Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem opiekuje się Selena
Do 29 maja 2009r pamiętnikiem opiekowała się Tibby
Do 8.10.2007r. pamiętnikiem opiekowała się Maxyria Flemence

Kącik Hermiony

  Bitwa
Dodała Hermiona Niedziela, 16 Kwietnia, 2006, 21:42

Łojejku! Wreszcie trochę odpoczynku ;-) . Mój pryszcz już (na szczęście) zniknął, zatem koniec (przynajmniej na jakiś czas) z problemami skóry :-D . Ogólnie moje życie jest teraz pozbawione problemów. Od dość dawna pisuję z Billem Weasley'em poprzez sowę (on jest teraz w Edynburgu na jakiejś konferencji) i wiele się od niego dowiaduję, np., żeby dostać pracę w banku Gringotta trzeba przewjść test na długość uszu, by prametry były zbliżone do rozmiaru uszu goblinów :-D . Ciekawe, prawda? Ale mniejsza o to, tzreba tu trochę napisać o wazniejszyc sprawach :-D
Zbliża sie kolejna dyskoteka szkolna, a z tym problem- w co mam sie ubrać?! Przyjęcie juz 20 kwietnia a ja nie mam żadnych ubrań, które by się nadawały :-| . Musze napisać do mamy, aby kupiła mi coś sensownego...
Harry jest ostatnio bardzo rozkojarzony. Może to dlatego, że Cho obsmarowała go przy prawie wszystkich Krukonach? Nie wiem, w każdym razie muszę się z nim użerać podczas lekcji zaklęć dodatkowych do Turnieju, ale on jest bardzo oporny na zdobywanie wiedzy... W końcu Trzecie zadanie po woli się zbliża, a my jesteśmy w lesie... Ron w ogóle juz się nie przejmuje ani mną, ani Harry'm. Teraz wszędzie chodzi z Marry, bo to ponoć jego "niedoszła dziewczyna" :-| . Szkoda mi biedaka, bo pewnie jak zwykle się rozczaruje :-( .
Na róg jednorożca, jak mnie bolą nogi! Na Opiece nad Magicznymi Stworzeniami Hagrid nieźle nas wymęczył...Kazał nam ganiać diuny pospolite i kamić je...łajnem tajemniczego zwierzęcia(?). To było totalnie obrzydliwe!!! Ale Ron miał jeszcze gorzej- zapomniał rękawic, więc musiał biegać z tą (brzydko mówiąc) kupą na gołej ręce...Współczułam mu wtedy.
W ogrodzie Hagrida przebiegłam jakieś 10 kilometrów, bo moja diuna była wyjątkowo ruchliwa :-D . Po pierwszej lekcji Opieki nad Magicznymi Stworzeniami dołączył do nas rocznik Freda i George'a i musieli nam pomagać (zalecenie Hagrida). Ja byłam w parze z Fredem. Wtedy zaczeła się zabawa- Fred chcąc zachować swój styl dowcipnisia był zmuszony wyciąć jakiś numer. Pod łajno, które trzymał w ręku Neville podłożył mleczko mlecza(taki pospolity żółty kwiatek) a ta sustancja w połączeniu z kupą miała zdolnosci destrukcyjne- kulka łajna nabrała właściwości poobnych do kauczukowej piłeczki i zaczęła skakać po całym ogrodzie, przy czym pobrudziła wszystkich poza mną i Fredem. Nawet Malfoya nie obeszło ubrudzenie się łajnem-w jego włosach wylądowała dość duża kulka, która jego blond włosy zmieniła na kasztanowy kolor :-D . To akurat było zabawne, a rzeczą która doprowadziła mnie do napadu śmiechu, była wtedy, gdy Pansy (wielbicielka Malfoy'a) rzuciła w George'a wielką kulą błota myśląc, ze rzuciła we Freda :-D Było to komiczne i wyglądało świetnie. Zaczęła się wojna na błoto- wszyscy z wyjątkiem Malfoy'a, Freda, mnie i Harry'ego-lepili kule z błota i rzucali w siebie na wzajem. Fajny pomysł na rozrywkę :-D .
Ogólnie była zabawnie, jednak zdziwiło mnie jedno zdanie George'a :"Fredzik, jeśli chcesz zaimponować dziewczynie takiej jak Hermiona, nie wykorzystuj do tego łajna..."
Ciekawe...
[image]

[ 982 komentarze ]


