Myślodsiewna Severusa Snape'a Prowadzi asystentka Snape'a Meg
Dzięki wybitnej znajomości czarów uzyskałam dostęp do osobistej myślodsiewni Mistrza Eliksirów. Teraz będziemy mieli pełen wgląd w jego wspomnienia z młodości, a także z lat późniejszych... poznamy też jego osobiste przemyślenia, kłopoty i problemy, troski i radości bez potrzeby odwoływania się do legilimencji. Zapraszam serdecznie do lektury ściśle tajnych odbić duszy profesora Severusa Snape’a!
No proszę, wystarczy wyjechać na tydzień i zapomnieć o wykupieniu roamingu na Internet na laptopa, żeby uzbierało się tyle komentarzy! Zastanawiam się, czy to nie jest niezły patent... Dobra, przejdźmy do meritum. Bardzo dziękuję za wszystkie słowa. Matix, tak między Bogiem a prawdą, to miało tam być "połykającą węża czaszkę" Cieszy mnie także to, że spodobał się Wam pomysł ze zróżnicowaną narracją. Teraz już milknę i czekam na Wasze opinie o nowej notce zarówno tu, jak i w pamiętniku Dracona. Pozdrawiam cieplutko!
***
Elle otrzepała się porządnie, złapała oddech i usiadła na krześle, gdy do pokoju wróciła Heidi wraz z dwoma mężczyznami, których zawołała na pomoc. Na pytający wzrok siostry odpowiedziała:
-Nie złapaliśmy go, sam uciekł.
-Tchórz jeden, pani, jak uciekał, to się kurzyło za nim aż!- zawołał jeden z mężczyzn. -Co on tutaj chciał, że pani go kazała wyrzucić?
-To śmierciożerca. - odpowiedziała Elle, marszcząc brwi. -Trzeba powiadomić profesora Dumbledore’a, nie sądzę, że ten facet był tu bez powodu.
-No jasne, że nie, śmierciożerca, który wpadł się rozerwać nad kufelkiem kremowego… - dodał drugi. -A tak przy okazji, szefowo, to może znalazłoby się jakie piwko dla nas, wie pani, za pomoc dla…
-Jasne, nie ma sprawy.- machnęła ręką. -Zaraz panom naleję i dziękuję za pomoc.
-Nie ma za co dziękować, my zawsze do usług!- jęli wołać jeden przez drugiego i, kłaniając się, poszli z powrotem na salę. Heidi stała w wejściu, mnąc rękaw i patrząc w podłogę. Elle zauważyła, że jej oczy podejrzanie lśnią. Bez słowa wstała, podeszła i przytuliła ją do siebie.
-To nie był dobry człowiek dla ciebie, Heidi.- szepnęła. -Ktoś, kto stoi po stronie Sama - Wiesz - Kogo, mógł cię tylko skrzywdzić. Najlepiej trzymać się od nich z daleka.
Heidi wysunęła się z jej ramion.
-Musisz nalać piwa tamtym panom. - powiedziała dygocącym głosem i pociągnęła nosem. -Posprzątam tu.
-Dobrze. Pójdę też powiedzieć Albusowi o tym, co się stało, jak skończy rozmawiać z panną Trelawney.- zgodziła się błyskawicznie. Czuła, że dziewczyna była bardziej zraniona, niż to po sobie pokazała… może chciała się wypłakać w samotności? A swoją drogą, pomyślała Elle, stając ponownie za barem, co ona w nim widziała?
*
Severus stał, oparty o ścianę, i oddychał ciężko. Trzy stopy przed nim znajdowała się nieprzebita ściana zimnego, nieprzyjemnego deszczu. Schronił się pod okapem drewutni, znajdującej się na obrzeżach gospody. Był wściekły, że dał się tak łatwo podejść, zdemaskować… jeszcze gorsze było to, że jego wściekłość nie mogła się równać wściekłości, jaką odczuje Czarny Pan po jego powrocie. Cóż za klęska i nieudolność!
-Może trochę wina?
Spojrzał w stronę, z której dochodził głos. Jakiś obdartus w dziwnym, postrzępionym kapeluszu o wielkim rondzie, z frymuśnym szalem i w wielkim, podziurawionym swetrze siedział pod murkiem a w dłoni trzymał butelkę, teraz wyciągniętą życzliwie ku Snape’owi. No, tak. Tylko tego jeszcze brakowało.
-To chyba raczej jakiś winiak, niż wino.- prychnął opryskliwie, mierząc go wzrokiem.
-Aleś pan nieuprzejmy. Nie chce pan, to nie, ale wyglądał mi pan na takiego, co by się napił.- odpowiedział tamten obrażonym tonem. Severus patrzył w milczeniu, jak obdartus jednym haustem opróżnia połowę butelki i jak wstrząsa się zdrowo, a potem znienacka powiedział:
-Wie pan co… pan da mi się napić… a ja panu pokażę magiczną sztuczkę, dobra?
*
Heidi siedziała na krześle i wpatrywała się w zalany deszczem świat za oknem. Nie wiedziała, co ze sobą począć, bo głowę miała pełną dziwnych myśli. Wszystkie koncentrowały się jednak wokół tego samego tematu.
Doskonale wiedziała, że tych kilku słów, jakie do niego powiedziała, tych paru zdań nie można było uważać za rozmowę. Ujrzała go po raz pierwszy dzisiejszego wieczora i coś się stało, choć pozornie nic nie zaszło. To było zupełnie tak, jakby ona była szpilką a on magnesem. Co z tego, że wcale nie zwrócił na nią uwagi, co z tego, że okazał się podłym zdrajcą świata czarodziejów? Niczego to nie zmieniało i być może dlatego Heidi było tak ciężko na duszy. Od jego ucieczki minęła prawie godzina, a ona wciąż rozpamiętywała to na nowo, na próżno doszukując się czegoś dla siebie w jego spojrzeniach i gestach. Po co tu przyszedł? Czy tylko chciał spędzić noc nad kieliszkiem i miał zwyczajnego pecha, czy też faktycznie, jak podtrzymywała Elle, był tu z jakiegoś tajemniczego powodu?
Przypomniała sobie całe jego zachowanie podczas tych paru godzin, jakie spędził „Pod Świńskim Łbem”. Nie było w tym nic niepokojącego, pił, siedział, czasem patrzył na drzwi, czytał gazetę… ale czy człowiek niewinny ucieka tak, jak on uciekał? No tak, ale on przecież nie jest niewinny, pomyślała, to przecież śmierciożerca.
*
Wszedł ponownie do karczmy, szczelnie się zasłaniając wielkim kapeluszem i szalem. Goście pili, grali w karty, rozmawiali: wszystko tak, jak wcześniej. Za barem stała Elle Green. Nalała komuś piwa kremowego a potem pokręciła się chwilę i znikła w części prywatnej. Nie mogło być lepszej okazji! Nim ktokolwiek zdołałby go rozpoznać, wsunął się w korytarz za drzwiami po prawej stronie i, zamknąwszy za sobą drzwi, udał się cicho po stopniach na górę, zsuwając kapelusz trochę do tyłu, by móc cokolwiek widzieć.
*
Heidi poderwała się z krzykiem, gdy zza zasłony wyszła Elle.
-Co się stało? - zapytała, zaskoczona jej reakcją.
-Nie… nic…- wyjąkała Heidi, otrzepując szatę. -Po prostu… weszłaś tak niespodziewanie… już idę, idę…
-Spokojnie, nic się nie dzieje na razie, ale będziesz mi potrzebna, żeby zanieść herbatę do pokoju panny Trelawney. Obiecałam jej to na początku, a potem nie chciałam
-Idę. - Heidi przytaknęła ruchem głowy i wyszła za siostrą z pokoju. Postanowiła, że do północy nie będzie myśleć o niczym, co się nie będzie wiązało ściśle z zamówieniem gości gospody.
*
Już po chwili znalazł się pod drzwiami pokoju nr 1. Zza nich dobiegał go głos dyrektora jego dawnej szkoły oraz głos Sybilli. Rozmowa chyba miała się ku końcowi.
-Chciałby pan coś jeszcze wiedzieć, dyrektorze?- głos kobiety był cienki i nieco drżący. Chyba była zdenerwowana.
-Nie, nie, sądzę, że wszystko, co chciałem wiedzieć, to wiem… chociaż może… jeszcze jedno pytanie, panno Trelawney.-
Severus skupił się na słuchaniu.
- Co pani sądzi o roli wróżbiarstwa we współczesnym systemie czarodziejskiego szkolnictwa dla przyszłości młodych pokoleń?
-Proszę?- głos Trelawney zadrżał mocniej.
- Co pani sądzi o roli wróżbiarstwa we współczesnym systemie czarodziejskiego szkolnictwa dla przyszłości młodych pokoleń?
-Ooo, wróżbiarstwo, to bardzo cenna dziedzina magii, bardzo przydatna dla przewidywania przyszłości, niesłusznie lekceważona obecnie. Moim zdaniem, to jedna z ważniejszych dziedzin magii współczesnej.
-Proszę?- tym razem Dumbledore wydawał się być zbity nieco z tropu i także Snape, ukryty za drzwiami, próbował coś z tego zrozumieć.
-Powiedziałam, że wróżbiarstwo jest bardzo cenną dziedziną magii, przydatną do przewidywania przyszłości i niesłusznie lekceważoną w dzisiejszych czasach. Myślę, że to jedna z ważniejszych dziedzin magii współczesnej.
To wygląda, jak wywiad z wróżbitką, pomyślał Severus, tym razem nasłuchując odgłosów z dołu. Tylko dlaczego Dumbledore przeprowadza z nią taki wywiad?
-Hm, myślę, że to wszystko.- głos dyrektora był sztucznie uprzejmy. Zapewne kryło się pod nim rozczarowanie i niechęć. -Dziękuję, że poświęciła mi pani tyle czasu, panno Trelawney.
-A co z pracą?- zapytała Trelawney z zainteresowaniem i napięciem. Wypadło to, zdaniem Snape’a, bardzo nachalnie.
-Prześlę pani odpowiedź w przyszłym tygodniu.- uprzejmie odpowiedział. Chyba wstał, bo dało się słyszeć kroki. Severus rozejrzał się szybko. Niestety, żadnej dobrej kryjówki! Właśnie zahaczył wzrokiem o kolejne drzwi i pomyślał, że najwyżej otworzy je Alohomorą , gdy z pokoju dobiegł go dziwny charkot.
-Oto nadchodzi ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana…- powiedział ktoś charczącym głosem i Severus był wyjątkowo pewien, że to nie jest głos Dumbledore’a. Jednocześnie usłyszał kliknięcie zamka na dole i na schody wpadło światło z izby. Ktoś ruszył żwawym krokiem do góry. Severus przycisnął ucho do drzwi, nie zważając na razie na to niebezpieczeństwo. Charczący głos był coraz cichszy.
-Panno Trelawney… czy wszystko…
-Zrodzony z tych, którzy trzykrotnie mu się oparli…
Kroki na schodach były coraz bliższe. Światło świecy zaigrało na podłodze… Cztery stopnie…
-A narodzi się…
Dwa stopnie…
-Panno Trelawney, proszę się uspokoić!
-Gdy siódmy miesiąc…
-Co pan tu robi?
Severus skierował oszalały wzrok na osobę, która powiedziała te słowa i stanął oko w oko z Heidi, która, spojrzawszy na jego twarz, otworzyła buzię jak do krzyku.
-…dobiegnie końca…
-ELLE! ELLE! ON TU JEST! - wrzasnęła Heidi, upuszczając z głośnym brzękiem tacę i kompletnie zagłuszając kolejne słowa Trelawney. -ELLE! ŚMIERCIOŻ…
Snape’owi pociemniało przed oczyma z wściekłości i , przydusiwszy dziewczynę do podłogi, zatkał jej dłonią usta, próbując zrozumieć coś z dalszych słów sybilli, lecz jej głos przemienił się teraz w bełkot, zmieszany z wołaniem Dumbledore’a. Heidi wierzgała i piszczała, próbując się mu wyrwać.
Spojrzał na nią tak strasznie, że zamilkła na chwilę a jej oczy rozszerzyły się ze strachu. W tym momencie drzwi na dole otwarły się i na schody wpadło kilka osób, z Elle Green na czele. Severus ogarnął całe zamieszanie rozszalałym wzrokiem i obejrzał się na drzwi za sobą. Zobaczył, że klamka porusza się i instynktownie puścił Heidi, która natychmiast ugryzła go z całej siły w dłoń. Paru mężczyzn z rykiem chciało się na niego rzucić, ale on wyśliznął im się bokiem. Był już w połowie schodów, które pokonywał po dwa stopnie, cudem nie łamiąc sobie nóg, gdy usłyszał niezwykle potężny głos Dumbledore’a.
-SPOKÓJ!
Snape zatrzymał się z nogą na ostatnim stopniu i obejrzał, dysząc. Dumbledore trzymał różdżkę w pogotowiu i patrzył mu prosto w oczy tym swoim przenikliwym, zaskakującym wzrokiem. Severus prychnął cicho i wybiegł z gospody, zanim ktokolwiek zdążył go dogonić.
Ja już po prostu nie wiem, co pisać...Byłam przerażona, czułam się, jakbym to ja była Heidi, bo tak to wspaniale opisałaś. Pełno uczuć, trzymałaś w napięciu, strasznie się wystraszyłąm, gdy Severus ją zaatakował.
Gdybym miała Cię ocenić, dałabym W+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Po prostu reweleacyjnie piszesz. Bez dwóch zdań.
Matix Poniedziałek, 16 Czerwca, 2008, 15:43
Świetna notka. Trzymasz w napięci a to ważne, no i te pomysły! gratuluje talentu. I proszę Cię żebyś jak najszybciej dała kolejną notkę!!!!!
anonim Poniedziałek, 16 Czerwca, 2008, 16:02
Naprawdę swietnie piszesz. I zgadzam sie z Parvati niexle trzymasz w napieciu;p Pozdrawiam i czekanm na następną
Pauliina Poniedziałek, 16 Czerwca, 2008, 17:31
Nosz ku**a no!!!! Musieli mu przeszkodzić w takim momencie?!?!?!?!?!?!?!
Krótko mówiąc: notka jest krótka, ale za to GENIALNA!!!! Takie napięcie jest w tych słowach, że to wszystko przelewa się na czytelnika.To naprawdę jest znakomite i mam nadzieję, że niedługo będzie kolejna notka.
Tak, zgadzam się z poprzedniczkami. Notka ciekawa, intrygująca i przede wszystkim trzyma nieźle w napięciu!
Pozdrawiam i zapraszam do pam. Roxanne.
Lara
Aśka Wtorek, 17 Czerwca, 2008, 21:27
Ach...Po prostu UBÓSTWIAM ten pamiętnik a raczej tą Myślodsiewnie.
Notka genialna (standardowo :p)trzyma w napięciu
Pozazdrościć daru takiego pisania Szczerze mówiąc już brak mi słów na określenie twoich notek. Chyba zaczynam popadać w rutynę, bo cały czas tylko piszę "genialnie" "wspaniale" i inne tego typu epitety :p
Chciała bym napisać więcej na temat tej notki, ale naprawdę brak mi słów. Niedługo będę musiała korzystać z słownika wyrazów bliskoznacznych żeby zacząć się powtarzać.
Pozdrawiam
Ann-Britt Środa, 18 Czerwca, 2008, 20:23
Ja, tak jak Aśka, nie wiem co napisać. Generalnie wszystko co chciałam, napisałam w poprzednich komentarzach, teraz nie mogę już nic ciekawego wymyślić. Notka bardzo ciekawa, podziwiam nie tylko Twój talent ale i systematyczność: prowadzisz przecież (i, co ważne, REGULARNIE) dwa pamiętniki, a w obu akcja jest bardzo interesująca.
Czekam na kolejne notki!
pozdrawiam!;*
P.S. Nie znalazłam literówek. ;p
To jest świetne. Nie mogę się doczekać co jeszcze wymyślisz ! )
Matix Poniedziałek, 23 Czerwca, 2008, 14:28
Kiedy kolejna część?? Już nie moge sie doczekać, więc dodaj ją SZYBKO!!!!!!!!!!!!!
<<<3 Środa, 25 Czerwca, 2008, 21:08
Tak..jak powiedziała /Ann-Britt\ prowadzisz dwa pamiętniki i jesteś systematyczna, za co trzeba Cie podziwiać W jednym miejscu nie zgadzało mi sie 'dla przewidywania przyszlosci', a już za drugim razem piszesz poprawnie, plus dla Ciebie Wpis rzeczywiście ciekawy ^^, i może zdziwię wszystkich, ale najbardziej spodobało mi sie, w jaki sposób opisujesz, gdy Snape podsłuchuje,a ktoś wchodzi po schodach: 'Cztery stopnie…
-A narodzi się…
Dwa stopnie… (...)'
świetne!