Wiktoria z podziwem wpatrywała się w zaczarowany sufit, usiany drobnymi, połyskującymi gwiazdami. Czuła na sobie kilkaset par oczu. Powoli opuściła głowę, odrywając wzrok od sklepienia.
Wyglądała dziwacznie w tłumie pierwszoroczniaków. Najwyższy z nich mógł mieć najwyżej półtora metra, ciemnowłosa zaś mierzyła równo metr sześćdziesiąt sześć. Nie był to może powalający „wynik”, ale dwadzieścia centymetrów robiło swoje.
Oprócz tego, jedenastoletnie dziewczynki były kompletnie płaskie. Za to panna Fynn posiadała całkiem ładne piersi, które podkreślał czarny, szkolny strój. Biodra i szczupłą talię maskowały szaty, jednak nadal wyglądała oryginalnie wśród nich.
-Fynn Wiktoria! - dziewczyna pewnym krokiem weszła po schodach, jednak cały efekt złudnego wyluzowania zepsuł wzrok wbity w kamienne stopnie.
Usiadła na stołeczku i poczuła, jak Tiara opada jej na oczy. Ogarnęła ją całkowita ciemność.
- Więc, słucham. – Rozległ się głos w jej głowie, należący zapewne do Tiary Przydziału. - Gdzie chciałabyś trafić? Gryffindor, Slytherin, Ravenclaw czy Hufflepuf?
- Ja... - Ciemnowłosa szepnęła, ledwie poruszając spierzchniętymi wargami. - Chyba Slytherin...
- Jesteś pewna? - Teraz ton magicznego nakrycia głowy stał się podejrzliwy. - Nie pasujesz tam. Cechuje cię piekielny spryt, ale na pewno nie taki, jaki cenił sobie Salazar Slytherin – jeśli rozumiesz, co mam na myśli...
- Tak. Chcę trafić do Slytherinu – oznajmiła głośno, nie zdając sobie sprawy, ze jej wypowiedź dotarła do uszu wszystkich zgromadzonych w Wielkiej Sali.
- A więc... - Ton, jakim Tiara wypowiedziała te dwa słowa wyrażał kompletną dezaprobatę. - SLYTHERIN!
Wiktoria z ulgą zerwała „czapkę” z głowy, wcisnęła ją w ręce profesor McGonagall i puściła się biegiem w kierunku stołu Ślizgonów. Ledwo dostrzegła, że Malfoy robi jej koło siebie miejsce.
Po chwili z ulgą opadła na drewnianą ławkę. Była tak rozradowana, że nawet nie zarejestrowała zazdrosnego spojrzenia rzuconego w jej kierunku przez dziewczynę siedzącą po jej lewej.
- Gratuluję. - Blondwłosy Ślizgon zajmujący miejsce obok niej skinął lekko głową.
Dziewczyna w odpowiedzi uśmiechnęła się delikatnie.
~*~
Harry nie odrywał ani na moment wzroku od dziewczyny, siedzącej przy stole Slytherinu. Ciągle nie mógł pojąć jej zachowania; w jednej chwili była miła i opiekuńcza wobec niego, aby w następnej sekundzie bratać się z Malfoyem.
Ale nie to trapiło go najmocniej. Dużo bardziej niepokoiło go to łudzące podobieństwo do Toma Riddle'a.
Sierota. Harry gotów był się założyć, że półkrwi. Piekielnie pociągająca dla płci przeciwnej. Grzeczna, ułożona, łagodna, prostolinijna – taką starała się grać. Jednak nie na niego te sztuczki! Widział spojrzenie błękitnych tęczówek, tak inteligentne, bystre. A teraz na dodatek wylądowała w Slytherinie. Z własnej woli, na dodatek.
Cóż, czas pokaże...
~*~
Ceremonia Przydziału dobiegła końca. Po przemowie Dumbledore'a pojawiły się złote półmiski wypełnione jedzeniem. Dracon rozejrzał się, po czym zdecydował: udko z kurczaka i frytki.
Wiktoria odchyliła się do tyłu i zamrugała gwałtownie. Zaciskała dłonie w pięści, oczy zaczęły niebezpiecznie błyszczeć.
- Wychodzę. - oznajmiła bez jakiegokolwiek ostrzeżenia, podnosząc się gwałtownie.
Ślizgon uniósł brew. Odłożył widelec i przełknął kęs, zamierzając coś powiedzieć. Ale dziewczyna nie zwróciła na niego najmniejszej uwagi, odgarniając długie włosy na plecy.