 
Po dłuższej nieobecności...
Dodała Hermiona Środa, 12 Kwietnia, 2006, 16:27

Życie w Hogwarcie wcale nie jest takie bajeczne, jakim się wydaje. Z powodu nadejścia wiosny nauczyciele zamiast napawać uczniów optymizmem wpędzają ich w depresję zawalając wszystkie klasy pracami domowymi, a uwierz, Pamiętniku, wcale nie jest to przyjemne. Chciałabym wyjść na błonia i wygrzewać się w słońcu z Wiktorem, leżąc na trawie i myśląc jak jest mi z nim dobrze... Ale niestety to tylko marzenia :-( .
Najgorsza mimo wszystko jest profesor McGonagall, która, jak podejrzewamy, chyba się zakochała. Ciągle transmutuje wszystko w jakieś romantyczne wzory itp...'Najzabawniej' było, jak z puchowej poduszki wyczarowała grającą poduchę z napisem I LOVE YOU i zamyślona nawet tego nie zauważyła. Oczywiście jak zwykle oryginalny Malfoy wyrwał się ze stwierdzeniem Ktoś tu się zakochał i wcale nie mówię o Granger! McGonagall odjęła Slytherinowi za to 20 punktów co nie ostudziło zapału Malfoya do naśmiewania się z niej i...ze mnie. Przy każdej okazji gdy Draco zobaczył mnie z Wiktorem leciały w moją stronę złośliwe komentarze. Wiktor obiecał mi ostatnio,że jeśli Malfoy choć raz jeszcze mi dokuczy, to mam mu od razu tym powiedzieć, a wtedy Malfoy będzie mógł pożegnać z życiem :-D .(bo oczywiście Malfoy dogryzał mi tylko wtedy,, gdy Wiktor tego nie widział, np. gdy Wiktorgadał z kolegą)) Zapewne dziwi Cię Pamietniku, że między mną a Wiktorem jest tak dobrze? Owszem, jest bardzo dobrze i wiele się zmieniło dzięki jego przyjacielowi, Borysowi. Ten przeuroczy Bułgar był "posłańcem" moim i Wiktora, dzięki niemu się komunikowaliśmy przez pewien czas. Potem ja i Wikuś :-D pogadaliśmy sobie szczerze i wyjaśniliśmy wiele spraw...
Wydarzyła się w Hogwarcie dziwna rzecz! George Weasley się zakochał!!! Nie wiedziałam, że George potrafi być poważny i (uwaga, uwaga!) punktualny! Odkąd spotyka się z Jess niemożliwie się zmienił. Dziewczyna ma jednak wpływ na życie faceta :-D .
Wczoraj myślałam, że umrę. Trwałam już w pół-śnie gdy Parvati zapaliła różdżkę.
-Parvati, gaś szybko to światło, spać!!!
-Nie napisałam referatu na eliksiry!
-O cholera, to współczuję, ale daj mi spać!
-Zajmie mi to pół nocy! Albo umrę z przemęczenia albo zamorduje mnie Snape...Sama nie wiem co gorsze!-i nasza zazwyczaj spokojna Parvatka zaczęła świrować. Rzucała się po całym odrmitorium szukając jakiegoś pergaminu...To całe zamieszanie trwało chyba do 5:00, a ja ani na chwilę nie zmrużyłam oka.Koszmar..nie, gorzej-NIEKOŃCZĄCY SIĘ KOSZMAR!
Gdy wreszcie zaczęło świtać postanowiłam więcej się nie męczyć usiłując zasnąć (Parvati zaliczyła nocleg w łazience :-D )i ubrałam się. Spojrzałam w lustro i (o zgrozo!) ujrzałam jakiegoś pudla z sinymi powiekami! Moje włosy w najmniejszym stopniu nie przypominały ślicznego uczesania, które miałam wczorajszego dnia. A oczy to była już tatalna pomyłka! Ja chcę, żeby moje śliczne ślipka znów powróciły :-) ! no i jeszcze jeden problem- wielki pryszcz na środku czoła ;-( . Moją pierwszą myślą było symulowanie choroby i pozostanie w łóżku, jednak zbytnio postarałam się przy referacie z eliksirów, zeby teraz go nie oddać. Postanowiłam wziąć się w garść. Włosy jakoś spięłam spinką, która o mało co nie pękła, oczy jakoś doprowadziłam do ładu, ale ten pryszcz... Na Merlina, pozbycie się tego świństwa jest trudniejsze niż myślałam! Próbowałam korektora do cery, usiłowałam także poradzić sobie za pomocą wyciągu z żeń-szenia, ale nic nie pomagało :-( Siegnełam po ostateczne środki- ksiąga od zielarstwa. Zgodnie z przepisem znalazłam w swoich zapasach "małego zielarza" Aloes uzbrojonyi sporzadziłam z niego papkę. Nałożyłam to na wyprysk- cudownie, zadziałało! Cała zadowolona popędziłam na śniadanie. Wszystko było ślicznie, pięknie. Do czasu... Wychodząc z Wielkiej Sali jakaś laska z Beauxbatons szepnęła do mnie: "Fajny grzyb na czole" i szeroko się uśmiechnęła. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Szybko dokończyłam posiłek i nawiałam do dormitorium. Byłam zmuszona obejrzeć się w lustrze. Mój "zaleczony" pryszcz był jeszcze gorszy niż rano...Symulowałam chorobę, dlatego odnalazłam czas, zeby cos tu napisać... Och ja, ta genialna ja :-D .
[image]

[ 636 komentarze ]


 
Wiem, wiem...
Dodała Hermiona Piątek, 06 Kwietnia, 2007, 19:15

...znowu długo nic nie piszę. Ale mam bardzo dużo powodów:
-e-Hogwart
-Problemy z kompem
-SPRAWDZIAN dla klas szóstych, więc niestety muszę się duuuużo uczyć.
Ale na szczęście znalazłam chwilkę aby Wam napisać wielkanocne życzenia!

W związku ze zbliżającymi się świętami
Ślę moc uśmiechów z uściskami
Święconka niech dobra będzie
By ludzie Was kochali zawsze i wszędzie
Bądźcie dla wszystkich zawsze serdeczni
Mili, uprzejmi, ułożeni i grzeczni
Niech się w życiu dobrze Wam powodzi
Niech w Waszym życiu będzie brak pożarów, lawin i powodzi
Życie niech się Wam dobrze układa
Maxyria te życzenia czytelnikom składa
:-D !

Całuję Was serdecznie, niebawem będzie notka z Pamietnika Hermiony!
[image]

[ 894 komentarze ]


