Eee...jestem Nadia i przejełam pamiętnik Victoire. Nie ma to jak inteligentne zdanie na sam początek... Notka może nie jest najwyższych lotów, i w pewneym momencie (najprawdopodobniej po wpisie z pamiętnika Vicky), możecie zacząć wrzeszczeć i dziwić się dla czego, takie beztalencie dostało ten pamiętnik, ale cóż. Liczę na...na kulturalne słowa krytyki
Jak byście opisali normalną jedenastolatkę? Dzielą się one najczęściej na dwie grupy. W pierwszej grupie znajdują się dziewczynki, które uważają się już za dorosłe, piękne, mądre. Do drugiej grupy, należą natomiast wieczne dzieci. Roześmiane dziewczynki, którym tylko wrzaski i zabawa w głowie. W pewnym miasteczku, położonym w północnej części Anglii, mieszkała jednak jedenastolatka, która kompletnie nie pasowała do tych stereotypów. Przemieśćmy się więc tam. Mały przytulny domek, zwany Muszelką, pokoik na poddaszu, i blond włosa dziewczynka, pisząca coś w swoim notesie.
19 lipiec 2011r
I pomyśleć, że mam już jedenaście lat! Dzisiaj były moje urodziny. Do Muszelki, zjechała się cała rodzina! W końcu, co jak co, ale jedenaste urodziny u czarodziejów to naprawdę coś. Przyjechała nawet ciocia Gabrielle, ze swoim narzeczonym. Byli także Potterowie, reszta Weasleyów, i…i ten okropny Lupin! Jak on mnie denerwuje! Uważa, że skoro jest ode mnie starszy o dwa lata, to może sobie pozwalać na wszystko. Uważa mnie za głupią małolatę, też coś! I jeszcze śmie mi dokuczać, w dniu moich urodzin, w moim domu! Najgorsze jest jednak to, że nie mogłam się poskarżyć. Co to, to nie! Nie dam mu pretekstu do naśmiewania się ze mnie, i kpienia, że nie potrafię sobie sama dać radę. Już tak raz było… Chyba jakiś rok temu… Wylał wtedy na mnie wiadro zimnej wody, a kiedy ja powiedziałam to mamie, która powiedziała to cioci Ginny, i on dostał karę, to zaczął gadać, że nie nadaję się do Hogwartu. Też coś! Wprawdzie wtedy wypłakałam całą noc, ale…teraz już jestem duża! Mam już w końcu jedenaście lat! Wróćmy jednak do urodzin, było cudownie! Lupin nie był dzisiaj nawet, aż taki zły. Wręcz przeciwnie. Ale może wszystko opisze. Ciocia Gabrielle, była już u nas od wczoraj, bo z Francji jest długa droga do Anglii, a ona nie ma licencji na teleportacje… Dostałam od niej w prezencie, taką śliczną jedwabną sukieneczkę, koloru bladoniebieskiego. Za ładną. Szkoda, że nie będę mogła jej nosić… ja nie chodzę w sukienkach, bo są takie…nie praktyczne… Kiedyś wprawdzie je uwielbiałam, ale od kiedy Ted Lupin, nazwał mnie stokrotką, już nie założę żadnej z nich. Może gdyby ktoś inny mnie tak nazwał, ale on powiedział to ze śmiechem i kpiną! Znów odbiegam od tematu…urodziny! Więc pierwsi po cioci, przyjechali Potterowie, z Lupinem. Jego babcia, jest chorowita i nie mogła przyjechać, kiedy jednak powiedziałam mamie, że w takim razie od też mógł się rozchorować, to tak na mnie nawrzeszczała, że lepiej nie mówić! Od Potterów dostałam miotłę! Niestety to nie był chyba zbyt dobry pomysł…ja mam lęk wysokości! Tata się zawsze ze mnie śmieje, i mówi, że chyba to zamiłowanie dziadka do mugoli, przelało się na mnie i mam ich fobie. Cokolwiek znaczy słowo „fobie”. Ciocia i wujek, zabrali jeszcze: sześcioletniego Jamesa, pięcioletniego Albusa Severusa, i małą czteroletnią Lily. Jest taka słodka! Prawie jak Hugo! Jednak on z tymi swoimi pulchnymi policzkami mnie rozczula! Od Ala dostałam nawet laurkę, James złożył mi życzenia, a Lily dała wielkiego całusa. No a potem Lupin!!! Podszedł do mnie jak gdyby nigdy nic, dał mi prezent, i mnie przytulił! Wszystko było by pięknie gdyby zaraz, nie dodał z tym swoim okropnym uśmieszkiem: „No to teraz Stokrotko, gdy będziesz chodzić do Hogwartu, może w końcu nauczysz się latać! Ach chciałbym to zobaczyć!