Po chwili wypadła z Wielkiej Sali śledzona przez kilkaset par oczu, jednak ciemnowłosa była jakby w transie. Nie towarzyszyła jej zwykła nieśmiałość, wręcz przeciwnie: teraz szła z nadzwyczajną pewnością siebie, uniesioną wysoko głową, płomiennym spojrzeniem... Zupełnie nie przypominała tej dziewczyny z pociągu!
Jak on śmiał...
Niesiona wściekłością, wpadła do głównego holu. Nadal prychając głośno ze złości usiadła na schodach – nie znała nawet drogi ani hasła o salonu Slytherinu...
Dlaczego on to zrobił?! Sprowadził tutaj jego...
A gdyby ich zdemaskowali?! Oh, on nie jest zbyt inteligentny, nie domyśliłby się, że nie może się zwracać do niej po imieniu...
On czasem w ogóle nie myśli.
~*~
Rozgadany tłum wylał się z Wielkiej Sali. Wszyscy już zapomnieli o nieprzewidzianym występie Wiktorii Fynn. Wszyscy, za wyjątkiem trzech osób...
Każdą z nich, choć nie przyznały się do tego głośno, zdziwił ten popis temperamentu.
Ciemnowłosa wplątała się w tłum uczniów zmierzających do lochów. Nikt nie zwrócił na nią uwagi; młodzi czarodzieje marzyli jedynie, aby nareszcie znaleźć się w łóżkach.
Nie bawiąc się w subtelności, zaczęła rozpychać się łokciami w kierunku Malfoya, który z niezwykle ważną miną prowadził pierwszorocznych, tłumacząc im coś z zapałem.
Kiedy znalazła się tuż za jego plecami, usłyszała fragment jego przemowy:
- Slytherin rządzi się własnymi prawami. Każdy nowy musi przejść taki „chrzest” jakby – mówił, gestykulując przy tym rękami.
Gdy dobiegły go chichoty z tyłu, odwrócił się gwałtownie i ujrzał grupkę jedenastolatków, podśmiewających się cicho z Wiktorii, która, nie wiadomo skąd, pojawiła się tuż za nim.
Oczy Ślizgona zwęziły się. Chwycił mocno nadgarstek dziewczyny i szarpnął w przód tak, że teraz szli na równi.
- Co ci odwaliło podczas uczty? - syknął jej wprost do ucha, nadal trzymając za przegub. Wiki ze zdumieniem zarejestrowała, że mimo mocnego uścisku to nie sprawia jej bólu.
- Nie twój pieprzony interes - odparła, ledwo poruszając wargami.
Malfoy zacisnął usta i rozluźnił palce, pozwalając jednocześnie, aby Wiktoria zabrała palce.
- Dobra - mruknął. - Ale podczas kolejnego takiego przedstawienia zabieram się z tobą.
Ciemnowłosa uśmiechnęła się mimowolnie.
- Ile ty masz lat? - spytał nagle, jakby od niechcenia, blondyn.
- Akurat tyle, że będziesz ze mną chodził na lekcje - burknęła dziewczyna.
- Czyli szesnaście - stwierdził Malfoy, posyłając jej krzywy uśmiech.
- JA tego nie powiedziałam! - parsknęła śmiechem ciemnowłosa. Obydwoje zatrzymali się przed kamienną rzeźbą, która była strażnikiem wejścia do Pokoju Wspólnego Slytherinu.
- Czysta krew. - Blondwłosy Ślizgon wypowiedział te dwa słowa z lubością, a Wiktoria spojrzała na niego uważnie.
- Czy to tutaj aż takie ważne?
- Żartujesz? Przecież czystość krwi to sprawa pierwszorzędna! - zaperzył się chłopak, wchodząc do wąskiego korytarzyka i gestem dłoni nakazując pierwszoroczniakom zrobić to samo.
Ciemnowłosa pokręciła głową z niedowierzaniem i podążyła za blondynem, nim ktokolwiek inny zdołał się ruszyć.
- A co, jeśli jestem szlamą? - zawołała za nim.
Malfoy odwrócił się gwałtownie, porażony taką opcją.
- A jesteś? - spytał podejrzliwie, wciskając ręce do kieszeni.
- Nie wiem. - Wzruszyła ramionami Wiki. - Jestem z sierocińca, nie znałam rodziców. A teraz rusz się, bo tamujesz korytarz.
Spojrzenie blondyna powędrowała ponad jej ramieniem na tłum zniecierpliwionych uczniów, cisnących się w ciasnym przejściu.
Bez słowa ruszył w kierunku Pokoju Wspólnego, zaciskając dłonie w pięści.
Zaczął znajomość ze szlamą.
Ale może ona nie jest szlamą...
Nie, bo szlama nie wylądowałaby w Slytherinie.
Komentarze:
Lara (Roxanne) Niedziela, 15 Czerwca, 2008, 15:04
Bardzo fajna notka. Podoba mi się to, że nie wiadomo czy Wiki jest mugolką czy czarodziejką. Niecierpliwie czekam na następną notkę.
Pozdrawiam i zapraszam do pam. Roxanne!
Lara
ygj Poniedziałek, 16 Czerwca, 2008, 14:16
fajne
K@si@@@(ZKP) Wtorek, 17 Czerwca, 2008, 15:42
Notka bardzo...intrygująca.
Minusy:
- Wiktoria jest nadal zbyt... idealna.
- Notka jest trochę chaotyczna.
Plusy:
- Nie jesteś zakochana w Gryffindorze.
- Jak wspomniala Lara fajnie, że pochodzenie Wiktorii jest nieznane.
Osobiście domyślam się (jak Harry) jakie są korzenie panny Fynn. Jest córką Sami-Wiecie- Kogo? Jeżeli tak to przepraszam za prawidłowe przewidzenie fabuły .
@nk@ Wtorek, 17 Czerwca, 2008, 17:16
bardzo podobała ,mi się notka jest pełna opisów przeczuć i myśli. POnadto zaczęło się coś dziać i to coś bardzo ciekawego. W każdym razie nie napisałas dokładnie o co chodzi i bardzo dobrze wzbudzasz tym ciekawość
Meg Dimen:) Wtorek, 17 Czerwca, 2008, 17:54
Gdyby była córką Tego-Którego-Imienia-Już-Można-Wymawiać Tiara nie miała by wątpliwości gdzie ją umieścić.Szukałabym z innej strony. Wiem, że to jest mało prawdobodobne, ale może to jest jakaś rodzina Toma Riddle'a - ojca Sami-Wiecie-Kogo. (Wiem bredzę już na starość.) Bynajmniej, jestem bardzo ciekawa pochodzenia Wiki
Meg Dimen:) Wtorek, 17 Czerwca, 2008, 17:55
Gdyby była córką Tego-Którego-Imienia-Już-Można-Wymawiać Tiara nie miała by wątpliwości gdzie ją umieścić. Szukałabym z innej strony. Wiem, że to jest mało prawdopodobne, ale może to jest jakaś rodzina Toma Riddle'a - ojca Sami-Wiecie-Kogo. (Wiem bredzę już na starość.) Bynajmniej, jestem bardzo ciekawa pochodzenia Wiki
Dz. B. Czwartek, 19 Czerwca, 2008, 13:31
A ja myślę, że ona jest córką Voldemorta. Mam jakieś takie głupie przeczucie.
Notka bardzo mi się podobała. Naprawdę ciekawa. Ale jeden minus: właśnie to że Wiktoria jest taka "idealna".
wydaje mi sie że Wiktoria nie jest córką Voldemorta. tak szczerze mówiąc czy Voldemortowi chcialoby się robic dzieci (za przeproszeniem). poza tym on nie wiedział co to miłość - to chyba była rozmowa z Dumbledorem, nie pamiętam -
notka mi sie podobała. najlepsze było to jak Wiktoria założyła tiarą Przydziału i jak wykrzyknęła: SLYTHERIN.
a właśnie: jest szlamą czy nie? chodzi mi po głowie to pytanie... zresztą tylko nie mi bo Draconowi też - uśmieszek -
pozdrawiam
Ann-Britt Czwartek, 19 Czerwca, 2008, 22:43
Notka bardzo ciekawa. Postać Wiktorii mi się bardzo podoba chociaż, tak jak K@@si@ uważam że jest zbyt idealna. Jednak moim zdaniem nie jest to bezcelowe, prawda? Może jest nie tylko krewną Voldemorta ale i Grindelwalda? Na pewno ma jakąś misję. Tylko czemu ma 16 lat?
Zaintrygowana czekam na następny wpis z niecierpliwością!
Pozdrowienia!;*
K@si@@@ Sobota, 21 Czerwca, 2008, 10:07
Nie musi być jego córką. Może być z nim spokrewniona...