Myślodsiewna Severusa Snape'a Prowadzi asystentka Snape'a Meg
Dzięki wybitnej znajomości czarów uzyskałam dostęp do osobistej myślodsiewni Mistrza Eliksirów. Teraz będziemy mieli pełen wgląd w jego wspomnienia z młodości, a także z lat późniejszych... poznamy też jego osobiste przemyślenia, kłopoty i problemy, troski i radości bez potrzeby odwoływania się do legilimencji. Zapraszam serdecznie do lektury ściśle tajnych odbić duszy profesora Severusa Snape’a!
Bardzo dziękuję za tyle miłych słów Mam nadzieję, że choć w części na nie zasłużyłam. Silver, ano taki przeskok, bowiem jest to myślodsiewnia i czasem mogę zaniedbać kolejność oraz chronologię Zrobiłam go po to, aby symbolicznie zakończyć na pewien czas wspomnienia z dorosłości, aby ukazać przełomową rolę wspomnienia ze spotkania z Lilly po latach.
Tyle na dziś, miłego czytania, zapraszam do Dracona i do zobaczenia z powrotem w sobotę wieczorem!
***
-Nie ma to jak być po owutemach!- Lucjusz przeciągnął się wygodnie i podszedł do owalnego, dębowego stołu, wypolerowanego do iście czarodziejskiego połysku. Nad nim wisiał jeden z dwu znajdujących się w pokoju żyrandoli, budzący zapewne u wielu gości pani Hazel Malfoy zachwyt nad precyzją upięcia kryształowo - perłowych wisiorków oraz emanującym z nich niemal arystokratycznym urokiem.
W ogóle cały pokój zdawał się tchnąć czymś trochę mistycznym, a trochę tajemniczym; Severus zastanawiał się właśnie, czy to zasługa wystroju, czy też może charakteru mieszkańców tego domu i nastroju w nim panującego, gdy cichy szelest materiału odwrócił jego uwagę od detali wnętrza.
Przed nimi stanęła kobieta, odziana w długą, beżową szatę z jakiejś sztywnej lecz wyglądającej na drogą tkaniny. Kolor stroju harmonizował idealnie z jej kasztanowymi włosami, przetykanymi tu i ówdzie pasemkami siwizny.
Na jej pociągłej, szczupłej twarzy nie malował się żaden wyraz, w kącikach wąskich, mlecznoróżowych ust nie czaił się ani jeden przyjemny uśmiech a w oczach, połyskujących w świetle lampy niczym dwa czarne diamenty, na próżno by szukać jakiegokolwiek głębszego uczucia. Przeciętnemu obserwatorowi przypominałaby z pewnością wyzutą z czułości kłodę hebanu , pomyślał Severus, czujnie spoglądając na jej twarz. Jest jednak w niej coś takiego, co każe sądzić, iż pierwsze wrażenie jest bardzo, bardzo mylne.
-Witaj, Lucjuszu… wybacz, że kazałam tak długo na siebie czekać.- to mówiąc, kobieta zbliżyła się do syna i przytuliła go na chwilę do siebie. Ucałowała delikatnie jego policzki a potem wypuściła z ramion i zlustrowała go swym zagadkowym spojrzeniem. -Dobrze wyglądasz, synu…- powiedziała z ukrytym zadowoleniem i spróbowała zmusić swe wargi do uśmiechu. Zamrugała parę razy i dodała, starając się ukryć drżenie głosu. -…jesteś taki podobny do ojca… on też tak wyglądał, gdy był w twoim wieku…
-Ty też wyglądasz całkiem dobrze, moja droga.- Lucjusz położył dłonie na szczupłych ramionach kobiety i spojrzał jej prosto w oczy. Potem opuścił ręce, cofnął się o jeden krok, patrząc na stojącego niedaleko kominka czarnowłosego młodzieńca w czarnej szacie, ubłoconej na trzy cale powyżej kostek i powiedział zupełnie innym głosem: -To mój przyjaciel, Severus Snape… wspominałem ci o nim. Mógłby zatrzymać się u nas na parę dni?
-Tak, oczywiście.- Hazel Malfoy spojrzała na Severusa oczyma bez wyrazu i ponownie przeniosła wzrok na syna. -Powiem, aby przygotowano pokój gościnny i zaniesiono wasze bagaże, widziałam, że stoją w holu. Na którą zadysponować kolację?
-Może być na ósmą. O dziewiątej musimy być z powrotem w Londynie.- odpowiedział Lucjusz, a matka, skinąwszy głową, opuściła salon niczym duch. Severus obserwował to wszystko z boku, nie mogąc oprzeć się wrażeniu, że matka Lucjusza odgrywa w tym domu zupełnie inną rolę od tej, która jej była przynależna, a jednocześnie nie widział, aby syn splamił się choć przez chwilę brakiem szacunku wobec niej… Może to normalny objaw, Lucjusz zachowuje się w ten sam sposób wobec innych i nie potrafi panować do końca nad wyniosłością oraz nutą pogardy, zauważalną dla osób, które długo z nim przebywały.
-I tak, Severusie, świat stoi przed nami otworem.- powiedział z lekkim echem śmiechu w głosie. Podszedł do stołu i przesunął dłonią po jego gładkim, lśniącym blacie, pochylając nieco głowę, choć nie ugiął ani karku, ani kręgosłupa. Rękaw eleganckiej, kremowej szaty, zdobionej koronkami opadł na jego smagły nadgarstek i rozluźnione palce, przesuwające się wolno po drewnie. Niewiarygodne , pomyślał Severus, walcząc z ochotą do kpiącego uśmieszku, że on zawsze wygląda tak dumnie, nawet, jeśli robi najzwyklejszą rzecz pod słońcem i nawet, jeśli jego widownia złożona jest li i jedynie z wieloletniego kompana, nawykłego do jego „wielkopańskich” manier.
Lucjusz chyba usłyszał jego myśli albo je przeczuł: zatrzymał się bowiem, natychmiast zdjął dłoń ze stołu i uniósł głowę, odchylając ją nieco bokiem do tyłu, jak to miał w (nieświadomym?) zwyczaju. Spojrzał na Snape’a i, napotkawszy jego wzrok, uśmiechnął się kpiąco.
-Wyglądasz, jakby zupełnie nie zadowalała cię ta perspektywa, Severusie.
-Wydaje ci się, bo oślepia cię poświata żyrandola.- padła chłodna odpowiedź. Lucjusz parsknął cichym śmiechem i wrócił do swojej myśli.
-Pomyśl sobie tylko… jesteśmy wolni, ostatnie egzaminy za nami… teraz już nikt nie może nam przeszkodzić w realizacji naszych planów, w kroczeniu życiową drogą niezależnie od tego, jaka ona będzie… wiesz, zawsze zastanawiałem się, jaki jest smak wolności…
-Chyba w chwilach zupełnego znudzenia… - wyrwało się Severusowi, ale Lucjusz zdawał się go nie słyszeć- albo nie chciał, bo mówił dalej, podchodząc teraz do pustego kominka. Światło żyrandola padło teraz na jego jasne jak len włosy i czarną klamrę z kości słoniowej.
-… a teraz już wiem, że wolność smakuje tak, jak wieczorne powietrze, gdy zamykasz za sobą drzwi i sięgasz dłonią do kolejnej klamki.
-Kiedy zrobiłeś się taki poetycki?- zainteresował się żywo Severus i chyba teraz już wyraźna drwina na jego bladej twarzy, a raczej- w jego oczach plus to, co dźwięczało w jego z pozoru łagodnym głosie sprowadziło Lucjusza na ziemię: odwrócił się gwałtownie od kominka i uniósł głowę o cal.
-Twoja drwina jest tu zupełnie bezcelowa.- odparł nieco urażonym tonem ale błyskawicznie odzyskał rezon i pozwolił sobie na małą złośliwość: -Gdybym cię nie znał, uznałbym, że jesteś zazdrosny, ale ty przecież nie znasz zazdrości… nie, ty tylko znasz smak porażki i przegranej, a nie cierpisz przegrywać… zwycięstwo albo wieczna pogarda, czyż nie tak brzmi twoja życiowa dewiza?
-Sądzę, że nawet jeśli, to i tak o wiele mniej arystokratycznie i szczerzej od twojej.- odparł ostro Severus. -Narcyza wyglądała na bardzo zawiedzioną brakiem jakiegokolwiek cieplejszego odruchu z twojej strony podczas oficjalnego pożegnania siódmoklasistów… chociaż to zaskakujące, skoro nigdy takiego nie otrzymała…
-Doprawdy? A co powiesz o Lilly Evans, z którą prawie nie rozmawiasz od kilku lat?- Lucjusz zbliżył się do niego a kremowa szata zafurkotała gniewnie. -Nie pouczaj mnie, jak mam postępować względem Narcyzy, skoro sam nie potrafiłeś nigdy zdobyć się na odwagę w obliczu tej rudej szlamy!
-Nie nazywaj jej tak.- powiedział przez zaciśnięte zęby Snape, ale Lucjusz tylko zmierzył go lodowatym wzrokiem i powiedział głosem pełnym odrazy:
-A jednak ci nie przeszło… Sam sobie zaszkodzisz, Snape, kiedyś wspomnisz moje słowa.- to powiedziawszy, ruszył w stronę wyjścia z pokoju. Na progu odwrócił się i rzuciwszy towarzyszowi spojrzenie pełne już tak znajomej ciepłej kpiny, powiedział odrobinę wyniośle:
-A jeśli chodzi o Narcyzę, to nie musisz się o nią martwić… moje uczucia wobec niej być może nie są tak żywe, jak jej wobec mnie lecz nie zamierzam jej zostawić… przyznaj sam, jakże korzystny to mariaż dla nas obojga!
Severus siłą wypracowanej woli nie dopuścił do parsknięcia szyderczym śmiechem, tylko odwrócił się tyłem do wejścia i podszedł do wysokich, gotyckich okien, zasłoniętych bordowymi kotarami z grubego aksamitu. Oddychając ciężko, zamknął na chwilę oczy. Był bardzo znużony długą podróżą i wciąż nie czuł się w pełni wyspany po ostatniej nocy, spędzonej w Hogwarcie. Jak tylko powieki opadły, ujrzał pod nimi obrazy sprzed lat.
W oczach rudowłosej Gryfonki, stojącej niedaleko jeziora i kilkanaście stóp od nich zaszkliło się teraz coś, co niewiele miało wspólnego z poprzednim gniewem. Rzuciła dumnie głową i bez jednego spojrzenia w stronę zdumionego Pottera oraz nieco rozbawionego Blacka odeszła w stronę zamku dość szybkim krokiem. Zdawało się, że przyjaciółki, siedzące nad jeziorem, wołały coś do niej, ale ona nie zareagowała a już po chwili jej sylwetka skryła się w cieniu wielkiego muru na dziedzińcu.
-Kapujesz, o co jej poszło?- powiedział Potter, patrząc na Blacka, a na jego twarzy malowało się tak szczere zdziwienie, które nieudolnie usiłował ukryć, że Snape omal nie parsknął śmiechem. Black zresztą, też był bliski tego, tyle że on się nie pohamował i, klepnąwszy przyjaciela po łopatce, powiedział z życzliwą kpiną:
-Wiesz… jakby ci tu to powiedzieć… czytając między wierszami, panna Evans stwierdziła właśnie, iż jesteś nieco… hm… próżny.
-Dzięki, Syriusz.- mruknął z urazą, przeczesując sobie nerwowo włosy. -Naprawdę, stary, bardzo mnie podniosłeś na duchu!
Przy akompaniamencie śmiechu Syriusza Potter odwrócił się w stronę swej ofiary, która, korzystając z okazji, przygotowywała się do natarcia (w życiu by nie pomyślał o opuszczeniu pola bitwy!); niestety, w samą porę Potterowi udało się machnąć krótko różdżką a Severus znowu znalazł się w powietrzu do góry nogami.
Wraz z krwią, napływającą do głowy, czuł, że pęcznieje w niej wściekłość, wściekłość i coś jeszcze, czego nie umiał na razie określić.
-Kto chce zobaczyć, jak ściągam majtki Smarkerusowi?-
Usłyszał wrzask Pottera i ryk śmiechu pożal się Boże publiczności.
-Zabiję cię, ty wredny, podły, zawszony…- zaczął Snape, z trudem łapiąc powietrze, ale Potter udał, że go nie słyszy. Podszedł bliżej i przyłożył demonstracyjnie rękę do ucha.
-Coś mówiłeś, Snape?- zawołał ku uciesze publiczności (części męskiej głównie) i Blacka. Siedzący pod drzewem ich kumpel, Lupin, nie podniósł nawet wzroku znad książki zaś mały tłuścioch, którego nazywali Pettigrew, teraz aż podskakiwał z radości i klaskał w małe, pulchne dłonie.
Chyba ten widok tak rozjuszył Snape’a, że całą siłą woli zmusił się do pomyślenia odpowiedniego (czytaj: perfidnego) zaklęcia niewerbalnego i spojrzał na chłopaka.
Pettigrew zaklaskał w dłonie raz jeszcze i… zawył z przerażenia: dłonie jego bowiem zmieniły się w świńskie racice, tak samo, jak nogi. Spojrzał z przerażeniem na czarnowłosego przyjaciela, a ten opuścił różdżkę i otworzył buzię, aby wybuchnąć śmiechem lecz opanował się w nadludzkim tempie i, obróciwszy w stronę Severusa, zawołał groźnie, choć bardzo wytrwali mogliby usłyszeć w jego głosie źle maskowane nuty wesołości:
-Ty mały, podstępny, ślizgoński pchlarzu! Zamieniasz naszego kolegę w prosię? No, to patrz!
Nie zdążył jednak nic zrobić, albowiem właśnie wszyscy zgromadzeni na błoniach mogli usłyszeć bardzo rozeźlony głos opiekunki Gryffindoru, podążającej ku nim z wielką szybkością od strony zamku. Gapie natychmiast się rozpierzchli, choć jasne było, że wciąż intensywnie przypatrywali się całej scenie.
-POTTER! W tej chwili puść pana Snape’a albo odejmę domowi pięćdziesiąt punktów za znęcanie się nad uczniami z przeciwnego domu!
-Pani profesor, ależ sama pani powiedziała, że on jest z przeciwnego domu!- próbował udobruchać ją Potter, strzelając bardzo filmowym uśmiechem lecz nie zniżając różdżki ani o cal; Black próbował mu dopomóc, wołając:
-On się nam naraził, pani profesor, musieliśmy dać mu nauczkę!
Co było tak oczywistą nieprawdą, że Snape zawył z wściekłości. McGonnagall tymczasem była już przy nich- nie o niej można by było powiedzieć, że biegła. Zatrzymała się i zamarła, patrząc to na wiszącego w powietrzu Ślizgona, to na podskakującego i popiskującego żałośnie Pettigrew. Jej twarz napięła się a potem nauczycielka wrzasnęła z taką złością, na jaką mogłoby stać najbardziej impulsywną osobę świata:
-Pożałujecie tego i to bardzo! Potter, Black- tu spojrzała na najbliższego przyjaciela Pottera, który nawet nie próbował się bronić, tylko opuścił różdżkę. -macie szlaban przez najbliższe dwa tygodnie. Milczeć!- huknęła, gdy tym razem Black odważył się zaprotestować. -Nie pytam, co wam zrobił, bo wiem wszystko od panny Evans.- na dźwięk tego nazwiska James Potter otworzył buzię a potem ją zamknął, Severus zaś poczuł jakieś ukłucie w sercu. -Zabawiliście się jego kosztem, wykorzystaliście fakt, że był niewinny i bezbronny oraz że jest ze Slytherinu, dlatego obaj zostajecie ukarani. Aha, jeszcze jedno: Gryffindor traci pięćdziesiąt punktów!- to mówiąc, machnęła dwa razy różdżką, cofając zaklęcia działające na Snape’a i Pettigrew. Ten pierwszy zwalił się ciężko w trawę zaś ten drugi jął podskakiwać ze strachu i oglądać się, a gdy zobaczył przed sobą nasępioną twarz McGonnagall, wrzasnął krótko i pobiegł do Lupina, który teraz przypatrywał się scenie znad kart książki.
-Potter, Black, za mną. Pan, panie Snape, może wracać do zamku, chyba, że coś panu dolega.- spojrzała chłodno na niego, gdy podnosił się wolno z trawy, oszołomiony upadkiem. Wyprostował się jednak i, walcząc z zawrotem głowy, odpowiedział nieprzyjaźnie, sztyletując wzrokiem dwóch Gryfonów, czemu oni zresztą nie pozostali dłużni:
-Nie, nic mi nie jest.
-Pani profesor, czy panna Evans wspomniała, że to Snape chciał nas pierwszy zaatakować?- zaczął Potter. -My zapytaliśmy tylko, jak poszedł mu egzamin a on od razu sięgnął po różdżkę! Poza tym, nie powinna pani odejmować nam aż…
-Potter, dobrze ci radzę, milcz, jeśli nie chcesz, żebym odjęła kolejne pięćdziesiąt! I bardzo cię proszę, nie mówi mi, co powinnam, a czego nie, bo tak się składa, że w tym gronie to ja jestem uprawniona do pouczania ciebie a nie odwrotnie! Panie Snape, za użycie przez pana zaklęcia wobec Petera Pettigrew Slytherin traci dwadzieścia punktów.
Wzruszył na to ramionami, oddychając ciężko i zaciskając oczy, by nie upaść w trawę. Zupełnie, jakbym wypił o dwie szklanki ognistej whisky za dużo, przemknęło mu przez głowę i usłyszał głos McGonnagall jak przez mgłę:
-Potter, Black, idziemy.
Obaj próbowali udobruchać ją i zaprotestować raz jeszcze, ale jakiś groźniejszy krzyk opiekunki sprawił, że zamilkli buntowniczo i podążyli za nią. Lupin i Pettigrew też się dźwignęli z trawy i poszli za nimi. Lupin, odchodząc, spojrzał dziwnie na Snape’a, ale nie było w jego wzroku zwykłej dla jego przyjaciół wrogości, nieprzyjaźni czy drwiny.
Snape niewzruszenie odczekał, aż znikną na dziedzińcu i nabrał powietrza, jak przed nurkowaniem. Schylił się po swoją różdżkę, która leżała w trawie oraz po torbę, ale kolejny zawrót głowy pokonał go i chłopak upadł ciężko w trawę, czując pulsowanie w uszach i głowie.
Po kwadransie poczuł się lepiej, tylko trochę się zataczając, ruszył w stronę zamku. Gdy znalazł się w lochach, skierował się prosto do łaźni i puścił sobie w twarz lodowaty prysznic. Pomogło, chociaż w sercu nadal czuł dziwne kłucie, nie mające nic wspólnego z wiszeniem do góry nogami.
-Panie Snape?- jakiś cichy głos przedarł się przez pełne zamyślenia opary nieświadomości. Severus drgnął i, odwróciwszy się, ujrzał matkę Lucjusza, patrzącą na niego dość niepewnie. -Dobrze się pan czuje?
-Tak, wszystko w porządku.- przytaknął i przypomniał sobie, gdzie i po co jest. Ruszył w stronę drzwi. Pani Malfoy powiedziała:
-Pańskie bagaże znajdują się w ostatnim pokoju po lewej.-
gdy ją mijał. Skinął jej głową na pożegnanie i udał się do wskazanego pomieszczenia, z każdym krokiem po wyłożonych ciemnoczerwonym suknem schodach oddalając się od wspomnień z przeszłości.
Komentarze:
Agusia ;) Wtorek, 22 Lipca, 2008, 11:57
O tak! Pierwsza
Już nie wiem po prostu co napisać - powtarzać się nie będę. Tak jak zawsze: super styl, opis uczuć, i cała reszta normalnie powala ;P
Nie wiem jak ty to robisz, ale poczułam się jakbym była Severusem... Wszytkie opisy są szczegółówe, rozmowa z Lucjuszem była również dopracowana w każdym calu, a to wspomnienie... było dopełnieniem książki J.K.Rowling! Znakomicie to napisałaś!
PS: Wydaje mi się, jednak że Lucjusz jest od Snpe starszy...
Sol Angelika Wtorek, 22 Lipca, 2008, 19:23
Notka jest swietna, genialna, przecudowna, naprawde nie wiem jak ja okreslic, bo braklo mi juz slow! Pozdrawiam
Lara (Roxanne) Środa, 23 Lipca, 2008, 15:02
No i co ja mam napisac? Mam sie powtarzac? Nie, nie bede tego robic. Notka po prostu swietna, duzo uczuc i wszystko tak... "barwnie". No i to wspomnienie. Super.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
Lara
Aśka Środa, 23 Lipca, 2008, 22:54
Kolejna genialna notka. No już po prostu brak mi słów. Skąd Ty bierzesz pomysły na notki?
Naprawdę szczerze Cię podziwiam. Świetne wspomnienie.
Och już nie mogę doczekać się następnego wpisu.
Pozdrawiam
armatka Piątek, 25 Lipca, 2008, 12:10
Na początku przeraziłam się długością ostatniej notki, ale było to tak wciągające, że pochłonęłam się w tym. Czułam się, jakbym oglądała scenkę, a nie czytała! To było świetne!!! Szczerze podziwiam
Parvati Patil Niedziela, 27 Lipca, 2008, 07:28
Całkowicie zgadzam się z Armatką-czytając Twoje notki mam wrażenie, jakby te sceny, opisane przez Ciebie w opowiadaniu, migały mi przed oczami. Ja nie czytam, ja ją "obserwuję"...Rozumiesz, o co mi chodzi?
Notka wciągająca i naprawdę-rewelacyjna!
Udała Ci się jak nigdy!
pozdrawiam Cię serdecznie
Parvati
Eveline:) Poniedziałek, 28 Lipca, 2008, 17:13
O jejku.
Tak wiem jestem beznadziejna, ale mam ograniczoną wyobraźnię i to "o jejku" jest znakiem pochlebstwa;)
To po prostu niesamowite, ale tak dokładnie opisujesz i odzwierciedlasz emocje Severusa, iż mam wrażenie, że nie tylko obserwuję scenkę. Wydaje mi się, że to ja jestem Snape i ja to wszystko przeżywam!
Marto, kłaniam ci się... To jest jeden z najlepszych pamiętników na tej stronie. Jeden z nilicznych prowadzonych...brak mi słów, ale chyba wiesz o co mi chodzi;)
No dobra, trochę się rozklaiłam.
Co sądze na temat notki?
Pokazałaś prawdziwego Lucjusza i Severusa. Rozmowa była realistyczna i niezwykle prawdo podobne jest to, że rzeczywiście mogła się odbyć, a J.K.Rowling zapomniała o tym wspomnieć.
Opisy szczegółwe, "pametnik w pamiętniku" jest.
Najbardziej spodobało mi się to wspomnienie - taka perełka, a zarazem dopełnienie książki.
Nie ma mowy o innej ocenie, jak zasłużone W!
Czytam twoje notki, chociaż nie komentuje, ale wiem, że stać cię na więcej i następna notka ma być jeszcze lepsza od tej - jęzli jest to w ogóle możliwe;P
Pozdrawiam
Eveline
Eve;) Wtorek, 29 Lipca, 2008, 16:03
*jeżeli
Drobna pomyłka.
Jeszcze raz pozdrawiam;***
Mam nadziję, ze Smark i Meg mi wybaczą :p
No dobra, Meg,
Zapraszam do pam Syriusza
Alarice Środa, 30 Lipca, 2008, 10:45
Podoba mi się to, bo uwielbiam huncwockie opowiadania, a Myślodsiewnia Snape'a jest czymś w tym rodzaju - występują tu przecież Huncwoci. A ja to mam małą słabość do Syriusza ^^'
Podobało mi się. Zwłaszcza rozmowa Severusa z Malfoyem.
Zapraszam do pamiętnika Wiktorii Fynn
Niezmiernie mnie cieszy druga częsć wspomnienia całkowicie Twojego autorstwa. Spodobało mi się jak ukazałaś Jamesa i Syriusza gdy próbowali udobruchać swoją opiekunkę bez względu na jej krzyki:p.
Muszę przyznać, że trochę zaskoczyło mnie podejście Malfoya wobec Narcyzy.
Pozdrawiam.
Sophie Rose Wtorek, 24 Lipca, 2012, 14:18
Pięknie "zilustrowałaś" rozmowę Severusa z Lucjuszem. Pokazałaś ich silne charaktery, a nie każdy to potrafi. To nie jest taka prosta sprawa, pokazać Severusa w całej jego osobowości. A TY to umiesz. Dlatego CIĘ podziwiam. Świetnie umiesz to zrobić. Perfekcyjnie. Dlatego czytam te wszystko wpisy, jeden po drugim.
Co do wspomnienia mam pewne wątpliwości co do obecności w nim Minerwy McGonagall. Za czasów pobytu Harry'ego w szkole Severus miał około 40 lat. Wydaje mi się, że Minerwa za czasów Harry'ego nie mogła mieć 80 lat, co nie???
Po za tym świetnie!!!
Wybitnie!!!
Jake Sobota, 15 Marca, 2014, 11:37
hello harry potter, i am kapalna singh a indian big fan of yours .harry love your life and i love your all fndz, hermaoni, ron, ginny, luna fred, george and of course nevil longbottom. harry sure this is the final battle for harry potter and the deathly hellows part 2 ..but u know what you are always in our heart, you are great actor in the hollywood industries and we are always missing you and all these people who apart from this movie.harry you have a so much fan in diff. 2 countary, but in india !!!!! you have a lot of fans for you ..and i can say something to you from my ture heart please only one time please just one time for you fan sake .come to india and meet yours fans, they loved you, they liked you darling even i also loved you sooooooooooooooo much. i always watching your movies everyday but now i decided i watch your movie every 18 hours ..please whenever you come to india we are most welcome to you .and we all indian glad that you come to our countary.we are missing our magical world harry and missing also my harry potter and his frndz too.today i am feel very sad .just becouse now in future we never see the harry potter again we are waiting for you ..I Love You Danial we love love you and we always blessed you .
Fumio Sobota, 15 Marca, 2014, 22:08
hello harry potter, i am<a href="http://udqocxpkjku.com"> klapana</a> singh a indian big fan of yours .harry love your life and i love your all fndz, hermaoni, ron, ginny, luna fred, george and of course nevil longbottom. harry sure this is the final battle for harry potter and the deathly hellows part 2 ..but u know what you are always in our heart, you are great actor in the hollywood industries and we are always missing you and all these people who apart from this movie.harry you have a so much fan in diff. 2 countary, but in india !!!!! you have a lot of fans for you ..and i can say something to you from my ture heart please only one time please just one time for you fan sake .come to india and meet yours fans, they loved you, they liked you darling even i also loved you sooooooooooooooo much. i always watching your movies everyday but now i decided i watch your movie every 18 hours ..please whenever you come to india we are most welcome to you .and we all indian glad that you come to our countary.we are missing our magical world harry and missing also my harry potter and his frndz too.today i am feel very sad .just becouse now in future we never see the harry potter again we are waiting for you ..I Love You Danial we love love you and we always blessed you .
Garima Niedziela, 16 Marca, 2014, 08:33
Dear Jenna,I love this idea of keeping Harry alive by pnsoitg about him at least once a week. I am, in fact, freaking out. I don't cry very easily anymore, but I'm man enough to admit that I've cried a lot in the past week about this. I will NEVER say goodbye to Harry. (Honestly, I'm planning my Harry Potter themed wedding.) But I know I will be okay in the end. I'll probably believe that my life has ended after I've seen the film, but I'll be alright.I'm also getting a Potter tattoo in the next week.More details on this comment will come in my own blog post set to be written soon after seeing the film. Until the very end. http://waunrazq.comyltoatvzctjdthxonv