 
Nocna eskapada
Dodała Hermiona Środa, 01 Marca, 2006, 03:10

Postanowiłam ubrać się na czarno, skoro mam włamać się z przyjaciółmi do gabinetu naszej opiekunki, to jakby inaczej... :-D O umówionej godzinie zeszłam do Pokoju Wspólnego, po ówczesnych trudnościach z wydostaniem się z dormitorium, i spotkałam tam tylko Rona.
-Gdzie Harry?
-Jeszcze nie przyszedł. Jak wychodziłem z dormitorium to go tam nie było. Myślałem, że już tu przyszedł...
-Na brodę Merlina, jaki on jest niepunktualny! Pewnie postanowił pójść do kuchni po jakąś wałówkę...
Usiedliśmy na fotelach. Płomienie w kominku bardzo przyjemnie trzaskały iskrami i ogólnie było tu strasznie cicho i spokojnie. Aż do pewnego momentu-nagle usłyszeliśmy straszny wrzask, lecz nie brzmiał on jak zwykły krzyk przerażenia człowieka, tylko jak wołania o pomoc kobiety w pudełku. Gwałtownie odwróciłam się w stronę Rona. Wrzaski dochodziły od niego. Nie wiedzieliśmy o co chodzi…
-”Zejdź ze mnie! Halo, ja się tu zaraz uduszę! Auć, uważaj gdzie siadasz!”
Ron wstał. Krzyki ustały. Na fotelu leżała gazeta z wizerunkiem Rity Skeeter, która miotała się na wszystkie strony.
-„Wreszcie, ty inteligencie! Zauważyłeś, że na kimś siedzisz! Jeśli jeszcze raz tak zrobisz...”
Biedna nie zdążyła dokończyć, bo Ron wywalił gazetę do kominka. Wtedy też do Pokoju Wspólnego wszedł Harry, jakby „sfatygowany” dzisiejszą nocą...
-O nic nie pytajcie...
-Ok. Czy możemy wreszcie iść? Już pół godziny temu powinniśmy byli opuścić to pomieszczenie…- byłam już zniecierpliwiona. Dobrze wiesz, Pamiętniku, że nie lubię spóźniania.
-Jasne chodźcie.-Harry wyjął Pelerynę Niewidkę i zakrył nas nią. Pamiętam, że w pierwszej klasie ta peleryna była dla nas dużo większa, a teraz prawie było widać nam stopy.- Na Mapie Huncwotów widać, że Snape czatuje w okolicach gabinetu Moody’ego. Więc musimy iść Skrzydłem Wschodnim, a wtedy prześlizgniemy się koło komnaty od Numerologii i w długą do gabinetu McGonagall. Rozumiecie?
-Jasne. Chodźcie wreszcie.
Gruba Dama nawet nie zauważyła, że wyszliśmy z Wieży Gryffindoru, a my szliśmy cichymi korytarzami Hogwartu o północy. W świecie mugoli mówi się, że północ to Godzina Duchów, ale wszyscy mugole wiedzą, że są to bujdy. Jednak w świecie czarodziejów duchy naprawdę istnieją, a w Hogwarcie nocami przechadza się Krwawy Baron. I tej nocy najbardziej bałam się, że spotkamy Ducha Slytherinu. Jednak na szczęście uniknęliśmy tej przyjemności, zarówno jak i spotkania ze Snape’m. Poszliśmy zgodnie z planem koło sali do Numerologii i potem prosto do gabinetu McGonagall. Alohomorą otworzyliśmy drzwi, poszło niespodziewanie łatwo. Weszliśmy i Harry zdjął z nas Pelerynę Niewidkę. Biuro było przestronne, z lewej strony od wejścia znajdowało się wielkie okno, które ukazywało rozgwieżdżone niebo. Ron razem z Harry’m zaczęli przeglądać liczne półki z aktami uczniów Gryffindoru (nawet nie wiedziałam, ze takie archiwa są prowadzone w Hogwarcie, a to jest dopiero dziwne) a ja tymczasem stałam przed drzwiami, aby ewentualnie dać chłopakom znak do ucieczki pod pelerynę. Po pewnym czasie stresu Harry dał nam porozumiewawczy znak, że znalazł akta Neville’a. Zbliżyliśmy się (ja i Ron) do wyciągniętej ręki Harry’ego i nagle...akta zniknęły! Harry szybko wyciągnął Mapę Huncwotów. Znalazł „Gabinet Minervy McGonagall” i okazało się, ze z nami w pokoju przebywa GLIZDOGON! Cała nasza trójka zaczęła po podłodze szukać szczura, lecz nikt nic nie znalazł.
-Nawiał. Kurczę, czemu zwinął nam akurat TE akta?- zirytował się Ron.
-Nie wiem, ale w każdym razie Glizdogon jest już poza Hogwartem, bo nie ma go na Mapie.-stwierdził spokojnie Harry. –ale czuję, że jutro tu wróci, aby oddać te papiery.
-Zapewne wróci. Ale to znaczy, że Vol...Sami-Wiecie-Kto musi wiedzieć coś o Neville’u. Bo Glizdogon jest teraz jego sługą, przynajmniej z tego co wiemy…-postanowiłam głośno wypowiedzieć swoje myśli.
-Dobra, zwijajmy się stąd, bo zaraz przypałęta się tu Snape, jest już przy klasie od Historii Magii.. Rozważania pozostawmy na później-powiedział rozsądnie (wreszcie) Harry.
Schowaliśmy się pod Peleryną Niewidka i zatrzasnęliśmy drzwi do gabinetu. Spokojnie przemknęliśmy się korytarzami, pobudziliśmy niestety kilka obrazów( Ron przez przypadek zapalił lumos) ale ogólnie wróciliśmy do Wieży Gryfonów cali i zdrowi. Teraz jestem taka zmęczona, a tak naprawdę to nic z tej nocnej eskapady nie wynikło...A szkoda, bo miałam nadzieję, ze choć jedna tajemnica mojej szkoły się wyjaśni...Ale już późno (3:09) więc idę się położyć, zanim Lavender wstanie na nocne siusiu :-D .
[image]

[ 687 komentarze ]


 
Informacja
Dodała Hermiona Sobota, 24 Marca, 2007, 18:49

Przpraszam Was najmocniej (znowu), ze notek ostatnio w ogóle nie ma, jednak mam zbyt dużo obowiązków w życiu osobistym i ze szkołą e-Hogwart, a żeby napisać dobrą notatkę w tym Pamietniku, muszę poświecić conajmniej pół godziny...Przepraszam, najmocniej, mam nadzieję, ze niedługo uda mi się coś napisać (może dziś, a może jutro...). Dzięki za wszelkie komentarze...Jesteście kochani!:*

[ 864 komentarze ]


