No, to po przeczytaniu waszych uwag, postanowiłam się trochę podporządkować. Więc, zmieniłam imię Melisy na Morganę.. wciąż uważam, że nie jest ono trafione, tak więc będę wdzięczna za przeróżne pomysły.
Zmieniłam też końcówkę ostatniej notki, żeby pokazać Sybillę w bardziej pewnej siebie postawie (dla naburmuszonej) i nie jestem pewna czy mi wyszło.
A co do lat, to potrzebuję pomocy, bo wciąż nie jestem do końca pewna ile poszczególna postać powinna mieć lat. Potrzebuję lata nauczycieli i Voldemorta. Więc, każda informacja jest bardzo mile widziana. :*
* * *
Wstałam dzisiaj trochę później, ale wciąż za wcześnie, żeby móc udać się do biblioteki poprzeglądać co oni tam właściwie mają. Ludzie? Jak można otwierać bibliotekę o 9. Ciekawe co ta bibliotekarka robi do tego czasu..hm...
Dobra, mniejsza z tym.
Zamiast do biblioteki wybrałam się na błonia(oczywiście najpierw na śniadanie- pamiętajmy, że trzeba z rana pobudzić metabolizm XD). Ale na krótko, bo strasznie tam wiało. I ani śladu słońca..A dopiero wrzesień
I tylko nigdzie nie widać było Amandy.. pewnie wciąż spała (Ile można spać??).
Postanowiłam więc dla zabicia czasu poczytać książkę. Ale to też mi nie wyszło.Victoria stwierdziła, że zrobiłam się jakaś nerwowa. Jak ja nie mam być nerwowa? Amanda mnie olała. A ja sobie dopiero teraz to uświadomiłam. W prawdzie mogło być gorzej, bo mogłam się zorientować dopiero w przyszłym roku, a może nawet po skończeniu Hogwartu.
Jejku.. jeszcze pogadam z Amandą.. może mi się wydaje. Tak właśnie sobie rozmyślałam. I około 12, kiedy przechadzałam się z Victorią po korytarzach, gadając bezsensu o pogodzie (?!), usłyszałam śmiech Amandy. Tuż za sobą. Kiedy się odwróciłam popatrzała na mnie takim jakimś dziwnym wzrokiem. Uśmiechnęła się z jakąś irytacją, spojrzała na Bellatrix i na tą drugą(tak... szła z nią i jakąś puchonką)i nagle się roześmiały.
I wtedy doszło do mnie , ze od zawsze wiedziałam, ze nic z tej naszej przyjaźni nie będzie. Amnada nie dorastała mi nigdy do stóp, a teraz bardziej się stoczyła. To ja po mojej prababce mam dar jasnowidzenia.
Kiedyś tego pożałuje
Hyhyhy. Ależ, skąd.. nie będę mściwa. Tak samo powiedziałam Victorii. Nie mówiłam tego głośno, ale przyznałam, że mam teraz Victorię. I nic mi po takiej pustej Amandzie.
Ale dosyć o niej.
Więc wybrałyśmy się z Victorią do biblioteki. Pooglądałyśmy parę książek o wilkołakach, wróżbiarstwie, znalazłyśmy jedną o wampirach i taką jakąś o słynnej czarownicy co wymyśliła jakiś eliksir.
Wypożyczyłam też swoją pierwszą książkę w Hogwarcie. O runach. Właściwie wiem o nich sporo - babcia mi dużo o nich opowiadała, ale nigdy nie zaszkodzi wiedzieć więcej.
Ostatnio przewidziałam pogodę, tak nawiasem mówiąc, jak już jesteśmy przy wróżbiarstwie. Victoria wciąż twierdzi, że to zwykły przypadek, ale ja wiem swoje.
Tak ogólnie tego dnia więcej nic się nie stało. Amnadę spotkałam tylko na obiedzie i kolacji. Nawet na mnie nie spojrzała. A to małpa..