komentujących i czytających. Wiem, że wpis jest... długi, lekko mówiąc, ale myślę, że nie mozna było go zakończyć w lepszym momencie.
Jak zwykle, nowa notka na moim blogu oraz w Pamiętniku innego Ślizgona- Dracona Malfoya. Zapraszam serdecznie i gorąco pozdrawiam!
Marta
*** Na przestrzeni dziejów świata magii ukształtowało się wiele form obrony przed czarnoksięskimi urokami, niebezpiecznymi istotami bądź roślinami. Do najbardziej znanych należy grupa zaklęć obronnych, do najbardziej tradycyjnych- wytwory szlachetnej sztuki eliksirów i przedmioty cenione we wróżbiarstwie. Nie wszystkie są skuteczne zawsze i wszędzie, bowiem nie należy zapominać, iż nie istnieje forma magii, która jest w stanie ochronić kogokolwiek i cokolwiek przed Najgroźniejszym z Zaklęć Niewybaczalnych.
-No nie… nie sądzisz poważnie, że to się nadaje? Przecież żaden nauczyciel nie przyjmie od ciebie takiego banału!- Lilly Evans rzuciła bez szacunku pergamin na stół i przysunęła do siebie „Wielką księgę magii”. – W dodatku żywcem przepisanego z dzieła znanego wszystkim szanującym się wykładowcom.- dodała pogardliwie, odsuwając od siebie książkę i patrząc potępieńczo na siedzącego naprzeciwko niej czarnowłosego chłopaka w okularach, który zabawiał się teraz piórem.
-James, mógłbyś przerwać chociaż na chwilę?!
-Już, chwilkę… Syriuszowi udało się wczoraj podrzucić pióro na palcu dwadzieścia razy, więc ja muszę zrobić to minimum trzydzieści razy, ty będziesz… Lilly, zaczekaj, a ty dokąd?
-Nie zamierzam tracić własnego, cennego czasu na jakiegoś niedojrzałego chłopaka, który zabawia się podrzucaniem pióra.- usłyszał w odpowiedzi od dziewczyny, która już była w drzwiach sali. Zerwał się, chwytając swobodnie pióro i, chowając je do kieszeni pobiegł za nią. Chwycił ją za łokieć i obrócił ku sobie.
-Ja tylko żartowałem, nie gniewaj się, Lil, proszę.
-Chyba już ci powiedziałam, co o tobie myślę?- odpowiedziała, unosząc wysoko brwi i opierając się o framugę. –I nie nazywaj mnie „Lil”.
-Przepraszam, Lil.
James Potter uchylił się błyskawicznie przed ręką dziewczyny i roześmiał się.
-To było przez zapomnienie, już nie będę, obiecuję!
-Ulotną masz pamięć, Jamesie.
-Widzisz, to zależy, bo na przykład o tobie nie jestem w stanie zapomnieć nawet w nocy.- zripostował. Lilly zarumieniła się lekko i spuściła głowę. Zaraz jednak musiała ruszyć się z miejsca, bo zagrodziła drogę. Kiedy stanęła z boku i mimochodem spojrzała na osobę, którą przepuszczała, zobaczyła młodego, ponurego Ślizgona, Severusa Snape’a. Był w towarzystwie syna Malfoy’a, który mówił coś właśnie z przemądrzałą miną. Urwał, widząc, że Snape zatrzymuje się jak wryty. Teraz Severus, Lucjusz, Lilly i James utworzyli swoisty kwadrat napięcia i ciążącego milczenia.
-Zdaje się, że i tak już dużo dla was zrobiliśmy, przepuszczając was, więc może byście łaskawie podążyli swoją drogą, hm?- pierwszy milczenie przerwał James, podchodząc do Lilly i swobodnie obejmując ją jednym ramieniem, które ona spróbowała odtrącić, czerwieniejąc coraz bardziej, ale po chwili przestała, nie mogąc oderwać oczu od Severusa, którego twarz była blada i kamienna.
-A to wcale nie jest twoja sprawa, co mamy robić po tym tzw. akcie dobrodziejstwa, Potter.- odpowiedział mu Lucjusz, ze spokojem odgarniając włosy na plecy. Spojrzał swymi pozornie zimnymi oczyma na Lilly i Snape’a i zapytał głośno:
-Severusie, na co masz ochotę?
Severus milczał, stojąc tak, jak dotąd. Potter błyskawicznie obrócił się w jego stronę i powiedział drwiąco:
-Snape jest jeszcze w żałobie po swoim tatuśku, który zmarł w zeszłą niedzielę… wyrazy współczucia… chociaż pewnie w duszy jesteś zachwycony, co, Snape?
-James!- to był krzyk Lilly, który sprawił, że uwaga otoczenia na chwile skupiła się na niej. Stała z zaciśniętymi do białości pięściami, patrząc z oburzeniem na Jamesa. Zauważając, że wszyscy na nią patrzą, powtórzyła z przyganą:
-Jak możesz, James? Nigdy nie sądziłam, że potrafisz być tak… tak…- kręciła głowa, nie mogąc znaleźć odpowiednio podłego epitetu dla Pottera, ale on chyba nie przejął się tym zbytnio.
-Zapewniam cię, moja droga, że jakimkolwiek pseudokomplementem byś mnie nie obdarzyła, i tak ja nie dorastam do pięt Smarkerusowi.- cedził słowa z widoczną złośliwą przyjemnością, patrząc Severusowi prosto w oczy.- Ja nie nienawidziłbym swojego ojca po jego śmierci, nawet gdyby był skończonym draniem.
W mgnieniu oka Severus celował już różdżką w pierś stojącego naprzeciw Gryfona. Lucjusz przyglądał się wszystkiemu z boku, na razie stroniąc od pożegnania z pasywnością, natomiast Lilly prawie dygotała z oburzenia.
-Nie! James… Severusie, proszę!
-Tym gestem tylko potwierdziłeś, że jesteś śmieciem, Snape.- James Potter flegmatycznie wyjął różdżkę.- Co chcesz zrobić? Nawet jeśli mnie zaatakujesz, niczego mi nie udowodnisz. Ja powiedziałem prawdę, a ty się jej wstydzisz, ot, dlaczego teraz celujesz we mnie swoją różdżką.
Różdżka Snape’a drgnęła minimalnie.
-Nie!- Lilly krzyknęła o wiele głośniej, niż wcześniej. –Jeśli zaraz nie przestaniecie, pójdę po bibliotekarkę!
-Właśnie, ciekawe, czemu jej jeszcze nie zwabiły okrzyki.- zastanowił się na głos Lucjusz, kładąc Severusowi dłoń na ramieniu, ale patrząc chłodno na Pottera.-Severusie, nie warto… chcesz się wpakować w kłopoty przez kogoś takiego, jak o n?
Severus strząsnął sztywno dłoń kolegi, cały czas patrząc na Gryfona, który skrzywił się z niesmakiem na słowa srebrnowłosego Ślizgona, mówiąc:
-Malfoy, zawsze miałeś dar do wtrącania się w nie swoje sprawy i zgrywania ważniaka… ale może byś zrezygnował z tego pysznego tonu? Bo wiesz, tak się składa, że cenię sobie bardziej swój ubrudzony rąbek szaty aniżeli pół twojego paznokcia.
-Nieźle mu powiedziałeś!- wtrącił kolejny głos. Oczom zebranym ukazał się kolejny członek domu Gryffindora, tym razem- Syriusz Black. Wolno przekroczył próg sali, wyciągając zza pazuchy długą, giętką różdżkę i, celując nią precyzyjnie raz w Lucjusza, raz w Severusa, powiedział w przestrzeń:
-Bibliotekarka aktualnie ściga Irytka na korytarzu przed biblioteką, bo zabrał jej cenny tom Szkaradnych szkaradzieństw czyli najbardziej odrażających magicznych stworzeń . Lilly, lepiej stąd wyjdź, bo za chwilę może być naprawdę gorąco.
-Uhh, jesteście nieznośni! Syriuszu, nie powinieneś…- zaczęła Lilly, ale nikt jej chyba nie słuchał, a już z pewnością nie James i Severus, którzy zajęli się małą wymianą zdań, zainicjowaną przez tego drugiego.
-Nic ci do tego, co łączyło mnie z moim ojcem, Potter, nie masz o tym bladego pojęcia. Nie waż się mnie oceniać!
-Ja cię nie oceniam, bo sam sobie tę ocenę wystawiasz… zastanawia mnie tylko jedno: czy zrobiłeś to, żeby przypodobać się Riddle’owi i nie łamać jego doktryny?
Różdżką zadrgała mocniej.
-O czym ty mówisz, do cholery?
-Właściwie to się układa w logiczną całość, Snape… sama nienawiść nie usunęłaby tej czarnej owcy z twojego życia, a zabójstwo nie tylko przyniosłoby ci ulgę ale i uznanie w oczach waszego wodza… ćwiczenie czyni mistrza, jak mó…
Błysnęło światło z czterech różdżek, huknęło i obu siła zaklęć rzuciła na stoły, które przesunęły się z hurgotem o dobre dwie stopy. Pozostali Gryfoni oraz Lucjusz również upadli na ziemię, a na to wszystko do komnaty wpadła z lamentem i piłującym uszy wrzaskiem bibliotekarka, pani Hosting, dobroduszna, puszysta kobieta z imponującymi lokami koloru bordo.
-Co tu się dzie… o, bogowie! Łajdaki i hultaje, moje księgi, tak… CO TU SIĘ DZIAŁO??!
Piątka uczniów podniosła się z podłogi, kaszląc, sapiąc i otrzepując się z pyłu. Dopiero teraz mieli okazję ujrzeć rzeczywisty wymiar zniszczeń, jakich nieroztropnie i nieświadomie dokonali: nie tylko poprzesuwane stoły rozbiły dwie szklane gabloty, ale też z wysokich, ciężkich regałów powypadało wiele książek, które teraz leżały bezładnie na dywanie niczym obraz nędzy i rozpaczy.
Severus spojrzał na Lilly. Dziewczyna stała w kącie między dwiema szafami obok Syriusza, stojącego nieco za Jamesem, który poprawiał sobie właśnie okulary na nosie. Po lewej stronie, bliżej Severusa, Lucjusz otrzepywał rękawy, najwyraźniej unikając patrzenia na panią Hosting, która wpadła w prawdziwą furię. Upuszczając bezwiednie na podłogę Szkaradzieństwa… , zapiszczała tak donośnie, że cała piątka uczniów rychło zakryła szczelnie uszy dłońmi, krzywiąc się. Kiedy w końcu zapadła cisza, zakłócana tylko szybkim, urywanym oddechem bibliotekarki, Severus raz jeszcze skierował wzrok na Gryfonkę, ale ta nie patrzyła na niego, lecz na swoich kolegów z domu, którzy już porozumiewali się wzrokiem. Obok Severusa Lucjusz wykrzywił wargi w złośliwym uśmiechu.
-Takiego czegoś jeszcze tutaj nie widziałam.- powiedziała pani hosting, odzyskując mowę. – To nieprawdopodobne! Czy możecie mi to jakoś racjonalnie wytłumaczyć?
Zapadła krótka chwila milczenia. Pani Hosting otworzyła buzię, by przemówić ponownie, ale wówczas odezwała się Lilly, wychodząc kilka kroków naprzód, ostrożnie omijając zniszczone książki i pisma, aż zatrzymała się tuż przed dysząca z gniewu kobietą.
-Pani Hosting, to moja wina, bardzo mi przykro. Wiem, że nie powinnam była ćwiczyć zaklęć w bibliotece, chciałam tylko spróbować, czy naprawdę można się efektywniej uczyć, koleżanka mnie namówiła, ale…
-Nie, to moja wina.
Pani Hosting przeniosła wzrok z rudowłosej dziewczyny na czarnowłosego, szczupłego, żeby nie powiedzieć- chudego chłopaka w ciemnej szacie z zielonymi lamówkami. W jej szarych oczach pojawiło się coś na kształt zaskoczenia ale szybko znikło. Bez słowa przyglądała się, jak chłopak, twardo patrząc jej w oczy, mówi suchym tonem:
-To ja podkusiłem Lilly, żeby użyła tego…
-Wielkie dzięki, ale nie musisz się poświęcać, ja potrafię przyznać się do winy.- przerwał mu prawie ostro James Potter, nonszalancko poprawiając sobie okulary. Lilly Evans zamarła w półobrocie na pięcie, z trudem powstrzymując się od otwarcia buzi.
-Pani Hosting, prawda jest gorzka, ale niestety, trzeba mieć ten tzw. honor.- zaczął, strojąc śmiertelnie poważne miny. W ciemnych oczach Severusa zalśniła pogarda dla spryciarza brylującego urokiem osobistym, choć ten zwyczajnie nic sobie z tego nie robił. Postąpił krok do przodu, aż zrównał się z Lilly i mówił dalej, starając się przybrać wyraz skruchy. –To ja jestem sprawcą tego całego zamieszania, tego, przyznaję, niemal aktu wandalizmu… nie zrobiłem tego rozmyślnie, lecz z głupoty i lenistwa. Nie chciało mi się pisać pracy i dlatego postanowiłem to nieco przyspieszyć, używając pewnego, małego zaklęcia. Niestety- rozłożył z boleścią ręce.- nie jestem mistrzem czarowania i zaklęcie spowodowało fatalne skutki, które teraz oto możemy…
-…podziwiać.- podpowiedział ironicznie Malfoy, ale Potter zgromił go wzrokiem, mówiąc potężnie:
-…oglądać na własne oczy. Jest mi z tego powodu niezmiernie przykro, wiem, że nie powinienem był w ogóle używać żadnych nieznanych mi zaklęć, ale chciałem dobrze… to ja nakłoniłem do tego Syriusza i Lilly, choć oni wzbraniali się przed tym i ostrzegali mnie, jak się okazuje, całkiem słusznie. –Potter zrobił teatralną przerwę i ukląkł na jedno kolano przed nie spuszczającą z niego oczu panią Hosting. –Jeśli więc ktokolwiek powinien ponieść karę za ten wyczyn, to tylko i wyłącznie ja i jestem na to gotów.- tu schylił głowę, zapewne czekając na wyrok. Snape miał tej szopki już powyżej uszu: mistrzowskie aktorstwo Gryfona tylko podsyciło jego złość i irytację. Spojrzał z niecierpliwością na Lilly. Dziewczyna była wyraźnie rozdarta i nie potrafiła ukryć walki uczuć, która uwidoczniła się na jej ładnej, promiennej twarzy. Odwróciła głowę i spojrzała na Severusa po raz pierwszy od chwili katastrofalnego kwarteto- pojedynku. Trwało to jednak może sekundę, bo w tejże chwili dał się słyszeć głos pani Hosting.
-No, dobrze, dobrze, wystarczy tego lizusostwa, panie Potter.
-Lizusostwa??! To była szczera skrucha!!
-…tym razem przymknę oko na pański wybryk i uwierzę panu na słowo, ale pod dwoma warunkami: nigdy więcej to już się nie powtórzy i natychmiast wszyscy to sprzątniecie i przywrócicie to pomieszczenie do stanu sprzed tego incydentu. I żadnych czarów!- pogroziła palcem. –Przyjdę za chwilę sprawdzić, czy wszystkie książki są porządnie ustawione.
Z tymi słowy wyszła do sąsiedniej Sali, a James wstał, ocierając dłonią czoło. Syriusz, naturalnie, natychmiast rzucił się klepać go i wołać:
-Świetna gadka, stary, ja sam prawie się popłakałem ze wzruszenia! James, przeszedłeś samego siebie!
-No… starałem się.- James wzruszył ramionami, ale źle ukrył, że jest w pełni zadowolony ze swojego popisu. Zerknął ku Lilly, ale ta natychmiast odwróciła wzrok, czerwieniąc się, i szybko zajęła pierwszą lepszą książką. Severus i Lucjusz odwrócili się do siebie. Wymieniwszy się spojrzeniami, raz dwa ustawili stoły. Tymczasem Syriusz zaczął naprawiać rozbite gabloty, a James zbliżył się do „łatającej” książki Lilly.
-Hej, Lilly… złościsz się na mnie?- zapytał cicho, ale Snape usłyszał to, w skutek czego omal nie przygwoździł stopy Lucjusza, upuszczając jeden bok stołu. Wykręcił nieznacznie głowę i zerknął na rozmawiających Gryfonów akurat w momencie, gdy Lilly odrzuciła kurtynę włosów i odburknęła:
-Weź się lepiej za książki. Straciłam nastrój do żartów.
-Lilly…- spróbował pogładzić ją po ramieniu, ale prawie natychmiast Lilly odtrąciła jego rękę i odwróciła tyłem. James stał chwilę bez ruchu a potem, rzucając dwa ukradkowe spojrzenia na Ślizgonów (Severus nie widział tego, ale czuł na sobie jego wzrok), zabrał się do pomocy Syriuszowi. Nie minęło piętnaście minut, gdy salka wyglądała jak nowa. Pani Hosting po krótkich, pozytywnie zakończonych oględzinach pozostawiła ich własnemu losowi. Severus z trudem i zdumieniem przypomniał sobie, po co przyszedł do biblioteki: napisanie pracy z zielarstwa było dla niego równie odległe, jak zapewne przyjaźń między Slytherinem a Gryfindorem. Lucjusz stanął wyczekująco przy jednym ze stołów. James i Syriusz zgodnie podążyli za Lilly, która podeszła do „ich” stolika i w milczeniu poczęła zbierać swoje rzeczy.
-Idziesz już?- padło ciche pytanie Jamesa. Syriusz w tym czasie obdarzył patrzących hardo w ich stronę Severusa i Lucjusza nieprzyjaznym spojrzeniem. Ci nie pozostali mu dłużni, Lucjusz nawet mruknął pod nosem coś, co zabrzmiało podobnie do „bałwan”, ale Severus nie słuchał go dokładnie. Skupił się n tym, co działo się przy stole kilka stóp dalej.
-Tak, idę.
-Może cię odprowadzimy?- zaproponował James, wsuwając dłonie w kieszenie spodni i również zauważając przyglądających się wszystkiemu Ślizgonów. –W sumie mam już pracę napisaną, a lepiej, żebyś nie wracała sama lub w n i e p o ż ą d a n y m towarzystwie. – dodał głośniej, akcentując piętnaste słowo. Lilly obejrzała się krótko i, mówiąc:
-Jestem samodzielna i decyduje wyłącznie sama o tym, co zrobię.- zapięła torbę i odeszła. Mijając Severusa, nawet nie spojrzała na niego, choć on- zganił za to siebie w duchu bardzo surowo- na to liczył. Kiedy wyminęła go, a delikatny zapach jej perfum podrażnił jego nozdrza, poczuł, że wzbiera w nim fala nieokreślonych uczuć: jakiejś żałości, wstydu, pogardy dla samego siebie i gniewu, zawiści. Kiedy uczucia te owładnęły nim tak, iż nieomal pociemniało mu przed oczyma, chwycił się krawędzi stołu, by nie upaść i poczuł, że kolejna minuta zawahania oznaczać będzie pełne zwycięstwo Pottera. Mruknąwszy więc coś niezrozumiałego do Lucjusza, szybko ruszył ku wyjściu z biblioteki. Gdzieś za sobą usłyszał podenerwowanego Blacka i Pottera, więc przyspieszył, by mu nie przeszkodzili. Ufając, że Lucjusz wreszcie przystąpi do akcji, już prawie biegiem wypadł z biblioteki na korytarz. Miał szczęście: Lilly właśnie znikała za rogiem po lewej stronie. Pobiegł w tamtą stronę tak szybko, jak nigdy wcześniej.
-Lilly!
Dziewczyna zawahała się, ale szła dalej, nie zatrzymując się ani nie oglądając za siebie.
-Lilly!
Omal nie straciła równowagi, gdy rozpędzony Severus zahamował przy niej, chwytając ją za łokieć, by samemu nie upaść.
-Przepraszam.- wydyszał, puszczając ją i prostując się. Lilly milczała z uniesionymi pytająco brwiami. Severus zrozumiał, że teraz, gdy już spełnił pierwszy cel - zatrzymanie Lilly- ten drugi: rozmowa nie przyjdzie mu tak łatwo. Krótko mówiąc, nie wiedział, co powiedzieć. Stał zdezorientowany, zakłopotany, gubiąc się w myślach i gorączkowo próbując wymyślić coś, co pozwoli przedłużyć tę chwilę o kolejne pięć sekund. Lilly czekała i uznał to za dobry znak.
-Chodź.- położył jej szybko dłoń na ramieniu i kiwnął głową w stronę pustej klasy, której wcześniej nie spostrzegł, a której uchylonym drzwiom teraz nie mógł się oprzeć. Kiedy już weszli do środka i zamknęli drzwi, Lilly założyła ręce, stając przed Severusem i patrząc mu prosto w oczy. W klasie panował półmrok, ale Snape znowu uległ ich silnie zielonej barwie, co zdekoncentrowało go całkowicie na dwie sekundy. Potem odchrząknął, czując, że coraz bardziej robi z siebie głupka.
-Przepraszam.
Stali, zaskoczeni jednoczesnym wypowiedzeniem tego samego słowa. Na twarzy Lilly pojawiło się coś na kształt uśmiechu (albo to tylko jego wyobraźnia), gdy powiedziała:
-Nie musisz przepraszać… to James zachował się moim zdaniem skandalicznie.
-Ja nie byłem wcale lepszy… i… i to prawda… że… że no… ale…- Severus znowu zaplątał się w gąszczu słów. Zdenerwował się. Bał się.
-Lilly, ja… ja naprawdę…
-Wiem.
Patrzył na nią, mrugając oczyma.
-Wiesz, że ja go…?
-Wiem, że go nie zabiłeś i wiem, co do niego czułeś.- powiedziała spokojnie. Jej dłoń drgnęła, jakby chciała ją unieść i położyć mu na ramieniu, ale nie zrobiła tego. Odchrząknęła cicho i odgarnęła włosy z twarzy. –James tak powiedział, bo zawsze szuka okazji do zaczepki ze Ślizgonami, ale nic go nie usprawiedliwia. To było okropne i wiedz, że długo mu nie wybaczę takiej podłości.
Powiedziała to wszystko jednym tchem, podczas gdy on stał bez ruchu, słysząc jej słowa w głowie. Kompletnie się zagubił w całej tej sytuacji. Wiedział tylko to, że stoi naprzeciwko Lilly Evans i że ona nie czuje do niego wstrętu za jego stosunek do ojca. Zdążył to pomyśleć, gdy Lilly odezwała się ponownie:
-Ale chciałabym, żebyś mi coś obiecał.
-Obiecał? Co takiego mógłbym ci obiecać, Lilly?
-Że nigdy nie zabijesz żadnego człowieka, obojętnie- czarodzieja, niemagicznego- choćby Tom Riddle ci to rozkazał.
Zielone oczy dziewczyny były poważne. Severus milczał, zaskoczony niebotycznie jej słowami.
-Lilly…
-Obiecasz?
Jej głos był cichy, prawie szept, ale w głowie czarnowłosego, chudego dwunastolatka huczał jak ogień. Wahał się.
-Proszę cię, Severusie, obiecaj mi to.- w jej głosie słychać było prośbę. Nie potrafił się jej oprzeć, zwłaszcza gdy położyła mu na chwilę dłoń na ramieniu. Poczuł ucisk w gardle i zrobiło mu się gorąco przy kołnierzyku.
-Nigdy nie myślałem o tym, że on może nam kazać w przyszłości zabijać.- powiedział szczerze a potem wyciągnął dłoń, ulegając pragnieniu dotknięcia jej twarzy, ale właśnie wtedy drzwi rozwarły się z hukiem i do środka wpadło z krzykiem kilka osób.
Super notka, choć odrobine za długa-nie ma się czasu na przeczytanie jej naraz
pozdrawiam i czekam na kolejną
PS. Zaprasza,m do Wiktora!
Emisia Niedziela, 30 Marca, 2008, 21:09
Ja się zgadzam z Parvati, nie zawsze ma się czas, żeby czytać długie noty na raz.
Luna Lovegood (Lavender i Lily) Wtorek, 03 Czerwca, 2008, 20:11
Genialna, cudna, wspaniała notka!
Umiesz zaciekawić i zachęcić czytelnika aby z niecierpliwością czekał na kolejną twoją notkę. Pięknie opisałaś całe zdarzenie w bibliotece.
Sophie Rose Sobota, 05 Maja, 2012, 12:37
Świetna notka !!!!!!!
Wybitnie wybitna !!!!!!!
Super !!!!!!!
Trzymasz w wielkim napięciu, odlotowe zakończenia, w pewnej chwili nawet myślałam, że coś zajdzie między tym Ślizgonem, a Gryfonką... Świetny pojedynek, pokazujący w pełnej postaci
Severusa !!!!!!!
CO BY TU DODAĆ !?!?!
Jesteś fenomenalną pisarką! Ja chciałam też taką myślodsiewnię napisać, ale widzę teraz, że to nie ma sensu! Pozostała mi 8 część HP, ale na pewno nie byłaby lepsza od Twojej, jeślibyś ja napisała !!!!!!!
W
Sophie Rose Sobota, 05 Maja, 2012, 12:38
Świetna notka !!!!!!!
Wybitnie wybitna !!!!!!!
Super !!!!!!!
Trzymasz w wielkim napięciu, odlotowe zakończenia, w pewnej chwili nawet myślałam, że coś zajdzie między tym Ślizgonem, a Gryfonką... Świetny pojedynek, pokazujący w pełnej postaci
Severusa !!!!!!!
CO BY TU DODAĆ !?
W
Sophie Rose Sobota, 05 Maja, 2012, 12:38
Świetna notka !!!!!!!
Wybitnie wybitna !!!!!!!
Super !!!!!!!
Trzymasz w wielkim napięciu, odlotowe zakończenia, w pewnej chwili nawet myślałam, że coś zajdzie między tym Ślizgonem, a Gryfonką... Świetny pojedynek, pokazujący w pełnej postaci
Severusa !!!!!!!
CO BY TU DODAĆ !?
W
Sophie Rose Sobota, 05 Maja, 2012, 12:38
Świetna notka !!!!!!!
Wybitnie wybitna !!!!!!!
Trzymasz w wielkim napięciu, odlotowe zakończenia, w pewnej chwili nawet myślałam, że coś zajdzie między tym Ślizgonem, a Gryfonką... Świetny pojedynek, pokazujący w pełnej postaci
Severusa !
Sophie Rose Sobota, 05 Maja, 2012, 12:39
Wybitnie wybitna ta notka!!!!!!!
Trzymasz w wielkim napięciu, odlotowe zakończenia, w pewnej chwili nawet myślałam, że coś zajdzie między tym Ślizgonem, a Gryfonką... Świetny pojedynek, pokazujący w pełnej postaci
Severusa!
Sophie Rose Sobota, 05 Maja, 2012, 12:41
Wybitnie wybitna ta notka!!!!!!!
Trzymasz w wielkim napięciu, odlotowe zakończenia, w pewnej chwili nawet myślałam, że coś zajdzie między tym Śliz gonem, a Gryfon ką... Świetny pojedynek, pokazujący w pełnej postaci
tego chudego, czarnowłosego chłopca!
Sophie Rose Sobota, 05 Maja, 2012, 12:41
Wybitnie wybitna ta notka!!!!!!!
Trzymasz w wielkim napięciu, odlotowe zakończenia, w pewnej chwili nawet myślałam, że coś zajdzie między tym Śliz gonem, a Gryfon ką... Świetny pojedynek, pokazujący w pełnej postaci
tego chudego, czarnowłosego chłopca!