 
It's complicated
Dodała Hermiona Środa, 01 Marca, 2006, 19:11

Z góry przepraszam Was za to, że nic nie pisałam przez ponad tydzień jednak mój czas wolny całkowicie pochłonął e-Hogwart (e-Hogwart ) i związana z nim rekrutacja. Mam czelność sądzić, że i tak mi wybaczycie, dlatego zamieszczam kolejną notkę, która opowiada prawdziwą historię z życia pewnej kobiety, która czytała mi swój Pamiętnik kilka dni przed jej śmiercią...
--------------------------------------------------------
Cała mokra(złapał mnie deszcz) i zła weszłam do dormitorium. O dziwo, moje łóżko było idealnie pościelone, a ja nigdy nie sprzątałam w pokoju przed zajęciami. Uśmiechnęłam się do siebie, bo pomyślałam, że Lavender postanowiła jednak się poprawić po naszej wczorajszej awanturze (nawrzeszczałam na nią, że nie utrzymuje porządku w naszym dormtorium). Jednak gdy dokładniej przyjżałam się naszemu pokojowi, zauważyłam, że łóżko Lavender wcale nie jest pościelone(oczywiście Parvati było, ale to dlatego, że ona jest z naszej trójki największym czyściochem :-D ). No to o co chodzi?! Czyżbym miała sklerozę i zapomniała, że pościeliłam łóżko? Pomyślałam, że czepiam się szczegółów, więc poszłam się przebrać. W mojej walizce także panował niesamowity porządek. Dobra, to już zaczynało być przerażające. Trzęsły mi się ręce, próbowałam się nie denerwować, więc wzięłam mój czarny stanik, szarą bluzeczkę i jeansy z naszywkami i poszłam do łazienki. Spokojnie się przebierałam z mokrej spódnicy w suche jeansy i nagle stwierdziałam, ze nie wzięłam stanika. Mając na sobie tylko spodnie i ten mokry stanik(przez który było wszystko widać :-| ) wyszłam z łazienki. Na moim łóżku siedział nie kto inny jak HARRY! Szybko odwróciłam się w stronę ściany i powiedziałam:
-Harry, co ty tu robisz, przecież chłopakom nie wolno wchodzić do dormitoriów dziewczyn!
-Tak, ale dostałem pozwolenie od prefekta naczelnego. Przepraszam, nie wiedziałem, ze się przebierasz.
-Dobra, już. Tylko podaj mi w takim razie mój...stanik-czułam się bardzo upokożona...
Podał mi element mojej bielizny, a ja szybko nawiałam do łazienki. Czułam sie jakby ktoś nakrył mnie na podsłuchiwaniu, a uwierz mi, Pamiętniku, to nie jest miłe uczucie. Ubrałam się szybko (zamiast zwiewnej bluzeczki powinam wyposażyć się w wielki golf :D )i przyszłam do pokoju.
-Po pierwsze: uznajmy, że tej sytuacji nie było. Zgoda?
-Oczywiscie. Ja naprawdę cię przepraszam. Nie wiedziałem, że ty...-(chichot)-...jesteś w samej bieliźnie.
-A nic nie widziałeś?-powiedziałam błagalnym tonem
-Nic a nic. Tylko twój mokry stanik-zrobił taką minę " :-D "
-Bardzo śmieszne, nie ma co. A tak w ogóle to po co przyszedłeś?
-No, nie był cię na obiedzie, a sowią pocztą dostałaś paczkę od Billa, brata Rona. Postanowiłem ją odebrać i ci przynieść, ale nie wpadłem na to, ze będziesz w samej....bieliźnie.
-Acha, dzięki. Nie musiałeś się tak fatygować, ale dzięki.-położył mi na kolanach kremową paczkę.-A dobrze sie czujesz? jesteś jakiś blady...
-Nie wyspałem się
-A tak naprawdę? :-D
-Chodziłem po Hogwarcie z Mapą Huncwotów.Byłem w lochach. Wiesz, ze Snape ma zieloną piżamę? :P
-Fajnie. A znalazłeś coś, co tłumaczyłoby, kto wrzucił twoje nazwisko do Czary Ognia?
-Nie. Ale znalazłem coś równie ciekawego. Czy Neville jet czystej krwi?
-Tak. Przynajmniej tak mówi...
-Chyba jest trochę inaczej. Wszedłem do gabinetu McGonnagal i znalazłem tam jakieś dokumenty dotyczące Neville'a. Było tam napisane, ze jego dziadek, czyli mąż babci Augusty ( :P ), był mugolem. Czyli Neville nie jest czystej krwi...
-No i co z tego? Ja jestem córką DWOJGA mugoli i żyję. Czy to ci przeszkadza?
-Nie, oczywiście,że nie, ale mam tu na myśli Voldemorta. Może chciał zgłosić Neville'a, a przez przypadek zgłosił mnie?
-Jaki to ma związek?
-Ma. Musiałbym pokazać ci te dokumenty,abyś zrozumiała...Idziemy dziś w nocy?
-A Ron wie?
-Tak. Już od wczoraj.
-Czemu mi nie powiedziałeś?! Jakbym nie spytała, to byś mi nie powiedział!:-|
-Nie, chciałem ci powiedzieć w innych okolicznociach.
-Dobrze. To w takim razie łamiemy regulamin o 23:00?
-Tak. W Pokoju Wspólnym. Weź ze sobą różdżę
-Zawsze mam przy sobie różdżkę.-wyszedł. Teraz mogłam się oswoić z poprzednią sytaucją i tym, ze dziś znów złamię regulamin. Do 23:00 było jesczez mnóstwo czasu, dlatego postanowiłam spisać to wszystko w Pamiętniku, abym potem nie zapomniała szcezgółów ;-) Jak wrócimy z akcji napiszę, czego się dowiedzieliśmy.A znając naszą trójkę, będzie tego dość dużo...
[image]

[ 1124 komentarze ]


 
Przepraszam!
Dodała Hermiona Sobota, 25 Lutego, 2006, 23:55

Pamiętniku, przepraszam cię, że tak długo nic nie pisałam, jednak nastąpiły problemy techniczne- za dużo prac domowych-nawet jak dla mnie. Ponad to miałam problemy z Ginny i Harry'm. Ostatnio pisałam tu o histerii Lavender związanej z Harry'm. Gdy w końcu postanowiłam pogadać z samym zainteresowanym, on nie był w najlepszym humorku. Siedział w bibliotece (nienormalne...)i wertował jakieś książki. Puknęłam go w plecy.
-Harry, usiłuję pogadać z Tobą od kilku dni. Możesz...?
Odwrócił się, jego zazwyczaj oliwkowe oczy, dziś świeciły się jaskrawą zielenią. Zaniepokoiło mnie to trochę, ale dążyłam do rozmowy o Parvati.
-ByLe SZyBkO- powiedział jak robot silniej akcentując niektóre litery(tutaj napisane jako duże). Usiadł na krześle obok mnie, z nienaturalnie sztywną postawą.
-No więc, słyszałam pogłoski, że ty i Pravati...-brutalnie przerwał mi moją wypowiedź.
-to ZwYkŁe -głośno przełknął ślinę- banialuki. Teraz daj mi spokój. - ponownie nienaturalnymi ruchami wstał i poszedł do biurka pani Pince.
Jako, że uzyskałam potrzebne mi informacje, chciałam iść wyjść, jednak coś sobie uświadomiłam. Czemu Harry tak się zachowywał? Jakby ktoś rzucił na niego...IMPERIUSA! Pobiegłam szybko w stronę Harry’ego. Cały czas chodził jak maszyna, oczy nadal iskrzyły wśród ciemności. Złapałam go za ramiona i zaczęłam nim trząść. Wtem złapał mnie za rękę tak mocno, że straciłam w niej czucie. Wyjął różdżkę z szaty i powiedział:
-NiE rÓb tego więcej!- przekręcił różdżkę o kilkanaście stopni i zaklęciem walnął w szafkę z książkami o wróżbiarstwie. Ja przerażona wyrwałam się z jego uścisku i wybiegłam w poszukiwaniu kogoś, kto mógłby mi pomóc w ucieczce przed Harry’m który gonił mnie przez cały czas. W końcu do mojego mózgu dopłynął jeden impuls układający się w słowo Moody. Potykając się co chwila poleciałam do jego gabinetu, a Harry pobiegł za mną. Muszę przyznać, że był naprawdę szybki.
-Profesorze, Harry został zaczarowany imperiusem! Zaraz tu będzie, goni mnie już przez trzy piętra.
-Granger, ale co się stało?
-Ma świecące oczy, chodzi jak robot i jest wściekły na mnie i goni mnie! –mówiłam dość nieskładnie…
-Imperius. Wiesz, kto to na niego rzucił? – nie zdążyłam odpowiedzieć na to pytanie, bo wściekły Harry wbiegł do klasy z różdżką w ręku i mamrotał coś po trollańsku (nawet nie wiedziałam, że tak umie). Moody wypowiedział Experialmus a różdżka Harry’ego wypadła mu z dłoni. Profesor siłą posadził go na krześle i podał mu do ust jakiś eliksir.
-To od Snape’a- oświadczył mi, gdy mój przyjaciel zaczął się rzucać na krześle-zaraz powinno go trochę opanować.
Faktycznie, po kilku minutach Harry zaczął już normalnie siedzieć a jego oczy wróciły do normalnego stanu.
-Już w porządku?- zapytałam go, gdy zaciekawiony zaczął rozglądać się po klasie.
-Co się stało? Profesorze Moody, co to jest?- spojrzał na plamę eliksiru na swojej szacie.
-Nic, Potter. Granger wszystko ci opowie.-Podszedł do mnie i szeptał mi na ucho- nie idźcie do Skrzydła Szpitalnego, wszystko już jest w porządku. Nikt nie może się o tym dowiedzieć. Rozumiesz?!
-Oczywiście.
Zeszliśmy na pierwsze piętro, opowiadałam wszystko Harry’emu, a on powiedział, ze nie pamięta co robił od samego rana. Czyli zaklęcie działało od samego rana. Wyjaśniałoby to wylanie owsianki na kolana Rona…Podczas reszty dnia miałam problemy z Ginny. Pokłóciła się z Deanem i gadała o tym przez cały dzień. Ile można gadać o jednym chłopaku? Ja jestem zakochana w Wiktorze, ale nie gadam o nim cały czas…No dobrze, może czasami :-P . Ale tylko czasami! Dobrze, idę spać, bo jutro kolejny ciężki dzień...

[ 977 komentarze ]


 
Lavender, Harry i kilka inych spraw
Dodała Hermiona Środa, 22 Lutego, 2006, 22:31

Mam nadzieję, że się nie obraziliście za to, że tak długo nie pisałam ;-) Miałam problemy z internetową Szkołą Hogwart, na którą niebawem zapraszam! http://www.hogwart.msky.info/
---------------------------------------------------------
Ron został w Skrzydle Szpitalnym tylko do obiadu, więc nie miał tyle „szczęścia" aby opuścić lekcje, bo akurat dziś mieliśmy popołudniowe zajęcia. Ja raczej bym się cieszyła, ze mogę iść na zajęcia i nie opuszczać tych wszystkich prac domowych, a Ron wręcz zalewał się łzami. Rano mało co nie zaspałam na śniadanie, bo obudziłam się o 9:46 a śniadanie (ostatnia tura) trwa od 10:00 do 10:30 ! Myślałam, że wypluję płuca jak gnałam po korytarzach Hogwartu. Potem zjadłam sobie spokojnie śniadanko tylko z Dumbledore’m na sali, bo reszta Gryfonów poszła na Wróżbiarstwo albo zjadło śniadanie o 9:30. Ja na szczęście ustawiłam sobie zajęcia tak, żeby choć raz w tygodniu się wyspać. W każdym razie po posiłku poszłam do Dormitorium po pergamin aby narysować „niebo-sklepienie” jak to powiedziała profesor Sinistra i spotkałam tam Lavender zalaną łzami. Potwornie się przeraziłam, bo Lavender znana była z tego, że nigdy nie płakała i była twarda jak facet(przyp. aut.-moja fantazja literacka).
-Co się stało?! –zszokowana padłam na jej łóżko.
-N bo...oa jet ta Parvati wreda!- szlochała strasznie i prawie nic nie zrozumiałam.
-Uspokój się trochę i powiedz jeszcze raz co się stało z Parvati.
-No bo ona jest taka wredna! Ukradła mi go! A precie wedzała, że mi na nm zależ...!-znowu wybuchnęła histerycznym płaczem. Domyślałam się, że chodzi o jakiegoś chłopaka, ale miałam już po wyżej uszu kłótni Parvati z Lavender. Parvati znałam tylko z widzenia, w dormitorium w zasadzie nie gadałyśmy, bo ona nigdy nie wyrażała inicjatywy do bliższego poznania się…No ale z Lavender to co innego- znałyśmy się od początku Hogwartu, w pierwszej klasie była moją przyjaciółką-dziewczyną, więc wiedziałam co się święci.
-Momencik, o jakiego chłopaka ci chodzi?
-Harry’ego Pottera oczywiście! Jak ona mogła!?- Lavender była już spokojniejsza, ale nadal miała mściwe skierki w oczach. –Czemu to musiało spotkać akurat mnie? Żeby przyjaciółka ukradła mi chłopaka!
-To TY i PARVATI zakochałyście się w HARRY’M?!
-No tak, nie wiedziałaś, ale ta głupia wiedźma…- przerwała patrząc na moją zszokowaną minę. –Hermiona, co jest?
-Muszę z nim pogadać. –wyszłam z dormitorium. Tylko na drodze stanęła mi przeszkoda. Harry ma teraz lekcję. Muszę poczekać aż zadzwoni dzwonek...Poszłam do Pokoju Wspólnego aby to wszystko przemyśleć. Człowiek inteligentny słuchając Lavender stwierdziłby, że Parvati i Harry to para. Ale wątpię aby Harry chciał chodzić z „wkurzającą i upierdliwą Patil”(jak to określił Ron :-D ). Sama nie wiedziałam co o tym myśleć. W Pokoju było tak ciepło, aż namawiało do lenistwa…
„Wiktor wszedł do mojego dormitorium i czule pocałował mnie w usta. Usiedliśmy sobie na łóżku i gadaliśmy w najlepsze i nagle otworzyłam oczy i zobaczyłam Harry’ego. Co on robił w moim śnie?! :-|
-Hermiona, twoje lekcje zaczynają się za piętnaście minut. Radzę ci już się wybudzić.-powiedział Harry troskliwie już w Pokoju Wspólnym.
-O Matko, miałam napisać wypracowanie! -zauważyłam, że notorycznie zaczynam zasypiać w Pokoju Wspólnym Gryfonów. Ten pokój najwyraźniej działa na mnie usypiająco…-DZIĘKI!- krzyknęłam w drodze do wieży dziewcząt. Aż zapomniałam ze stresu zapytać o Parvati. :-(
Na Astronomii nawet nie zapytano nas o prace pisemne. Na szczęście :-), bo to, co napisałam w to pięć minut było całkowitą porażką życiową. Za to na Runach popisałam się przed profesor Vector niesamowitą wiedzą! Powiedziałam cały futhrak (przyp. aut.-alfabet runiczny) bez zająknięcia i ze wszystkimi przykładami z poprzedniej lekcji. Zarobiłam piętnaście punktów dla Gryffindoru. Jestem z siebie dumna!
Na pozostałych lekcjach nie działo się nic nadzwyczajnego. Profesor Flitwick spadł tylko ze swojego stosu książek i się troszkę potłukł, ale to już norma w tym roku :-D . Po nad to walnął wtedy zaklęciem w Seamusa, który teraz ma białe brwi :-) .Po kolacji starałam się spotkać Harry’ego, ale chyba wiedział, że wiem o tej aferze z moimi współlokatorkami, bo mnie unikał jak ognia. I tak nie wywinie się z tej rozmowy :-P Starałam się dopytać Rona o tą sprawę, ale nawet mina „zranionego pieska” nie podziałała, a to dziwne, bo zawsze jest odwrotnie. Bierze mnie wtedy za rękę i siada ze mną na fotelu i jak terapeuta mówi: „Proszę, opowiedz co się stało, że pragniesz ze mną rozmawiać?” :-D jest to takie zabawne, że zawsze wybucham śmiechem. Ale dziś widocznie nie był w najlepszym humorze :-( . Z miną skrzywdzonej poszłam do dormitorium i zaobserwowałam, że ani Parvati, ani Lavender nie było w pokoju…Poszłam więc do łazienki umyłam włosy i zrobiłam sobie mały salon piękności. Posprzątałam oczywiście za pomocą magii, ale o tym nikt nie może się dowiedzieć… :-D A na koniec muszę wkleić moją najnowszą fotkę, która moim zdaniem jest bardzo fajna, mimo, ze moja mina jest niewyraźna :-D
[image]

[ 711 komentarze ]


 
Gdzie jest Ron?! CD
Dodała Hermiona Poniedziałek, 20 Lutego, 2006, 22:57

CD.-...Zakazanym Lesie! Nie rusza się, najprawdopodobniej jest nieprzytomny. Idziemy po niego?!
-Harry, musimy najpierw znaleźć Dumbledore’a i McGonagall, powiedzieć im co wiemy i dopiero wtedy pobiec do Zakazanego Lasu!
-No to na co czekamy? Chodź!
Pobiegliśmy w stronę Skrzydła Szpitalnego. Zobaczyliśmy tam tylko McGonagall i Harry wrzasnął „Zakazany Las” i pobiegliśmy do wyjścia z zamku. McGonagall zdezorientowana krzyczała coś za nami, ale nie wiem co :-P .Przed nami rozpościerały się błonia Hogwartu. Informacja, że Ron jest w Zakazanym Lesie to już coś. Ale przecież ten las ma tyle kilometrów kwadratowych, że nie ma szans, żeby go znaleźć, mając tak mało danych.
-Jesteśmy co raz bliżej-poraziłam Harry’ego piorunującym spojrzeniem i wreszcie pomyślał o tym, żeby wyciągnąć Mapę Huncwotów.
Ron leżał w pidżamie pod drzewem, jego kończyny bezwładnie ułożyły się wokół jego ciała. Natychmiast klęknęłam przy nim i zaczęłam go cucić.
-Ron, RON! Błagam, obudź się!- nadal leżał nieprzytomny.- Harry, on się nie rusza…-zmierzyłam mu puls-…a puls jest prawie niewyczuwalny! Zrób coś szybko!
Wyjął różdżkę z kieszeni i najwyraźniej chciał ocucić Rona jakimś zaklęciem, ale w porę przyszła McGonagall, pani Pomfrey i…Moody! Okulary McGonagall zleciały jej z nosa, oko Moody’ego latało po całej okolicy ;-) , cała trójka strasznie sapała.
-Co się stało temu chłopcu?!- zapytała zbulwersowana pani Pomfrey. Już miała łzy w oczach…-przecież ja tak uważałam, żeby wszystko było w porządku!-…no i wybuchła płaczem w ramiona McGonagall.
-Poppy, uspokój się. Moody, weź chłopaka na ręce i zanieś do Skrzydła Szpitalnego. –opiekunka Gryfonów była wyraźnie wkurzona, dlatego bałam się tego, co powie do nas- A wy…Dobrze żeście znaleźli Weasleya, ale teraz idźcie szybko na lekcje, bo inaczej czekają was małe nieprzyjemności.- zawsze wiedziałam, że McGonagall jest stróżem sprawiedliwości :-D -No, JUŻ!
Pobiegliśmy szybko w stronę Hogwartu, ale przed wejściem do Hollu Głównego zatrzymałam się.
-Myślisz, że Vol…Sam-Wiesz-Kto maczał w tym palce?
-Nie wiem…Ostatnio znowu miałem sen z Voldemortem. Może faktycznie ma to związek ze zniknięciem Rona.
-A jeśli on się nie obudzi? Jeśli on go zabił?
-To niemożliwe. Pani Pomfrey mu na to nie pozwoli.-objął mnie ramieniem i weszliśmy do Hogwartu.
Lekcje zleciały spokojnie i bez żadnych rewelacji. Cały dzień gadałam z Ginny, która zamartwiała się bratem. Szczerze mówiąc (a raczej pisząc) to pod koniec dnia miałam już dosyć Rona. A dokładniej opowieści i domysłów związanych z nim. Późnym popołudniem nawet pani Weasley napisała do mnie list:
„Witaj Hermiono! Czy masz może więcej informacji o tym, co stało się z Ronem? Jeśli tak, to odpisz proszę, to bardzo pilne. P.S. Mam nadzieję, że dobrze ci idzie w drugim semestrze.
Molly Weasley”
Miło. Tylko szkoda, że ja sama nic wtedy nie wiedziałam! Przecież pani Pomfrey obiecała wysłać nam sowę, gdy tylko Ron będzie w pełni przytomny...
19:34 Przyszła sowa od Poppy Pomfrey!
„Stan pacjenta jest już stabilny. W tym przypadku najlepszą terapią będzie Terapia Przyjacielska w której powinniście razem z Potterem uczestniczyć. Zaleca się częstsze odwiedziny u pacjenta.
Poppy Pomfrey”
Super. No to poszliśmy z Harry’m do Rona w tzw. odwiedziny.
Był bardzo blady, nawet jego pomienno-rude włosy zdawały się być przygaszone. Leżał w łóżku pod oknem z pół otwartymi oczami i obserwował gwiazdy, które wyjątkowo wcześnie pojawiły się na niebie tego wieczora.
-Hej! Jak się czujesz?!- Harry był wyjątkowo uradowany z tego, że mógł zobaczyć się z Ronem. Moje nastawienie było trochę bardziej pesymistyczne.
-HARRY, HERMIONA! Wreszcie przyszliście! Ze zdrowiem trochę lepiej, ale nadal chce mi się rzygać… Właśnie, dajcie mi to wiaderko proszę... Szybko!- Harry podstawił mu wiaderko w ostatniej chwili, bo zaraz potem Ron zdrowo sobie rzygnął...(Ale nie będę tu opisywać, jak obrzydliwy był to widok.) Odwróciłam się tyłem, żeby nie zwymiotować i wyrzuciłam z siebie:
-Czy możesz wreszcie opowiedzieć, co się właściwie stało?! [image]
-Hermiona, co cię napadło? Nie wkurzaj się tak!- Harry spojrzał na niego krytycznie-No dobra, dobra już opowiadam! Zaczęło się tak, że w nocy usłyszałem jakieś szmery za kotarą tamtego łóżka-wskazał prawą ręką pryczę-i poszedłem sprawdzić co to. Nic nie znalazłem, oprócz pajączka :-) . Potem koło czwartej nad ranem sytuacja się powtórzyła ale tym razem stał tam jakiś facet i gdy podszedłem złapał mnie za gardło i wlał do ust jakiś eliksir- pani Pomfrey powiedziała, że to był eliksir ze starej czyrakobulwy...W każdym razie zawlókł mnie wtedy na dół i do Zakazanego Lasu. Oczywiście jakimś zaklęciem skrępował mi ręce i nie mogłem się bronić, więc walnął mnie w głowę jakąś gałęzią i dalej nic nie pamiętam…
-Cały Hogwart cię szukał i my dzięki Mapie Huncwotów znaleźliśmy cię i tym samym uratowaliśmy ci życie. Powinieneś tylko powiedzieć jedną rzecz… :-D – musiałam to powiedzieć.
-Dzięki.
-Na a nie wiesz jak wyglądał ten facet?- Harry mówił jak jakiś mugolski policjant.
-Wiem tyle, ze był mojego wzrostu i miał czarne włosy. Ciągle oblizywał usta, tak jak wąż. To było trochę przerażające…Tyle samo powiedziałem urzędnikom z Ministerstwa Magii. Pewnie jutro napiszą o mnie w Proroku Codziennym! Fajnie, nie?
-Za późno się zorientowałeś. Już napisali, w Proroku Wieczornym. Czytałam na kolacji. Takie głupoty, że szkoda czytać. Malfoy trochę sobie szydził z tego, ze przekręcili twoje nazwisko, ale…
-CO? Masz przy sobie tą gazetę?!
-Tak. Napisali, że jesteś Ronald Watherby :-D .-ja razem z Harry’m śmialiśmy się, ale Ron wręcz przeciwnie. Po chwili szoku zaczął coś gadać, ale weszła pani Pomfrey i kazała nam iść do dormitoriów, bo minęły dwie godziny.
Poszliśmy spać, a ja jeszcze pisałam trochę tą historię pod kołdrą. Kiedyś będzie miło to wspominać…