& I to było ostatnie zdanie, jakie wypowiedział do mnie tego dnia. I właśnie dlatego te urodziny się tak udały! Później przyjechał wujek Percy z rodziną Dostałam od nich jakąś książkę, nie pamiętam tytułu Najbardziej rozczulił mnie prezent od babci dostałam jej sławny zegar! Popłakała się kiedy mi go wręczała, i powiedziała, że jej się już na nic nie przyda, i teraz moja kolej, bo jestem jej pierwszą wnuczką. Na razie na zegarze, jest mama, tata, Louis i Dominique. Babcia go tak zaczarowała&Reszta prezentów też bardzo mi się podobała. A potem mama, przyniosła taki wielki czekoladowy tort. Wszyscy śpiewali, i bili brawo. Było bajecznie! Nie mogę się już doczekać kiedy dostanę list z Hogwartu. Bo w końcu najbardziej tych urodzin, oczekiwałam właśnie z tego powodu! Jeszcze tylko miesiąc wakacji, i upragniona, wymarzona szkoła!
Wrzask. Obudził mnie okropny wrzask. Wczoraj długo nie spałam, więc dziś miałam zamiar przespać się przynajmniej do dziesiątej, a tu No właśnie, co? Chyba wypadałoby wstać i zobaczyć, co tak bardzo zdenerwowała moją mamusie. Bo to w końcu jej głos słyszałam. Zaspana zwlekłam się z łóżka, wsunęłam stopy w puchate pantofle, i ruszyłam w stronę, skąd wydobywał się ten śmiertelny wrzask. Kuchnia. Wyjrzałam nie pewnie zza drzwi i i wmurowało mnie w podłogę. Przede mną stała mama, w swojej flanelowej piżamie, i wałkach we włosach, a na przeciwko niej… no właśnie. Naprzeciwko niej stał Louis, i Lupin. Skąd tu się, do licha wziął Lupin?! I dlaczego moja mama tak wrzeszczała? Widać nie tylko ja się obudziłam, ponieważ po schodach zbiegli właśnie, tata i Domi. Nie pewnie podeszłam do mojej rodzicielki.
-Mamo?- kolejna seria wrzasku. Tata, która widać także był oszołomiony, podszedł do niej i ścisnął ją mocno, szepcząc coś do ucha.
-Kochanie, dlaczego tak krzyczałaś?
-Dlaczego? Dlaczego?! Wstałam wcześniej żeby spakować Dominique, bo wiedziałam, ze jest jeszcze mała, i na pewno zapomniała o tym, że dziś jedziemy do babci, ale ogarnęło mnie pragnienie i zawróciłam do kuchni. A co zobaczyłam w kuchni? Co zobaczyłam w kuchni?! Otóż w kuchni zobaczyłam mojego własnego syna i Teda, którzy sterczeli przed jakimś kotłem, i coś gotowali. A kiedy się poruszyłam to, to coś wybuchło!- dopiero teraz zauważyłam, że chłopaki mają osmaloną twarz. Tata popatrzył na nich bystro.
-Chłopcy….czy moglibyście się odsunąć?
-Eee…a po co? Przecież tak jest dobrze, prawda? Nam wygodnie, wam wygodnie, po co mięlibyśmy się przemieszczać, na inny kawałek podłogi, który na pewno nie jest już tak wspaniały jak ten?- tata zrobił krok w ich kierunku, na co oni jeszcze bardziej się ścisnęli. W końcu mama nie wytrzymała, i zepchnęła ich w inną stronę. Widok, który się ukazał był okropny. Cała kuchnia wyglądała jakby przeszedł przez nią huragan. Wszędzie leżało pełno jakiś fiolek, powyrywanych kartek papieru, a po środku wielki kocioł, z którego unosił się okropny odór.
-Co macie na swoje usprawiedliwienie, hę?- powiedziała mama zakładając ręce na biodra. W tej chwili bardzo przypominała mi babcię.
-Eee…no… my- jąkał się Louis.
-To wszystko moja wina, pani Weasley.- o dziwo odezwał się Lupin. Ciekawy widok, Lupin kogoś broni…
-Tak, Ted?- mina mojej matki jakby złagodniała. Dlaczego ona musi akurat jego tak uwielbiać? Bo chyba nie z wyglądu… No tak, zapomniałam powiedzieć, że Ted jest metamorfomagiem.
-Bo, bo my… Bo pani córka… Bo ona nas wyjątkowo denerwuje. To znaczy Louisa denerwuje, a mnie nie darzy szczególną sympatią. Nie wiem dlaczego. Bo widzi pani ja naprawdę chciałbym się z nią zaprzyjaźnić, tylko, że ona jest taka…- poczułam że się czerwienie. I teraz pewnie mi się dostanie. Tak jest zawsze.- taka zimna. Ale wróćmy do tematu. Lou i ja wymyśliliśmy, że możemy jej podać eliksir, na pryszcze. Zniknęły by po jednym dniu, naprawdę… A, że akurat miałem przy sobie moją książkę do eliksirów, to nadarzyła się okazja. Przepraszamy naprawdę…
-Och…no dobrze. W końcu też kiedyś byłam młoda.- tu moja mama zachichotała - Tylko powiedz mi Ted, jak tyś się u nas znalazł?
-Ach to długa historia…
-Nie musisz mówić jeśli nie chcesz….Ale twoja babcia wie o tym, prawda?
-Tak, tak, oczywiście. Naprawdę nie musi się pani niczym martwić.- ten głupek się uśmiechnął, i moja mamusia mu wybaczyła. Co za głupia rodzina! Nadawalibyśmy się do cyrku! Mama wzięła za rękę tatę i Domi, i wyprowadziła ich z kuchni. Ja natomiast podeszłam do winowajców…
-Chcieliście mnie tym otruć?
-Otruć? Skąd Stokrotko! My tylko chcieliśmy cię zdenerwować. Popatrzyć jak robisz się czerwona, a piękne pryszcze pojawiają się na tej twojej twarzyczce! Zaręczam Ci, to byłby bardzo uroczy widok. Tak uroczy, że ten wasz sąsiad, który mieszka kilka kilometrów dalej, od razu by się w tobie zakochał. Wiesz, ten w którym się podkochujesz…- Jak ja nienawidzę tego piekielnego Lupina. I tego jego okropnego uśmiechu! Uch… ale chwila, chwila… Coś tu nie pasuje… Przecież oni nie umieją sporządzać eliksirów! A nie mogliby być chyba na tyle głupi, że próbowali by go zrobić, w ciągu dnia, w ogólno dostępnej kuchni. Spojrzałam na nich podejrzliwie.
-I bylibyście na tyle głupi, żeby robić to w ciągu dnia, w kuchni?
-Noo…bo wiesz…
-Daj spokój Ted, lepiej jej powiedzmy. Tak naprawdę to chcieliśmy, zrobić coś, żebyśmy nie musieli dziś jechać do babci. Bo wiesz…nasza mama na pewno będzie chciała zatrzymać się na Pokątnej, u fryzjera, a jakoś nie za bardzo mam ochotę ścinać moje włosy.- Tu dotknął pieszczotliwie swoich loków. Spojrzałam na nich zdziwiona. I po to robili, to całe zamieszanie? Fakt, że te rundki po Pokątnej są wyjątkowe męczące, i żeby Lou wpadł na taki pomysł to bym zrozumiała, ale żeby Lupin?! Przecież on będzie teraz chodzić do trzeciej klasy! Ma już w końcu te trzynaście lat i chyba powinien być bardziej dojrzały…
-Jam! Możesz wyjść! Brat tej szyszymory, wszystko wypaplał!- I z szafki wyskoczył nie kto inny, jak James Syriusz Potter, we własnej osobie.
-Chyba za dużo wrażeń jak na jeden dzień… Co wy chcieliście zrobić? Czy to normalne, żeby trzynastoletni chłopak, pomagał młodszym kolegom, nie iść do fryzjera? I skąd tu do jasnej Anielki wziął się James?
-Więc tak, po kolei. Chcieliśmy, żeby wybuch coś nam zrobił…jakieś małe prowizoryczne obrażenia, i żeby oni nie musieli włóczyć się po sklepach z ciuchami. Drugie. Trzynastoletni chłopak, szkoli młodszych kolegów, by później miał go kto w szkole godnie zastępować. I ostatnie… wyleciał z szafy.
-Przecież widziałam, że z niej wyszedł, ale skąd on się tam wziął?
-Uwierz Stokrotko, nie chcesz widzieć…
-Lupin…narażałeś się na karę tylko po to by pomóc tym maluchom?
-Kochanie, Lou jest od ciebie tylko o rok młodszy, więc teoretycznie ty też jesteś maluchem, i powinienem się wami wszystkimi opiekować. Babka i tak by się nie dowiedziała, a zresztą ona już nie ma serca mnie karać…
-Ale dlaczego to zrobiłeś?
-Hmm…powiedzmy, że to tak…dla sportu.- powiedział Lupin ironicznie się uśmiechając Coraz bardziej uświadczam się w przekonaniu, że jestem jedyną normalną osobą w tym domu.
Komentarze:
Madeleine Środa, 29 Października, 2008, 16:33
och... nie jest tak źle. w sumie podobało mi się. wstęp był fajny a notka z pamiętnika Victorie taka... godna jedenastolatki. akcja ciekawa ogółe. wprowadzająca. błędów nie znalazłam. znaczy mogły być jakieś ale nie rzucały się w oczy.
pozdrawiam.
Nadia Środa, 29 Października, 2008, 16:56
No właśnie...godna jedenastolatki. Starałam się. Bo nie wiem jak innych, ale mnie denerwuje, że kiedy czytam jakieś opowiadanie lub pamiętnik, z HP, to autorzy robią z jedenastolatek jakieś boginie seksu, miss world, i najpiękniejsze/najgorętsze/najseksowniejsze /najpopularniejsze dziewczyny z całej szkoły, wliczając dorosłe czarownice. Więc moja Victoire, nie będzie się tapetwoać, i...w skrócie nie będzie Mary Sue. A przynajmniej postaram się, żeby nie była. Co do błędów, to zaręczam Ci, że jak znam siebie, to tam jest ich pewnie tysiące ;P
Również pozdrawiam i dzięki za pierwszy komentarz ;)
Madeleine Środa, 29 Października, 2008, 21:15
aha. jak chcesz pisać na fioletowo najpierw [fiolet,] bez przecinka a dopiero po zakończeniu pisania fioletowym [/fiolet,] bez przecinka. tak samo z kursywą, pogrubieniem i podkresleniem.
...
dlatego ten wpis był wyjątkowy. przychylam się do Twojego komentarza.
pozdrawiam
Literówki były, chociaż nie były ich znowu tysiące, zapewniam Cię!
Powiem Ci szczerze, ze początkowo nie byłam przekonana do tej notki. Ale teraz sobie myślę, że miło, że wreszcie znalazł się w końcu autor, który zrobi pam normalnej dziewczyny, a właściwie jeszcze dziewczynki, bez - o czym sama pisałaś - kreowania jej na małą miss, niezwykle dojrzałą jak na swój wiek czy z tajemniczym piętnem.
Takie pamiętniki o zwykłym życiu są bardzo potrzebne i mam nadzieję, że dobrze go poprowadzisz. Póki co: naprawdę jest nieźle!
Powodzenia!;*
Nadia Czwartek, 30 Października, 2008, 18:47
Do tysiąca nie doszłam, ale setka...hmm, całkiem możliwe ;P Szczerze mówiąc ta notka sama nie specjalnie mi się podobała, może dlatego, że jest pierwsza, a takie zawsze jest mi najtrudniej tworzyć. Mam tylko nadzieję, że moje wpisy będą wmiare znośne...
Beztalencie?!Chyba oszalałaś! Moim zdaniem jak na pierwszą notkę ta jest świetna!! Nie mogę się doczekać następnej
Parvati Patil Sobota, 01 Listopada, 2008, 17:52
Droga Nadio, notka wspaniała. Podobało mi się bardzo to, że jest dużo uczuć Victorii, wyraźnie zarysowane charaktery postaci, wciągająca akcja, wreszcie ciekawy wątek. Bardzo interesujące wprowadzenie, takie inne, nie wałkowanie ciągle tego samego, a inny, lepszy sposób na przedstawienie bohaterki. Naprawdę jestem pod wrażeniem, na razie nie stawiam oceny, ponieważ za mało jeszcze czytałam Twoich notek Mimo to wiedz, że byłaby to na pewno pozytywna ocena, ponieważ naprawdę mnie zachwyciłaś.
Pozdrawiam!
Parvati:*
P.S. Zapraszam do Wiktora Kruma-> nowa notka
Dz. B. Niedziela, 02 Listopada, 2008, 23:20
Najpierw wymienię błędy:
1. Ale może wszystko opisze. - "Opiszę".
2. (...) a ona nie ma licencji na teleportacje… - "Teleportację".
3. (...) że w takim razie od też mógł się rozchorować, to tak na mnie nawrzeszczała, że lepiej nie mówić! - Chyba powinno być "on" zamiast "od".
4. Tata się zawsze ze mnie śmieje, i mówi, że chyba to zamiłowanie dziadka do mugoli, przelało się na mnie i mam ich fobie. - "Fobię".
5. Chyba wypadałoby wstać i zobaczyć, co tak bardzo zdenerwowała moją mamusie. - Po pierwsze, "zdenerwowało", a nie "zdenerwowała". Po drugie, "mamusię".
6. Zaspana zwlekłam się z łóżka, wsunęłam stopy w puchate pantofle, i ruszyłam w stronę, skąd wydobywał się ten śmiertelny wrzask. - Dlaczego śmiertelny wrzask? Nie rozumiem.
7. Nie pewnie podeszłam do mojej rodzicielki. - "Nie" z przymiotnikami piszemy łącznie.
Bardzo dużo błędów interpunkcyjnych.
Co do wpisu... Nie jest źle, lecz wszystko tu było za bardzo zakręcone, jak na pierwszą notkę.
Chciałabym zobaczyć jak będzie wyglądała kolejna notka, może wtedy uda mi się ocenić.
Pamiętaj o pilnowaniu się z przecinkami, bo był ogrom błędów z nimi związanych.
Nadia Poniedziałek, 03 Listopada, 2008, 14:45
Dzięki ;) Interpunkcja jest dla mnie tragiczna. Co do poplątania notki...to był horror. W dodatku najgorszej klasy. W każdym razie cieszę się, że zdobyłaś się na wypisanie błędów, pomoże mi to. Pozdrawiam
Miyuki Piątek, 14 Listopada, 2008, 20:21
Czytam, i czytam, i czytam i się doczytać nie mogę! Przyznam szczerze, że przeczytałam ten wpis tylko ze względu na to, że zaczynasz. Było tak... Tak... Nudno! Sorry, ale mogę ci dać najwyżej Z. Ale i tak cię pochwalam (jakoś!). W końcu to pierwsza nocia!
Lily Poniedziałek, 01 Grudnia, 2008, 16:44
Notka jest super.! ;P
Podoba mi się Twój styl pisania.!
Pozdrawiam :*:*
CZekam na next notke.! :*
AnGeJ Niedziela, 11 Stycznia;, 2009, 16:53
Kiedy kolejna notka.? Nie mogę się już jej doczekać.. ;**
Marta G/ZKP <Margot> Czwartek, 29 Stycznia;, 2009, 17:09
Droga Nadio, dziś minął termin 3-miesięcznej inkubacji pamiętnika. Dodałaś tylko jeden wpis. ZKP podjęło decyzję o przeniesieniu pamiętnika z powrotem do 'Do przejęcia'. Przykro mi.
Pozdrawiam,
Marta G/ZKP <Margot>
SaMaRa Niedziela, 01 Lutego, 2009, 13:10
Oooo chętnie przejmę go . A chętnych upewnienia się czy dam radę zapraszam na mój blog www.dignity-kiss.blog.pl
Z checia przejme ten pamietnik, mam gdzies wyslac notke??
Radha Sobota, 15 Marca, 2014, 07:27
hope you feel better soon! glad to find your blog - you know how I'm a fan of those stpoty felt dotty things you make! did I see Robbie Williams down there in your links?!! you have great taste!
Vinay Sobota, 15 Marca, 2014, 15:25
I adore the little felt owls with their <a href="http://djosep.com">butotn</a> eyes I also love reading your blog, it's the first one I check everyday! I've even had a recommendation e-mail from Amazon to buy your book, I think it will be going on my Christmas list
Norihito Sobota, 15 Marca, 2014, 21:28
I adore the little felt owls with their btotun eyes I also love reading your blog, it's the first one I check everyday! I've even had a recommendation e-mail from Amazon to buy your book, I think it will be going on my Christmas list http://lxjqhygisj.comhfmhgzkucspewidcssup