Pamiętnikiem opiekuje się Tośka Czarodziejka Do 20 lipca 2008 roku pamiętnikiem opiekowała się Jennifer Black Do stycznia 2008 pamiętnik prowadziłą Shinny Special
Piszę drugi raz i jestem juz zła...
przepraszam, że piszę rzadko, ale na prawdę nie mam czasu by włączyć komputer, może to brzmi śmiesznie, ale tak jest.
Ta notka, hmm... do szczytu marzeń jej daleko, następna bardziej mi się podoba... Tym b ardziej ze troche trzeba było wam na nią czekać, przepraszam.
......................
Harry jest cały i zdrowy… Jaki jestem szczęśliwy! Nic mu nie jest! Uspokoiłem się, zarazem nie przestając o niego martwić… Dokąd mógł pojechać? Mam nadzieję, że w bezpieczne miejsce… Miał różdżkę i kufer, niedługo trafi do Hogwartu… Całe szczęcie praktykuje magię… Ciekawe czy wie… ciekawe czy ktokolwiek u o mnie powiedział? Szedłem do przody podskakując, postanowiłem udać się na północ. Nie mogę drugi raz zaryzykować, teraz muszę wędrować jako pies. Wciąż miałem przed oczyma Harry’ego na którego padało światło z jego różdżki. Ale jaki on jest podobny do Jamesa… ciekaw jestem czy jest równie niepokorny…
Szkolnym korytarzem biegło dwóch ciemnowłosych chłopaków. Obydwaj wysocy z potarganą fryzurą, a jedyne co ich odróżniało w tym półmroku z daleka, to okulary na nosie tego z prawej.
-James! Tutaj!
Pociągnałem go i obaj wleźliśmy za gobelin między zbrojami. To była świetna skrytka, bo w ścianie była wnęka.
Chciało nam się śmiać, ale jednocześnie nie mogliśmy złapać oddechu. Na korytarzu było słychać ciężkie kroki. To był Filch:
-Dorwę was! Wiem, że tu gdzieś jesteście!
Jego chrapliwy głos unosił się echem po pustym korytarzu. Kiedy zadźwięczała zbroja, oboje zamarliśmy, nie może nas znaleźć, tyle razy się tutaj chowaliśmy… nigdy nas nie znalazł, nie wiedział, ze tutaj jest ta wnęka. Jesteśmy ugotowani, jak on nas zapie to w życiu nie wyjdziemy ze szlabanu. Jak będzie nam kazał sprzątać ten cały bałagan…
My to mamy pomysły… rozrzuciliśmy z Jamesem po całym piętrze torebki z zieloną mazia, która przyciągała chochliki, a te to dopiero narobią bałaganu…
Teraz siedziałem sobie pod drzewem, jako psiak, i w uchu śmiałem się z numerów jaki odstawialiśmy szanownemu Argowi Ciekawe czy jeszcze urzęduje w szkole… Taki jestem ciekaw co się zmieniło w tej szkole… Jestem spokojny o Harry’ego, że żyje, ale nadal marwi mnie, że Glizdogon kręci się gdzieś na wolności.
„zabić, zabić” „Śmierć zdrajcy” tułało mi się po głowie. O tak! Jak dorwe drania to rozwalę, nic po nim nie zostanie. Aktor jeden, nigdy nie posądzałbym go o taki spryt… Tiara się chyba pomysliła powinna go pokierować do Slytherinu. W życiu bym nie pomyślał, ze to wszystko tak się skończy, byliśmy taka zgraną paczką…
Wiosenny powiew wiatru wplątywał się w rude loki Lily Evans, która siedziała na błoniach w towarzystwie swojego chłopaka Jamesa Pottera i jego najlepszych przyjaciół: Syriusza, Remusa i Petera. Głowa Rogacza spoczywała na jej kolanach, ona zaś czytałą książkę podczas gdy chłopcy wyszukiwali najdziwniejsze chmury.
-A patrz na tamtą!- pokazałem palcem na jeden z obłoczków.-Wygląda jak wściekły Flich.
-ta… tylko jest mniej czerwona…-zaśmiał się James.
Remus standardowo pokręcił głowa z politowaniem, zabierając po kryjomu ciastko Peterowi, który popatrzył na niego wzrokiem tak groźnym jakby groził, ze go zabije. Lupin też wiele czytał, teraz zajmował się kolejną książkę, czytał jakąś sagę o czarodziejach. W sumie to trochę dziwne, ale postanowił chyba zmienić encyklopedie na troche lżejszą. Mam tutaj na myśli wagę, tylko i wyłącznie.
-A ta?
-Widzę, wygląda jak ten smok z majtek Ashlee Drews.
-to to były majtki?
Zawsze się zastanawiałem co to było… to było coś dużego… Nie zapomnę też Ashlee, która słała nam obydwu listy miłosne, a w szóstej klasie dostaliśmy od niej nawet komplet bielizny damskiej. Myślała chyba, ze odwzajemniamy jej uczucia, bo odpisuejmy czasem na listy, chociaż dla nas to była kolejna okazja do żartów... my się śmialiśmy, a ona naprawdę się nakręcała, cieszyła się, że jednak komuś się podoba, a nie grzeszyła urodą do tego była strasznie gruba. Cóż jednak dziś bym powiedział, że była bardzo inteligetna, kiedyś jednak średnio się na to zwracało uwagę…
Takie popołudnia jak te były częste, mogliśmy cieszyć się bezpieczeństwem jakie w szkole było pewne. Tutaj władza Lordzie Voldzia nie sięgała.
A dziś? Dziś z tych chwil zostały mi tylko wspomnienia, a i one są dość lakoniczne…