Dobra, problemy były, ale (na szczęście) się zmyły, bo ile można - -'
Ta notka nie będzie najbardziej udana, bo ile można pisać o dniu przed szkołą, zwłaszcza (wczuwając się w skórę Sybill) kiedy jest się podekscytowanym tym wydarzeniem. No, ale następne mam nadzieję będą lepsze...ale się rozgadałam
------------------------
Jest 31 sierpnia. Niedziela. Spakowałam już wszystko. Sprawdziłam 5 razy, czy aby na pewno wszystko. No, tak... Wszystko...
Książki, różdżka - 9,5 cala z włosem jednorożca, jakieś składniki eliksirów (chyba nie muszę mówić, że strasznie śmierdzą), szaty... No to chyba wszystko... A nie! Jeszcze moje skarby! Cała kolekcja talizmanów. Mam nawet parę mugolskich. Jestem z nich najbardziej dumna... Dosyć! No, w końcu nie miałam pisać tu o talizmanach. O tym, co robiłam przez cały dzień, też nie napiszę, bo uważam, że DZISIAJ jest to całkiem bez sensu. Jestem zbyt zdenerwowana i podekscytowana. Ciekawe, do jakiego domu mnie przydzielą O.O!! Babcia twierdzi, że do Ravenclaw. Zazwyczaj ma rację, więc może...
Jejku... Jest już tak późno, a ja nie mogę zasnąć...Idę spać. Muszę się w końcu wyspać.
***
Nie śpię. Z przejęcia nie mogę zasnąć. Chyba wypiję jakieś ziółka.
***
Wciąż nie śpię. Ziółka nic nie dały. Może policzę gwiazdy.