[ 845 komentarze ]


 
Gdzie jest Ron?!
Dodała Hermiona Poniedziałek, 20 Lutego, 2006, 13:22

Rano razem z Harry'm zeszłam na śniadanie. Zgodnie z moją hipotezą powinny być jajka sadzone na bekonie. Oczywiście moje oczekiwania zostały spełnione. Razem z Harry'm myśleliśmy, że Ron będzie już w Wielkiej Sali(spał w Skrzydle Szpitalnym)i zachłannie będzie przeżuwał swój bekon, jak to ma w zwyczaju. Jednak obydwoje się rozczarowaliśmy.
-Może nadal ma rybie usta i madame Pomfrey go nie puściła. Pewnie zje śniadanie w Skrzydle Szpitalnym.-powiedział troskliwym głosem Harry.
-Pewnie tak…Co mamy dziś pierwsze?- tylko we wtorki i piątki nasze plany zajęć się różniły.
Harry wciągnął wyświechtaną kartkę z torby. Jego oczy szybko poruszały się po tabelkach.
-Transmutacja. Czy masz dziś optymistyczne podejście do tego przedmiotu? :-D- uśmiechnął się szeroko.
-Oczywiście! A zrobiłeś opis swojego wężo-ołówka?
-A jak myślisz? –zaśmiałam się głośno. Jeśli Harry tak mówił, znaczyło to, że należy mu pomóc. Nie chwaląc się –w końcu mam zdolności dziennikarskie(z resztą jak widać po tym pamiętniku :-) ), więc chętnie pomagam Harry’emu w pracach pisemnych.
-No dobra. Napiszę ci, ale jeden warunek…
-Dzięki, jesteś cudowna! Jaki warunek?
-Musisz mi zabrać trochę jedzenia do Dormitorium, bo jeśli mam coś napisać, to teraz :-D .
-Dobra. Tu masz pergamin i pióro…A tu wężo-ołówek.- wzięłam się za tworzenie.
Nie minął kwadrans jak pergamin Harry’ego był zapełniony moimi uwagami. Jak wróciłam do Pokoju Wspólnego i Harry zobaczył „swoją” pracę wyściskał mnie mocno, aż ludzie patrzyli na niego jak na opętanego. Miło, jak ludzie doceniają moją pracę :-P .
Poszłam sobie spokojnie na Transmutację. Z tego przedmiotu dostałam Wybitny za pracę pisemną :-) . Harry dostał Powyżej Oczekiwań, ale nie wyżywał się na mnie :-P .
-Weasley?
-Ale który, pani profesor? Jest ich tyle, że…-powiedział Malfoy z chytrym uśmieszkiem na Transmutacji.
-Malfoy, czyżbyś chciał pozbawić Slytherin dziesięciu punktów?- przymknął się. To było krzepiące :-) .
-Minerwo, obawiam się, że pan Ron Weasley…- Dumbledore wszedł do klasy. Podszedł do McGonagall i zaczął coś szeptać jej do ucha. Zazwyczaj rysy twarzy profesorki były ostre teraz nagle złagodniały i jej twarz zastygła w przerażeniu.
Wiedziałam że z Ronem stało się coś strasznego. Pozostawało pytanie: CO się z nim stało?!
-Panna Granger i pan Potter pójdą z nami.-oświadczył dyrektor. Wstałam. Widziałam zdeterminowaną minę Harry’ego i razem zmierzaliśmy w stronę Dumbledore’a. - Do was za chwilę przyjdzie profesor Trelawney i będziecie mieli Wróżbiarstwo. Przepraszam za wszystkie uniedogodnienia.- tym razem zwrócił się do klas.
Wyszliśmy z komnaty. Szliśmy we czwórkę kilka minut i w końcu powiedziałam:
-Profesorze, nich pan mi wybaczy bezczelność, ale czy mogę się wreszcie dowiedzieć, co się stało?!
Dumbledore gwałtownie się zatrzymał, podobnie uczyniła cała reszta łącznie ze mną.
-Wasz przyjaciel Ron, zniknął. Spał w Skrzydle Szpitalnym. Rano, gdy pani Pomfrey przyszła podać mu syrop prawoślazowy nie było go w łóżku. Przeszukaliśmy dormitoria, większość pomieszczeń w całym Hogwarcie. Żaden nauczyciel nie znalazł śladu Rona. Może wy wiecie, gdzie on jest?- patrzył na mnie świdrującym spojrzeniem.
-Myśleliśmy, że jest w Skrzydle Szpitalnym. Wiem, jak to sprawdzić.Za chwilę wrócę!- byłam pewna , że Harry pobiegł po Mapę Huncwotów.
-Ale Potter! To niezgodne z regulaminem!- wrzasnęła za nim profesor McGonagall.
-Minerwo, spokojnie. Jeśli Harry zna metodę, aby znaleźć Weasleya, niech biegnie. Tylko ułatwi nam sprawę. –uspokajał ją Dumbledore.- Hermiono, my pójdziemy do madame Pomfrey aby wypytać ją o szczegóły. Ty tu zostań i poczekaj na Harry’ego.
-W porządku.– profesorowie odeszli a ja usiadłam na zimnej posadzce. Mój przyjaciel zaginął, rozerwały mi się rajstopy no i byłam głodna. Czy może być gorszy początek tak pogodnego dnia? Minęło kilkanaście minut, a Harry przybiegł z Mapą w kieszeni i powiedział przerażonym głosem:
-Ron jest w…CDN.
[image]

[ 762 komentarze ]


« 1 2 3 4 5 6 »  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki