Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Myślodsiewna Severusa Snape'a
Prowadzi asystentka Snape'a Meg


Dzięki wybitnej znajomości czarów uzyskałam dostęp do osobistej myślodsiewni Mistrza Eliksirów. Teraz będziemy mieli pełen wgląd w jego wspomnienia z młodości, a także z lat późniejszych... poznamy też jego osobiste przemyślenia, kłopoty i problemy, troski i radości bez potrzeby odwoływania się do legilimencji. Zapraszam serdecznie do lektury ściśle tajnych odbić duszy profesora Severusa Snape’a!

[ Powrót ]

Niedziela, 25 Maja, 2008, 10:55

Wspomnienie 39.

Dziękuję za wszystkie komentarze i życzenia:-) Mam nadzieję, że matura poszła mi dobrze, w każdym razie ustną z polskiego i ustną z angielskiego zdałam na 100% ;-) Pozdrawiam Laurelin, Parvati, Aurorę, członków ZKP, do którego mam zaszczyt należeć, a także wszystkich innych wspaniałych autorów! Mam nadzieję, że wpis, długi, przyznaję, spodoba się Wam :-)Rutynowo zapraszam też do pamiętnika Malfoya.

***

W tym samym czasie Igor Karkarow siedział za swoim biurkiem i zatopiony był w niewesołych rozmyślaniach. Wpatrywał się niewidzącym wzrokiem w złączone koniuszki palców i zastanawiał się, co robić. Od tygodnia bowiem nurtowało go jedno i to samo: wizytacja dwóch rzekomych wysłanników Hogwartu.
Od samego początku czuł, że ich wizyta ma drugie, nieznane mu dno. Niby zachowywali się bez zarzutu, przebywali na lekcjach i toczyli wiele rozmów, ale nie mógł pozbyć się nuty nieufności i ostrożności. List od Albusa Dumbledore’a teoretycznie udaremniał wszelkie podejrzenia, niemniej Karkarow miał w życiu parę sytuacji, w których intuicja odnosiła druzgocące zwycięstwo nad wszelkimi teoriami i niewykluczone było, że ta sytuacja nie będzie kolejną tego typu. Choć starał się ukrywać to przed sobą, miał głęboko zakorzenioną nadzieję, że Snape i Malfoy nie są szpiclami Ministerstwa.
Szczególnie dziwny był ten Snape. Niewiele można było wyczytać z jego twarzy nawet w momentach, gdy najtwardsi tracić winni rezon i hart ducha, a cóż dopiero pozornie normalny wizytator. Malfoy swym arystokratycznym stylem bycia i chłodnym spojrzeniem nie budził większych zastrzeżeń, zwłaszcza, że nazwisko było jego niezaprzeczalnym atutem. Tak, klan Malfoyów był znany również poza granicami Wysp.
Sprawnie obrócił się na swoim magicznym krześle (te staroświeckie, zakurzone, ciężkie fotele kompletnie nie znajdowały jego uznania; nie można było z tym nic zrobić, co sprawiało, iż były li i jedynie niepraktyczną ozdobą pokoju, a dla Karkarowa „niepraktyczny” miało zdecydowanie negatywne znaczenie) i zatrzymał się twarzą do gablotki z odznaczeniami i pucharami. Ponad nią wisiał prostokątny, oprawiony w hebanową ramę jego własny portret jako dyrektora Instytutu. Zacisnął zęby i powiedział cicho sam do siebie, z trudem powstrzymując się od uderzenia pięścią w biurko:
-O nie, nie! Nie dam sobie tego odebrać!
Gwałtownie odsunął się od biurka, a potem przysunął się na powrót i dotknął dłonią gałki jednej z wielu płaskich szuflad. Kiedy ta wysunęła się, wyjął jedyną ukrytą tam rzecz- cienką, podłużną kopertę z rozerwaną lakową pieczęcią o niedokładnym kształcie. Otworzył ją i, rzuciwszy okiem na drzwi, wyjął z niej zapisany drobnym, kwadratowym pismem arkusik i przyjrzał się mu. Jego czoło pokrył jakiś dziwny cień a oczy straciły blask. Machinalnie przyłożył dłoń do bródki i jął ją zakręcać w miarę, jak prześlizgiwał się wzrokiem po linijkach. W pewnym momencie urwał i znieruchomiał, nasłuchując czegoś. Po sekundzie w mgnieniu oka wrzucił kopertę wraz z listem do szuflady, zamknął ją i uniósł wzrok, przybierając uprzejmą minę, a zaledwie zdążył to zrobić, zastukano do drzwi jego gabinetu.
-Dobry wieczór, dyrektorze. Mamy nadzieję, że nie przeszkadzamy…? - powiedział Snape, przekraczając próg gabinetu a za nim wszedł Malfoy ze swym zwykłym, pełnym szyderstwa i zblazowania uśmiechem.

***

Severus mógłby przysiąc, że na chwilę przed ich wejściem dyrektor Karkarow wcale nie miał tak uprzejmej, niewinnej miny. Zaskakujące, ale właśnie ta niewinność spojrzenia, to grzeczne oczekiwanie, sprytnie maskujące całkowitą czujność nasuwało mu taką myśl. Usiedli na wskazanych przez gospodarza fotelach z wysokimi, niewygodnymi oparciami i, starając się nie porozumiewać wzrokiem, przystąpili do działania.
-Nie powinniśmy niepokoić pana o tej porze, dyrektorze, niemniej mamy panu coś ważnego do przekazania.- zaczął Lucjusz, rezygnując na chwilę z roli arystokraty. Siedzący obok niego Snape z trudem powstrzymał kpiący uśmieszek, jaki wywołały w nim słowa nieświadomego niczego Lucjusza. „Porze”- „dyrektorze”, doprawdy, talent poetycki!
-Pilnie oczekują nas w Londynie, nie możemy zatem pozostać na jutrzejszej uczcie.
-Wielka szkoda, że panowie nie będą na uczcie, wielka szkoda.- zmartwił się Karkarow a Severus po raz drugi musiał walczyć z przypływem sarkazmu.-Coś złego się stało, że muszą panowie wyjechać wcześniej?
-Nie, absolutnie nic złego, raczej po prostu- ważnego.
-Chcielibyśmy przekazać panu efekty naszej wizytacji osobiście, ale niestety, nie mamy jeszcze opracowanego jednego komentarza.
Lucjusz idzie na całość, pomyślał Snape, odchylając się nieznacznie na oparcie i obserwując kątem oka Karkarowa. Żal w głosie, przekręcony angielski, spojrzenie jednak- zimne. To chyba charakterystyczna cecha Karkarowa, pomyślał, iż jego uczucia rzadko odbijają się w jego oczach. No, może poza nieufnością i gniewem, strachem i ostrożnością…
-Postaramy się wysłać je panu najbliższą sową.
-Ależ tak, ależ tak, to nie jest żaden problem, pozwolę tylko sobie zapytać, czy wyniki dobre są?- Karkarow spojrzał z zainteresowaniem na Malfoya, ale Snape uchwycił jego zerknięcie skierowane na siebie i natychmiast się wyprostował.
-Wyniki są bardzo dobre.- powiedział błyskawicznie. -Poziom nauczania, jak i kultury jest bardzo wysoki, pielęgnowanie tradycji, dyscyplina… ogólnie rzecz biorąc, jesteśmy zadowoleni.
-Bardzo mnie cieszy to, bardzo mnie cieszy.- Karkarow spróbował się uśmiechnąć, lecz nie za bardzo mu to wyszło. Zerknął nerwowo raz jeszcze na Snape’a i spojrzenie umknęło mu w dół. Szufladka była niedomknięta, wyraźnie czuł gałkę na kolanie… -A kiedy… hm… kiedy można się spodziewać wyników?
-Sądzę, iż jeszcze w tym tygodniu.-odpowiedział Lucjusz, unosząc odrobinę głowę.
Zapadło krótkie milczenie. Karkarow patrzył to na jednego, to na drugie gościa. Wyraźnie marzył o odwróceniu uwagi od czegoś, co być może miał na kolanach. Severus, nie chcąc go płoszyć, postanowił sprawę tę odłożyć na bliskie później i pochylił się nieco bliżej dyrektora.
-A teraz pomówmy prywatnie, dyrektorze.
Błysk strachu w oku? A jednak, pomyślał z triumfem, twarz zachowując nadal kamienną.
-Prywatnie?- Karkarow grał na zwłokę.-O czym panowie chcecie prywatnie rozmawiać?
-Och, znajdzie się kilka tematów.- powiedział niefrasobliwie Malfoy, teraz także śledząc czujnie każdy ruch i gest Bułgara. Ten zaś przełknął ślinę i ponownie prześliznął się po nich wzrokiem.
-Na przykład?- zapytał, poprawiając sobie kołnierz szaty.
-Jest panu za gorąco?- Severus wstał płynnie i zbliżył się do biurka. -Otworzę okno.- to mówiąc, wyminął go, jedną ręką w mgnieniu oka uchylił owalne, witrażowe okienko i odwrócił się akurat w chwili, gdy Karkarow próbował zasłonić sobą wnętrze biurka. Snape wyciągnął różdżkę i wycelował nią w pierś dyrektora, który natychmiast zamarł. W jego wzroku widać teraz było wyraźną panikę.
-Przegrana sprawa.- powiedział cicho. -Nic przed nami nie ukryjesz… Accio!
Złapał zręcznie kopertę i do połowy wsunięty list. Rozwinął go, rzucając niedbale kopertę i odczytał na głos:
- Drogi panie Igorze Karkarow,
Nie będę bawił się we wstępy i pytania o zdrowie, lecz od razu przejdę do sedna. Mam nadzieję, iż pamiętasz o zaciągniętym u mnie długu wdzięczności? Nadarza się okazja, abyś go spłacił i może to być okazja korzystna także dla Ciebie. Potraktuj to jako szlachetny gest z mojej strony… a może wyraz tego, że uczę się od innych?
Załączam niżej artykuł, który przybliży Ci całą sprawę.
- Severus podniósł wzrok. Karkarow był śmiertelnie blady, a na jego czole lśniły drobne kropelki potu. Zrobił taki ruch, jakby chciał zerwać się i uciec z pokoju, ale gdy Malfoy znacząco położył dłoń na piersi, obleczonej w czarną, aksamitną szatę pierwszej jakości, ponownie spojrzał na Snape’a, zaciskając wargi.
-Ukrywamy tajną korespondencję, co?- Snape zmierzył go krótko wzrokiem i, nie uzyskawszy żadnej odpowiedzi, powrócił do listu. Nadawca załączył artykuł z Proroka Codziennego, informujący o śmierci wieloletniego dyrektora Durmstrangu, Istvana Golica. Obok było zdjęcie z pogrzebu, ukazujące procesję żałobników i przystrojoną wstęgami trumnę. Zdjęcie było czarno - białe.
- Jak tylko ucichnie to całe zamieszanie ze śmiercią Golica, staniesz do konkursu na dyrektora Instytutu. - czytał dalej Severus. - O resztę się nie martw: Twoje zadanie polega tylko na zgłoszeniu się. Zdobędziesz to stanowisko. Jeśli nie spełnisz mojego polecenia, może Ci się zdarzyć bardzo nieprzyjemna rzecz… może Ministerstwo Magii któregoś pięknego dnia otrzyma anonim, informujący o tym, że niejaki Igor Karkarow zabił podczas szczytu w Moskwie Alfreda Reutela, wysłannika niemieckiej filii Departamentu Tajności Magii, który popularyzował bardzo niewygodną ustawę… a może do drzwi Katariny Żewłakow zapukają któregoś wieczora dwaj rzekomi aurorzy, dokonujący kontroli zabezpieczeń magicznych, a tak naprawdę dokonają czegoś o wiele gorszego, o wiele bardziej k r w a w e g o od kontroli… mniemam jednak, że jesteś rozsądnym człowiekiem, Igorze i że dokonasz rozsądnego wyboru. G. Grindelwald
Spojrzał na Karkarowa i odniósł silne wrażenie, że lada chwila straci on przytomność albo panowanie nad sobą: mężczyzna był bowiem blady jak papier, na jego czole lśnił pot, a w oczach czaił się szaleńczy błysk. Poruszał bezgłośnie ustami i splatał dłonie aż do bólu. Kołysał się nieznacznie w przód i w tył, nasuwając na myśl skojarzenie z chorobą sierocą. Snape wiedział jednak, że to nie choroba sieroca, a coś równie, jeśli nie bardziej, bolesnego i wyniszczającego: obłędny strach, chwilami przeradzający się przeraźliwą panikę i, tak, wyglądał dokładnie tak, jakby odczytany przed chwilą list sprawiał mu nieludzkie katusze.
G. Grindelwald… miał niejasne wrażenie, że skądś zna to nazwisko, lecz teraz nie pamiętał, skąd. Porozumiał się wzrokiem z Malfoyem i zobaczył, że jego towarzysz jest tylko trochę mniej wstrząśnięty od Karkarowa. Postanawiając, że pomyśli o nim później, przeszedł do czynu. Odchrząknął i zwrócił się do dyrektora.
-Ukrywałeś ten list, aby nie wyszło na jaw, co tak naprawdę, a raczej: kto stał za twoją nominacją dyrektorską?- zapytał, ale Karkarow milczał.
Usiadł w fotelu, mając mieszane uczucia. Położył list na stole.
-Jeśli nic nam nie powiesz, my też ci…- zaczął Malfoy, ocknąwszy się z odrętwienia i prawie natychmiast urwał, bo Karkarow wychrypiał:
-To było siedem lat temu. Byłem… byłem dobrze wyszkolonym czarodziejem… podróżowałem, uczyłem się… miałem dwadzieścia trzy lata… usłyszałem o Grindelwaldzie… znałem opowieści o nim jeszcze w Durmstrangu… poszukiwał wspólników, zwolenników… sądziłem, ze on mnie czegoś nauczy… fascynowała mnie czarna magia a Grindelwald był jej jakby współtwórcą, głosił teorie, z którymi zgadzałem się w pełni… był idolem wielu młodych ludzi w tamtym czasie, jeśli można to tak nazwać… on… on… był doskonałym nauczycielem… zbyt doskonałym…
Karkarow urwał na chwilę, wpatrując się niewidzącym spojrzeniem w Malfoya. Kontynuował po paru sekundach.
-Wtedy… w Moskwie… to była próba… nie wiem… charakteru… lojalności… odwagi… kazał zabić Reutela… za ustawę zakazującą zgromadzeń o celach szkodzących światowi czarodziejów… zezwalającą na zaaresztowanie i oddanie w ręce władz każdego, kto nawoływał do nienawiści przeciw mugolom, charłakom i tym, którzy nie byli czystej krwi bądź bratali się z tak zwanym magicznym plebsem… Grindelwald wiedział, że to jest wymierzone między innymi w niego, jego działalność i jego teorie… a on nie przywykł do ucieczki lub kompromisu… on był bezwzględny… likwidował wszelkie przeszkody… Reutel był jedną z nich… ale kazał mnie to zrobić… wykorzystał fakt, że ma u boku człowieka, który deklarował bezwzględną ufność, lojalność i posłuszeństwo wobec rozkazów, który nie powinien wahać się narazić swojego życia w imię idei… bałem się… nigdy w życiu nie zabiłem człowieka… nigdy… wiedziałem, że nie potrafię… nie mogę tego zrobić…- jego głos stał się chrapliwy i urywany. -nie chciałem… cokolwiek o mnie nie myślicie… za czymkolwiek nie byłem… nie mogłem… nie umiałem… Grindelwalda doprowadziło to do furii i rozczarowania… zabił go sam… moją różdżką.
Lucjusz spojrzał na Severusa. Teraz stało się dla nich jasne, dlaczego Karkarow tak panicznie bał się prawdy z przeszłości, jaki kamień ciążył na jego życiu i sumieniu… a także uświadomili sobie z nagłą jasnością, jak sprytny, okrutny i bezwzględny okazał się Grindelwald… Grindelwald…
-Kto to jest Katarina Żewłakow?- zapytał Severus, nie chcąc zmuszać Karkarowa do dalszej męki związanej z jednym tematem. Usta dyrektora rozszerzyły się rozpaczliwie niczym pysk wyjętej z wody ryby. - Aquamenti! - zawołał błyskawicznie Snape i wyczarował szklany pucharek z wodą. Karkarow chwycił go szybko i wypił całą zawartość niczym podróżnik tułający się po pustyni, który od dawna nie spotkał oazy. Potem odstawił go z głośnym brzękiem na biurko i powiedział odrobinę lepszym głosem:
-Katarina… moja… moja…- umilkł na chwilę, przełknął ślinę i kontynuował. -Katarina była moją żoną… zmarła… zmarła pół roku temu… zachorowała… miała problemy z płucami… nie powinna była pracować w zbyt dusznych pomieszczeniach… hodowała rośliny… różne zioła… dla Munga… ceniona… była bardzo ceniona za rękę do kwiatów… namawiałem ją, żeby przestała, że ta praca szkodzi jej zdrowiu, ale ona upierała się przy swoim, rośliny były jej życiem.
Lucjusz wymienił spojrzenie z Severusem.
-Dlaczego nie zabrałeś jej tutaj?
-Bo ona nie chciała.- wyszeptał Karkarow, zapatrując się w jeden, niewidzialny dla nich punkt. Może widział w duszy swoją żonę…? -Dla niej klimat Bułgarii byłby zdrowszy, ale to oznaczało rzucenie pracy, a na to nie mogła się zgodzić. Postanowiliśmy, że ona zostanie w Londynie, a ja będę ją odwiedzał. Przyjeżdżałem raz na pół roku, odkąd jestem dyrektorem… od trzech lat. Pisałem… ostatnio nie odpisywała… pojechałem, martwiłem się… powiedziano mi, że… że nie żyje.
Igor przełknął ślinę i jakby zebrał się w sobie. Spojrzał przytomniej na dwóch mężczyzn i powiedział zaciętym, stanowczym głosem:
-Powiedziałem wam wszystko, co wiedziałem. Jestem niewinny, nie zabiłem Reutela… ale on zabił Katarinę… wiem o tym… to jego sprawka.
-Grindelwalda?- podchwycił Lucjusz. Karkarow spojrzał na niego mimochodem.
-Groził mi. To z jego polecenia zostałem dyrektorem, miałem być jego pionkiem w Durmstrangu… ale mam już dość służalczości. Przyznaję, długo byłem lojalny, lecz dzisiaj… pół roku temu… w dniu śmierci Katariny… nastąpił koniec. Nie możecie mnie zaaresztować, jestem niewinny.
-Nikt cię nie chce aresztować. - powiedział dziwnie mocnym głosem Lucjusz, wstając. -Jesteśmy tu po to, aby przekazać ci zaproszenie. Czarny Pan pragnie widzieć cię w swych szeregach, Igorze Karkarow.

Komentarze:


Matix
Niedziela, 25 Maja, 2008, 12:42

Notka świetna naprawdę masz talent!!! Ale pisz częściej!!

 


anonim
Poniedziałek, 26 Maja, 2008, 22:33

Meg jestem pełen podziwu dla Twojego talentu. Twoje wpisy są świetne!!! i juz czekam na następną!

 


Ann-Britt
Poniedziałek, 26 Maja, 2008, 22:33

Matko, musisz mieć wyobraźnię! Notka bardzo szczegółowa, dużo opisów i świetne dialogi. Bardzo obrazowo to wszytsko przedstawiłaś, tylko pogratulować! Czekam na kolejne notki z niecierpliwością!
Pozdrowienia!;*
P.S. Żewłakow? Kojarzy mi się z czymś to nazwisko...;p Lubisz piłkę nożną?^^

 


Dagula
Wtorek, 27 Maja, 2008, 07:51

Wpis przeczytam później. Jest rano i w ogóle xD

Tylko nie wiem co jest dla Ciebie wielkim stylem... Chyba jednak na razie zostanę. Przekonały mnie słowa AEB, poza tym szkoda mi oddać ten pamiętnik, prowadzę go od początku.
Dziękuję za miłe słowa i uwarunkowaną krytykę. Ciężko jest zawrzeć siebie we wpisie, który pisało się z myślą o starych, dawnych czasach.
Też mam taką nadzieję xD Jakoś nigdy nie nawiązałyśmy kontaktu poza stroną, jak to możliwe?^^
Co do ps- ów. Nie, nie mieszkam w Polsce. Mieszkam w Hiszpanii. Denerwujące słońce, palmy, terroryści(ale ci tylko na północy, mnie to nie dosięga^^) xD
W listopadzie skończę 16, a Ty?
I nawzajem xD

 


Pauliina
Środa, 28 Maja, 2008, 07:18

Niesamowita notka. Wspaniałe opisy, świetne dialogi, doskonale wiesz, jak powinien się zachować dany bohater. I to jest olbrzymi plus dla ciebie. Mało kto potrafi pisać w takim stylu. Już się nie mogę doczekać następnej notki ;)

 


Lara (Roxanne)
Środa, 28 Maja, 2008, 21:50

Suuuper notka. Bardzo dobrze opisujesz uczucia bohatera, jest dużo opisów, i w ogóle.... Twój pamiętnik jest jednym z najlepszych na tej stronie. Z niecierpliwością czekam na następną notkę.
Pozdrowionka
Lara

 


Parvati Patil
Czwartek, 29 Maja, 2008, 14:48

Najmocniej przepraszam za to, że tak późno piszę koentarz...Po prostu czasu coraz mniej...
Ale tak ogólnie-super notka!
Ja już nie wiem, co pisać...
Jak kiedyś będziesz w telewizji, bo zostaniez pisarką, co jest pewne, to wspomniej o parvati, którą, jakby, poznałaś na stronie Harrfy'ego, co? :P
pzodrowiam Cię cieplytko
Parvati

 


Aśka
Piątek, 30 Maja, 2008, 20:10

zgadzam się z poprzednikami.
I powiem jeszcze tylko tyle : POZAZDROŚCIĆ TALENTU.

 


Adri
Niedziela, 01 Czerwca, 2008, 22:26

Ello, robię konkurs na moim blogu www. zjawiska-paranormalne-prawdziwe-historie .blog.onet.pl. Popatrzcie, są duże nagrody.
Dziex

 


Sophie Rose
Poniedziałek, 09 Lipca, 2012, 18:19

Laro (Roxanne),to nie jest pamiętnik. To jest Myślodsiewnia Severusa Snape.
Wspaniałe. Doskonałe pomysły, idealny opis postaci, opisy... No, nadal te przecinki, ale teraz nie rzucały się w oczy. Większych błędów nie zauważyłam.
Tylko Karkarow teraz przerzucił się na jąkanie. Miał niby zmieniać swój angielski, no nie?
Ta notka pod względem gramatycznym i interpunkcyjnym podobała mi się najbardziej.
Pomijając już TWÓJ wspaniały talent pisarski.
Wybitnie.

 
Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki